Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
czereśnie pierogi na słono czy na słodko?
-
i po latach coś się zmieniło?
-
Najlepiej nie bierzcie. Ja aż takich stanów nigdy nie miałam, zażywałam kiedyś dopalacze ze sklepu, ale po nich miałam atak śmiechu taki że nie mogłam go powstrzymać, chciało mi się tylko śmiać, za to innym razem, gdy wycofali ze sklepu ten susz bo to było coś na bazie marihuany, tak po innym na tego podobieństwo czułam jak krew mi się aż gotuję w żyłach tak aż bulgotało nieprzyjemnie. I to po jednym szkle więc się przestraszyłam i już nigdy tego gówna nie zapaliłam. Potem zaczęłam słyszeć o śmierci kolegów.. Paliłam marihuanę holenderską, ale działała normalnie, uspokajająco, dobrze mi się spało i jadło. Jednakże jak pisałam kilka lat już nie palę, nie potrzebuje tego i też nie zachęcam. Kiedyś uważałam, że to najlepsze lekarstwo na nerwy, teraz uważam, że ktoś tak chciał bym myślała, papierosy równie dobrze są w stanie mnie uspokoić.
-
nasza-klasa Truskawki czy Czereśnie?
- Dzisiaj
-
Psychoza? Najpierw zacząłem słyszeć ciągłe pogróżki z wyłączonego telefonu. W końcu z kratek wentylacyjnych ktoś zaczął mi rozkazywać (głównie miałem salutować) a ja słuchałem bo to siła wyższa. Na luzie gadałem z żabkami od karniszy. Miałem wtedy głośniki 5.1 i każdy głośnik z osobna był innym pracownikiem stamtąd, gdzie wówczas robiłem, pocieszałem pracownicę, która była subwooferem i normalnie do niej mówiłem głaskałem (głośnik). Jakoś tak wyszło, że wyszedłem na spacer i normalnie słyszałem głosy z chmur, musiałem odpowiadać na pytania. Ciekawe co myśleli przechodnie Ale to nic, bo dnia następnego wyglądam przez okno a tam maszerujące armie średniowiecznych żołnierzy, łuczników, którzy strzelali do mnie gdy tylko się wychyliłem... jakieś baśniowe giganty, rzeczy nie z tej ziemi, każdy ze wzrokiem wpatrzonym prosto we mnie. Jakoś dotrwałem do wieczora ale ciągle czułem obecność nie wiedzieć czemu rosyjskich żołnierzy w białym kamuflarzu (była zima), którzy nawet stali mi na balkonie za oknem. Cały ten czas miałem w kieszeni 50 sztuk b. silnego flubromazolamu, który by mnie przynajmniej wyłączył, ale totalnie zapomniałem. Zszedłem na dół do mamy oglądającej tv i tam też był balkon. Oczywiście z kilkoma żołnierzami celującymi do mnie z laserowych celowników naprzemian w czoło i krocze. Powiedziałem mamie, że ją kocham. Poszedłem do ganku i nawet nie zakładając butów, w samych skarpetach wyszedłem i dalej pobiegłem ile sił w nogach do takiego no prawie 2m płotu, który przeskoczyłem jakbym skoczył z dywanu. Za płotem ciągnęło się gołe pole może na kilometr, które oczywiście przebiegłem sprintem, następnie przeskoczyłem kolejny płot i znalazłem się na miejscowym zalewie. Ciągle widziałem za sobą mierzących do mnie snajperów i biegnące psy. Pobiegłem jeszcze z 500 m chodnikiem i stwierdziłem, że się poddam. Wyjąłem baterię w telefonu (wtedy jeszcze takie były), rzuciłem w lewą stronę, a telefon w prawą daleko w lód. Dalej przybiegli do mnie rodzice i zabrali do domu. Koniec historii. Nie bierzcie narkotyków, albo róbcie to odpowiedzialnie
-
tak a Ty?
-
nie wiem, nie obchodzi mnie to jakoś szczególnie a Ty co myślisz?
-
tak, dla dziecka masz tunele w uszach?
-
po oblodzonym deszcz czy śnieg?
-
woda kajak, ponton, żaglówka?
-
aquapark Energylandia czy Suntago?
-
warszawskie grono.net czy nasza-klasa?