Skocz do zawartości
Nerwica.com

tup_tup

Użytkownik
  • Postów

    91
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tup_tup

  1. co to właściwie znaczy być nienormalnym? dotąd myślałam, że normalność to pojęcie względne dojrzewające na swój sposób w każdym człowieku (pomijając konkretne, silne, zdiagnozowane choroby psychiczne).
  2. Chciałabym tutaj opisać Wam zachowania pewnej bliskiej mi osoby. Choć jej wydają się one całkowicie normalne, ja osobiście uważam że podłożem tych problemów jej co najmniej jakieś silne zaburzenie powatałe na bazie przełości. Otóż jest to zachowanie stale walczącego człowieka, który jak to się mówi "po trupach dąży do celu" Zawsze musi mieć rację, zawsze musi być najlepszy, zawsze musi być pierwszy. Opiera swoje życie na logice i typowo wytłumaczalnych faktach. Gdy się gdzieś wybiera jest nader przezorny, rozpatrując każdą możliwość wypadku i zawsze chce być na nie przygotowany. Może i nie jest to złe, ale strasznie męczące. Rozmowa z tą osobą również jest wyjątkowo trudna, chociażby z przekonania racji, która w nim tkwi. Nie umie słuchać, nie umie rozumieć. Nie umie wyrażać emocjji bo one są "nielogiczne" Wszystko co czuje i myśli i robi musi dać się logicznie wytłumaczyć (może to ta praca w marketingu/handlu tak go ukształtowała). Wiem, że miał trudne dzieciństwo: rodzice alkoholicy, bardzo niskie poczucie własnej wartości, zawsze wyśmiewany, nieakceptowany. Walczył o przetrwanie i walczy o nie do dziś choć jest już człowiekiem dorosłym i świetnie sobie z życiem radzi. Uważa, że do wszystkiego trzeba dość samemu i samemu się na przyszłość zabezpieczać. Nie ufa ludziom, nawet bliskim. Nie potrafię jednoznacznie określić, co jest w tym zachowaniu niewłaściwe, ale jako osoba będąca obok widzę, że jest tu wiele takich rzeczy. Wiele jego zachowań jest jakby urwanych z chmurki. Pogrąża się w swoim małym komputerowym świecie i o tym mógłby rozmawiać godzinami. Widzę tu wiele ukształtowanych cech DDA, ale czy to aby napewno właśnie to jest przyczyna. Proszę o radę i proszę o pomoc. Impulsywność i delikatność tej osoby jest również porażająca, łątwo go zranić, a zarazem bardzo silnie wybucha, gdy coś idzie nie po jego myśli. Nie mam szans zaprowadzenia go do jakiegoś psychologa, gdyż to dla niego wróg numer jeden i ponad wszystko (nikt nie bedzie sie wkradał w jego życie, on sobie sam z tym poradzi) - nie widzi jednak że z czasem to wszystko się zbiera i kumuluje tylko na niekorzyść. Jedno jest pewne: problem jest, tylko należy go odnaleźć. Przepraszam jeśli napisałam nieskładnie i trochę bezsensu - to akurat mój problem. Nie nadążam za myślami, dlatego czasem zdania są pourywane i niedokończone.
  3. Najczęsciej występuje w silnym wzburzeniu emocjonalnym, gdy emocje przejmą władzę nad ciałem, gdy trzeba dać upust emocjom, a wydaje się innej drogi nie ma. Jednak w chwili uspokojenia silny, piekący ból powoduje poczucie winy "znowu to zrobiłam", chęć cofnięcia czasu i zatuszowania win. Nie chwalę się swoimi bliznami, wręcz przeciwnie, wstydzę się ich, gdy zauważę, że ktoś na nie patrzy natychmiast zabieram rękę, czuję się "głupio" tak, że chciałabym się zapaść pod ziemię. Ta, czy jakokolwiek inna forma autoagresji wykonywana na sobie, nie jest żadnym powodem do zaszpanowania, pokazania siebie. Wiem co czuję, ale nie umiem Wam tego opisać... Chcę też powiedzieć, że nie musi to też być forma ukarania siebie. W moim przypadku ból powodował uczucie ulgi, jakby z tym bólem wypływały emocje...
  4. Nigdy nie sądziłam, aby tatułaże były formą autoagresji, al... czy nie mogą być to już inne pytanie. Myśle, że mogą, bo ich tworzenie boli... jednak ból zadawany przez kogoś innego, a ból zadawany przez siebie to co innego. Ja niestety również się ciełam, jednak, ani nie po to by się zabić, ani nie po to by coś komuś pokazać (zawsze ukrywałam swoje rany i blizny, dziś natomiast bardzo się ich wstydzę). Gdy leciała krew, gdy pojawiał się silny ból, czułam ulgę, wypływ nazbieranych emocji... o to chodziło.
  5. z niechęcią się zgodzę, ale to przez brak koncentracji, możliwości skupienia się, ale nie rozumiem co to jest nienawiść do nauki? Można nienawidzić kogoś, ale naukę? Nienawidzę najwyżej swojej uczelni i poszczególnych wyłladowców, którzy nakazali mi się czegoś nauczyć, choć i to nie za często. Natomiast z problemem niechęci borykam się bardzo często, chociażby teraz. Minął właśnie mój ostatni z możliwych dni na przygotowanie, a ja wciąż nawet nie zaczęłam. Zaliczenie jutro, materiału dużo...
  6. tup_tup

    Syndrom DDA

    Przykro mi, ale się pod tym podpiszę. Nie umiem tak ladnie ubrać w słowa, nie umiem pisać o sobie, wyrażać uczuć i emocji, nie umiem kochać... Dodam tylko, że jestem raczej ufna, lgne do ludzi, choć bardzo się ich boję. Mimo to chciałabym, by ktoś był blisko mnie ciągle... Ufam ludziom, choć stale się na tym zawodzę i bardzo dużo już przez to straciłam, oj nawet bardzo bardzo dużo...
  7. Z tego co piszesz, wiele by na to wskazywało, ale jak wiele osób tu już zauważłyło BPD jest dość trudne do zdiagnozowania. Mnie kosztowało wiele wizyt, rozmów i leków, by usłyszeć tę właśnie "diagnozę". Osoby z pogranicznym zaburzeniem osobowości nie zawsze są agresywne, jednak ranią faktycznie bardzo mocno. Świadome tego co zrobiły stają się dopiero długo po fakcie, albo i wcale. Wzrok mój przykół Twoj "wewnętrzny chaos"... czuję to samo.... Wybierz się do dobrego specjalisty, opowiedz mu szczerze i otwarcie o sobie, choć to nie bedzie łatwe, może nie odrazu, ale napewno pomoże i zdiagnozować i poradzić sobie z tym co Cię otacza, pozdrawiam. Jeśli masz ochotę pogadać zapraszam na priv.
  8. jak narazie uspokoiło się, ale wciąż nie jest to tak jak bym chciała...
  9. tup_tup

    Jazda samochodem

    Samochodem jeźdzę raczej regularnie, bardzo tu lubię. Czuje się za kierownicą jak to się mówi jak "ryba w wodzie" :) ale faktycznie dłuższa jazda bardzo męczy, im jest ciemniej tym większe mam problemy z koncentracją, zamazują mi się pasy na jezdni, nie miłośiernie oślepiają światła, ale mimo to nie boję się jeździć i ufam sobie jako kierowcy. Ostatnio wyrobiłam sobie okulary, które "przerzucają" pracę z oczu na soczewki, to TROCHĘ pomaga, ale tylko trochę :) [Dodane po edycji:] ja bym pojechała samochodem, może wolniej, może spokojniej, ale napewno pewniej ...
  10. tup_tup

    co dalej?

    Mojej drogi to dopiero początek, aż się boje myśleć co będzie za kolejnym zakrętem... ale dziękuję za słowa otuchy, to jednak troszeczkę człowieka podtrzymuje na duchu :) pozdrawiam
  11. tup_tup

    co dalej?

    ja bym tego nie nazwała motywacją, ale ok... pozdrawiam i ... dziekuje :)
  12. tup_tup

    co dalej?

    Chwilowo miałam wrażenie, że działanie leków jest natychmiastowe, ale to po prostu znowu byłam "sprzeczna ja". A teraz jest gorzej, coraz gorzej... Ale wiecie co? Nie zabiję się, a wiecie dlaczego? Bo oni nic nie wiedzą, a wtedy się dowiedzą, choć ja tak bardzo i już tak długo starannie wszystko ukrywam, ale dla nich jestem kimś, choć tak naprawdę jestem nikim...
  13. tup_tup

    co dalej?

    Dobrze, poszłam do lekarza, rozmawiałam, dostałam całą gamę leków. Chwilę po tym chciałam się koniecznie zabić, a teraz znów totalna apatia. Do wszystkiego, znów zaczynam najlepiej czuć się w swoim pokoju, a obecność ludzi powoduje rozdrażnienie. Niby, chodzę na uczelnię, ale kręcę i kombinuję jak stamtąd uciec, albo jak załatwić zwolnienie aby nie iść wcale. Wybieram się godzinami, a w efekcie nigdzie nie idę i jem... Jem, jem i jeszcze raz jem. Nie mogę już na siebie patrzeć za to. Mimo to, nic się nie zmienia, to taki okres. Ale on nie mija.... na co mam czekać, co mam zrobić? Potrzebuję teraz kogoś, kto poświęci mi naprawdę sporo czasu na gadanie i słuchanie, kto wyrwie mnie z myślenie, analizowania, kombinowania, kto mnie zmobilizuje, ale nie mam. Jak więc sobie poradzić, jak uciec przed samym sobą, przed swoimi myślami, przed swoim światem. Zawsze miałam dwa, ale coś pękło między nimi i nie dam rady tego odbudować. Proszę... Wiem, że te słowa nie mają najmniejszego sensu, ale nie umiem chwilowo składnie pisać i mówić. Mam burdel w sobie i wokół siebie...
  14. Właściwie to nie, czekam na umówione spotkanie, a do tego jeszcze troche...
  15. Do tej pory rzeczywiśćie tak to wyglądało, albo nie jadłam nic zupełnie, albo nie mogłam przestać jeść, ale gdy już czułam, że nawet herbata się we mnie nie zmieści nie pchałam na siłę. Teraz jest znacznie gorzej, pcham w siebie więcej niż jestem w stanie zmieścić i to nie mija! Nie dodałam, że niedawno dostałam leki, biorę je, w nadziei, że chociaż to coś zmieni, ale powiedziałabym, że problem zaczął się zanim zaczęłam je brać... nie wiem co robić, okropnie się z tym czuję ;(
  16. Oto o kolejny problem, jejm, jem, jem i jeszcze raz jem. Zawsze byłam z reguły niejadkiem, ale od jakiegoś czasu jedzenie stało się nieodzownym elementem mojego życia. Nie jestem głodna, mimo to jem. Mało tego jestem, aż najedzona i dalej jem. Jakby mózg i brzuch ze sobą nie współpracowały, jakby jedne na drugie uwagi nie zwracało. Nie mam już siły, ustalałam sobie godziny jedzenia, jadłospis i dalej nic. Jem wszystko co mi w rece wpadnie, nawet głupie chipsy, których dotąd nie tykałam. Im bardziej sobie obiecuję, że zrobię z tym porządek, że jutro się nie objem, tym więcej jem, a potem ani sie ruszyć, ani usiedziec, ani spać... Zna ktoś jakąś receptę, solidną? Pomocy... :) Pozdrawiam.
×