Skocz do zawartości
Nerwica.com

dziewczynka24

Użytkownik
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dziewczynka24

  1. Przykre to co piszesz:( Ale nie daj się, musisz się jakoś trzymać, ja trzymam za ciebie kciuki, chociaż nie wiem, kim jesteś:) Ty wiesz, że to nie twoja wina, ty masz ślady ich znęcania się na ciele, bicie dziecka to poważne przestępstwo... Ja mam inną sytuację. Moja mama mnie kocha, ale .. za bardzo. Ciągle powtarza, ze chce dla mnie dobrze i wpędza w poczucie winy, gdy mówie jej żeby przestała ciągle mi dyktować. Nazywa to "doradzaniem". Nigdy nie dała mi zrobić niczego samodzielnie, nigdy nie mówiła, że dam sobię sobię radę, zawsz wyręczała. Dziś mam 24 lata i skopaną psychike, nie umiem podjąć samodzielnie żadnej decyzji, jestem głupiutką słabiutką uzależnioną od mamusi dziewczynką.Nie mam własnego zdania na żaden temat, mam tylko jej zdanie.I gdyby się dowiedziała że źle tu o niej pisze.... przecież tyle starań, tyle dobrego... Powinnam się wstydzić, oskarżam taką dobrą matkę (?) Widzisz, ja mam w drugą stronę... Gdyby można było zacząć życie od nowa, wychować się samemu... Trzymam kciuki za Ciebie.
  2. Wiem już że: -moja niezaradność życiowa jest spowodowana nadopiekuńczością matki i babci (ojciec nas zostawił) -mam trudności z dogadaniem się z otoczeniem a dzieciństwo przeżyłam pod znakiem poniżania i znęcania się nade mną innych dzieci -nie mam motywacji do żadnych działań, nie potrafie podjąć żadnych kroków bez zgody mamy i jej dopingu -w dzieciństwie nigdy nie robiłam niczego samodzielnie, co spowodowało że nie nauczyłam się żyć -nie byłam nigdy skłaniana do jakiejkolwiek aktywności za strony matki, stąd znudzenie życiem i rezygnowanie z podejmowania wszelkich działań Kiedyś obwiniałam za to siebie, dziś już wiem, że w durzej części to jest wina matki i babci, które nigdy (mimo że mam 24 lata) nie pozwoliły mi dorosnąć. Mieszkam z nimi, ze względów finansowych, na samodzielne życie jeszcze przez lata nie będzie mnie stać, jeśli wogóle... Dopiero od kilku lat uwolniłam nieco swoją psychikę od ich zaborczości, przełamałam się i zaczęłam pozwalać sobie mieć w głębi duszy swoje własne zdanie, swoje własne myśli i nawet trochę oszukiwać czy zatajać fakty. Jednak mieszkając z nimi wykańczam się psychicznie, dyktują mi nawet gotowe zdania jakich mam używać w rozmowie z kumplami, dyktują absolutnie wszystko i często się obrażają. Ważne: rozmowa po dobremu i szczere prośby o pozostawienie marginesu wolności na nie nie działają.Nie stać mnie też na psychoterapię, stąd: Moje pytanie: co powinnam zrobić, jak postępować ze swoją psychiką, żeby nie zwariować, jak odzyskać swoją osobowość?? Mamy i babci nie dam rady zmienić, wyprowadzić się nie mogę(finanse), więc może jakieś sposoby na podtrzymywanie w sobie resztek mojej osobowości zatraconej w podyktowanych zdaniach mamy i babci?? Będe wdzięczna za każdy pomysł z waszej strony.
×