Skocz do zawartości
Nerwica.com

vil

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez vil

  1. Miłość jest w nas bez względu na to czy jesteśmy neurotykami czy nie. Trzeba tylko czasu, żeby ją obudzić. Miałem taki okres w życiu (związany m.in. z moja NN), że nie potrafiłem uruchomić w sobie pozytywnych uczuć, nie mówiąc już o miłości. Cierpiałem, bo straciłem to co czułem do mojej żony i do innych bliskich mi osób. Walczyłem z tym chociaż było ciężko. W pewnym momencie stwierdziłem, że ja po prostu nie umiem już kochać. I to było błędne myslenie. To po prostu nerwica tłumi wszelkie uczucia, jesteśmy skupieni na sobie, na naszym cierpieniu i walce z nim i to z czasem przyćmiewa wszystko inne. Ważne, żeby się nie poddawać i nie załamywać. I pamiętaj, że miłość to nie tylko wzniosłe uczucia i namiętność. Miłość to przede wszystkim bezinteresowne dawanie i poświęcenie siebie drugiemu człowiekowi. To coś o wiele potężniejszego i niezwykłego niż "chemia", która z czasem mija. Nie martw się więc. Umiesz kochać, jestem pewien.
  2. Moja NN też powoduje wyrzuty sumienia. Najpierw nachodzą mnie absurdalne mysli, żeby kogoś np. skrzywdzić i wyobrażenia na ten temat. I choć wiem, że to NN i że to absurd to dostaję "doła" i meczą mnie wyrzuty sumienia, że jestem beznadziejny, jestem potworem, strasznym człowiekiem, że jak mogłem tak pomyśleć, że jestem jakimś psychopatą itd. A potem lęk i cała plejada nerwicowych uczuć. Męczące jest to strasznie. Eh... Nie jest łatwo...
  3. Moja nerwica objawia się podobnie. Męczą mnie myśli dotyczące przeważnie krzywdzenia innych, szczególnie osób bliskich. Boję się ostrych przedmiotów np. noży, boję się zostać z kimś sam itd. To powoduje niechęć do siebie samego, depresję, lęk i potworne cierpienie. Odbiera radość życia. Wiem, że to nerwica i absurd totalny ale mimo tego ciężko z tym walczyć. Ja udałem się najpierw do psychologa, a za jego radą do lekarza psychiatry i zacząłem leczenie (leki+terapia). Objawy udało się zredukować i było ok. Czasami nawet nerwica ustępowała zupełnie (to były najszczęśliwsze dni ). Jednak popełniłem błąd i podbudowany faktem, że jest lepiej przerwałem leczenie. Teraz znowu się z tym męczę i zaczynam od początku. Ale wiem, że mogę z tego wyjść i żyć normalnie. Dlatego moja rada jest taka: nie zostawaj dłużej ze swoim problemem sam. Są ludzie, którzy wiedzą co z tym zrobić i ci pomogą. Idź do lekarza i z nim o tym porozmawiaj. Powiedz mu dokładnie co się z Tobą dzieje. I nie alienuj się. Wsparcie i zrozumienie ze strony bliskich jest bardzo ważne. Tak więc do dzieła! Czas pokazać chorobie kto tu rządzi!
  4. Popieram! Terapia jest nieodzowna tylko trzeba trafić na dobrego terapeutę. Na początku, jak moja "przygoda" z NN się zaczęła a raczej przybrała na sile wybrałem się do terapeuty prywatnego. Pomyślałem sobie, że jak gość bierze kasę (bagatela 80 zł za wizytę) to musi mi pomóc i powinien się starać. A tu zonk. Siedzę z gościem i mu mówię co mi jest i co mnie dręczy a on naprzeciw mnie tyko kiwa głową. Poczułem się jeszcze gorzej niż wczesniej. Brakowało tylko, żeby gość ziewną i zasnął. Więcej już się u niego nie pokazałem. Za to spróbowałem w państwowej przychodni znaleźć terapeutę i trafiłem w dziesiątkę i poczułem jak wiele może dać pomoc dobrego psychologa. Poznałem lepiej siebie, zrozumiałem co ze mną się dzieje i prawie z każdą wizytą wiem więcej i czuje się silniejszy. To proces długotrwały ale warto. Naprawdę terapia jest bardzo ważna! I zgadzam się z tym, że obecnie najszczęśliwsze chwile w życiu to te gdy NN ustępuje. Wtedy wiem, że ta walka ma sens! Pozdrawiam!
  5. vil

    Mysli w głowie...

    nieśfiadomy, idź do lekarza psychiatry i zacznij leczenie. I najlepiej też psychoterapię. Uciekanie w nałogi tylko pogarsza sprawę. Wiem co czujesz. Nie jest łatwo ale trzeba wziąć się w garść i zacząć działać. I nie tłum w sobie tego. Pogadaj z kimś komu możesz zaufać. Mnie przyjaciele pomogli w najgorszych chwilach. Mam nadzieję, że też możesz liczyć na pomoc swoich bliskich. Trzymaj się i nie poddawaj!
  6. Biorę Zotral. Brałem już go dużo wcześniej i było ok. Potem przestałem bo objawy ustąpiły, ale teraz niestety mam powtórkę z rozrywki i znowu muszę to łykać. Ważne jest żeby kurację doprowadzić do końca, ja niestety zakończyłem ją za wcześnie. I podstawą jest żeby nie łykać pigułek bez konsultacji z lekarzem. Każdy przechodzi to cholerstwo na swój sposób i ważny jest indywidualny dobór leków.
  7. vil

    Mysli w głowie...

    Lulu, ja mam podobnie. Tez mam obsesyjne mysli, z którymi jakoś sobie radze (raz lepiej, raz gorzej) natomiast tak jak Ty, czuję ich obecność. Jednak najgorszy jest lęk, pojawiający się nie wiadomo skąd i skręcający trzewia. Eh... Na szczęście otaczają mnie ludzie, którzy jak na razie wspierają mnie jak mogą i to jest chyba (tak jak zauważyłaś) niezwykle ważne w drodze do zwycięstwa nad NN. Trzymajcie się mocno! NN da się pokonać!
  8. hej! Leki na NN to nie są psychotropy. Nie ma się czego bać. Trzeba tylko trzymać się tego co zaleci lekarz i powinno być ok.
  9. Trzymaj się, musi być dobrze. Ważne żebyś nie "uciekała" od ludzi. Niektórzy reagują na nasze dolegliwości negatywnie zwykle dlatego, że nie wiele o nich wiedzą. Czasem to właśnie są bliscy nam ludzie. Musisz bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość i nie pozwolić, żeby NN zdominowała Twoje życie. To bardzo trudne ale da się zrobić. Ja cierpię na tą chorobę już wiele lat i czasem jest super a czasem jest fatalnie. Ale staram się nie poddawać i cały czas wierzę, że wreszcie z tego wyjdę. I nie myśl o tym, że wszystko wróci tylko staraj się jak najdalej uciec od wspomnień o tym co było kiedyś. Trzymam za ciebie kciuki!
  10. Hej coddex, powinieneś iść do lekarza, nawet jak w tej chwili nic ci nie jest. Z doświadczenia wiem, że nerwica tak samoczynnie nie przechodzi. Idź i opowiedz mu co było jak czułeś się źle. Warto poradzić się specjalisty. Do psychiatry nie trzeba skierowania. Pozdrawiam i trzymam kciuki!
×