
Korat
Użytkownik-
Postów
986 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korat
-
Nie robię z niego geniusza, kompletnie nie uważam go za takiego kogoś. Nie wiem po czym to wywnioskowałaś. Widzę tylko, że robi się z niego debila, a powód jego czynów moim zdaniem mógł być prozaiczny i wcale nie muszą mu towarzyszyć jakieś zaburzenia psychiczne.
-
Ja nie rozumiem. Dlaczego przypisuje się Breivikowi jakieś różnego rodzaju zaburzenia, robiąc z niego człowieka gorszej kategorii. Mi się zdaje, że był takim samym człowiekiem jak każdy inny, tylko że doszedł do specyficznych wniosków, nie typowych jak na realia życia w społeczeństwie i z wielką pasją oraz wiarą wdrażał w zycie swoje przekonania. Mi się zdaje, że jego zachowanie to po prostu efekt nietrafionych przekonań, ale komu sie nie zdarza mieć mylne pojęcie na różne tematy. Przypadek tego zamachowca jest ekstremalny, ale mi się zdaje że przyczyna jego czynu była prozaiczna, ale widzę że jajogłowi chcą mu dokopać umniejszając jego zdolności co do racjonalnego myślenia, robiąc z niego głupka i człowieka zaburzonego. Nie jestem pewien czy to takie proste, historia zna tryliony przypadków co nawet całe hordy ludzi dopuszczały się zbrodni o jakich nam się nie śni i nikt im nie wmawiał , że mieli zaburzenia ale zawsze znaleziono dla nich wytłumaczenia, że a to wiara im nakazywała , a to sytuacja polityczna itd.
-
Atalia, a ja wychodzę z założenia , że skoro przyszło mi i mojemu zwierzakowi żyć w tym samym czasie i w tym samym miejscu w dziejach świata, to chcę sprawić by nasz wspólnie spędzony czas był wyjątkowy i by jego życie choć krótkie było szczęśliwe.
-
samara22, przeczytałem twojego posta i bardzo tobie współczuję, że niejednokrotnie doświadczyłaś jednych z najbardziej dewastujących porządek ducha zdarzeń. Nikt nie powinien przez to przechodzić w swoim życiu. Twój stan psychiczny jest całkowicie zasadny, to co przeszłaś musiało do tego doprowadzić. Wierzę, że z wyczerpującą pracą z terapeutą wiele osiągniesz. Tego ci z całego serca życzę.
-
Badziak. Przeczytaj mojego posta jeszcze raz i zastanów się nad nim. Gdzie napisałem, że miłość nie jest chemią? To co napisałem, napisałem w sensie, że przyczyny czysto psychologiczne, nasze myślenie, może zablokować pewne procesy. Niech to będzie na przykład odczuwanie miłości. Chyba jasnym jest, że myśli mogą wpływać na chemię w mózgu. Udowodnione jest, że psychoterapia potrafi fizycznie zmienić działanie mózgu. Dlatego powtórzę jeszcze raz, jeżeli nie jesteśmy pewni co do przyczyny zaburzeń, należy działać dwutorowo, psychiatrycznie i psychologicznie.
-
zawilinski, wtopa to może być jedynie z twojej strony, bo to po tobie widać zacietrzewienie w koncepcji chemicznych przyczyn. Nie raz słyszałem historie, że ludzie latami żyli w ciężkich depresjach, pierd.olili że nie mają uczuć i tak dalej , a potem się zakochiwali i jak ręką odjął wszystkie objawy mijały i byli szczęśliwi. Część osób ma po prostu nieuświadomione konflikty wewnętrzne i one gryzą ich do tego stopnia, że życie takich osób staje się katorgą. To są typowe przypadki dla psychologów. Oczywiście jest też ta druga część osób, która ma zaburzoną chemię i ich się lekami traktuje. Nie bądźcie jednak ignorantami i nie opierajcie na fanatycznej wierze poglądu do której grupy zaburzonych należycie. Leki trzeba brać, bo a nuż to chemiczna przyczyna i trzeba chodzić na psychoterapię, bo to a nuż psychologiczna przyczyna. Może być też, że przyczyna jest i taka i taka, bo jasnym jest, że zachodzi między nimi sprzężenie zwrotne.
-
No to tylko dowodzi, że magic miał typowo psychologiczny problem i nie leki go ozdrowiły. To potwierdza teorię , że część z nas nadaje się na psychoterapię.
-
Terapia: 1 http://img840.imageshack.us/img840/7650/001ohb.jpg 2 http://img143.imageshack.us/img143/2066/002dbn.jpg 3 http://img855.imageshack.us/img855/2629/003jv.jpg 4 http://img4.imageshack.us/img4/8335/004uxx.jpg Źródło: Millon, Davis
-
Pomóżcie, proszę. Nie radzę sobie ze sobą.
Korat odpowiedział(a) na Klaudynna temat w Zaburzenia osobowości
Specjalista jest ci potrzebny, dowiesz się czegoś fachowego na temat swojej, to się przyda. Dlaczego warto żyć? Do mnie trafia, takie myślenie, że skoro już się na tym świecie pojawiłem, to warto by doświadczyć jak najwięcej tego dobrego co ten świat oferuje. Jak najwięcej poznać i zrozumieć z otaczającej nas rzeczywistości. To mnie napędza. -
Coś w tym jest, bo na oddziale dziennym schizofrenicy mają niską świadomość swojego stanu. Na przykład widać, że na rozgrzewce taka osoba jest spowolniona, ledwo rękę podniesie, a po chwili mówi, że czuje się świetnie i rozpiera ją energia.
-
Pomóżcie, proszę. Nie radzę sobie ze sobą.
Korat odpowiedział(a) na Klaudynna temat w Zaburzenia osobowości
Klaudynna, jak mogę ci pomóc? -
zawilinski, nie koniecznie za tym musi stać problem z dopaminą. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację gdy ktoś broni się przed odczuwaniem emocji przykładowo odwracając skutecznie swoją uwagę od danej sytuacji. Ktoś może być w tym tak dobrze wytrenowany, a jednocześnie nie zdawać sobie sprawy z tego że tak robi , że w efekcie można to pomylić z zaburzoną chemią w mózgu. To tylko taka symulacja myślowa, ale być może w rzeczywistości też mają miejsce podobne efekty. Wtedy raczej należałoby położyć bardziej nacisk na uświadamianie niż manipulować przy neuroprzekaźnikach.
-
Wiecie, tylko że zależy od tego dlaczego się nic nie czuje. Dla jednych nic nie czucie jest mechanizmem obronnym, po prostu tacy ludzie nieświadomie skutecznie uciekają i odcinają się od uczuć. Sądzę, że dla nich skuteczna jest psychoterapia. Sam przypuszczam, że do takich osób należę, bo kiedyś byłem bardzo wrażliwy, wręcz nawet za bardzo i było mi z tym ciężko. Całkiem możliwe, że ratowałem się w pewien sposób odcinając od uczuć.
-
Napisałem to rok temu na pewnym forum o osobowości schizoidalnej.
-
fbb, jeśli dobrze ci z samym sobą, potrafisz być samodzielnym człowiekiem i nie szkodzisz sobie ani innym, to nie widzę powodu dla którego miałbyś korzystać z pomocy psychologów czy psychiatrów. Radzę ci leczyć objawy, chyba że leki nic nie dadzą i dojdziesz do wniosku, że te somatyczne objawy wynikają z głowy. Jeśli leki będą działać, to nie ma co sobie zawracać głowy specjalistami od psychiki.
-
brak uczuć, uważam, że twoje zainteresowanie schizofrenią graniczy z obsesją. Z tego co wiem to już chyba kilkunastu lekarzy ci zaprzeczyło tej diagnozie a ty dalej bierzesz tą opcję pod uwagę jakby ona była najbardziej prawdopodobna. Przemyśl to.
-
kornelia_lilia, ja też się objadam w stresie. W efekcie nabawiłem się 50 kg otyłości. Moim głównym źródłem stresu były studia. Jako, że byłem w mega depresji z ich powodu, postanowiłem je przerwać. Od tej pory schudłem już 8kg. Powiem ci, że u mnie to z odżywianiem jest tak, że im więcej mam ruchu tym lepiej się odżywiam. Po uczuciu wysiłku fizycznego, tego bólu w mięśniach mam potrzebę żeby ten trud nie poszedł na marne i przez to bardziej się staram zdrowiej odżywiać, więcej uwagi zwracam na to co jem. Nie mam jakiejś katorżniczej diety. Po prostu jem mniej i częściej no i więcej ruchu i dzięki temu waga powoli idzie w dół. Mam zamiar zrealizować plan dwuletni i w tym czasie dobić do prawidłowej masy ciała. Oczywiście teraz jestem w komfortowej sytuacji, że jedyne co robie to uczęszczam na oddział dzienny i nie mam tego stresu. Jak przyjdą nerwy, bo zamierzam wrócić na studia, to nie wiadomo czym to się może skończyć. Bardzo ważne jest wyleczenie nerwów, być może jest to pierwsza rzecz, którą należy zrobić.
-
To juz jest Twoja filozofia. Szczerze mowiac watpie, ze Ci ludzie sie tak ciezko starali, zeby cos dac swiatu, raczej robili to z bardzo egoistycznych pobudek. Prawdopodobnie to bylo tak jak w filozofii Schoppenhauera - sztuka (nauka), to jedyna rzecz, ktora choc na chwile pozwala nam sie odciac od woli i przezyc cos wyzszego. Wiec dla mnie Ci goscie byli po prostu banda chorych ludzi, ktorzy walczac ze swoja choroba 'przy okazji' wymyslili cos wartosciowego. Oczywiscie wartosciowego z czysto materialnego punktu widzenia. Bo dla mnie wartosciowe sa inne rzeczy. Mogliby sobie byc najmadrzejszymi ludzmi swiata z ogormnym dorobkiem naukowym, ale co z tego? Wazne jest to, jak sie czuli, kim byli. Wielu wybitnych pisarzy bylo psychopatami i ich dziela sa opiewane jako wybitne, a ludzie maja sklonnosc do identyfikacji dziela z autorem. I tak tez te postacie stawaly sie wybitne. Dlatego wedlug mnie tu stoi niebezpieczna granica w kwestii oceniania takich osiagniec. Na ile wazne jest to co ktos zrobil, a na ile to jaki byl. Za mało napisałem byś mógł wyciągać wnioski, że tworzę jakąś swoją filozofię. Nic nie napisałem o tym z jakich pobudek powstają wybitne dzieła, traktuję je natomiast jako wielki dar dla ludzkości i wiem źe do powstania wielu z nich potrzeba było nadludzkiego wysiłku. A o korelacji między zaburzeniami a kreatywnością jest masa artykułów, więc sobie poczytaj.
-
Ponoć jest korelacja między zaburzeniami psychicznymi a zwiększoną kreatywnością, ale nie o to mi chodzi. Ci ludzi włożyli nadludzki wysiłek w to by coś dać światu. Pomimo tych cierpień, jeszcze taki wysiłek potrafili podjąć. Mi o ten wysiłek chodzi, bo talent to każdy ma inny. Ja chcę taki wysiłek podjąć.
-
Isaac Newton miał prawdopodobnie zaburzenia schizotypowe Ludwig Boltzmann depresje Kurt Gödel kilka załamań nerwowych Oni pokazali, że można coś z siebie dać mając chorobę. Są dla mnie wzorem
-
brak uczuć, za dużo się kierujesz emocjami. Zastanów się i podejmuj racjonalne działania.
-
brak uczuć, tym obsesyjnym skupianiem się na objawach nie dajesz miejsca na spontaniczność i pozwolenie na naturalne doznania organizmu. Non stop katujesz siebie myśleniem o tym jak jest źle i że będzie jeszcze gorzej. Zero luzu. Skoro nic nie czujesz to nie powinno dla ciebie być prostszej rzeczy na świecie aniżeli zobojętnienie na swój własny stan zdrowia i to do czego cie on doprowadzi. Nakręcasz się w niesamowitym stopniu myśleniem. Jestem pewien, że bez tych negatywnych myśli byłabyś o 90% zdrowsza.
-
brak uczuć, Czym są według ciebie uczucia? Może wypowiem swoje zdanie w tej materii, choć widzę nikłą szansę żeby to coś dobrego przyniosło, ale myślę że warto wrócić do źródeł i zadać sobie pytanie czy w ogóle wiemy o czym mówimy i czy przypadkiem nie szukamy czegoś co nie istnieje, myśląc że skoro tego nie mamy to jesteśmy chorzy. Powiem z grubej rury, że przeglądałem podręczniki akademickie i jako tako nie ma jednolitej definicji tego czym są uczucia. Szok? Naukowcy nie wiedzą jak je zdefiniować, stąd możemy sobie przedstawiać własne koncepcje bo przecież potocznie mówimy jednak o uczuciach tak jakbyśmy łapali o co w nich chodzi i jakby oczywistością dla nas było, że one istnieją. Moje rozumienie pojęcia uczucia zacznę od najbardziej powierzchownych opisów by w miarę to coraz bardziej poruszać ich głębszą naturę. Chyba każdy się zgodzi, że gdy widzimy na czyjejś twarzy uśmiech to domyślnie przyjmujemy że stoi za tym pozytywne uczucie. Mamy wrodzony dar tłumaczenia wyrazów twarzy, gestów i całej mowy niewerbalnej na język uczuć. Uważam, że same komunikaty niewerbalne nie są uczuciami, ale to co za nimi stoi już tak. To samo się tyczy komunikatów werbalnych, one też potrafią nieść ładunek emocjonalny mimo że same w sobie uczuciami nie są, ale to co za nimi stoi już tak i to zawsze!. Wiadoma sprawa, że wyraz twarzy można udawać i wtedy jest rozbieżność między stanem emocjonalnym przez nas przeżywanym a tym co wyrażamy. Ale należy sobie zadać pytanie, co nas motywuje do tego by w ogóle uruchamiać mięśnie twarzy i pokazywać uśmiech? Nie ważne czy szczery czy nie. Zapomnijcie, że za tym stoi racjonalne myślenie i logika, gdybyśmy się tym kierowali w życiu zapewne bylibyśmy oschłymi robotami. Za tym uśmiechem zawsze stoją uczucia. Zawsze czujemy, że powinniśmy wyrazić uśmiech, a nie drogą rozumową go wyrażamy. Tu jakoby wynajduję pierwszą cechę bytu, który nazywamy uczuciami, mianowicie sądzę, że uczucia to to co nas do czegoś motywuje. Uczucia mogą motywować do podejmowania różnych działań. Mogą motywować do podejmowania wysiłku, pracy, sportu, wyjścia na spacer itd. Mogą też motywować do pogrążania się w myślach. Do myślenia o sensie życia, do użalania się nad swoją niedolą, do szukania rozwiązań itp. To uczucia są generatorami tych przemyśleń i działań. A są tymi generatorami dlatego, że są bodźcami. Uczucia są bodźcami, które pojawiają się w wyniku innych bodźców. Na przykład gdy ktoś nas obraża(to jest bodziec) w tego wyniku pojawia się w nas bodziec, który właśnie jest uczuciem, który motywuje nas do zareagowania na tą sytuację czy to odpyskowaniem czy w jakimkolwiek innym zachowaniem. Tylko nam się wydaje, że rozumową racjonalną drogą doszliśmy do tego, że należy na obrażanie nas zareagować, gdyby tak było to na naszą reakcję trzeba by było dlugo czekać bo rozważalibyśmy wtedy różne możliwości by wybrać słuszną reakcję, a zawsze reagujemy spontanicznie, niemal natychmiast, dlatego za takimi reakcjami stoją uczucia. Uczucia można na różny sposób czuć. W zależności od kontekstu sytuacji, na przykład przyspieszone bicie serca może oznaczać , że pojawiło się w nas uczucie lęku, albo zakochania albo że jest po prostu efektem wytężonego wysiłku. Nie za każdym uczuciem kryje się taki fizyczny objaw. Za uczuciami mogą też kryć się subiektywne odczucia, na przyklad coś w stylu jakiegoś napięcia, motyle w brzuchu, jakieś zimno i jakieś takie efekty, które ciężko opisać a jakby kryły się gdzieś w umyśle. W końcu za uczuciami nie muszą kryć się żadne doznania, a mogą pozostać jedynie jako bodźce, które do czegoś motywują. To też są uczucia mimo, że występują bez tej całej otoczki doznań z nimi związanych. Warto to wiedzieć, bo te bodźce i motywatory też można tłumić i nie dawać im ujścia co może prowadzić do różnych patologii. To by była taka moja refleksja nad definicją uczuć. Myślę , że warto się nad tym zastanowić i samemu sobie odpowiedzieć co ja właściwie rozumiem pod pojęciem uczuć, żeby przypadkiem nie naciąć się na tym że chcemy gwiazdkę z nieba.
-
Dobrze magic robi, ja też już prawie tu nie wchodzę. Mam nadzieję, że przejrzycie na oczy ile sobie złego robicie.
-
brak uczuć, pracuj na terapii, bo pewne rzeczy musisz po prostu zaczynać zauważać, tylko wtedy ci się poprawi. Takie jest moje zdanie. I taka moja rada, staraj się wychodzić poza schematy w myśleniu ale bądź też sceptyczna. W twoim przypadku wydaje mi się, że biologiczne wspomaganie powinno być jako suplement.