Skocz do zawartości
Nerwica.com

Estel86

Użytkownik
  • Postów

    188
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Estel86

  1. Tłamszenie wydaje się najbezpieczniejsze. Wczoraj w autobusie doznałam pierwszego od dawna tak silnego napadu lękowego. W torebce miałam oczywiście zbawienne benzo... I tak myślę: A, wezmę, przestanę się bać, czuć... będzie fajnie", ale coś mnie powstrzymało. Zastanowiłam się dlaczego zaczęłam panikować, co się teraz we mnie dzieje, co dzieje się w domu... I przeszło. Szybciej niż po Xanaxie. :)
  2. mansun, Niektórzy mają po prostu inne słownictwo i nie ma w tym nic złego.
  3. Ja też... uśmiechać... "o jak miło tu być" :/ Chodzę już ponad rok, a nadal na samym początku sesji siedzę i nic nie mówię, albo uśmiecham się i mówię coś w stylu: "Dziwnie, tak już ciemno za oknem", albo "O czym to ja chciałam mówić..." Zawsze dostaję "ochrzan", że zastanawiam się zbyt dużo, a nie przekazuję uczuć.
  4. Jasne, czasem aż nie wierzę jak mocno zmieniło się moje myślenie. Gdyby nie moja terapeutka umarłabym na anoreksję albo podcięła żyły. Może inaczej: gdyby nie moja siła, którą terapeutka pomogła mi sobie uświadomić.
  5. Ja w papierach też mam niby tylko F60 bez tych innych cyferek. Babka mówiła o osobowości symbiotycznej, potem o BPD. Miałam robiony test MMPI i w sumie nic nie wynika z niego oprócz tego, co wiem. Mam już 25 lat, niech no mi wreszcie ktoś numerek da no Do przedmówczyni: Świetnie rozumiem to, co piszesz. Jakbym czytała swój pamiętnik z liceum. Wszystko potrafię połowicznie - pisać, rysować, śpiewać. Nie wiem, gdzie dążę, nie wiem kim jestem, boję się wszystkiego, mam jakby dwie osobowości - silną i słabą... Swoją miłość odnalazłam, ale ciągle ją ranię... Cholernie Cię rozumiem...
  6. no, moja matka jak się zorientowała, że się tnę (byłam w liceum) powiedziała: "tylko nie mów pani psychiatrze, bo Cię zamknie ze świrami".
  7. Ja też... Budzę się zawsze z lękiem. Boję się iść do pracy zaraz. Śniło mi się coś strasznego - wielka rzeka z wysokimi wałami. Moja mama stała na drugim brzegu i jadła coś. Początkowo w ogóle mnie nie widziała, potem wołała "chodźże już!". Ja nie potrafiłam wejść na ten wał, ciągle osuwały mi się nogi. Woda wzbierała, krzyczałam, żeby mama zaczekała, albo żeby po mnie przyszła. Nagle wał zmienił się w drabinkę z placu zabaw. Wisiałam na niej, po czym spadłam na sam dół tej okropnej głębi. Czuję się fatalnie, ryczę jak głupia.
  8. A bo tam miałam filmik obrazujący moje uczucia... I to był taki komentarz. Wiecie, dziwnie się poczułam, bo nagle ktoś mi pisze, że nie ma tego, z czym walczę... Miałam 5 diagnoz i w rezultacie lekarka postawiła mi tę jedną, mieszczącą w sobie wszystko. Myślę sobie - leczą mnie na coś czego nie ma? Ja wiem, że nerwica, którą diagnozowano mi wcześniej to nie wszystko... depresja... też nie wszystko... natręctwa też nie... Macie rację - zaburzenie osobowości to nie hop siup - terapia, leki i heja. Ja męczę się od 10 lat... i ciągle boli.
  9. To strasznie trudne... Czasem czuję, że tylko ta choroba mnie rozumie... Asiu, najważniejsze, abyś siebie samą zrozumiała, a zrozumienie u innych pojawi się samo. Moja mama ma nerwicę od ever. Niby powinna rozumieć, ale... nie mamy najlepszego kontaktu. Mój tata ma schizofrenię, taką bez omamów i urojeń dużych, za to izoluje się i ciężko z nim pogadać. Poza tym jest też alkoholikiem. Cała moja rodzina się leczy, ale tak właściwie nikt siebie nie potrafi zrozumieć. Nie mieszkam już z nimi od ponad roku, bo wyprowadziłam się do niebawem męża... z fobią społeczną. Zastrzelę się.
  10. Ja kupiłam książkę "Uratuj mnie" Rachel Reiland. Bardzo chcę, by mój narzeczony ją przeczytał... Poza tym piszę sama - bloga, opowiadanie. Tylko tak mogę się wyrazić...
  11. Na moim profilu na YT ktoś napisał takie coś. Co o tym sądzicie? Czy ta osoba może mieć rację? "Borderline nie istnieje. Jest to spisek pomiędzy rządami, psychofarmakologami, a psychiatrami. Dlaczego? Bo nikt wtedy nic nie traci, poza pacjentem, ktory nie radzi się w pracy, domu, na ulicy. Nie istnieje coś takiego jak osobowość borderline, itp. To wymysł rządów, psychiatrów, psychologów, itp. Psychiatrzy i tak utrzymają pacjentów i beda miec kasę, psycholodzy, psychoterapeuci też a rząd w przypadku tej bezgranicznie zakłamanej diagnozy(ktora nie jest chorobą) nie musi płacić rent. We wszystkich wypadkach diagnozy Borderline(osobowosci chwiejnej) to najwyczajniejsze objawy schizofreni, nerwic, lub wymieszania jednego po trochu z drugim. Dlaczego tak jest? Bo głupie media, tępi psychiatrzy okrzyknęli schizofreników jako ludzi bardzo niebezpiecznych. Nie rozumiem. Jesli są setki rodzajów raka. Raka roznych czesci ciała. To dlaczego ma nie być setek rodzajów schizofreni, nerwic. Borderline to spisek przed częscią chorych, ktorzy nie są niebezpieczni. Takie coś nie istnieje. Osobowość chwiejna emocjonalnie to prawdopodobnie nerwica wymieszana ze schizofrenią. Jak najbardziej choroba, a nie zadne zaburzenie osobowości. Po prostu jest to odłam schizofreni, w ktorej prawdopodobnie nie ma halucynacji, omamów dzwiękowych. Natomiast nie jest normalna rzeczą uczucie bycia super w poniedziałek, a chęć podcięcia sobie żył w środę. To najwyczajniejsze zakrzywianie rzeczywistości i nie radzenie sobie z nią. Dla mnie jest to normalna psychiczna choroba o podlozu organicznym."
  12. Korbo, daj sobie czas, wykorzystaj wolne na wypoczynek. wiem jakie to trudne wypoczywać w naszym stanie... Ja w ramach rekreacji wracam do pisania swojego opowiadania (o takich osobach jak my). Ważne, by się czymś zająć.
  13. Mam bardzo podobnie - raz jestem usatysfakcjonowana pracą, wychodzę z niej szczęśliwa, aby zaraz potem dostać jakichś lęków... pragnę wtedy zamknąć się w szpitalu, albo jakimś sanatorium i niech się dzieje co chce... Zawsze tak było - kolejka górska... Też marzę o zwykłej, prostej normalności. Nie chcę czuć, że radość jest przejściowa...
  14. To kolejna rzecz, która nas łączy Zawsze, gdy chcę kupić piwo pytają mnie o dowód.
  15. Zawsze zdumiewa mnie, że inni też tak mają... Kiedyś, gdy byłam nastolatką, wydawało mi się, że jestem "inna", że nikt nie czuje tak jak ja... Czytając fora poznaję sobie podobnych. Wiem, że nie jestem sama, ale... ale szkoda, że tak wielu ludzi też musi cierpieć...
  16. Ja też acting in. I lęk, lęk, lęk, impulsywność w wydawaniu pieniędzy, miałam anoreksję, wyszłam z niej dwa lata temu. Oczywiście depresja, wahania nastroju. Napisano mi , że mam silne tendencje symbiotyczne - wolę otoczenia przyjmuję jako swoją. Nie wiem kim jestem. Jeśli chodzi o gniew, ja mam raczej "humory" bez powodu, zdarza mi się wpaść w histerię, ale na zewnątrz jestem spokojniutka - tak mnie postrzegają wszyscy... Wszystkim Wam życzę wyzdrowienia, zwykłego, czystego spokoju - nieprzerywanego lękiem, gniewem i smutkiem... Ja wierzę, że to możliwe do osiągnięcia. Tylko dlaczego to takie trudne? Choruję (z pełnymi objawami) od 17 roku życia, teraz mam 25 lat... i mnóstwo diagnoz, które moja ostatnia lekarka ubrała w jedną, mieszczącą w sobie wszystko - BPD.
  17. Dziewczyny i chłopaki, jak to jest, że ja dobrze się czuję robiąc coś, będąc w pracy, a kiedy siedzę w domu ogarnia mnie pustka, przychodzą głupie myśli. Nioby wiem, że w pracy jest ok., ale zawsze przed pracą mam lęki, a po pracy smutnieję. Też tak macie?
  18. Drugi ktokolwiek tuli... Wiesz, ja chodzę na terapię też ponad rok. I bardzo dużo się poprawiło, zaczynałam normalnie żyć, wyrażać własne zdanie... ale znowu regres... I boję się o tym powiedzieć, boję się, że "nie zdam" tego egzaminu... że terapeutka oczekuje poprawy, a ja się znów cofam, znów mnie wszystko boli...
  19. Rany, skąd ja to znam... Fajnie było, gdy między mną a facetem czaiło się pewne niedopowiedzenie... A potem to już... lipa... Od pięciu lat jestem w związku, za kilka miesięcy ślub. Bardzo dużo to jednak kosztowało mojego Ukochanego... Ma święta cierpliwość i jest taki... taki... cudowny. Tylko on rozumie.
  20. Wiecie, z tym niepokazywaniem siebie... to takie typowe dla nas - tych z zaburzeniami o. Ja pracuję z ludźmi i znają mnie jako osobowość silną (mówią mi to! normalnie szok), kobietę, która wie, czego chce (mam borderline...hyhyhy), radosną, uprzejmą optymistkę (co roku chcę się zabić). Ja jestem trochę taka jak mnie widzą - potrafię odczuwać dużą radość - czerpię ją z przebywania z ludźmi... po czym zaraz zaczynam się ich bać, bać się siebie, wpadać w depresję. Nauczyłam się maskować swoje stany, bo nie wierzę, że kiedyś się ich pozbędę... Kim jestem? Tą silną? Słabą? bo jeśli naprawdę jestem silna (jak twierdzi terapeutka) to dlaczego ciągle odczuwam lęk...
  21. Jestem niewierząca. Ostatnio jednak miałam ochotę się pomodlić. wiem jednak, że to objaw tego, iż czuję się samotna i niezrozumiana. Jak trwoga to do Boga- jak mówią...
  22. Chodzę na terapię... Masz rację, ze na to potrzeba czasu, ale ja to rozumiem, Ty to rozumiesz, psycholog to rozumie... ale nie bliscy... Na forum mogłabym pisać i pisać, bloga cały czas... ale mówić... mówić nie potrafię. Dziękuję za odpowiedź :) Chyba poczytam tą książkę :)
  23. u mnie tak się zaczynała depresja, nie zwlekaj z odwiedzeniem lekarza.
  24. Oj, jak ja bym chciała jechać do sanatorium... Oderwać się od tego, co tutaj jest... Skonfrontować ze sobą... Zazdroszczę Ci. Zobaczysz, będziesz zadowolona.
  25. Chciałabym podzielić się z Wami taką moją bolączką. Kiedy jestem w depresji (mam nawracającą) nie potrafię rozmawiać z najbliższymi mi osobami, tzn. z ukochanym, rodziną... Wolę więc nic nie mówić. Czuję jakby rozmowa nie miała sensu, myślę sobie, że i tak nie uda mi się przekazać tego, co czuję. W rezultacie ja i narzeczony siedzimy w osobnych pokojach i nie wydobywamy z siebie głosu. Mogłabym tak milczeć całymi dniami. Nie wiem co z tym zrobić, jak to przełamać... Jest to o tyle uciążliwe, że powoduje wewnętrzny ból na granicy psychicznego i fizycznego... Proszę o radę...
×