Myśli tak mi się kotłują w głowie, że nie mogę się na niczym skupić. Dobrze że jestem w pracy. Ale przecież z niej wyjdę i co wtedy?
Jestem zmęczona, bardzo. Nie mam już w sobie nadziei. Ile razy można próbować?
Nie chcę już nic, wszystko co miałam było albo kłamstwem albo smutną iluzją. Nie chcę się znowu rozczarowywać, czekać, tęsknić, płakać, myśleć.
Na ten moment się poddaję.