Cześć ate
Z tego, co opisałaś, zarysowuje się dla mnie mniej więcej taki schemat: tata i Ty mieliście wspólnego 'wroga' (może to ta osoba, której 'nienawidzisz z całego serca'? np. matka lub macocha?), przed którym tata próbował Cię bądź ochronić, bądź wspierać Cię (gdy nie dawał rady obronić). A gdy zabrakło taty, a mąż jest większość czasu nieobecny przy Tobie, znów poczułaś się osamotniona i bezbronna.
Jeśli moja hipoteza byłaby trafna, najlepszym rozwiązaniem wg mnie byłoby, byś nauczyła się kontynuować to, co robił wobec Ciebie tata, tyle że już samodzielnie. Myślę, że kluczowe dla Ciebie byłoby przywrócenie wiary w siebie, w to, że potrafisz sobie poradzić z wieloma trudnościami, ale też i to, że sama możesz dawać oparcie innym.