Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zosiek

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zosiek

  1. jesli chodzi o psychotropy to po Fevarinie na przykład się nie tyje...
  2. Przebrnęłam przez cały zaplanowany na dziś dział z historii, może niewiele ale coś mi w głowie zostało i nie rozryczałam się z bezradności w połowie! To już sukces jak na mnie... :) teraz musze skończyć wypracowanie a jestem w połowie mając trzy strony na kompie -_- trzymajcie kciuki :] Jeszcze niecałe 4 tygodnie i koniec! Czapki absolwentki w górę i witajcie najdłuższe wakacje w karierze :)
  3. Czuję się cholernie samotna, niezdolna do podjęcia niewyobrażalnego dla mnie wysiłku pt. "Za dwa tygodnie matura", brzydka, gruba, głupia, nudna, nic nie warta... zawsze myślałam że kocham wiosnę... ale obecnie ona mnie przygniata, czuję się coraz gorzej, nie chce mi się w ogóle wychodzić z domu czy otworzyć okna żeby czuć ten zapach radości i szczęścia.... za którym tak tęsknię że to aż boli... wiem że ta wypowiedź jest chaotyczna i w ogóle, przepraszam... czuję się koszmarnie i muszę to wykrzyczeć. Czy jest sens czekać, czy kiedykolwiek poczuję się lepiej? Może lepiej od razu ze sobą skończyć i będzie spokój...
  4. Zosiek

    UZALANIE SIE NAD SOBA

    Uważam, że niektórzy po prostu są w takim stanie, że bez leków nie byliby w stanie w ogóle rozpocząć psychoterapii, a co dopiero "wziąć się w garść". Twoja wypowiedź DEPRES może i jest logiczna, uzasadniona i generalnie masz rację, ale nie zapominaj że to może odnosić się tylko do części z nas, z nerwicą czy depresją. Czasami brakuje sił żeby wstać z łóżka, sam doskonale o tym wiesz, jak przypuszczam... a co dopiero mówić o zaprzestaniu użalania się nad sobą. Owszem, należy do tego dążyć, szukać w sobie optymizmu... ale nie mieszaj z błotem tych, którym się to nie udaje. Na tym polega ta choroba - trzeba starać się ze wszystkich sił poznać siebie i wyjść z tego g*wna... pytanie tylko, jak źle z nami jest i w związku z tym na ile nam starczy tych sił...
  5. Po kilku dniach pt. Całkiem Fajnie od kilku dni znowu wyję, tnę się, jeśli próbuje uczyć to efekt jest mniej niż zerowy, śpię po kilkanaście minut i czuję się bezpodstawnie winna i przerażona. Przeraża mnie myśl, że mimo matury, którą prawdopodobnie mimo wszystko zdam przekibluję rok bo nie dostanę się na żadne studia, nie wspominając o wymarzonym aktorstwie (nawet o planach pojechania w maju na konsultacje i w czerwcu na egzamin nie mogę powiedzieć rodzicom, przynajmniej narazie...) Generalnie czarna rozpacz, ból fizyczny z ran po cięciu i psychiczny - taki, jakby mnie coś rozdzierało od środka. Terapia, cholera. [*EDIT*] *Godzin, nie minut -_- Już nie daję rady. Miałam się wybrać do psychiatry w ost tyg kwietnia, ale chyba pojadę wcześniej bo już nie daję rady............. Kobieta mnie będzie miała dość -_-
  6. Pewnie że tak. Jedyne co Ci mogę poradzić to spróbować podjąć leczenie... ja po miesiącach walki z samą sobą i dostawania szału gdy słyszałam "weź się w garść" itede poszłam do psychiatry, jestem na lekach i mam nadzieje że bedzie lepiej... także prócz tych leków spróbuj sama się zmobilizować do walki... ja wiem że też powinnam, obecnie się staram -_- a wiem że muszę... i Ty tez powinnaś... Trzymaj się ;**
  7. Jestem troche zszokowana jak to możliwe, ale mogłabym napisać dokładnie to samo, z tym że ja dopiero wybieram studia i z tym, że lęk zablokował mnie na tyle że w życiu się nawet nie umówiłam z facetem. Resztę wyjęłaś mi z ust. Myślałam że to ja jestem takim ewenementem zazdrości który wszystkich porównuje... z ust mi to wszystko wyjęłaś...
  8. nie mogę się uczyć, wyję po nocach, trzęsą mi się ręce, boję się ludzi, nienawidzę siebie, czuję się gorsza i panicznie boję się przyszłości, która zresztą jawi mi się w czarnych barwach... podobno mam nerwicę z komponentami depresyjnymi, choć szczerze mówiąc ja tu widzę więcej depresyjnych objawów ale nie znam się... szkoda, że za wcześnie na poprawę... najbardziej się boję, że nie dostanę się na studia i przez to nerwica i depresja się pogłębią, poza tym... no, niby powinnam się cieszyć... chodzi o to, że ciężko wyleczyć coś, nie znając przyczyn. Ja nie miałam trudnego dzieciństwa ani traumatycznych przeżyć, może tylko tyle że od dziecka byłam wyśmiewana z powodu tuszy i wady wymowy, więc po kilku latach zamknęłam się w sobie na tyle, że do tej pory trudno mi nawiązywać kontakty z ludźmi... ale tak poza tym nigdy mi się krzywda nie działa, mam dobre kontakty z rodziną i w ogóle... tylko że mam poczucie że robię wszystko wbrew sobie, taka się czuję rozdarta pomiędzy świadomością, że może faktycznie się do czegoś nie nadaję lub będzie to niepewne i sobie nie poradzę, tym, co mówi mi najbliższa rodzina - całą czwórkę bardzo kocham, podziwiam i szanuję - a swoimi marzeniami - tu chodzi o studia aktorskie, o których marzę od zawsze, ale mieszkam w małym mieście i nie mam szans na przygotowania, zresztą teraz i tak nie miałabym odwagi... I mam poczucie że muszę być przynajmniej równie dobra jak moje rodzeństwo, które świetnie sobie radzi, jedno ma równolegle skończone 2 kierunki studiów i świetną pracę, drugie studiuje prawo za granicą... z jednej strony wiem, że mam tą nerwicę, bo to, co się ze mną dzieje na pewno nie jest normalne, zresztą psychiatra wie co mówi... ale z drugiej strony czuję się winna, poza rodziną i 2 przyjaciółkami wszyscy mi mówią (ci co wiedzą o nerwicy i depresji też) żebym się wzięła w garść, że inni mają gorzej, ze mam wspaniałą rodzinę i nie mam na co narzekać....... i tak myślę że może mają rację, może faktycznie ja głupia egoistka się nad sobą użalam... Wiem, że to co piszę może jest chaotyczne.... zastanawiam się po prostu, co o tym sądzicie... Wszystko wydaje mi się beznadziejne, z jednej strony panicznie boję się matury i w ogóle przyszłości a z drugiej czas przecieka mi przez palce, jeśli uda mi się do czegoś zabrać to kompletnie nie mogę się skupić... i pomyśleć że w zeszłym roku o tej porze szykowałam się do olimpiady centralnej i nigdy nie miałam żadnej trói na świadectwie -_- Patrząc w lustro krzywię się i wzdrygam z obrzydzeniem, męczą mnie moje gafy sprzed kilku lat, co kończy się kolejnym wzdrygnięciem i obrzucaniem siebie samej wyzwiskami... Nie wiem już, co się ze mną dzieje. I boję się, że nigdy się nie wyleczę...
  9. Zosiek

    Magnez ...

    Wydaje mi się, że nie zawsze niedobór magnezu ma na to wpływ. Ja mam nerwice z depresją od miesięcy a magnez biorę codziennie od ponad roku, żadne badania nie wykazały niedoboru...
  10. Ja jestem zazdrosna jak np. ktoś kogo lubię ma lepszy kontakt z innym człowiekiem, nie potrafię tego zrozumieć i to mnie przeraża, ale zwyczajnie łapię doła jak bliska mi osoba gada bardzo często z kimś przez telefon... to jest chore, wiem, ale nic nie mogę na to poradzić czuję się gorsza i odsunięta! Boję się, że to wcale nie przez nerwicę i patologiczny brak akceptacji samej siebie (bo w sumie nie ma tu czego akceptować...) tylko że mam zepsuty charakter O_o Co do tematu - przyznaję ze wstydem, że jest mi przykro kiedy ktoś chodzi roześmiany od ucha do ucha a ja akurat mam ochotę stanąć gdzieś w kącie, pokrzyczeć ze złości, bezsilności i zwyczajnie popłakać... Strasznie mu wtedy zazdroszczę, że jest taki szczęśliwy... najgorsze jest to że mam wrażenie jakby śmiał się ze mnie ;/ prawie zawsze
  11. No dobra LSDisland ale nie musisz go bardziej dołować. Stało się. Proponuję, żebyś pogadał z żoną poważnie... w końcu musi coś między Wami być jeszcze dobrego, trzeba tylko poszukać. Zabierz ją w jakieś miejsce które Wam obojgu się dobrze kojarzy, tylko Ty i ona, i powiedz szczerze co czujesz... jeśli to nie pomoże to cóż... sama nie wiem... z jednej strony nie ma sensu tkwić w toksycznym związku, a z drugiej może uda się coś odnowić, tym bardziej że macie dziecko. Najpierw jednak zgłoś się do psychologa, przede wszystkim dlatego że potrzebujesz pomocy, ale też dlatego żeby Twoja żona zobaczyła że naprawdę sobie nie radzisz a chcesz to zmienić. Mam nadzieję, że ona zrozumie, że jej potrzebujesz. W każdym razie mam nadzieję, że wszystko się uda, bardzo mocno trzymam kciuki! Nie poddawaj się, wierzymy w Ciebie :)
  12. Biorę fevarin od sześciu dni, póki co po 50mg na wieczór dziennie. Jestem spokojniejsza, co prawda wieczorami dalej mi ciężko się skupić i jestem przybita ale przynajmniej nie wyję po nocach O_o więc jakaś delikatna poprawa jest. Minęły mi też mdłości i ból głowy, żadnych gorszych skutków ubocznych po włączeniu leku, odpukać, nie miałam :) No i dziś mi trochę odbijało w szkole, zdecydowanie byłam zbyt szczęśliwa jak na mnie ;P No i ledwo zaliczyłam równoważnię na wf, trochę odkąd zaczęłam brać fevarin jestem skołowana O_o to normalne? Jak Wasze doświadczenia z fevarinem?
  13. Zosiek

    Depresja a rodzice...

    tututu, jest szansa żebyś mogła po prostu powiedzieć "Mamo, czuję się fatalnie, nie praw mi morałów tylko proszę Cię chodź ze mną do lekarza"? Wiem, że to trudne, jak się nie uda to idź sama, jesteś niepełnoletnia więc lekarz będzie musiał (prosze mnie poprawić jeśli sie myle) poinformować Twoich rodziców o leczeniu. Możesz umówic się z lekarzem tak, że po prostu zadzwoni i wyjaśni wszystko Twojej mamie. Rozumiem jak Ci ciężko, ja mam Tatę choleryka, który bardzo co prawda o nas dba ale nie da się z nim pogadać, po prostu się nie da. Mama... od kilku miesięcy próbowałam jakoś zasygnalizować że sobie nie radzę, dopiero po kilku niekontrolowanych wybuchach płaczu w czasie rozmowy z nią i jej dociekania, czemu opuściłam się w nauce i jestem taka "odizolowana" i moim przekonywaniu że nie umiem jej wytłumaczyć, co się ze mną dzieje, oświadczyłam po prostu że idę do lekarza, może iść ze mną lub nie. Poszła. Czekała na korytarzu, po wizycie lekarka z nią pogadała i wszystko się zmieniło, Mama nawet powiedziała Tacie bo dawno nie był przy mnie tak spokojny i nie robi mi już żadnych wyrzutów o naukę czy bałagan... Moja mama zawsze wygłaszała mowy w stylu "w tym wieku tak sie ma" albo "jak zachorowałam na tarczycę miałam tak samo, zbadamy ci tarczycę..." tudzież "to na pewno hormony" -_- teraz jest lepiej. Dlatego dam Ci taką radę, idź do psychologa/psychiatry, ale mów wszystko... jak już będzie wiedział co Ci jest to niech pogada z Twoją Mamą. Musi się udać, trzymamy kciuki :***
  14. No tak, chodzi mi o to że to może być co najwyżej bodziec żeby wybrać się do psychiatry, który wcale nie musi stwierdzić depresji :]
  15. No, to wiele wyjaśnia A tak serio, to ja niespecjalnie wierzę we wpływ znaku na charakter => po części skłonność do depresji, raczej w autosugestię ("jestem koziorożcem więc jestem pracowita") choć w moim wypadku sie to nie sprawdza, bo jestem koszmarną bałaganiarą ;p a niby Panna ;p
  16. 42 co dowodzi ze takie testy są niemiarodajne, bo nie mam depresji jako takiej a nerwicę z komponentami depresyjnymi... taki test może tylko być bodźcem do wybrania sie do psychologa czy psychiatry, ale wiadomo że niektórzy będą chodzić i jęczeć "mam depresje bo tak mi wyszło w teście" choć będą w chwilowej, maks kilkudniowej chandrze...
  17. Póki co jedną tabletkę na wieczór (zdaje się że to jest 50mg), po tygodniu czyli od środy po dwie tabletki :]
  18. Od wtorku biorę Fevarin, wiem, że może dawać uciążliwe skutki uboczne, mnie (odpukać) póki co dokuczają tylko mdłości i ból głowy... zmniejszony apetyt akurat dla mnie jest zaletą ;p ale lepiej mi się po nim śpi (narazie biorę 1 tabletkę na wieczór), trudno powiedzieć czy działa jeśli chodzi o nastrój, lęki itd bo w jednym momencie mam wrażenie że jest gorzej niż zanim zaczęłam brać lek a w innym że o wiele lepiej... poza tym po kilku dniach to chyba za wcześnie na efekty...? Obecnie jestem trochę skołowana, od środy mam podwoić dawkę. Czy ktoś stosował ten lek i może mi powiedzieć o swoich odczuciach?
  19. Zosiek

    Cześć :]

    Hej. Zarejestrowałam się, bo... sama nie wiem O_o obecnie jestem trochę skołowana i widzę wszystko w trochę innym świetle bo dowiedziałam się, że te wszystkie moje wybuchy, płacze, nerwy, niemożność skupienia się mimo matury w najbliższej perspektywie i utrata zainteresowania największą, jak dotąd, pasją to nerwica z komponentami depresyjnymi. Paradoksalnie jest to pocieszające, bo jest taka mała iskierka nadziei (przynajmniej w tym momencie, bo nastawienie mi się zmienia jak w kalejdoskopie), że z pomocą lekarza, przyjaciółki i, mam nadzieję, Waszą, a przy tym z lekami uda mi się z tego wygrzebać... bo jak do tej pory z kimkolwiek nie rozmawiałam, byłam brana za przewrażliwioną, niedojrzałą, egocentryczną itede itepe. Cóż... może dzięki Wam troszkę rozjaśni mi się umysł i zacznę sama siebie rozumieć :] Pozdrawiam
×