pierwsza część dnia była beznadziejna. lęk i wstręt do życia. zjadłam benzo i poszłam dalej spać.
było ciężko popołudniu, ale musiałam się zmobilizować i pozałatwiać trochę rzeczy do pracy. w poniedziałek powrót ostateczny, będzie ciężko, bo byłam bardzo długo na L4 (miałam wrócić do pracy 26 października!), a poza tym mam 2 dni nieusprawiedliwionej nieobecności, przez co dostałam pisemne upomnienie. będę się musiała ostro tłumaczyć. to mnie bardzo przybiło i boję się, jak cholera, ale wiem, że wybrnę z tej cholernej sytuacji! muszę, bo podobno się szykują zwolnienia
wieczór już był lepszy, pojechałam do P., nadrobiłam deficyty w przytulaniu i załapałam się na... dyskę w psychiatryku.... tak tak, popląsałam trochę z Kasią Ślicznotką i z P.
czuję się dużo lepiej, idę golić nogi, weekend się zbliża