-
Postów
48 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Prince of darkness
-
Jak bardzo przejmujesz się opinią innych ludzi?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Też chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Najprawdopodobniej przez mój podły charakter i styl bycia. -
Jak bardzo przejmujesz się opinią innych ludzi?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
No dokładnie dlatego nie zależy mi już na niczym, co implikuję tym, że jakaś tam opinia ludzi w ogóle mnie nie obchodzi, ani jak i kto i co ma robić. Niech sobie to wszystko jest byle mnie nie dotyczyło. -
Jak bardzo przejmujesz się opinią innych ludzi?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Dla tych, dla których jestem obojętny to lepiej. Zawsze jest to chyba lepsze niż nienawiść. A nawet jeżeli nie to i tak szczerze mnie nic nie obchodzi. Żyje, zdechne jeden pies wolna amerykanka. -
Jak bardzo przejmujesz się opinią innych ludzi?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Wcale i tak wszyscy mnie nienawidzą. Więc po co? I tak to nie ma znaczenia. "Świat jest tylko moim wyobrażeniem" jak mawiał Arthur Schopenhauer. -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Oczywiście, masz rację — to wszystko alegorie. Bóg stworzył człowieka w szóstym dniu, potem zorientował się, że nie wyszło, więc kazał pisać przypowieści, żeby wyglądało na plan. I tak oto powstała najdłużej utrzymująca się metafora nieudanej próby inżynierii biologicznej. -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Na początku był chaos. Potem Bóg stwierdził, że ma za dużo wolnego czasu i stworzył świat w sześć dni — bo siódmego chciał odpocząć, choć jako istota wszechmocna nie powinien się przecież męczyć. Ale nie pytajcie, bo to tajemnica wiary. I oto szóstego dnia, po długich rozważaniach nad rybami, ptakami i gadami, Bóg ulepił człowieka z błota. I był to, jak mówią, „ukoronowany akt stworzenia” — choć patrząc na to, co się potem wydarzyło, można podejrzewać, że korona była raczej z papieru po jajkach. Bo właśnie w tym momencie coś poszło nie tak. Człowiek dostał wolną wolę, a Bóg — pierwszą migrenę. Od tamtej pory świat toczy się siłą rozpędu, a człowiek z dumą powtarza, że „powstał na obraz i podobieństwo” — co tłumaczy, dlaczego niektóre bożki mają ewidentne problemy z ego. Ale nie martwmy się. To jedyny możliwy scenariusz powstania świata. Naukowcy z miliardem lat danych mogą się schować, bo tutaj mamy sześć dni, błoto, żebro i zakaz jedzenia jabłek. Nie podlega dyskusji. Koniec kropka. -
Dobry wieczór
-
To, co opisujesz, jest naturalną próbą nadania sensu procesom, które same w sobie sensu nie mają. ‘Oczko’ w mojej wypowiedzi było jedynie symbolicznym sygnałem, wskazującym na mechanizmy działania systemu, które pozostają niewidoczne dla większości obserwatorów. Każdy wysiłek zmiany implikuje istnienie struktury, reguł, logiki, które wcześniej kształtowały percepcję i zachowania ludzi. Świat, który znamy, nie jest autentycznym odzwierciedleniem rzeczywistości, lecz konstruktem, w którym jednostki odgrywają przypisane im role. Rozróżnienie pomiędzy tym, co wydaje się prawdą, a tym, co nią jest, wymaga obserwacji i analizy, a nie uczestnictwa w spektaklu. Zrozumienie mechaniki tej gry pozwala na percepcję świata bez iluzji, a tym samym umożliwia działanie w sposób niezależny od arbitralnie narzuconych norm. W konsekwencji, nie chodzi o ocenę moralną czy przypisywanie zasług, lecz o rozpoznanie struktury, w której funkcjonujemy, i świadome wybory w obrębie tej struktury.
-
Nie każdy. Są takie osobniki jak ja i wielu innych co zasługują tylko na najgorsze. Zbrodniarze i inni architekci tego świata mocno się o to starają przykładów przez tysiące lat jest mnóstwo
-
Ekler
-
Witaj, wydaje mi się, że powinnaś tutaj znaleźć osoby, z którymi swobodnie podyskutujesz. Tym bardziej z tak szerokim wachlarzem zainteresowań.
-
No co ja poradzę? Nic już chyba, bo raczej się nie zmienię. Trochę to moja zasługa, a trochę ludzi. No nic widocznie moją empatię i umiejętności budowanie relacji międzyludzkich trzeba oceniać tylko w kategorii wartości ujemnych. Tak, Drodzy Forumowicze dziękuję za docenienie moich wyjatkowych dokonań
-
Odpowiadając krótko 0. Wrogów setki.
-
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Od dawna zastanawiałem się nad naturą rzeczywistości, sensem życia oraz tym, co ludzie nazywają nadprzyrodzonym. W poprzednich dyskusjach i rozważaniach pojawiały się pytania o istnienie Boga, cuda, życie po śmierci czy moralność. Postanowiłem zebrać te myśli w jedną, spójną całość i przedstawić mój punkt widzenia, oparty na obserwacji i własnych odczuciach zaznaczam nie jest to żaden passus i jedyna słuszna wykładnia. To tylko moje rozważania. I. Nie ma Boga. Jest Wszechświat. Nie istnieją żadne empiryczne dowody na istnienie Boga. Religie powstały z potrzeby nadania sensu temu, czego dawniej nie rozumiano. Wiara to konstrukcja kulturowa oparta na lęku przed śmiercią i niewiedzą o naturze rzeczywistości. Nauka nie potrzebuje dogmatów – opiera się na obserwacji, doświadczeniu i weryfikowalnych prawach. Początek Wszechświata tłumaczy teoria Wielkiego Wybuchu, potwierdzona przez niezależne obserwacje. Około 13,8 miliarda lat temu cała znana przestrzeń, energia i materia były skupione w jednym punkcie – osobliwości. Nastąpiła gwałtowna ekspansja, która wciąż trwa. Nie był to wybuch w próżni, lecz rozszerzenie samej przestrzeni. Dowody są jednoznaczne: promieniowanie tła mikrofalowego, odkryte przez Penziasa i Wilsona, to echo tamtego początku. Rozszerzanie się galaktyk, opisane przez Hubble’a, potwierdza pierwotną ekspansję. Skład pierwiastków we Wszechświecie zgadza się z przewidywaniami modelu Wielkiego Wybuchu – proporcje wodoru, helu i litu pasują idealnie. Życie powstało nie z cudu, lecz z chemii. W pierwotnej Ziemi, w mieszance gazów, wody i energii elektrycznej, uformowały się pierwsze związki organiczne. Ewolucja biologiczna przekształciła je w coraz bardziej złożone formy życia. Żaden etap tego procesu nie wymagał boskiej interwencji. Boga nie ma nie dlatego, że to bluźnierstwo. Boga nie ma, bo żaden element rzeczywistości nie potrzebuje go do istnienia. Wszechświat działa sam. A my jesteśmy jego częścią – pyłem, który nauczył się myśleć. II. Zjawiska nadprzyrodzone – iluzje ludzkiego umysłu Człowiek od zawsze nadawał sens temu, czego nie rozumiał. Zanim powstała fizyka, każdy cień, grom czy sen interpretowano jako znak sił wyższych. Dziś wiemy, że to iluzje wywołane mózgiem, biologią i fizyką, nie dowody nadprzyrodzoności. Duchy i zjawy: brak potwierdzonych przypadków kontaktu z duszami. Zjawiska te tłumaczą: infradźwięki, które wywołują halucynacje i niepokój; pleśń i dwutlenek węgla w starych budynkach, wpływające na układ nerwowy; paraliż senny, tworzący wrażenie obecności kogoś obok. Cuda i objawienia: przypadki „cudownych uzdrowień” wynikają z efektu placebo, naturalnego przebiegu chorób lub statystycznego przypadku. Objawienia religijne są halucynacjami – efekt epilepsji, niedotlenienia lub silnych emocji. Astrologia, tarot, energia: żadne planety nie wpływają na los człowieka. Tarot, runy i „czytanie aury” to projekcje psychologiczne (efekt Forera). Nie istnieją „czakry” ani „energia życiowa” w sensie naukowym. Życie po śmierci: brak dowodów na kontynuację świadomości. Doświadczenia z pogranicza śmierci tłumaczy neurochemia – wyrzuty endorfin i dopaminy tworzą złudzenie światła i tunelu. Nie ma duchów, cudów ani boskich planów. Jest tylko świat, który działa sam, według praw natury. III. Rozmyślania czysto teoretyczno – filozoficzne 1. Człowiek jako fragment Wszechświata Człowiek nie jest centrum kosmosu ani jego sensem. Nasza świadomość jest tymczasową konfiguracją materii, zdolną do autorefleksji. Jak pisał Carl Sagan: „Jesteśmy sposobem, w jaki Wszechświat poznaje samego siebie”. Świadomość nie tworzy porządku – tylko go odkrywa. Każde „ja” jest efektem ewolucji biologicznej i kosmicznej, a nie planem boskim. To pozwala traktować ludzką egzystencję jako fragment większego, neutralnego procesu. 2. Sens i znaczenie Wszechświat nie ma celu. Nie kieruje nim żadna siła nadprzyrodzona. Sens to konstrukcja umysłu, a nie właściwość rzeczywistości. Jak zauważa Jean-Paul Sartre: „Człowiek jest skazany na wolność” – to znaczy, że sam tworzy wartości i znaczenie własnego życia. Z biologicznego punktu widzenia, jest to funkcja adaptacyjna: nadając znaczenie swoim czynom, człowiek porządkuje chaos i zwiększa swoje szanse przetrwania. Z perspektywy kosmologicznej, każdy fragment materii jest równorzędny, a znaczenie powstaje wyłącznie w świadomości obserwatora. 3. Moralność i dobro Dobre i złe nie istnieją w sensie absolutnym. Moralność jest efektem ewolucji społecznej: altruizm, współpraca i poczucie sprawiedliwości zwiększają szanse przetrwania grupy. E.O. Wilson w Sociobiology podkreśla, że normy społeczne powstały jako mechanizmy adaptacyjne, nie jako nakaz boski. To argument naukowy: moralność nie wymaga transcendentnego źródła – jest zrozumiała jako zjawisko biologiczne i społeczne. 4. Czas i śmierć Czas istnieje jako funkcja przestrzeni i ruchu materii. Śmierć jest naturalnym końcem konfiguracji świadomości – końcem procesów biologicznych. Nie jest karą, ani bramą do innego świata. Richard Dawkins pisze: „Śmierć jest końcem życia, a życie samo w sobie jest cudem fizycznym”. Świadomość chwilowa, ale wystarczająca, by tworzyć znaczenie własnego istnienia. 5. Zachwyt jako transcendencja Choć nie istnieje byt nadprzyrodzony, możemy doświadczać zachwytu. Zdolność do estetycznego i intelektualnego podziwu nad wszechświatem pełni funkcję duchową: jest realną transcendencją w ramach naturalnych praw. Jak pisał Spinoza: „Człowiek doświadcza radości, kiedy rozumie prawa natury”. Zachwyt nad kosmosem i prawami przyrody zastępuje religijny mistycyzm i daje poczucie sensu w realnym świecie. 6. Dowód racjonalizmu (syntetyczny) Wszechświat istnieje niezależnie od obserwatora. Nie ma empirycznych dowodów na istnienie Boga ani nadprzyrodzonych bytów. Wszystkie zjawiska uznawane za cudowne mają naturalne wyjaśnienia: fizyczne, chemiczne, biologiczne lub psychologiczne. Moralność, sens i wartości są produktami ewolucji i świadomości. Wniosek: człowiek sam tworzy znaczenie i moralność w neutralnym, naturalnym świecie – nie jest podporządkowany żadnemu bytowi nadprzyrodzonemu. Racjonalizm jest logiczną konsekwencją obserwacji Wszechświata i wiedzy naukowej. -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
No można, ale fragmenty kości i tak zostaną. Nie ma jednego sposobu, ale roztwór piranii, czyli mieszanina silnie stężonego kwasu siarkowego (VI) z nadtlenkiem wodoru ewentualnie ług sodowy albo kwas fluorowodorowy i taki efekt można uzyskać. Do pozbycia się elementów metalowych woda królewska, czyli mieszanina kwasu solnego z kwasem azotowym w stosunku 3∶1 i masz pożądany efekt Zdarza się w robocie miałem kogoś takiego co wiecznie tak gadał, aż w końcu sobie wykrakał poszedł do samochodu i już nie wrócił zawał za późno go znaleźli był już zimny. -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Piękny wiewiór zazdroszczę takiego awatara. I nie jest pulchny tylko puszysty hehe Najlepiej to się dać skremować, bo przynajmniej po latach nie będą kości badać, a i mniej miejsca się zajmuję bądźmy funkcjonalni i tak cmentarze są ogromne -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
@Catrionazgadzam się wszystko zależy od konkretnego przypadku mi tylko chodziło o to, że ustawodawca sensu stricto nie ustanowił rodzeństwa jako osób mających prawo do zachowku nawet jeżeli zmarły był bezdzietny i rodziców też już nie posiadał. -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Spokojnie rodzeństwo nawet z zachowku nic nie dostanie, bo tutaj z pomocą przychodzi nam art. 991 Kodeksu cywilnego, który wymienia uprawnionych do zachowku: - zstępny czyli twoje dzieci biologiczne, przysposobione, wnuki, prawnuki, - małżonek, - rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy. Niemniej jednak warto się zabezpieczyć i tutaj @Catrionadobrze podpowiada lepiej za życia zrobić darowiznę, czy umowę dożywocia na przykład. -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Tak coś w tym jest człowiek nawet po śmierci jeszcze wiele lat potrafi się przewijać w różnych sprawach dlatego warto o to zadbać. Przed śmiercią must have notariusz i spisanie testamentu. Najlepiej jeszcze z dyspozycją i ustanowieniem wykonawcy tak, aby wszystko co zostało zaplanowane zostało spełnione. Niestety nawet testament nie gwarantuję 100% pewności, że nasza ostatnia wola zostanie uszanowana, bo osoby z bliskiego kręgu nawet wydziedziczone mogą rościć sobie prawo do zachowku, ale jeżeli uzasadnienie jest dobre i taka osoba wyrządziła spadkodawcy dużą krzywdę to małe są szanse, aby sąd w postępowaniu spadkowym przychylił do argumentacji strony przeciwnej. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Prince of darkness odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Masz rację — przyjaciel to ten, który daje Ci pełną swobodę bycia sobą. Wśród bliskich nie ma tego strachu, że coś źle powiedziałeś czy wypadłeś inaczej, niż byś chciał. Oni po prostu Cię akceptują, z każdą niezręcznością i cichym momentem. Z obcymi to zupełnie inna bajka — to ciągłe granie w konwenanse, udawanie, że wszystko jest okej, kiedy tak naprawdę myślami już jesteśmy gdzie indziej. Podziwiam, że udaje Ci się utrzymać tę twarz w pracy, zwłaszcza po tylu rozmowach dziennie. Muszę zapytać, czy po całym dniu takich interakcji masz czasami ochotę po prostu odciąć się od wszystkiego? Że jak wrócisz do domu, to już nie masz siły na żadną rozmowę, nie chcesz wychodzić, ani kontaktować się z nikim? Takie ciągłe bycie „w kontakcie” potrafi być naprawdę wykańczające, zwłaszcza gdy wymaga od nas udawania, że wszystko jest okej, nawet gdy wewnętrznie czujemy się wypompowani. Odnośnie żartów w większości to po prostu kiepskie próby rozluźnienia atmosfery, które nie wywołują u mnie żadnych pozytywnych emocji. Wręcz przeciwnie – zazwyczaj czuję tylko zażenowanie, że muszę w ogóle udawać, że to śmieszne. Wiesz, co jest najgorsze? To, że kiedy dla nas coś jest normalne i naturalne, to u innych wywołuje konsternację. Z automatu jesteśmy postrzegani jako oschli, zimni, czy nieprzyjaźni, bo nie dajemy się porwać tym „żartom” czy rozmowom, które z góry zakładają jakąś „lekkość”. A my po prostu nie czujemy się w tym dobrze. Wiele osób tego nie rozumie i raczej nie zrozumie, a brakuję człowiekowi już czasami siły na znoszenie tego rodzaju "wątpliwych atrakcji na co dzień". -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Prince of darkness odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Totalnie Cię rozumiem. Mam bardzo podobnie i serio aż mnie uderzyło, jak dobrze to opisałaś. Z tym „byciem sobą” niby banał, ale w praktyce to czasem największe wyzwanie. Też często mam wyrzuty sumienia, że komuś nie odpisałem, że się wycofałem z rozmowy, choć wcale nie miałem złych intencji. A potem ludzie znikają i zostaje tylko to poczucie, że coś się zawaliło — przez brak słów, przez ten dystans, który sam się włącza. Small talk? U mnie to raczej misja specjalna. Z bliskimi potrafię się otworzyć, pośmiać, pogadać od serca. Ale z obcymi... no bywa różnie. Coś tam powiem, czasem nawet rzucę jakiś żart, ale zaraz mam potrzebę się zwinąć. Krępują mnie te przypadkowe spotkania i te rozmowy, które niby trzeba prowadzić, bo tak wypada. W głowie już tylko: „jak się elegancko wycofać, żeby nie wyszło dziwnie?”. I masz rację — wszędzie ta presja, żeby być „kimś”: wygadanym, towarzyskim, przebojowym. A ja po prostu taki nie jestem. Jestem bardziej obserwatorem. Lubię się pośmiać, ale żeby z kimś długo gadać, ot tak... to nie zdarza się często. Chyba że faktycznie trafi swój na swego. Wtedy rozmowa leci sama z siebie i człowiek nawet nie zauważa upływu czasu. Tylko że takie połączenia to rzadkość — jak wygrana na loterii. I wiesz co jest najgorsze? Że z racji pracy z ludźmi muszę często nakładać maskę. Udawać wiecznie kogoś, kim nie jestem — otwartego, elastycznego, zaangażowanego w każdą rozmowę. A wewnętrznie tylko odliczam minuty do końca. I najcięższe są właśnie te kontakty z osobami, których nie za bardzo lubię, ale muszę z nimi być, współpracować, rozmawiać. To mnie totalnie psychicznie drenuje. Czuję, jak mi z każdej takiej wymuszonej interakcji uchodzi energia. I jak tu żyć, panie premierze, jak mawia stara dewiza… Ale mimo wszystko — wiem, że nie mogę się całkiem zamknąć. Czasem naprawdę coś głupiego palnę pod presją, żeby tylko zabić ciszę, ale coraz częściej staram się po prostu być sobą — nawet jeśli to oznacza bycie cichym, zdystansowanym czy „niezgrabnym” w rozmowie. Bo może w końcu trafi się ten ktoś, z kim nie trzeba będzie niczego udawać. I to wystarczy. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Prince of darkness odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Mam podobnie. Często nie potrafię się wbić w rozmowę, nawet tutaj, na forum. Siedzę z boku i czuję, że nie bardzo mam coś do dodania. Nie dlatego, że nic nie myślę czy nie czuję, tylko po prostu — czasem nie umiem tego ubrać w słowa albo nie wiem, czy to w ogóle ma sens. I rozumiem to aż za dobrze, to uczucie wycofania, bycia trochę obok. Bywa, że zaczynam myśleć, że może niektórzy po prostu już tak mają. Że są stworzeni do bycia w cieniu. Tylko że to bardzo łatwo prowadzi do momentu, w którym człowiek się po prostu poddaje. Zamykamy się, rezygnujemy z prób, a przecież… jeśli komuś naprawdę zależy — to właśnie warto próbować. Nie chodzi o wielkie gesty, tylko o to, żeby nie odpuszczać od razu. Bo nawet jeśli coś nie pójdzie, jeśli rozmowa się urwie, jeśli zrobi się niezręcznie — to przecież każda taka sytuacja może nas czegoś nauczyć. Każda porażka, chociaż frustrująca, przybliża nas trochę do sukcesu. Do lepszego zrozumienia siebie, swoich reakcji, i może też innych ludzi. Sam też nie jestem święty — często coś źle zinterpretuję, wciągnę się w swoje myśli, nie odezwę się wtedy, kiedy powinienem. Ale wiem już, że nie ma sensu karać się za to bez końca. Lepiej spróbować znowu — może inaczej, może z kimś innym, ale spróbować. I co ważne: nie ma co z góry narzucać sobie presji. Nic tak nie blokuje, jak przekonanie, że trzeba się odezwać, że muszę być bardziej otwarty, że powinienem coś napisać. To działa odwrotnie — wtedy jeszcze bardziej się zamykamy. Presja zabija naturalność. A przecież relacje, te wartościowe, nie rodzą się z przymusu. One się tworzą tam, gdzie jest miejsce na ciszę, na niezręczność, na autentyczność. A temat do rozmowy? Zawsze się znajdzie. Może nie od razu, może nie w każdej chwili — ale każdy człowiek ma w sobie coś, czym może się podzielić. Jakąś historię, myśl, spojrzenie na świat. Czasem wystarczy jedno zdanie, żeby uruchomić coś więcej. Nie trzeba być duszą towarzystwa, żeby być kimś, z kim warto pogadać. Trzeba tylko być sobą — i dać sobie prawo do bycia takim, jakim się jest. -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Z technicznej strony tak jak to opisał pokrótce @Cień latającej wiewiórki. Wszystko reguluje Ustawa z dnia 1 lipca 2005 r. o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów.” W Polsce obowiązuje zasada zgody domniemanej. To znaczy, że: jeśli osoba za życia nie sprzeciwiła się pobraniu swoich organów po śmierci, to można je pobrać do transplantacji. Jeśli chcesz, by pobrano Twoje organy: Nie musisz nic robić. Domyślnie jesteś potencjalnym dawcą. Możesz jednak dodatkowo: poinformować rodzinę o swojej woli (to ważne praktycznie, choć nie prawnie), nosić oświadczenie woli (np. w portfelu, przy dowodzie osobistym), zarejestrować się w Poltransplancie jako dawca. Jeśli nie chcesz, żeby pobierano Twoje organy: Musisz złożyć sprzeciw w jednej z form: 1. wpis do Centralnego Rejestru Sprzeciwów (CRS) – przez formularz Poltransplantu, 2. pisemne oświadczenie sprzeciwu (własnoręcznie podpisane), 3. ustne oświadczenie złożone w obecności dwóch świadków (potwierdzone ich podpisami). -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Moich nie wezmą chyba, że w celach naukowych Wydział Lekarski, aby zobaczyć i zrobić badania jak można np. wątrobę po kilkunastu latach brania piguł tak zniszczyć Zawsze można tylko trzeba za życia zrobić donacje ciała do wybranego przez siebie ośrodka akademickiego. Można się przydać nawet post mortem -
Czy pogodziłeś już się z tym, że umrzesz?
Prince of darkness odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Nie boję się śmierci. Bo śmierć to tylko przejście — ciche zamknięcie drzwi, przez które i tak każdy kiedyś przejdzie. Życie… to chwila. Krótsza, niż się wydaje. Można ją spędzić w blasku lub w cieniu, w chaosie lub w ciszy — i tak przeminie, jak oddech na zimnym powietrzu. Nie lękam się końca, bo on jest pewny. Jedyne, czego naprawdę się boję, to że nie zdążę ogarnąć samego siebie. Że rozpadnę się zanim znajdę sens, że wewnętrzny bałagan przetrwa dłużej niż ja sam. Bo w ostatecznym rachunku przyjdzie mi umierać samotnie — a wtedy nie będzie już dokąd uciec przed sobą.