Długo sie zastanawiałam czy tu cos napisać,ale sie zdecydowałam,bo przeciez ttaj może mnie ktoś zrozumieć!Nie bede pisac o oim wstretnym życiu,o mojej koszmarnej przeszłości bo nie chce sie nad soba użalać!
Chciałam tylko wam powiedzieć,że kocham życie,bo jest takie piekne,ma sie je tylko raz i jak wspaniale mozna je wykorzystac,ile cudownych chwil mozna przezyć...prawda!!??tylko dlaczego majac taka chorobe jak ta nie mozna w pełni się z niego cieszyć,o kurcze mówie wam jestem taka wściekła na siebie,byłam taka dzielna.Moje dzieciństwo było w pełni patologiczne,a pozniej ten tyran-cholerny toksyczny związek,pózniej zaczeły sie leki i szpital i mnostwo leków!wpadlam moze nie tyle co w depresje bo jak juz pisalam kocham zycie i staram sie byc pozytywnie nastawiona do życia,co w paniczny strach!Przez półtora roku czułam sie jak dzikie małe zwierzątko na polowaniu i najgorsze ze nikt mnie nie rozumiał!tułałam sie od lekarza do lekarza,z jednego leku na drugi.I pewnego dnia powiedzialam sobie 'dość'!!!,nie chce brać juz leków bo przecież moj lęk owszem był silny,ale pochodził gdzieś z głębi serca więc musze sobie samej pomóc a nie jakimis tam psychotropami.I tak dzieki Bogu nie bralam ich przez pol roku,nie bede dalej wam przynudzac ,ale nie czulam sie jakos świetnie,ale walczyłam ze soba psychicznie i fizycznie,az do tej pory.Znow jest mi zle,boje sie wyjsc poza dom i boje sie kontaktow z ludzmi,wstydze sie ich,czuje sie strasznie zakompleksiona,dzis bylam u świetnej psychiatry i mam znowu brac leki dostałam afobam 0.25 mg i efectin 75.Afobamowi to chyba podziekuje bo nie chce sie uzaleznic wiem jakie zycie bez lęku jest fajne ale to chyba za duze ryzyko!a co do efectinu to juz niewiem sama czy brac te leki i znowumiec to uczucie poddania sie i LECZENIA ((tak bardzo chcialabym byc zdrowa i móc realizowac sie w zyciu,ale to nie grypa
strasznie sie rozpisalam przepraszam,pozdrawiam was cieplutko i zachęcam do takiej małej walki ze soba i ze swoimi 'słabościami'!buziaki