milano3, czuję się.... zmęczona, trochę spragniona (nie wody), stęskniona, melancholijna, ale i silna - bo obiecałam dzisiaj na terapii, że będę grzeczna w weekend, kiedy to wpadam w szał i coś sobie robię. Mam ostatnio silne myśli samobójcze, w zeszły weekend dwukrotnie nażarłam się leków, ale coś chyba nade mną czuwa, bo raz zwymiotowałam, a raz przyjechała przyjaciółka mnie pilnować.
Nie wiem, czy chcę żyć, czy nie chcę. Nie chcę tylko czuć potwornego bólu zranienia, odrzucenia, wyrzucenia na śmietnik, zlekceważenia, zignorowania. Jestem w stanie kąsać, jeśli tylko ktoś z takowymi intencjami się zjawi.
Pewnie dobrze rozumiesz ten strach przed odrzuceniem.