
okularnica
Użytkownik-
Postów
456 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez okularnica
-
Monika czyli tak normalnie jak się zażywa na wiosnę, ale nie opala specjalnie to nie wychodzą plamki, nie:)? Linka a Ty piłaś dziurawiec?
-
Moniko, powinnaś zatem spróbować wyciąg z dziurawca( zawiera alkohol). Po co pić zioło dziurawca, jeśli prawdopodobnie ono nie może pomóc. P.S. Jeśli jest rozpuszczalna w tłuszczach to może trzeba po prostu dodać trochę oleju do herbatki z dziurawca lub po jej spożyciu zjeść coś tłustego... Jak myślicie- mi się wydaje, że powinno wtedy zadziałać.
-
Monika A czy Tobie powstały ciemnobrunatne plamy? One są potem przez całe życie? Jeśli powstały to wtedy kiedy wyszłaś na ostre słońce? Bo ja mam zamiar teraz spróbować dziurawca, nie opalać się celowo, no ale wiadomo, żę czasem słońce prześwieca przez chmury... Czyli Ty stosujesz dziurawca także w lecie? Masz jasną cerę? Linka, wiadomo, że wolałabym pić dziurawca bez alkoholu, jednak z tego co wiem to hyperycyna wydziela się w roztworach alkoholowych, co do roztworów wodnych to chyba nie zostało to badane, najprawdopodobnniej takie roztwory nie działają przeciwdepresyjnie.
-
Mam pytanie- jaka mniej więcej dawka jest odpowiednia przy lekkiej nerwicy? Na roztworze alkoholowym mam napisane, że 3 razy po 2,5 ml jednak to jest chyba na inne zastosowanie, a ulotki już nie mam...
-
A co to jest strychnina?
-
Dzięki za link:) Ja sama jestem sobie psychologiem, psychiatrą i psychoterapeutą
-
A jak długo go popijałeś? Mam nadzieję, że odezwie sie jeszcze ktoś, kto próbował dziurawca;) Mam jeszcze pytanie czy można stosować teraz dziurawiec przy umiarkowanym słońcu i nie przy celowym opalaniu się?
-
Tak, chodziło mi o wyciąg z dziurawca, nie o zwykły susz. Wyciąg jest robiony na bazie alkoholu. Czy ma ktoś doświadczenia z zażywaniem dziurawca?
-
Nie jestem pewna czy w dobrym dziale to umieściłam, ale tutaj bajbardziej mi pasowało, a nie znalazłam podobnego tematu. Chciałam się spytać czy ktoś z Was leczył się dziurawcem- np. wyciągiem z niego czy tabletkami. Czy pomogło Wam?
-
Aankap, Ja mam podobnie. Też najgorsze jest to, że nie jestem pewna czy te myśli są tylko nerwicą, niektóre rzeczy wydają mi się możliwe. Pewnie to normalne w tej chorobie, bo przeciez jeśli bylibyśmy pewni, że to jest nieprawdą to nie dręczylibyśmy się tak...
-
Byłam kiedyś u zwykłego psychologa i ta wizyta nie miała sensu, nic nie wykrył- powiedział, że nie mam nerwicy, zalecił tylko brać magnez i witaminę B6, a byłam wtedy w bardzo złym stanie i nerwicę miałam... Po prostu psycholog nie jest lekarzem i wydaje mi się, że nadaje się raczej do porozmawiania jeśli ktoś ma błachy problem, a nie kiedy jest chory. Pewnie z psychoterapeutami jest lepiej, bo są specjalnie wyszkoleni...
-
Mam pytanie- do kogo będzie najlepiej zgłosić się z nerwicą natręctw- do psychoterapeuty czy do psychiatry( w psychologów raczej nie wierzę;p)? Możecie mi napisać kto Wam pomógł, czym się rożnią od siebie( pewnie psychiatra bardziej przepisuje leki, a nie rozmawia za bardzo)?
-
Przez kilka dni było lepiej, jednak dzisiaj jest tragicznie. Ja po prostu nie wiem czy te moje natręctwa nie są prawdą. Nie wiem które rzeczy są natręctwami, a które nie.
-
Zaburzenia nastroju... Wiem, że taka "wyleczona" nerwica natręctw często przejawia się potem w depresję itp. Sama jakiś czas temu miałam coś podobnego do depresji, a objawów nerwicy natręctw nie miałam wtedy prawie w ogóle. Ten niepokój zazwyczaj wychodzi w innej formie;/ Ja stosuję dalej tę metodę( którą rozpoczęłam tak na dobre dzisiaj). Mam teraz chwilę zwątpienia, no ale mam nadzieję, że będzie dobrze:)
-
Ja się zgadzam z Tobą, bo wiem, że jeśli się wszystko będzie uzasadniać "rytualnym" systemem to będziemy mieli nadal problem z NN- może wrócić za godzinę, za dzień, za miesiąc, za rok- ale wróci;) Ja również z moją nerwicą zmagam się już 8 lat. Z tym, że przez większość czasu jest ok- nerwica nachodzi mnie tak co ok.3miesiące i trzyma z 3 tygodnie;) Chciałam się jeszcze spytać kiedy zacząłeś stosować ten sposób? Ile temu? I czy bierzesz leki oprócz tego/ czy brałeś na początku leczenia?
-
:) A u Ciebie kiedy zaczęła się nerwica i po jakim czasie sobie z nią poradziłeś?
-
Tak, dlatego ja nie biorę żadnych lekarstw tylko sama sobie radzę od wielu lat;) Na samym początku je brałam. Na razie zaczęłam wypróbować tę metodę o której tu pisałam, czekam na efekty... Czy pomoże;d
-
Wiesz, masz rację- ja w podobny sposób pokonałam kiedyś moją nerwicę- jednak wraca czasami nadal;/ Myślę, że najlepszy efekt i długotrwały przyniosłoby pomyślenie, że "nawet jakby to co". Myślę, że dlatego, że tak bardzo się czegoś boimy to musimy w kółko o tym rozmyślać. Myślę, że gdybyśmy pozwolili sobie myśleć o czym chcemy- nie zmuszając sie do żadnych myśli, ani żadnych nie unikając, miejąc ogólne przekonanie, że to wszystko co myślimy jest tylko chorobą to by było coraz lepiej. Na początku pewnie byłby strach itp. ale z czasem powinno przejść niemal całkowicie. Sama często sobie muszę coś wytłumaczyć w myślach- jeśli tego nie zrobię to wydaje mi się, że to co pomyślałam jest prawdą. Takie pomyślenie nad czymś i wytłumaczenie sobie czasami przynosi efekt- ale krótkotrwały, bo zaraz mnie nachodzą inne myśli, coraz bardziej prawdziwe, lecz jednak natrętne. Chcę sobie to wszystko tłumaczyć i już nie daję rady, bo to się nigdy nie skończy. Myślę, że najlepsza byłaby taka terapia szokowa, żeby pomyśleć- a może to jest prawdą i co z tego... Sama boję się tak myśleć, ale wiem, że to byłby przełom w chorobie...
-
Proponuję dywagacje polityczne odepchnąć na bok, a skupić się na nerwicy Powiem Wam jak to było ze mną. Nerwicę natręctw miałam ok.8 lat temu, wyleczyłam ją, choć na pewno nie do końca, bo chociaż zazwyczaj czuję się naprawdę normalnie to co jakiś czas mam jej nawroty. U mnie większy niepokój zaczął się już od czwartku/ piątku. W sobotę przeraziłam się tą katastrofą( nie była mi ona obojętna na pewno, szczególnie dlatego, że szanowałam tych ludzi). Przez 3 dni byłam bardzo smutna i zszokowana. Jednak paradoksalnie, uważam, że przez to, że przejęłam się tak jak inni tą tragedią, nie czułam za bardzo swoich niepokojów, tylko ten normalny, związany z tragedią( a to było dużo bardziej znośne uczucie). Następnie we wtorek mój lęk się trochę nasilił. Najgorsze jednak przyszło przedwczoraj i trzyma mnie do dzisiaj. Mówię, że rzadko mam nawroty choroby( ok.co kilka miesięcy), zazwyczaj są one do zniesienia. Jednak teraz czuję ten niepokój cały czas, nie ginie on kiedy idę na studia( no dobra, tak leciutko), co zazwyczaj miało miejsce przy innych natręctwach. Towarzyszy mi całe dni i sprawia, że na nic nie mam ochoty, nic mnie nie cieszy, myślę tylko o tym. Ja myślę, że takie wydarzenia zazwyczaj nasilają tą straszną chorobę, nawet jeśli Ty bezpośrednio tego nie przeżywasz. Myślę, że nawet gorzej jest, jeśli nie okazujesz emocji, nie obchodzi Cię niby to. Nie ma wtedy tego upustu emocji i uderzają one pod inną postacią. Ja wiem, że w okresach, kiedy miałam natręctwa i działo się wtedy coś niedobrego( np. ktoś poważnie zachorował) to nie działało to tak, że nagle przestawałam myśleć o sobie i skupiałam się na problemie. Wtedy te emocje, którymi normalnie "darzyłabym" ten wymierny, ludzki problem kumulują jeszcze bardziej ten mój irracjonalny lęk. Tak więc wiem, że takie sytuacje mogą nasilać NN.
-
Zawsze wydawało mi się, że psycholog i psychoterapeuta to co innego. Dlatego zainteresowało mnie to, że chodziłaś do tego drugiego. Wydawało mi się, że psychoterapeuta prowadzi terapie dla różnych specyficznych grup społecznych itp.
-
Madame, czyli chodziłaś do psychoterapeuty?
-
Chciałabym żeby w tym temacie wypowiadały się osoby, które dłużej walczą z nerwicą natręctw( mniej lub bardziej skutecznie). Proszę, opowiedzcie swoje historie:) Ja cierpię na nn od 8 lat. Dokładniej, 8 lat temu zaczęły się poważne symptomy tej choroby. Jednak jak pomyślę, to już rok czy dwa lata wcześniej miałam tę chorobę. Na początku miała ona jednak inną formę- sprawdzania drzwi, kurków od gazu, tiki nerwowe. Potem, ok. 8 lat temu przybrała formę bardzo natrętnych myśli i przymusu wykonywania niektórych czynności, po pewnym czasie musiałam się zgłosić do psychiatry. Po pół roku leczenia poczułam się jak nowonarodzowa. Cieszyłam się na nowo życiem, czułam się bardzo dobrze. Jednak co jakiś czas ona wraca. Nie jest aż tak nasilona jak w tym krytycznym stadium;) i ataki są dużo rzadsze, jednak są. Teraz staram się bardziej racjonalnie podchodzić do tych myśli, jednak wiem, że są one wynikiem jakiś lęków, pragnień, złych doświadczeń i kiedy mnie nachodzą to nawet jeśli będę wiedziała, że nie są one ważne to lęk czasem pozostaje. Może nie być związany z żądną myślą, jednak jest. Nie biorę leków- nie wiem czy to nie błąd? Czy Wy nadal je bierzecie? Ja takie "ataki" mam rzadko, 2-3 razy w roku, jednak są. Proszę, wypowiedzcie się:)
-
Reet_Pettite, koniecznie idź do psychiatry, oprócz rozmowy z nim będziesz musiała brać leki. Solipsea, Ty nadal bierzesz leki? Jeśli cierpisz na to przez 7 lat to od jakiego czasu je bierzesz?
-
Ale rozumiem, że teraz czujesz się lepiej ? A jak u Ciebie, ronaldinho?
-
Madame Butterfly, nie chcę więcej pisać, bo na razie staram się o tym zapomnieć Trochę lepiej się czuję. Ja myślę, że u mnie się to bierze z poczucia winy. Dlatego zazwyczaj jak coś mnie cieszy( idę na wesele, do knajpy czy robię coś na co długo czekałam) to wtedy "wymyślam" sobie coś żeby się tak nie cieszyć. I jest równowaga w przyrodzie;) hehe. Wszystkie moje natręctwa są zapewne dlatego żebym siebie zadręczała, że coś jest przeze mnie. Zrobię tak to to się stanie więc nie mogę sobie sprawić przyjemności. To ja jestem winna. Dzięki Madame za wsparcie:) Czy ktoś ma podobnie jak ja? Myślę, że większość osób z nn ma problem z poczuciem winy.