Skocz do zawartości
Nerwica.com

BladeM

Użytkownik
  • Postów

    234
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BladeM

  1. Oczekiwanie ze bedzie kiepski. Sam siebie nie zawiedziesz, oczekujesz kiepskiego bo zawsze tak masz wiec jest kiepski. Spelnione oczekiwanie. Sprobuj nie oczekiwac tylko przyjac tak jak przyjdzie. Mimo ze masz kiepskie jakos zyjesz i dzien za dniem mija. Wiem ze trudne ale do uzyskania ja dokladnie dzieki temu pozbylam sie kiepskich porankow i kiepskich dni. Pozdrawiam
  2. Leze z grypa w lozku, nie lubie tego. Ale dzien niesamowity, ktos wypadl z listy oczekujacych i zadzwonili do mnie ...zaczynam od czwartku terapie poznawczo-behawioralna...nie moge juz sie doczekac. Milego wieczoru wszystkim.
  3. Serek tak pomijajac cala filozofie, nie przejmuj sie. Moze i my jestesmy o wiele wrazliwsi, moze mamy jakies problemy z ktorymi walczymy, chodzimy na terapie i staramy sie. A popatrz czasami na tych "normalnych" oni sa czasami wiekszymi "wariatami" niz my, my ale mamy przewage bo jestesmy swiadomi, a oni zyja i myslia ze wszystko ok. A czasami ten "normalny" mowiacy nam wczoraj ze jestesmy wariatam , nagle znajduje sie na tutejszym forum, u naszego psychologa i psychiatry w poczekalni. Pozdrawiam Nie zalamuj sie, poczatki sa trudne ale do pokonania.
  4. Dla mnie jest wylacznie przeklenstwem. Kazdy dzien to walka. A wlasnie, podobno jestes juz wyleczona, wiec o jakich dolegliwosciach mowa?[ Ale z drugiej strony osiagniecia materialne, kariera, pieniadze, wcale nie sa zle, ich posiadanie i dazenie do nich to zadna ujma. A wspominanie dobrych chwil przed smiercia to tylko romantyczna wizja. Wtedy to juz bedzie wszystko jedno, czy te momenty w zyciu byly szczesliwe, czy nie Nie mówie ze sa zle, jako czlowiek musisz miec cele. Cele ktore tez osiagniesz. Zycie jest oparte na rozwoju, osiagnieciach i celach. Osiagniecia materialne nie sa ujma dopoki nie sa najwazniejsze w naszym zyciu. A jak pisalam niestety w miare dobytku rosnie apetyt, taka jest natura ludzka i uwolnienie sie od tego jest trudne. Jesli sie uda zyjesz szczesliwiej. A jesli chodzi o wspomnienia w momencie agoni...coz uwierz mi ze to zadna romantycznosc tylko bolesna rzeczywistosc. 6 lat temu umieralam, bylam reanimowana i nie wiele brakowalo....i wiem nie z opowiadan, ze naprawde robimy sobie w tym momencie prawdziwy rozrachunek sumienia i bilans zycia. Wiec jesli teraz przyjdzie czas na mnie to juz nie wypadnie moj bilans zycia tak kiepsko. Wszystko co w tych ulamkach sekund przed oczyma mialam, to wszystko naprawilam, zmienilam. I uwierz mi uczucie niespelnionego zycia w momencie gdy odchodzimy jest bolesniejsze niz wszystko co do tej pory przezyles i najprawdopodobnie jeszcze przezyjesz. Dlatego ludzia z niespelnionym zycie tak ciezko odejsc, dlatego tak walcza i mecza sie zanim odejda. Uczucie ze jeszcze tylko troche czasu chcesz aby te najwazniejsze rzeczy naprawic jest okropne...dziekuje ze bylo mi dane, ze dostalam droga szanse i jej nie marnuje. A wylewny dobrobyt finansowy w wiekszosci (nie zawsze) prowadzi do zapomnienia wartosci moralnych, do wypaczenia charakteru, zdradzenia siebie samego....Wiem o czym pisze bo wszystko sama przeszlam. Majac firme i zarabiajac niesamowite pieniadze, znalazlam pasujacych do tych okolicznosci przyjaciól, zapomnialam o tym w co wierze, zapomnialam o moim szczesciu, goniac za jeszcze wiecej i wiecej, czujac pustke w sobie i wypalenie sie, znieczulajac kokaina te uczucia. Umierajac i ladujac na intensywnej przypomnialam sobie czego w zyciu chcialam, co bylo wazne dla mojego serca. Wiec prosze nie mow o romantycznosci w chwili smierci nie wiedzac o czym mowisz. Przyjdzie dzien kiedy twoj czas nadejdzie (oby jak najdluzej!!!) i jesli bedziesz jeszcze pamietac to co teraz napisalam, to na 1000000% przypomnisz sobie moje slowa.. [Dodane po edycji:] Bylam tez przy przyjaciólce ktura umierala majac 39 lat i wiem tez co ona w ostatnich chwilach mowila o co prosila. Dlatego zakonczylam pogon za dobytkiem i dobrobytem, nie mówiac ze jest mi zle, bo jak nie gonie za tym to o dziwo jakos wszystko samo o latwiej przychodzi. Ale wole spedzic czas z moimi synami, sprawic im jaks przyjemnosc bo jak juz mnie nie bedzie, to tylko ich wspomnienia o mnie beda wieczne an nie to czego sie dorobilam. Wiec nawet jak odejde bede dalej tu, bo oni beda dalelj osiagac to czego ja nie zdazylam, przekazujac im wartosci moralne i dajac im glebokie i wielkie serca, daje im wiecej niz pozostawionym mieniem..
  5. Cisnieniowiec ja twierdze ze ciezkie dni choroby ucza nas uniesc ciezar rzeczywistosci. Te dni ucza nas jak zmienic siebie, swoje zycie aby rzeczywistosc stala sie dla nas szczesciem a nie ciezarem. Ubieranie masek, dopasowywanie sie, upodabnianie sie do innych, jest dla ludzi slabych i moze z malym IQ wygodniejsze, bo chowajac sie w schematach zachowania masy, i powtarzanie przekonan innych jak papuga, sa w stanie ukryc swoje niedoskonalosci. Tylko ze bedac sami ze soba czuja pustke, niezadowolenie itd. Bo jesli grasz jakos "role" udajac kogos kim nie jestes zatracasz resztki swojego ja. Dla niektorych zagluszenie potrzeb swojego serca jest jedynym wyjsciem aby zyc. Bo porownujac sie wiecznie z innymi, goniac za pieniadzem, symbolami statusu zawsze znajdzie sie ktos kto bedzie mial wiecej. Ja w moim zyciu znam czasy gdy nie wiedzialam co robic z kasa i czasy w ktorych nie wiedzialam co dac dzieciom jesc...ale jesli dobrze cos wspominam to przezwaznie z czasów gdzie nie mialam zbyt wiele. Dzis nie narzekam ale nauczylam cieszyc sie tym co mam ... Uwazam osiagniecia materialne, kariere itd za dary pozyczone nam przez zycie, bo najpózniej jak bedziemy odchodzic to musimy te pozyczone dary oddac.... wole zamykajac kiedys oczyc w ulamkach sekund widzac moje zycie , widziec jak bardzo bylo wypelnione, jak wiele szczesliwych momentow przezylam, a nawet i tych smutnych bo tych darow nie trzeba oddac te zabieramy ze soba na zawsze.
  6. Wiem z doswiadczenia ze mozemy pomóc tym ktorzy tego zechca. Ale na sile nie zmienimy nic. Mamy wplyw na to aby zmienic czesc tego swiata na lepszy, zmieniajac siebie. A to poczatek.
  7. Lucid tak jak piszesz, bylo nam dane ujrzec swiatlo...poniewaz jest ono tak jasne i docierajace do glebi serca, dlatego mamy lek przed nim. Ale tylko dlatego moglismy je zobaczyc bo my wlasnie my mamy dosc sily aby zniesc je. Jesli chodzi o lustro, tak jak sie zachowujemy tak reaguja na nas ludzie. Jest to dobry sposob aby zreflektowac siebie i swoja osobowosc i jesli zechcemy to zmienic. My potrafimy to wiec jest to produktywne dla nas. Inni nie chorujacy na nerwice nie potrafia zreflektowac swojego zachowania , trzymanie im lustra przed nosem powoduje ich agresje i odrzucenie nas. Ale czy ja wiem czy tacy ludzie sa warci naszej przyjazni ..chyba nie [Dodane po edycji:] Majster dzieki za twoje slowa. To ze nie zawsze jest nam z innymi nie po drodze nie oznacza ze az tak roznia sie nasze poglady. Moze mialam zly poczatek tu na forum, ale intencja moja byla i jest taka sama. Mam troche zycia za soba, i duza roznych doswiadczen. Po wielu upadkach i wzlotach znalazlam dla siebie sens tycia...czego i wszystkim innym zycze z calego serca. Jeszcze raz dziekuje za twoje slowa.
  8. Co do tematu tego forum musze powiedziec,ze ludzie maja przed nami troche stracha...nie dlatego ze jestesmy niebezpieczni, ale dlatego ze jestesmy dla nich "lustrem" Majac nerwice, zajmujemy sie swoja osobowoscia, zminiamy ja, pracujemy nad soba, pracujemy nad naszym zyciem. Przestajemy pedzic do nikad w zyciu, zasatnawiamy sie nad sensem wielu rzeczy. Nie nalezymy do ludzi na wszystko mowiacych "tak zgadzam sie". Dzieki temu ludzie nas unikaja aby nie musiec sie zastanawiac nad swoim zyciem. Znam to z kregu moich przyjaciol. W czasach kiedy extremalnie nad soba pracowalam aby ulepszyc moje zycie , zmienic moj charakter, wyluzowac w zyciu. Kilka przyjaciólek mi mowilo ze maja stracha bo jak ze mna rozmawiaja, to se uswiadamiaja ze one tez zle zyja , ze one tez nie sa szczesliwe, ale ze one nie maja tej sily aby cos zmienic. Nie sa tez do tego zmuszone ...choroba ich nie gnebi. Maja stracha ze jak zaczna sie nad swoim zyciem zastanawiac to ujrzą wiecej niezadowolenia z niego. Ci jednak którzy uwarzaja nas za wariatow, to akurat grupa ludzi bardzo malo inteligentnych do ktorych tak skomplikowana choroba jak nerwica nie dociera, nie sa w stanie intelektualnie dorosnac do tematu. Czyli sa bezsilni, a bezsilnosc wywoluje u niektorych agresje wiec latwiej jest kogos tytulowac "wariatem" niz rozszezyc swoj horyzont. Dzisiejsze spoleczenstwo jest w wiekszosci skoncentrowane na tym aby osiagnac jakies bzdurne cele, aby pokazac sasiadom, znajomym...dlatego ludzie z choroba nerwicy sa nie wygodni, bo pokazuja palcem im bledy ktorych nie chca widziec. W dziesiejszych czasach wizyta u psychologa nie jest niczym nadzwyczajnym, chodzi masa ludzi nawet nie majacych nerwicy. Sa to przewaznie ludzie inteligentni, myslacy analitycznie, wrazliwi. Ale nie kazdy chce mowic o tym ze sam chodzi do psychologa...zadziwiajace sa tylko okresy oczekiwania na miejsce na terapie, bo skoro nikt nie chodzi i nikt nie potrzebuje pomocy to czemu psychologowie maja kaledarze pelne terminow.. Ja nauczylam sie ze nie jest dla mnie wazne czy mnie ktos okresla "wariatka" czy nie, bo bez wzgledu na to ja sama chce se pomóc i moje zycie zmienic. Bo to ja a nie oni bede kiedys siedziec z wnukami w domu i bede wiedziala ze zrobilam wszystko co bylo w mojej mocy aby byc szczesliwa. Ja nadal twierdze ze moja choroba , jest darem, ktory wdziecznie przyjmuje mimo dolegliwosci, bo dzieki nie jestem szczesliwsza niz 5 lat temu przed wybuchem choroby. Kazdy dzie jest dla mnie darem. Kazdy problem nowym wyzwaniem ... A ci wszyscy zdrowi ludzie gonia nadal za dobrem materialnym , wypruwaja sobie zyly nie bo tego chca tylko zeby byc lepszym od innych. Wole jezdzic fiatem i byc szczesliwa i cieszyc sie zyciem niz mercedesem i siedziec w nim nieszczesliwa w pogoni za czyms co nie jest do uzyskania, bo wmiare dobytku rosnie tez apetyt ..gdzie jest koniec drogi tych ludzi. Dlatego jesli inni chca mnie nazwac wariatka to wiem ze robia to tylko dlatego aby nie wglebiac sie w filozofie zycia i pedzic nadal w pogoni szczurow. Pozdrawiam
  9. Dziewczyny aby do wisosny ..jak wyjdzie sloneczko to wszyscy beda mieli od razu motywacje.
  10. Zadziwiajace, sama o tym nie wiedzialam ze wroce, a Pan tak...niesamowita umiejetnosc. [Dodane po edycji:] Dziekuje Donkey...bardzo mile z twojej strony [Dodane po edycji:] I przypominam ze to nie temat tego forum....temat jest moj dzisiejszy dzien. Tego sie na forum nauczylam ze tylko na temat robi sie posty. A wszelkie inne na pn.
  11. Dokladnie na tym polega zycie...dzieki temu przybiera barw.
  12. Nie wiem poprostu co mam odpowiedziec na to i czy wogole cos odpowiedziec. Pozdrawiam i dziekuje za informacje [Dodane po edycji:] Likwiduja konto nie wychodzilam z zalozenia ze wroce. Jestem czlowiekiem a wiec mam prawo byc zminna.
  13. Nie jestem w stanie dzis powiedziec co bedzie jutro lub za tydzien. Pozdrawiam
  14. Witam wszystkich ponownie (Angsthasse) samopoczocie super, Od 2 tygodni zero lekarstw, od 18 stycznia zaczely sie moje wyklady na studium. Zyc nie umierac... Pozdrawiam (Angsthasse)
  15. Po czesci przyznaje ci racje jesli chodzi o nerwice a alkoholizm. Aczkolwiek sa to dolegliwosci ze soba w wielu przypadkach powiazane. Sama musialam stwierdzic bedac w szpitalu na odwyku od Benzos, ze masa ludzi majacych problem z alkoholem, chorowala rowniez na nerwice. Najpierw bylo niezadowolenie i pesymizm, potem alkohol i wybuch nerwicy. [Dodane po edycji:] Cale szczescie ze nie jest do konca zamkniety, dzieki temu mozemy sie do konca zycia rozwijac. Nie zatrzymujac sie w stagnacji. Wyobraz sobie jak bys zamknal wszystko do konca majac lat 17, bo twoje zycie jest 100% cie zadowalajace...jak ubogie bylo by spoleczenstwo. Jak ciezko bylo by o postep.
  16. Wyleczeni ludzie z nerwicy, naprawde wyleczeni, nie przejmuja sie juz tym co od nich bedzie wymagane. Zwracaja tylko uwage na to co sami od siebie wymagaja. I ludzie wyleczeni z choroby, nie musza sie juz nia zaslaniac aby powiedziec "nie moge tego czy tamtego bo jestem chory" tylko mowia "nie chce tego zrobic" w wiekszosci ucza sie zbyt wiele nie tlumaczyc dlaczego nie. Mowia nie i nie obawiaja sie juz krytyki, bo wiedza ze krytyka jest czyms produktywnym...jesli jest obiektywna..wyciagaja wnioski z krytyki aby nadal rozwijac swoja osobowosc. A to ze ludzie na forum zbyt wiele o tym ze sa zdrowi nie pisza, jest po czesci spowodowane tym, ze czasami po latach choroby i zyciem choroba. Odzyskali swoje zycie jego komfort i po prostu zyja.
  17. Oswojenie sie z lekiem jest jednym z wielu krokow do wyzdrowienia...i wyleczenie nie polega na zepchnieciu calego negatywnego materialu w glab podswiadomosci, tylko wyciagniecie do ostatniego okrucha negatywnego materialu na powierzchnie. Uzyskujac ulge i komfort samopoczucia niestety z biegiem lat zapomina sie o pracy nad soba i zyciem w momencie terapie...wracajace nerwicowe objawy sa naszym alarmem na przyszlosc aby czasami w biegu zycia sie zastanowic i zatrzymac w biegu.
  18. Tak ja bylam. I nadal tak twierdze, dzieki terapie czuje sie wspaniale. Obecnie juz nie biore zadnych lekarstw i zycie jest o wiele latwiejsze dla mnie. Dokladnie na tym polega wyleczenie, ze sobie uswiadamiamy ze nawet jak by wrocilo, to my sobie damy rade z tym bo juz nauczylismy sie jak sie z ta choroba obchodzic. Nauczyc mozna sie na terapie i dzieki zaakceptowaniu siebie, dzis, teraz i tu. I zyc a nie wegetowac...to jest wyleczenie. Bedzie zawsze wracac jak zapomnimy w zyciu codziennym, to co zmienilismy w swoim zyciu. Jak znowu nas dogania szara rzeczywistosc i wracamy do mechanizmow z przed nabyciem tej choroby. Blad...nie mozesz pozbyc sie leku i strachu, bo to sa emocje ktore ma kazdy i musi je miec. Jest to potrzebne do zycia. Jedynie w nerwicy leki i strachy sa extremalne i w objektywnie niegroznych sytuacjach przez nas nerwicowcow bledne ocenianie sytuacji. Dlatego wyleczeniem jest nauczyc sie obiektywnie oceniac sytuacje i dopuszczac lek tylko gdzie jest uzasadniony. Moi lekarze i terapeuci mi wytlumaczyli ze nie ma ze jednego dnia wstaniesz i nie masz leku...to by bylo wrecz niebezpieczne...lek "normalny " chroni nas w wielu sytuacjach. I nie trac nadzieji bo mozna sie wyleczyc. Zaakceptowanie leku i nauczenie sie obiektywnej oceny sytuacji, powoduje ustapienie dolegliwosci (trzesawek, pocenia , atakow itd) A ze w czasie leczenia ma sie dni jak ty dzis, jest to zupelnie normalne. Co nie oznacza ze nie mozna sie wyleczyc. A kazdy terapeuta i lekarz, jest tak dobry i moze ci pomóc, jak bardzo jestes w stanie i chcesz sam sobie pomóc. Pozdrawiam
  19. Napisany twoj text tutaj, to wielkie. Nie kazdy potrafi napisac ze cos bylo w jego zachowaniu nie uzasadnione. Uchylam czola przed toba za to co napisales. I cieszy mnie ze zrobiles ten krok, bo oznacza to ze twoja osobowosc jest znowu wieksza. Pozdrawiam Angsthasse
  20. Dziekujue Majster za odpowiedz. Benzo podaje sie czasami jako lek wspomagajacy przy przyswojeniu nowego np. AD. W momencie odstawiania Benzo po okresie adaptacji AD, jest zuplenie normalne ze czuje sie leki i inne symptomy. Co absolutnie nie ma nic wspolnego z dzialaniem lekow AD. Okres tych symptomow jest okolo 14 dni i przechodza. A wiec nie jestes zmuszona cale zycie brac Cloranxen. Musisz tylko wytrzymac ten okres odstawiania Cloranxen. Pozdrawiam
  21. Paranoja mam pytanie. Czy Cloranxen nalezy do grupy benzo? Pozdrawiam
  22. Hallo eligojot , jestem bardzo ciekawa jak wygladaja twoje mysli zwiazane z wyjazdem? Czy nadal myslisz o innych krajach? Pozdrawiam Angsthasse
×