Skocz do zawartości
Nerwica.com

wojtek_112

Użytkownik
  • Postów

    148
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wojtek_112

  1. To sie chyba fachowo nazywa zaburzeniami afektu.Może być zaburzony w dwie strony:czyli można odczuwać nieodpowiednio duże emocje co do sytuacji ,lub zbyt małe. Występuje to w pewnych zaburzeniach osobowości, lub schizofrenii, może jeszcze gdzieś, nie znam sie.Jedno jest pewne , najlepiej będzie jak pujdzie do kogoś kto będzie umiał to zdiagnozować, nie powinno sie tego lekceważyć, jest wiele testów które mogą to określić.
  2. wojtek_112

    Nauka życia

    Nie wiem zbyt dużo o tobie, o twojej przypadłości , psychologu czy psychiatrze.Sądze jednak, że żle rozumiecie rade żeby nauczyć sie życia.Są typy rodzin zwane zdezorganizowanymi, w których trudno określić osobe dominującą i generalnie jakąś stałą chierarchie.W takiej rodzinie brak stałych zasada, raz cos trzeba zrobiś innym nie itd...Bierze sie to z nie pewności(w szerokim sęsie)rodziców , ich nie zdecydowaniu i szeregu podobnych cech, w takich rodzinach może często dochodzić do kłótni o "małe rzeczy"powszechne są dąsy i generalnie sytuacja jest dośc dynamiczna jeśli chodzi o "pozycje rodzinną", decyduje obecnie silniejszy, lub poprostu obecny.Tacy rodzice są bardzo słabymi wzorami dla swoich dzieci, nie chodzi nawet o to ,że wzorce są nie prawidłowe a raczej o ich kompletny brak, złych jak i dobrych.Poprostu młody człowiek wprowadzany w dorosły świat, przez takich ludzi jest chronicznie nie pewny samego siebie, może być znerwicowany i nie odporny na stres.Człowiek nie rodzi sie ukształtowany, procej dojżewania jest długi i może być bardzo bużliwy.Na wyposażeniu dostaje jedynie takie cechy jak temperamet itp...życia w społeczeństwie trzeba sie jednak uczyć poprzez temperowanie pewnych cech i wykształcaniu innych.W powiedzeniu rzeby sie uczyć życia, nie chodzi o jakiś konkretny model czy zestaw umiejętności, który poprostu wdrożysz.Jeden człowiek może być wożnym i może być szczęśliwy, innemu może to zupełnie nie odpowiadać.Po urodzeniu dziecko robi kilka rzeczy:pije ,je(odpowiedniki )i czuje.Czuje znaczy uczy sie świata, uczy sie co dobre i co złe, za co kara ,a za co nagroda.Nie można sobie przeczytać książki na temat np:co robi mężczyzna i poprostu to robić.Trzeba sie tego od kogoś nauczyć, na poziomie emocjonalnym.Jeden może sie nauczyć nigdy nie płakać, inny szacunku do pracy i tysiące innych rzeczy, każdy czegoś innego , ale czegoś konkretnego co będzie uznawał za pozytywne i będzie tego pewny i będzie sie z tym utożsamiał, życie potem to weryfikuje, ale to inny temat. Krókto mówiąc psycholog uznał, że w twoim życiu brak wzorców i pewnie najlepiej by było wyjechać gdzieś na stypendium i mieszkać u zdrowej rodziny .Powiem ci jeszcze ,że brak wzorców może być wzorcem, ja od małego dziecka i przez podstawówke dużo czasu spędzałem na ulicy z rówieśnikami (bardzo duża społecznośc i rózi ludzie).Chłonąłem atmosfere rywalizacji boiskowej , a w domu wobec ojca czułem sie nie swojo.Czułem, że on sie przy mnie czuje nie pewnie i nie męsko, czułem że powinienem być inny i dopasować sie do niego, byc mniej pewny swego nie stawiać sie itd...Moja rada co do dylematu psycholog psychiatra.Jeśli złamiesz noge, ona cie boli ,wiesz że trzeba ją poskładać i wsadzić w gips.Nie prosisz o środki znieczulające i nie wracasz ze złamaną nogą.Gdyby nie ból to mógłbyś nie zauważyć złamania i mogłoby ono doprowadzić do większych problemów w pszyszłości lub śmierci.To koniec rady, jeśli twój stan nie jest tragiczny to z lekami bym sie wstrzymał lub ewentualnie sie nimi podparł, jak boli to dobrze ,wiesz że coś trzeba wyleczyć.Nie chcesz chyba za 20 lat z uśmiechem na ustach(leki) sprzedać tego samego własnym dziecią, lub czegoś podobnego, twoja rodzina może być zupełnie inna, ale to nie zmienia faktu ,że na tym forum ten problem dotyczy większości..
  3. Czy ma ktoś z forumowiczów zdiagnozowane zaburzenia osobowości?Jeśli tak to czy mógłby sie podzielić jakimiś doświadczeniami ,przemysleniami na ten temat, poprostu coś o sobie napisać?
  4. Prawde mówiąc to "zamarłem" na moment, bo czułem że jak coś powiem lub coś zrobie to wybuchne, aż mi sie lekko w głowie zakręciło, podniosłem wzrok i zobaczyłem , że wyciera łze i pociąga nosem.Nie ,nie przeszkadza mi to , byłem poprostu ciekawy.
  5. wojtek_112

    Pytanie

    Czy zdaża wam sie , że wasz psychoterapeuta rozkleja sie podczas waszej paplaniny, tak jakby nie wytrzymywał napięcia?(nie chodzi o współczucie podczas opisów jakichś trałmatyznych przeżyż)
  6. Czy przytrafiło sie komuś z was żeby psychoterapeuta sie rozklejał podczas waszej paplaniny? Nie chodzi mi o opowieści o jakichś tragicznych przeżyciach, a raczej o relacje z własnych uczuć? Nie chodzi mi o jakieś wywewnętrznianie sie ,a raczej o zwykłe potwierdzenie. Z góry przepraszam estetów j. polskiego , ale jestem już śpiący a do tego z "polaka" zawsze miałem miary
  7. Nie czuje sie na siłach rzeby przepisać sam sobie antydepresanty, tym bardziej że są one na depresje a nie fobie(nie znam sie).Ale tak czy siak wcześniej sobie utne głowe niż wezme jakąś chemie. Nie czuje sie tragicznie, funkcjonuje jako tako .Jeszcze gdyby ktoś byłby w stanie na 100% powiedzieć ,żę jest ze mną to i to i takie leki pomogą to może, ale na pewno nie na zasadzie prób i błędów.Tym bardziej,że ja też myślałem że to fobia a psycholog powiedział ,że raczej kwestia osobowości, porobił mi mase testów i wyszło ,że funkcje poznawcze i jakieś jeszcze bardzo dobre, plus rozmowa i obserwacja mojego zachowania i to wszystko skłania go do takiego sądu.A z tego co kojaże, fobie to kłopoty na tle nerwicowym, a więc nieświadomości. Nie sądze rzeby w takiej sytuacji wskazane było branie leków.
  8. No bardzo fajnie , napisałaś,że zawstydzenie to nic złego i ja sie pod tym podpisuje obiema rękami, ale to nie wiele zmienia.To był tylko przykład, to sie zdarza także w wielu innych sytuacjach.Widziałem program o fobiach;płacząca kobieta, panicznie przestraszona, perspektywa sie rozszerza i widać ,że psycholog trzyma przed nią piórko.Nie sądze rzeby powiedzenie jej :nie bój sie nic ci nie grozi wiele pomogło.
  9. Chodziło mi o początekowe "wyskoki"i nie które póżniejsaze.Czuje sie dobrze ,wszystko gra, opowiadam historyjke , jestem w połowie i nagle, jakbym powiedział coś najgłupszego na świecie.Potem już sie boje i nie opowiadam, nie patrze ludziom w oczy, nie lubie jak mnie obserwują, cały czas pilnuje tylko tego żeby znowu sie nie zawstydzić.Nie tzręsą mi sie ręce itd..Dodam,że nie jest to takie urocze małe zawstydzenie i zawsze ludzie gremialnie pękają ze śmiechu i ja sie czuje jeszcze gorzej. Udaje ,że wiąże buty lub sięgam do plecaka.Wszyscy wiedzą ,że rżne głupa i ja wiem ,że oni wiedzą , iż jest to tylko rozpaczliwa chęć ukrycia twarzy.Poprostu nie moge pozwolić rzeby ludzie to widzieli.
  10. Przez 10 lat męcze sie z... no właśnie do końca nie widomo z czym, gdzie tam! Nawet w przybliżeniu nie wiadomo.Przez 3 miesiące chodziłem do najlepszego psychologa w mieście , płace po 100 zł za wizyte i on pomimo szczerych chęci, nie umie powiedzieć czy to jakaś fobia czy kwestia osobowości.Co gorsze , nie sprawiło mi to specjalnego problemu, poprostu przestałem do niego chodzić .Ostatnie lata "choroby",od kiedy uświadomiłem sobie ,że to choroba po części poprostu przespałem.Miełem sie stać mędrcem,wielkim księdzem,duchowym przywódcą, geniuszem który odkrył wszystkie tajemnice życia, który funkcjonuje na innej płaszczyżnie niż zwykli ludzie.Tłumaczyłem sny , rozgryzałem ludzi, robiłem sobie psychoanalize, jeszcze troche a bym zaczął zginać łyżki wzrokiem.A wszystko to można sobie wsadzić, ponieważ to tylko ucieczka od świata rzeczywistego, tego w którym coś sie ze mną stało i nikt nie wie co.Czytam cały czas o różnych fobiach , zaburzeniach osobowości i im więcej czytam tym mniej wiem.Doprowadza mnie to do szału, rozbiłem już monitor i posiniaczyłem sobie kolana.Gdyby tylko ktoś umiał mi powiedzieć: to jest to to i to. Nie chce już ograniczać swojego świata.(choć pomimo poważnego ograniczania swojego życia, można powiedzieć że jest ono na swój sposub barwne , ubogie ale barwne). A najlepsze jest to , że ja nie chce być zdrowy Powiedziałem to pani psycholog podczas spotkania.Oczywiście chce sie pozbyć tych debilnych lęków, ale na poziomie emocjonalnym nie do końca.Powiedziałem ,że obawiam sie ...no właśnie, czegoś bliżej nie określonego.Obawiam sie ,że jak przestane na siebie uważać , kontrolować i będe sobą będe zagrożony... ja nie moge stać sie sobą, nie moge do tego doprowadzić.Pisząc sobą mam na myśli część mnie.Teraz kwestia czy to coś co istnieje i tego nie akceptuje czy coś co sobie uroiłem(skrzywiony wizerunek siebie)? Na koniec troche opisze to czego nikt nie może jednoznacznie ocenić.Jest to jakieś intensywne i zaskakujące zawstydzenie.Coś bardzo podobnego mają ci ludzie co sie czerwienią, strach przed konkretnym objawem.Z tym ,że to jest widoczne i porozchodziło sie po wszystkich dziedzinach życia.Najgorsze jest to, iż te objawy występują niespodziewanie.Nie jestem zestresowany, nie boje sie , zgłaszam sie do odczytania referatu i bach, cios.Potem już sie boje zawsze i nigdy więcej nie czytam referatów.Miałem okres rozpręzenia na obozie koszykarskim.Wszystko nagle zniknęło , nawet tego nie pamiętałem i nagłe po 1,5 tyg znowu cios.Potem unikam wszystkich osób i sytuacji w których mogłyby sie to powtórzyć.Do końca obozu uciekam przed wszystkim, do końca obozu i przez następne 8 lat, do dziś.Ma ktoś możę coś podobnego?
  11. Czy ma ktoś coś podobnego?Mianowiciew, często szukam trujek, a raczej odliczam wszystko licząc do trzech.Jeśli zauważe jakiś przedmiot o 5 wierzchołkach:licze te wierzchołki, 1,2,3 i od nowa 1,2,3, jeśli nie pasuje licze ściany potem coś innego wymyślam co mógłbym wyodrębnić i policzyć.Licze też litery w słowach ,oczywiście po trzy, czytam też od tyłu, nie mam problemów z czytaniem od tyłu, nawet bardzo skomplikowanych wyrazów lub całych zdań np:Oglądając TV program piewwszy TVP 1 .TVP=1,2,3,PVT=1,2,3 JEDEN=1,2,3;1,2,3.Jeżeli słowo jeden ma 5 liter doliczam kropke nad i, potem licze przerwy między literami.DO tego dochodzą kwadraciki, każda z liter jest w takim .Wierzchołki , ściany, potem można poprowadzić przekątne które dzielą ten kwadrat na kolejne 4 części potem można jeszcze poprowadzić małe symetryczne kreseczki tworzą kwadracik w kwadracie i znowu.Aż wszystko sie ładnie skończy na trujce i nie będzie żadnych sensownych pomysłów dalszego dzielenia.Robie to nieświadomie , wogóle mi to nie przeszkadza w oglądaniu TV, ale jestem poprostu ciekaw czy ktoś am podobnie i po co mi to?
  12. Na wzmocnienie układu nerwowego sugeruje sie branie magnezu. Na skurcze mięśni też sugeruje sie branie magnezu.Więc może weż troche magnezu
  13. Wysiłek fizyczny może zczynić cuda.Ja chodząc na kosza czułem ,że jakby sie ktoś podkradł o krzyknął zemdlałbym lub zabił.Po 2 godzinkach wszystko spływało.Czułem to fizycznie.Mogłem sobie spokojnie siedzieć w szatni i gadać z ludżmi.Zawsze wychodziłem ostatni lub zostawałem na następne zajęcia.Ja akurat uwielbiam rywalizacje, więc nie było mi trudno sie w tym graniu zatracić(chociaż nie było oczywiście tak różowo).Jesteś dziewczyną więc pewnie podchodzisz do tego inaczej, może basen.Z rana pewnie nie ma wiele osub, stała liczba długości i do domu lub na zajęcia.
  14. Nie jestem specjalistą i może to dobrze , bo troche mnie ten pomysł z lekami u tak małych dzieci zdziwił(delikatnie mówiąc).Czy nie jest tak ,że w pewnym wieku każde dziecko ma irracjonalne lęki,a od tego jak sobie z nimi poradzi zależą jego postawy i podejście do niektórych spraw i kłopotów w pszyszłości?Ja pamiętam ,że jak miałem pare lat i spędzałem wakacje u dziadków bałem sie Witka(sąsiad), nie było siły rzebym mógł koło niego stanąc, lub nawet na niego popatrzeć .Z tym ,że to minęło samo.Przecież te lęki muszą być czymś innym niż u nas, nie można między nimi stawiać znaku równości.Są rodzice , bezpieczna sytuacja materialna, dziadkowie, przedszkole, nie może być tak tragicznie.Może rzeczywiście te lęki odbiegają od normy, ale i tak nie jest to tylko stan.W tym momencie, to nauka postaw i jakieś kształtowanie osobowości.A jeśli psycholog zdecydował sie na tak drastyczną rade jak brak odwiedzin to musiał mieć jakieś podstawy. "Nadopiekuńczość ze strony rodziców może być również traktowana jako jedna z form przemocy psychicznej wobec dziecka, bo w intencji bezgranicznej miłości i poświęcania się dla dziecka, zabija się w nim lub nie pozwala rozwinąć własnemu "Ja". Pozbawia się je możliwości uczenia się na doświadczeniach, dokonywania wyborów i nabywania wiary w siebie, podejmowania samodzielnych decyzji, a więc skazuje się na uzależnienie od siebie, a w późniejszym czasie od innych" Jeszcze jedno.Jaka nerwica została zdiagnozowana u twojej córeczki?Bo z tego co napisałeś to chyba "nerwica manipulacyjna",naprawde dobrze pomyśl zanim podejmiesz decyzje.
  15. Sam nie wiem jak mam to opisać.Poprostu jest to reakcja, zawstydzenie ,zmieszanie nie wiem.Z tym że przybiera ono wielkie rozmiary , lub tak mi sie wydaje.Z tym że w moim przypadku jest to "strzał w dziesiątke", przez całą podstawówke takie ,lub podobne zachowanie były "tempione" i wyśmiewane .Czesto zdażało sie ,że w gronie kolegów jak jeden gdzieś wychodził, po przyjściu reszta sie nie odzywała gapiąc sie na niego, lub sie śmiała ,chodziło o to rzeby sie zmieszał lub zawstydził.Taka głupia zabawa, jak sie udało wszyscy sie śmiali,spotykało to każdego i różnie sobie z tym ludzie radzili.Tyczyło sie to również nauczycieli i ich reprymend i innych sytuacji.Poprostu było to okazanie jakiejś słabości coś w tym stylu.I te teraz moje niby reakcje, są podobne, z tym że jak wcześniej prawie nie wystempujące tak od czasu pujścia do liceum nagminne i z byle powodu.Nie są to tylko takie reakcje , wiąże sie to z wielkim wewn napięciem.Jakby mnie ktoś w tym stanie spytał 2+2? musiał bym sie zastanowić zanim bym odpowiedział.I chyba sama reakcja nie większego znaczenia, bo musi mieć ona jakiś ładunek symboliczny ,szerszy kontekst.Nie będe już pisał jakie miałem pomysły odnośnie tego , ale dla mnie jest to osobisty kosmos.To by było tyle.
  16. Przeczytałem te kilkanaście stron i nie spotkałem nikogo z podobnymi "objawami".Nie moge tego kompletnie pojąć.Chodziłem do psychologa, narobił mi milion testów na jakieś zaburzenia afektu , funkcje poznawcze i wyniki miałem lepsze od niego. Trzy miesiące chodzenia do faceta z 34 letnią praktyką i nie był w stanie dać nawet z grubsza przybliżonej diagnozy. Powiedział , że u mnie to raczej kwestia osobowości.Moje niby ataki to nawet nie kwestia strachu, strachu nie ma w nich prawie wcale.Pojawił sie dopiero potem jak zacząłem na siebie uważać.Jak czytam ,że możecie czytać referaty , kosmos.Podobnie chyba mają ci co sie czerwienią.U mnie generalnie w ogóle nie liczy sie moje samopoczucie czy przeżycia wewnętrzne,bo nawet nie trzęsą mi sie ręce nie poce sie i nic z tych rzeczy,ważne jest tylko to co widzą inni, ma ktoś podobnie?
  17. Mam pytanie.Czemu u jednych osób występuje somatyzacja(mniejsza większa) , a innych nie?Od czego to zależy?
  18. Padaczka jest jedna, ale są też jej jakby mniejsze siostry.Są związane z jakimś konkretnym ogniskiem.Podczas 10 badań może nic nie wykazać a za kolejnym tak.poprostu ognisko jest wtedy aktywne.
  19. A nie braliście pod uwage dystoni czy jakiejś innej choroby?Nie znam sie ale wizyta u neurologa chyba nie zaszkodzi.Jeżeli gracie w kosza lub siatke to w miare normalne , ale na pewno nie podczas snu.
  20. wojtek_112

    do MODERATORóW

    Tego wątku nie pamiętam, więc nie mają prawa zamknąć
  21. Masz to jak w banku, ja na pewno będe trzymała mocno!!!
  22. Jutro odbieram wyniki eeg, więc jestem na bieżąco.Nie znam sie na tym ,ale chyba(jeśli dobrze zrozumiałem) istnieje możliwość uaktywnienia objawów przez konkretny bodziec.Jeśli na przykład masz uszkodzony jakiś nerw(czy coś innego, nie wiem) w pewnej konkretnej części mózgu, która np. odpowiada za emocje .To przy wystąpieniu jakieś z nich mogą wystąpić objawy itd...Tak odebrałem to co mi tłumaczył specjalista, tak na chłopski rozum.A więc leżąc na kanapie nie koniecznie można przebadać gruntownie mózg pod każdym względem(chyba )
  23. Ja moge napisać tylko tyle że sam bym "chętnie" rozpoczął coś podobnego, ponieważ napewno by pomogło, a strach... jest zawsze po drugiej stronie,zawsze(dlatego " chętnie").I pewnie wszyscy boją sie tego samego, czyli tych "innych"(jak w zagubionych ).Jeśli masz tam, iść to sądze że co by sie tam nie działo to wyjdzie ci to na dobre.Oczywiście zdaje sobie sprawe, że takie racjonalne argumenty nie maję wielkiego znaczenia ,przy tego rodzaju lękach,więc siłą rzeczy te lęki muszą być nie racjonalne = przekonać możesz sie tylko ty sama i tylko siłą własnego charakteru i motywacji(a przynajmiej najlepiej by było),a nie siłom(ą? )zmiejszonego przez cudze słowo lęku.Jeśli nie jesteś w stanie tak do tego podejść ,to może nie jesteś gotowa i powinnaś poczekać na odpowiedni moment.Z tym ,że ten moment ma to do siebie, że im szybciej przyjdzie tym bardziej odpowiedni,a z czasem robi się coraz bardziej nie odpowiedni.Poprostu to jest zawsze "ten sam moment"(bo zawsze niesie tą samą dawke lęku, czyli pare osub na przeciwko+własna wyobrażnia), zmienić sie może tylko nasze podejście do niego i to tylko na gorsze(oczywiście zawsze istnieje możliwośc zupełnie innego scenariusza ale...), bo zwykła ucieczka zawsze niesie za sobą to samo, "wygode"nie podjęcia walki(chyba nikomu na tym forum nie musze tego tłumaczć) i uniknięciu przykrości(taki rodzaj wygody).Nie jestem w stanie cie pocieszyć bo poprostu nie wiem jak to wygląda.. Nie stety nie mam na razie nawet możliwości rozpoczęcia czegoś podobnego..
  24. Czy spotkał sie ktoś z zespołem zaburzeń mimiki?Jeśli tak to piszcie, a może ktoś zna jakieś linki?
  25. No bez jaj!!!Jak ktoś to u ciebie wykrył to chyba powinien ci wszystko wytłumaczyć...no chyba że lepiej będzie jeśli pożyjesz jeszcze troche w nieświadomości
×