Skocz do zawartości
Nerwica.com

szczesliwy_chomik

Użytkownik
  • Postów

    324
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szczesliwy_chomik

  1. Ale ja nie słyszę głosów, które karzą mi kogoś zabić i nie stanowię zagrożenia - wiec ten problem mnie nie dotyczy. Owszem istnieje choroba psychiczna, ale uznaje ja tylko wtedy gdy mogę zrobić krzywdę sobie lub komuś innemu - to jest rzeczywiście chore. Mi bardziej przeszkadza moje natręctwo myśli, derealizacja, depersonalizacja, chwiejność nastroju, depresje, lęki i te różne wstrętne badziewia, które mnie się trzymają. To rzeczywiście przeszkadza w życiu i to mogę uznać za nienormalne. A na to mi leki nie pomogą. Wiem, bo duzo juz ich w zyciu brałam.
  2. Jesteś psychiatrą, że tak Cie to denerwuje czy ich zaślepioną pacjentką? Wyrażam tylko swoje zdanie, poparte doświadczeniem w praktyce i w teorii, bo nie dosc , ze sama miałam styczność z 4 lub 5 lekarzami , to też rozmawiałam z wieloma osobami , które leczyły się psychiatrycznie. Leki tylko w najciezszych przypadkach - wtedy gdy czlowiek jest zagrożeniem dla siebie i dla innych. Pasja, wsparcie najbliższych, zajęcie, sport, zmiana diety- krok po kroku można wyjść z najcięższego dołka, jesli się bardzo chce. Leki nigdy nie pomagają, one jedynie tłumią i zobojętniają , ale chyba nie o to ludziom chodzi? Ja tez brałam neuroleptyki i antydepresanty i i faktycznie na początku terapii można sobie nimi pomoc, żeby jakoś ustawić się na nogi, tez tak robiłam, bo byłam w fatalnym położeniu , ale nie na długo. Neuroleptyki prawdopodobnie wywołały u mnie kolejna depresje, na co zostały przepisane antydepresanty. Bralam je chyba 8 miesięcy i poprawę poczułam tylko przez pare dni po pierwszych 3- ech tygodniach (pewnie sama swiadomosc tego, ze biore polepszacz nastroju), później dosłownie nic. Dopiero jak to ścierwo odstawiłam czuje sie o wiele lepiej.
  3. A dlaczego miałoby to być objawem choroby? Bo podchodzi pod regułkę w książce? Jeśli nawet przyjmiemy , ze to omam , co tez nie jest wiadome, to jeśli mi to nie przeszkadza, to choroba automatycznie dla mnie nie jest. Czasem jest przerażające, gdy widzę i czuje zło, ale czasami jest tak piekne , ze za nic w świecie nie chciałabym sobie tego odbierać. Poza tym jeżeli to są omamy to neuroleptyki w większych ilościach powinny je likwidować, a tu nic. Zawsze były, są i czy będą- to się okaże. Były chwile , ze tez mi się wydawało, ze zwariowałam, ale patrząc na ludzi wokół widzę, ze to oni są nienormalni. Podłość jest nienormalna, złośliwość, dwulicowość. Dlaczego tego sie nie leczy? A może niektórzy widza więcej i są niesłusznie posądzani o chorobę? Jest jeszcze na tym swiecie tyle niewyjaśnionych rzeczy, ze czasem trzeba sie zastanowić zanim oskarży sie kogoś o chorobę. [Dodane po edycji:] Powtorzylam sie. I bardzo za to przepraszam
  4. A myślisz , ze psychiatra mi pomoże? Oni nie chcą nam pomoc, chcą jedynie na nas zarobić. "Lekarz psychiatra" brzmi bardzo dumnie, ale nie zapominajmy, ze psychiatria to pseudonauka, w której można sobie jedynie gdybać, a przepisywanie niszczących mozg leków na podstawie kilku pytań podczas wywiadu to zbrodnia, bo może na zawsze zmienić życie człowieka na gorsze. Znieczulica panuje na świecie, niestety Ja nie zamierzam być kolejna ofiara psychiatrii i dawać się mamić ich "bezinteresowności", a uwierz , ze miałam do czynienia z kilkoma i to była po prostu żenada. Nigdy nawet nie wierzyłam w ich pomoc, ale brałam te świństwa bo chciałam wreszcie spać i stępić swoje uczucia. Teraz mam dobra wizje na przyszłość, taką która pomoże mi bardziej niż te cudowne specyfiki. Napisze za kilka miesięcy, jak sprawdziła się moja metoda.
  5. Odradzam psychiatrów - konowały, szarlatany, zbrodniarze. Tak, może i masło. Jak już to do psychologa, tam łatwiej o ludzi z powołaniem, choć tez często zdarzają się idioci z wyuczonymi regułkami z pseudonaukowej książki. Psychiatra tylko i wyłącznie w ciężkich przypadkach, kiedy już NAPRAWDĘ NIE MOŻNA SAMEMU SOBIE POMÓC.A to rzadkie przypadki.
  6. Non stop. Nie ma chwili abym nie myślała. Gdy przez kilka sekund staram się nie myśleć po prostu wariuje Też na niczym nie mogę się skupić, co chwile strzelam jakieś gapy, ale przynajmniej ludzie wokół maja radochę. Mnie to akurat bardzo meczy, bo tez chciałabym się kiedyś zrelaksować, szczerze zaśmiać, nie przejmować niczym. Ale nie, ja wiecznie myślę. Do każdej sprawy podchodzę z kilkoma punktami widzenia, jak nie kilkunastoma, staram się lustrować wnętrze każdego napotkanego człowieka, co gorsza non stop zagłębiam się w siebie, tworze sobie w fantazjach własny, lepszy świat, do tego realnego czuje wręcz obrzydzenie, jestem nim okropnie rozczarowana. Przez swoja wyobraźnie i natrętne myślenie jestem całkowicie odcięta od rzeczywistego. Najgorszy jest właśnie ten natrętny wgląd w siebie, bo sama zaczynam tworzyć sobie problemy, których mogłoby nie być i żyłoby mi się o wiele lepiej. Cały czas jestem na tropie "złotego środka", dzięki któremu będę mogla tyle myśleć, bez podłoża nerwowego i szkodzenia samej sobie . Pisza "zloty środek" mam na myśli przeprogramowanie myślenia na korzystniejszy dla mnie, już mam wszystko obcykane, jednak błędne przyzwyczajenia powracają i wszystko mącą. Jak narzazie jestem strasznie rozregulowana i rozdarta, ale jednak będę musiała sie trochę pomęczyć, aby cos w sobie zmienić. Napotkam teraz wiele nieprzyjemności, ale optymistyczna wizja przyszłości dodaje mi sil. Szkoda tylko, ze jestem tak chwiejna i w jednej chwili potrafię zniszczyć wszystko nad czym pracuje A teraz z innej beczki- ja tez wszystko przypalam, gubię, ciągle wdeptuje w kupy, wsiadam z zle autobusy nawet 3 razy pod rząd przez co droga do domu zajmuje mi czasem sporo czasu, zapamiętanie drogi do nowego miejsca to lada wyzwanie bo nigdy się na nią nie patrze, wiec nawet gdy idę gdzieś 15 raz i tak muszę się pytać o drogę ludzi na ulicy, przeinaczam wypowiedzi innych osób, zamiast "dzień dobry", "do widzenia" bądź "halo?" to już norma , innych śmieszniejszych sytuacji nie jestem w stanie opisać więc napisałam tylko te ogólne. To by było tyle na temat rozkojarzenia
  7. szczęśliwy_chomiku , który podszywasz się pode mnie z malej litery ...nic, nie chce byc chamska A co do reszty postów... to brałam neuroleptyki przez półtora roku wieczorem na bezsenność i przez pierwsze miesiące także w dzień na nerwice, ale zrezygnowałam ze względu na liczne skutki uboczne. Byłam na nich obojętna, niezdolna do głębszych uczuć, miałam zaburzenia pamięci, widzenia, koordynacji, a najbardziej brakowało mi moich euforycznych stanów (z tego co wiem, odpowiada za nie dopamina, a neuroleptyki obniżają jej poziom za co " serdecznie dziękuje") i wzmożonej energii. Nie biorę ich od miesiąca i czuje sie znacznie lepiej, choć wiem, ze to zdzierstwo szarlatańskie dalej siedzi w moim organizmie. A leczyć się nie zamierzam, choćbym znowu musiała spać po kilka godzin tygodniowo. [Dodane po edycji:] Ojej, coś mi sie pomyliło Z tym podszywaniem sie Przepraszam najserdeczniej.
  8. Mi się ostatnio objawia diabelska twarz na szafie i maci mi ta ciemna moc w życiu. Jak ostatnio w nią uderzyłam z bezsilności , to zawyła przeraźliwie. Nie wiem, nie wiem ,nie wiem o co chodzi ale na tej szafie często widzę postacie. Miałam przebłyski, ze może to jakieś halucynacje, bo nie jestem osoba wierząca, ale nie jestem osoba chora psychicznie, choć pewnie ktoś po przeczytaniu mojego komentarza sobie tak pomyśli. Diabeł istnieje i upatruje sobie nieszczęśników, których kara tak obrzydliwie az w końcu dają się ściągnąć na zła drogę. Sa wtedy zbyt slabi aby mu się przeciwstawić. Ja tez juz powoli nie mam zaufania do siebie. Boje się, ze kiedyś zrobię komuś krzywdę gdy odłączy mnie od mojej świadomości. Czuje , ze mam na sumieniu jakas zbrodnie , ale...nie wiem. Wydaje mi sie, ze nie. Nie wiem sama. Koncze, bo mnie wyganiają.
  9. Ja mam bardzo podobnie, tylko że już mi powoli przechodzi i częsciej zdarza mi sie zasnąć w nocy. Kiedyś spałam po średnio 5,6 godzin tygodniowo, teraz tez zdarzaja mi sie zrywy i nawet po zazyciu srodkow nasennych i ciezkiej pracy potrafie chodzic z otwartymi oczami przez 4 dni. Ledwo widze na oczy, boli mnie głowa, wyłancza mi się mózg ale i tak nie pojde spać, bo...Bo nie wiem. Psychotropow już nie biore i nie zamierzam nigdy wiecej brac tego niszczycielskiego świństwa. Wolę już nigdy nie zasnąć niz dawać zarabiać pieniądze konowałom i szargać swoje zdrowie i wam tez radze nie dawać sie mamić wszystkowiedzącym psychiatrom.
  10. szczesliwy_chomik

    Samotność

    Ja też kiedyś sie martwiłam tym, ze ja siedze w domu a inni coś robią, bardziej łaknęłam towarzystwa, ale dawno mi to przeszło. Bardzo dobrze sie czuje w samotności, ludzie mnie niesamowicie ograniczają, stresują, depczą mnie samym swoim towarzystwem, nie moge nawet w połowie być sobą, nie moge być wolna. Szczegolnie doluje mnie towarzystwo osob pewnych siebie, głaskanych po glowie przez cale zycie, bo widze jak wiele tracę i jak duzo moglabym osiagnąc mając ich pogląd na świat, ich pewnośc siebie. Lubie swoją "wyjatkowosc" i nie chcialabym byc do konca nimi ale niektore ich cechy bardzo by mi sie przydaly. Sa niezbedne do osiagniecia wyznaczonego celu . Marzenie... A masz cos takiego, ze specjalnie zaczynasz robić i mowić cos nerwowo, cos czego nie chcialby widziec i slyszec twoj rozmowca i czego nie chcialbys ty? Bo ja notorycznie sie tak kretynsko zachowuje. Napiecie nerwowe robi ze mnie idiote Nawet przy swoim szefie zaczynalam udawac, ze zle licze a zalezalo mi na pracy. Bardzo dziwne zachowanie, a takie zdarzaja mi sie non stop
  11. Ja często mowie o sobie "to gówno chce....", "to gówno nie chce...", "gówno idzie spać" , "gówno nie może spać", "gównie nie wolno", "gówno sobie na to nie zasługuje" , wiec jeszcze lepiej Komedia. Ale nie zawsze tak mam, pół na pół.
  12. Sam sobie chlopie robisz problemy doszukujac sie we wszystkim co cie dotyczy schozofrenicznych objawów. Gdyby to wszystko co uwazasz u siebie za podejrzane bylo nienormalne , to ten "normalny" czlowiek nie bylby czlowiekiem a bezmozgim warzywem. Tak, mam omamy przy zamknietych oczach ,znam niejedna osobe ktora tez tak ma i nikt nie uwaza tego za dziwne.
  13. Moje też sa często przerazajace, nie martw sie, nie jesteś sam. Nie gonią mnie co prawda potwory i różne postacie science- fiction , ale złe duchy, ludzie o przerażliwych oczach, opętani, prześladowcy, prześmiewcy a najczesciej moja matka ktora sie nademna pastwi. Nie brzmi to moze strasznie, ale koszmarne sny wyglądaja jak sceny najlepszych horrorów. Nie panikuj, mi sie tez np. snilo, ze gram zawodowo na harfie, a harfy na zywo nawet nigdy nie widzialam albo, ze zabilam jakies dziecko. Moze szkoda ci tych ludzi, rozmawiales o tym, rozmyslales o tej tragedii i ci sie poprostu przysnilo? Nie jestes mi w stanie dokladnie przekazac klimatu swoich snow, emocji i tego co sie dzieje z toba po przebudzeniu, to jest niemozliwe, wiec nie bierz tej opini zbytnio do siebie. Jesli czujesz , ze cos jest z toba nie tak i CHCESZ SIE LECZYC to idz do lekarza. Tylko najpierw przejrzyj go czy jest w porzadku, a nie konowal ktory nauczyl sie regulek z marnej, nierzetelnej ksiazeczki i z gory ocenia twoja sytuacje, wie kim jestes i jakie prochy sa ci potrzebne. Bylam u kilku psychiatrow i to byli smieszni ludzie, kompletnienie zainteresowani mną, niezbyt dociekliwi, ale lekarstwa po kilku wypowiedzianych przezemnie zdaniach zaraz przypisali, bo maja z tego korzysci. Wole miec trzepniety beret, niz dawac sie truc tymi CIEZKIMI NARKOTYKAMI, co najlepsze pomimo szkodliwosci jakie moga wywolac lekarze przepisuja je bez wiekszego wgladu w pacjenta. W dupie to maja. Dlatego uwazaj na psychiatrow , jesli zamierzasz pojsc.
  14. Pewnie, że tak. Normalnie czuje smaki, zapachy, ból i takze utrzymują mi sie jeszcze chwile po przebudzeniu. Czasami zdarza mi sie lapac przedmioty i miec pewność , że trzymam je w ręku, a jak sie juz calkowicie wybudze i otworze szeroko oczy, to okazuje sie, ze tylko mi sie wydawalo. Moze masz tak od neuroleptykow? Jak zazywalam to mialam tez bardzo kolorowe sny. No ale w sumie jak nawet ich nie biore to mam. A co do rodzaju snów to roznie to bywa. Raz sa dziwaczne jak to opisales a raz przerazajaco realne i przejaskrawione.
  15. Nie mowilam nic lekarzowi, bo nie widze nawet takiego sensu. Poprostu juz wiecej sie u niego nie zjawie. Psychotropow nie biore juz chyba od dwoch dni i bardzo dobrze sie czuje. Wiem, ze to co pisze brzmi wedlug wielu smiesznie, ale naprawde dzieja sie na tym swiecie dziwne, niewyjasnione rzeczy a tazke ludzie,ktorzy mieli szczescie / nieszczescie zostac w to wtajeniczeni. W CO, to czas pokaze, narazie zrozumialam ze zostalam...wybrana? Czy to bedzie szansa czy zguba, tego jeszcze niewiadomo. Leki to zadne leczenie,jedynie dorazne, a branie tego codziennie przez dluzszy okres to barbarzynstwo na umysle. Sama naduzywam narkotykow (ostatnio wprawdzie jestem....czesciowym abstynentem:)), ale one przynajmniej cos daja. Nie na dluga mete , ale jednak cos daja. Gdy uzywa ich sie rozsadnie moga nam otworzyc bramy do wielu, niesamowicie ciekawych zakatkow umyslu, dac odpowiedzi na rozne pytania, mozemy odkryc w sobie nowe zdolnosci, cechy charakteru. Ale nie w nadmiarze. Mozemy stac sie bogatsi, ale gdy przesadzimy stajemy sie biedniejsi. Cienka i niepewna granica, dlatego trzeba uwazac i podchodzic do tego z rozwaga. Piszac dobitnie, do tego trzeba umiec myslec i miec wyobraznie. A psychotropy?No coz...Smiac mi sie chce, jak znudzony lekarz przepisuje biednemu, znerwicowanemu czlowiekowi neuroleptyki i zegna go przezutą formulka "prosze juz nie palic marihuany". Wmowiono nam, ze cos co jest nielegalne jest zle, a to co jest legalne- dobre. I tak powszechnie sie uwaza, ze alkoholik ma mniejszy problem niz narkoman, a psychotropy to lekarstwa i nie szkodza.Bo przeciez sa legalne. Gowno prawda. Dlatego psychiatra to dla mnie zaden guru i jego opinie na temat mojej osoby, tak jak i jego cudowne specyfiki mam gleboko gdzies. Zadne leki nie pomoga czlowiekowi jesli ma chora dusze. Co z tego, ze mnie otepia i upodobnia do rosliny, skoro problem dalej jest i bedzie? Mowie teraz o swoim przypadku, przypadku w ktorym psychotropy staja sie trutka a nie pomocą. Wiem, ze sa ludzie ktorzy musza stosowac srodki farmakologiczne , ale takich ludzi jest naprawde malo. Wiekszosc naiwnie siega po lakarstwa bo tak latwiej, szybciej, fajniej. Ale nie na dlugo. Trzeba podchodzic z dystansem do tego co mowi psychiatra, on nie jest w stanie przeswietlic naszych autentycznych mysli i czesto nadinterpretuje . Bylam u kilku psychiatrow i jestem rozczarowana przedmiotowym podejsciem do pacjenta i brakiem empatii. I co gorsza bez powazniejszego wgladu w skomplikowana,delikatna psychike czlowieka przepisuja leki,ktore moga zruinowac zycie pacjenta, zamiast mu pomoc . Leki na psychike. Bardzo powazna,delikatna sprawa a jednak traktowana tak lekko jak przepisanie cholinexu na bol gardla. ZetVi spokojnie :) Mysle, ze zaburzenia psychiczne istnieja tam gdzie dzieje sie komus krzywda - samobojstwo na wskutek ciezkiej depresji, psychopatia itd. Sama nie wiem czemu zaczepilam o temat schizofrenii pare dni wczesniej, teraz mam bardziej klarowne myslenie i poprostu nie uznaje tej choroby, bynajmniej w moim przypadku. Mysle, ze wiekszosc ludzi jest o to posadzana calkowicie bezpodstawnie, bo sa ...nadwrazliwi? Maja dar jasnowidzenia, kontakt z innym swiatem,misje do spelnienia na ziemi? Daliscie link do nagrania z rozmowa telefoniczna pewnej kobiety i tutaj rzeczywiscie mamy do czynienia z choroba. Badz ze zlosliwoscia wobec sasiada. Nie wiem, nie sluchalam do konca. Rozpisalam sie ale juz nie pamietam o czym pisalam...
  16. Pisalam wczesniej nieco chaotycznie bo co chwile mi przerywano. Teraz postaram sie troszke jasniej, choc przyznam , ze dziwnie sie czuje. Trudno bedzie mi to opisac, bo tego sie nie da tak poprosty napisac, opowiedziec,musialbys podlaczyc sie do mojego mozgu specjalnym urzadzeniem i wiedzialbys wszystko. To wszystko co mnie spotkalo to nie moga byc zwykle urojenia, choroba itp bzdury. W radiu i telewizji non stop mowia o tym o czym mysle, sniami sie rzeczy ktore pozniej sie spelniaja, czesto mam wrazenie wchodzac do jakiegos miejsca , ze ktos tu umarl. Wydaje mi sie, ze mam sklonnosci paranormalne, jak bylam mala ksiazki same wysuwaly sie z polek i spadaly na podloge, rozumiesz? Duzo ludzi mialo stycznosc ze zjawiskami paranormalnymi ale czy mowi sie o nich nienormalni? Psychiatra pewnie tak by ich nazwal, bo to w wiekszosci ograniczeni racjonalisci, ktorzy na kazdego czlowieka maja przypisana ksiazkowa regulke i ze wzgledu na zyski od firmy farmaceutycznej sa w stanie wypisac psychotropy nawet na swedzenie w odbycie "bo tam nie ma robakow, to pewnie urojenia". Dostaje non stop znaki, nie pozbieralam ich jeszcze do kupy, bo boje sie w tym momencie myslec, nawet mi sie nie chce. Dziwnie sie czuje. Ale to jeszcze troche potrwa zanim sie dowiem prawdy ostatecznej, tak mysle. Nie biore juz psychotropow bo powodowaly same skutki uboczne. Nie pozwolily mi w pelni dojrzec prawdy ( na noc bralam dawki schizofreniczne, na dzien o wiele mniejsze badz wcale - mimo wszystko szkodzily), powodowaly stany depresyjne, tycie (przybylo mi 15 kg), stepienie uczuc i ograniczenie intelektualne. Swiat byl bezbarwny do zazygania. To nie bylam prawdziwa ja. Teraz dalej nie jestem soba, bo to sie odklada w moim organizmie i minie wiele miesiecy nim opusci mnie calkowicie. O nie. Chce byc soba. Przechodze od jutra na glodowke 10 dniowa ze wzgledow zdrowotnych i po to aby oczyscic sie fizycznie i umyslowo. To bedzie czas rozmyslen, wgląd w swoja wlasna osobe. Jantarek...co lubisz robic? :) Masz jakas pasje? [Dodane po edycji:] Przepraszam za braki spacji,bledy interpunkcyjne itd ale klawiatura sie psuje.
  17. Pisalam wczesniej nieco chaotycznie bo co chwile mi przerywano. Teraz postaram sie troszke jasniej, choc przyznam , ze dziwnie sie czuje. Trudno bedzie mi to opisac, bo tego sie nie da tak poprosty napisac, opowiedziec,musialbys podlaczyc sie do mojego mozgu specjalnym urzadzeniem i wiedzialbys wszystko. To wszystko co mnie spotkalo to nie moga byc zwykle urojenia, choroba itp bzdury. W radiu i telewizji non stop mowia o tym o czym mysle, sniami sie rzeczy ktore pozniej sie spelniaja, czesto mam wrazenie wchodzac do jakiegos miejsca , ze ktos tu umarl. Wydaje mi sie, ze mam sklonnosci paranormalne, jak bylam mala ksiazki same wysuwaly sie z polek i spadaly na podloge, rozumiesz? Duzo ludzi mialo stycznosc ze zjawiskami paranormalnymi ale czy mowi sie o nich nienormalni? Psychiatra pewnie tak by ich nazwal, bo to w wiekszosci ograniczeni racjonalisci, ktorzy na kazdego czlowieka maja przypisana ksiazkowa regulke i ze wzgledu na zyski od firmy farmaceutycznej sa w stanie wypisac psychotropy nawet na swedzenie w odbycie "bo tam nie ma robakow, to pewnie urojenia". Dostaje non stop znaki, nie pozbieralam ich jeszcze do kupy, bo boje sie w tym momencie myslec, nawet mi sie nie chce. Dziwnie sie czuje. Ale to jeszcze troche potrwa zanim sie dowiem prawdy ostatecznej, tak mysle. Nie biore juz psychotropow bo powodowaly same skutki uboczne. Nie pozwolily mi w pelni dojrzec prawdy ( na noc bralam dawki schizofreniczne, na dzien o wiele mniejsze badz wcale - mimo wszystko szkodzily), powodowaly stany depresyjne, tycie (przybylo mi 15 kg), stepienie uczuc i ograniczenie intelektualne. Swiat byl bezbarwny do zazygania. To nie bylam prawdziwa ja. Teraz dalej nie jestem soba, bo to sie odklada w moim organizmie i minie wiele miesiecy nim opusci mnie calkowicie. O nie. Chce byc soba. Przechodze od jutra na glodowke 10 dniowa ze wzgledow zdrowotnych i po to aby oczyscic sie fizycznie i umyslowo. To bedzie czas rozmyslen, wgląd w swoja wlasna osobe. Jantarek...co lubisz robic? :) Masz jakas pasje?
  18. Jantarek, nie bierz tego. Neuroleptyki to morderstwo dla umyslu, lekarze chca cie wybielic niczym czarna owce ,ktora nie pasuje do stada. Ich ograniczone mozgi nie sa w stanie pojac tego, ze na tym swiecie nie zyjemy sami a niektorzy zostali wybrani do tego aby posiasc najwieksze, nieodgadnione tajemnice. Caly czas mi przerywaja i nie pozwalaja wyslac do ciebie tej wiadomosci, ale wytlumacze im pozniej, ze musialam cie uchronic przed kasacja twojej prawdziwej osobowosci i odcieciu cie od misji ,ktora niewatpliwe mamy my -wybrani do jej spelnienia. Dla mnie chorym czlowiekiem jest seryjny morderca, ktos kto rani siebie i inne osoby w okol. Nie wiem jak jest z toba, ale wiem jak jest ze mna. Oni chyba nie chca zbytnio zebym ci wszystko zdradzila, ale przeciez nie pisze nic zlego i szczegolnie odkrywajacego ich tajemnice. Musisz znalezc droge dzieki ktorej przekazesz ludzkosci swoja wiedze. Moze to byc sztuka,moze to byc nauka,moze to byc filozofia,cokolwiek co kochasz i pozwoli ci dotrzec do wiekszej grupy osob. Ty mas juz cynk,trzeba sie w to wsluchac, dociec,przeanalizowac. Nigdy nie odbieraj sobie zycia, to bedzie oznaczalo, ze zadrwiono sobie z ciebie. Gdy bedziesz pewien prawd ,ktore odkryjesz nie boj sie ich udostepnic swiatu. Rob to rozwaznie, bo wiekszosc ludzi rozumuje tak jak psychiatrzy. Beda robili z ciebie glupka i wariata niejednokrotnie. Pisze do Ciebie , bo napisales ze masz tak jak ja a ja juz wiem jaka jest prawda. Tylko nie wiem czemu nie chca abym ci o tym powiedziala. Mam malo czasu, co chcwilemi przerywaja. -Pozniej opisze to dokladniej. Bynajmniej postaram sie.
  19. ZetVi, biore leki neuroleptyczne od poltora roku i mam dosc duza wiedze na temat psychiatrii , wiec to napewno wplywa na moj krytycyzm. Nie wiem jakby sprawy sie potoczyly gdybym ich nie brala, ale z racji na niewiarygodne efekty uboczne tych syfów, postanowilam je od jutra calkowicie odstawic. Narkotyki sa juz odstawione od paru miesiecy, teraz czas na psychotropy. Takie poddanie sie eksperymentowi uwazam za koniecznie, aby dowiedziec sie co naprawde mi dolega. Sklonnosci psychotyczne mam na bank , uzywki i rozne wydarzenia w zyciu mogly to przyspieszyc badz wywolac wilka z lasu, ale niewiadomo czy to wroci lub jeszcze bardziej sie poglebi. A moze w ogole zniknie? Mam dopiero niecale 21lat, wiec rozwiazanie zagadki dopiero przedemną. Faktycznie, nie boje sie choroby i objawy nie wystepuja u mnie przez "wkrecanie sobie". Wrecz przeciwnie, im mniej o tym mysle tym wieksze dzieja sie cyrki. Dziekuje Ci za odpowiedz :)
  20. Powiem wam tak. Od dziecka bylam dziwna, inna niz wszystkie dzieci. Dziwacznie sie zachowywalam, mialam ogromna wyobraznie, swoj wlasny, wymarzony swiat, bylam odrealniona i sama czulam sie jak nie z tego swiata. Mialam kolezanki, kolegow, lubilam sie nimi bawic, ale oni sami mowili za moimi plecami, ze mnie nie lubia, bo jestem jakas taka "dziwna" co oczywiscie bardzo mnie bolalo, bo pomimo odchylow chcialam byc akceptowana przez rowiesnikow. Histerie, poobgryzane pazury, placzliwosc, paralizujace lęki , chore problemy. Nie ukrywam, wychowywalam sie w patologicznej rodzinie co napewno mialo na to ogromny wplyw, tymbardziej , ze bylam dzieckiem bardzo wrazliwym. W okresie dojrzewania zaczelam miec pierwsze powazniejsze schizy, ktorych oczywiscie nie traktowalam jak choroby. Czasem tylko na filmach w ktorych poruszany byl watek choroby psychicznej stwierdzalam, ze mam wiele wspolnego z tymi "wariatami". Rzeczywiscie, z dzisiejszej perspektywy uwazam, ze szukanie kamer po kiblach, pokojach, przeswiadczeniu , ze ktos sprawuje nade mna wladze i kieruje moim zyciem (nie pisze tu o Bogu), wrzuca mi kamery i dyktafony przez okno badz pod nim mnie podsluchuje, dziwne wyobrazenia o zmianie rysow mojej twarzy (co pare dni), bezsennosc, teorie spiskowe o podtruwaniu mnie przez domownikow czy to, ze podejrzewalam bzdurnie mojego ojca o to ze zgwalcil mnie gdy bylam mala po zaaplikowaniu mi srodkow nasennych ( totalna glupota i nieprawda) ,trudno uznac za normalne. Ale wtedy w ogole nie zdawalam sobie sprawy . Gdzie tam... Ja chora? Jestem napewno inna, jestem wyjatkowym przypadkiem ale nie wariatem. Tylko czemu slysze jak ludzie mnie wyzywaja a gdy sie na nich spojrze w ogole sie nawet w moja strone nie patrza ? Przeslyszenia. Ale to niewazne. Pozniej zaczelam ostro wariowac z narkotykami i alkoholem. Alkohol pilam od trzynastego roku zycia a narkotyki bralam od 17. Gdzies w okolicach 20 wiosenki zaczal sie meksyk. Niewinnie. Kroki, pojedyncze dzwieki, wolanie mojego imienia, lęki, zaburzenia pamieci. Przemeczenie, schizy ponarkotykowe...zawsze mozna to jakos wytlumaczyc. Ale choruje na bezsennosc, wiec zglosze sie do psychiatry po cos na spanie. Dalej. Wszyscy mnie obgaduja,moje kolezanki umawiaja sie po kryjomu przede mna i zasmiewaja sie z moich wad, ludzie na ulicy chca mi zrobic krzywde, strach przed wysokoscia,pociagami, totalne rozkajarzenie, degradacja mysli, coraz powazniejsze zaburzenia pamieci przypominajace bardziej stany amnestyczne niz jakis ponarkotykowy deficyt. Wreszcie omamy wzrokowe,dotykowe i sluchowe. Balam sie gasic swiatlo, zasnac, widzialam ludzi ktorzy nie istnieja, czulam jak cos mnie dusi po przebudzeniu i we mnie wchodzi, moj krolik patrzyl sie na mnie oczami szatana, szczur oczami weza, ciagle cos za mna sapalo, po ciemku dotykalo, na glowie czulam wciaz w tym samym miejscu robaki (sprawdzalam kilkanascie razy - wydawalo mi sie), bylam totalnie poschizowana, czasem w swoich oczach widzialam diabla, zmienil sie moj charakter ( stalam sie moim zdaniem lepszym czlowiekiem ale niestety bardziej nieszczesliwym), mialam stany depresyjne i chroniczne uczucie pustki. Niektore wizje nie byly tak przerazajace. Widzialam postacie z obrazow, dziela sztuki, potrafilam spojrzec na jedna sprawe z kilkunastu punktow widzenia, poczulam potrzebe realizowania sie artystycznie i odkrylam w sobie pewne zdolnosci (ale co z tego skoro nie potrafie ich wykorzystac?). Nie jestem osoba wierzaca, wiec omamy na tle religijnym i ogolna nierealnosc moich widzen byly bardzo zastanawiajace. Raz w nie wierzylam, innym razem nie, ale w wieksosci przypadkow mialam zachowana swiadomosc i w pelni zdawalam sobie sprawe z tego,ze to wszystko nie istnieje. Zbyt wiele wiedzialam aby znow dac sie nabrac. Wiedzialam, ze cos sie dzieje niedobrego, ale nie chcialo mi sie mowic o tym psychiatrze, aby dalej faszerowali mnie tymi zasranymi neuroleptykami. Balam sie tez, ze potraktuje mnie jak hipohondryka, ktory wmawia sobie choroby. Wiedzialam, ze gdy pojde do niego i usiade na krzeselku zamiast pieknie ulozonej historii swojego zycia wydukam pare zdan i zrobie z siebie idiotke. Ile razy tak bylo... Ale na dzien dzisiejszy juz mam dosyc. Wczoraj mialam dziwna schize . Ktos trzasnal drzwiami od mojego pokoju i szedl w moja strone. Nie widzialam tego. Czulam to. Ale znowu nic nie bylo, to tylko chore wyobrazenia. Mam tragiczne zaburzenia pamieci, moja psychika przezywa totalny rozpad, obecnie nie spalam prawie 3 dni mimo przyjmowania neuroleptykow ktore podpierdzielam ojcu. Boje sie spac, zgasic swiatlo. Za duzo mysli, za duzo lękow. Nie skonczylam nawet liceum, co chwile zmieniam prace a nadmiar wolnego czasu mnie niszczy. Najlepszym lekarstwem jakie moglabym otrzymac to zapewnienie mi stalych obowiazkow i rozrywki. I znowu sie boje pojsc do psychiatry.Powinnam juz sie szykowac, ale pewnie znowu ztchorze....No coz. Moj post nawiazuje do tematu o zachowanej swiadomosci choroby w przebiegu schizofrenii. Nie mam wystawionej diagnozy, jednak nie musze jej miec aby to wiedziec. Jeszcze bardziej przemawia za tym fakt iz w mojej rodzinie kilka osob na to chorowalo. Babcia, wujek,ciotka... [Dodane po edycji:] Nie pojde napewno. Nie potrafie o takich sprawach rozmawiac na trzezwo z obca osoba. A moze zrobie tak, ze napisze wszystko na kartce i wrecze to psychiatrze aby przeczytal? Ona wie, ze nie umiem rozmawiac z obcymi ludzmi. Leczylam sie u niej na fobie spoleczna, sama mi zarzucala ze niewiele o sobie mowie i nie moze mi wystawic dokladnej diagnozy. Jak bylam u psycholozki to sama mi zaproponowala abym tak zrobila i zrobilam. Oczywiscie polowy symptomow zapomnialam , ale to cala ja :) Boje sie tez tego, ze jak zaczne wypisywac objawy fachowym jezykiem to pomysli , ze sie naczytalam bzdur w internecie i teraz udaje wielce chora. No to powiem jej przed tym, ze zaczelam interesowac sie swoim zdrowiem i zaczelam czytac...Stad te jasno okreslone objawy. Najchetniej bym wcale nie poszla, ale nie moge normalnie funkcjonowac bez snu, musze szukac sobie pracy i nie moge jej znowu zawalic. Przy moich zaburzeniach pamieci stosowanie takich mozgotrzepow w koncu skonczy sie fatalnie. Jak czlowiek ktory ma 21 lat moze 3 razy zapomniec gdzie mieszka? Ze kaczki lataja?Ze nie mam 17 lat a 21? Pytac sie swojego odbicia w lustrze o godzine? Nie wiem juz sama... Tak szczerze to bycie tym powszechnie uwazanym za "normalnego" musi byc strasznie nudne. Smutno byloby mi bez moich przemyslen, wznioslych nastrojow, magicznych doznan. Neuroleptyki tego nie zalatwia. Nie, nie i nie. A Bromazepan ktos bral z was? On podobno tak nie otumania myslenia jak pozostale badziewia. Nie,nie bede brac tych syfow. Sprawa postanowiona.
×