Skocz do zawartości
Nerwica.com

You know nothing, Jon Snow

Użytkownik
  • Postów

    1 939
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez You know nothing, Jon Snow

  1. Internet raczej mi szybko chodzi, chyba raczej jak za szybko wysyłam to się coś łączy. Mam wrażenie, że forum jest trochę przeciążone, tu jest większy ruch niż na innych.
  2. Wolno mi mija czas, za wolno, nie mogę w Nocy spać. Wszystko się przedłuża, przeciąga, choć dni mijają. Chciałabym, żeby już było po wszystkim, żebym miała całkowity spokój ze wszystkim. Chciałabym już być w Turcji, albo wrócić do dawnego miejsca zamieszkania i móc w spokoju tam żyć. Z drugiej strony tu trzymają mnie miłe wspomnienia, ale nie mogę się przywiązywać, dom rodziny, to nie jest miejsce dla mnie w ogóle Polska, choć ją kocham nie jest dla mnie. Wszystko mnie wqrwia tak szczerze pisząc, sprawy sercowe najbardziej. Mieszanie mi w głowie, pie*dolenie przez tyle czasu dziadów po 40 ok 50. Nie widzę w tym nic sensownego, jest to gówno. A nie dają mi spokoju, są podobno zakochani, ja też, ale to nie ma żadnych perspektyw konkretnych. Nie mówiąc o dzieciach, w ogóle nie ma tu męskich zachowań, była to tylko gra. Ja nie mówię już, że chcę normalnego domu, związku i tak dalej, gdyż sama jestem nienormalna, ale czegoś w czym się będę czuła dobrze. Przede wszystkim wyboru, a tu nie mam prawa na wybór, bo typ chory psychicznie mimo iż zamknięty, wciąż o mnie myśli, wszystko przesyła telepatycznie, bo ma paranormalne zdolności, a ja to czuję. Narobił mi strasznych krzywd a ja i tak myślę o Nim, bo związaliśmy się tymi przeżyciami na zawsze. Wyleczyłam się z wielkiej miłości, przez którą bym się zabiła, miałam takie paranoja na tym punkcie, że wszędzie, w każdym we wszystkim widziałam swoją miłość, a wpie*doli łam się w kolejną bardziej emocjonującą, potężną, ale równie potężnie toksyczną, psychopatyczną, właściwie we dwie na raz. Cierpię z tego powodu, tęsknię za moim kotkiem, On był najsłodszy ze wszystkich, z Nim się najprzyjemniej, najłatwiej żyło. Nawet jak robił mi na złość i sikał, drapał wszystko co popadnie. Nie myślę o śmierci, wręcz przeciwnie mam całą wieczność przed sobą, jeszcze do tego głównie bez senną i zastanawiam się co z nią zrobić.
  3. O, to trzeba o czymś pomyśleć w wakacje. No ze mną byś się jakoś dogadał. Możecie wpaść do mnie do stadniny jak ktoś by chciał, aczkolwiek ja teraz też jestem dojezdna. W tamtych okolicach nie mieszkam i nie wiem w sumie gdzie będę, za jakiś czas się okaże. Też się w sumie zastanawiam czy do tej pracy wrócić czy iść do wojska i w ogóle. Pod koniec czerwca mi się coś rozjaśni.
  4. Rozumiem co do miłości, a znajomych masz też tutaj. Możesz się z kimś spotkać, jeśli ktoś chętny, w ogóle są tu organizowane zloty, spotkania? Ja bym chętna była.
  5. Jakieś tam masz, no sam Twój wygląd jest oryginalny jakby nie patrzeć, @PurpurowyTakich ludzi też jest sporo. Musisz czymś się zainteresować, albo w taką grupę się wkręcić, może tam miłość znajdziesz i jakieś spełnienie.
  6. Nos Cię nie boli? Te kolczyki po bokach to mi się podobają, taki sobie planuje przebić, po jednej stronie.
  7. Pewnie uznał, że te leki osłabią, w Tobie te myśli. Zresztą w szpitalu robią właśnie podobnie. Chociaż ja miałam fajną, młodą Panią psycholog, młodszą ode mnie, można było z nią porozmawiać. Niekoniecznie Jej diagnozy były podobne z psychiatrą, ale okazywała dużo ciepła, wsparcia, pacjentom, miała fajne zajęcia. Na tych artystycznych można było tak naprawdę najbardziej zapomnieć o problemach. Musisz znaleźć sobie jakieś zajęcie, innej rady nie ma na tym życie polega. By coś robić to co nas interesuje, a Ty sobie odpowiedź na pytanie czego Ci trzeba, czy pracy, może jakiejś szkoły, jakiegoś klubu zainteresowania czy może towarzystwa ludzi, miłości czy czego najbardziej. Tobie wydaje się tylko, że jesteś skreślony a nawet po aktywności w sieci widać, że jesteś lubiany i piszesz czasem głupoty, że nie ma sensu nic, nikt tego nie widzi.
  8. Dasz radę, nie myśl o samobójstwie! Pójdź do stadniny, może powinieneś pomyśleć o pracy w takim miejscu jak masz gdzieś w pobliżu. Rozmawiałeś z tym swoim psychiatrą, mówiłeś mu co czujesz, jakie masz zamiary?
  9. Już lepsza nikotyna, a jak alkohol to najlepiej pić te 0 % w smaku podobne. A co masz na myśli piszą, że to długo wszystko nie potrwa?
  10. Szlak górski Słońce, deszcz, śnieg?
  11. Hit Guma Mamba? Hit Guma Mamba?
  12. Huawei Gitara elektryczna, klasyczna, czy akustyczna?
  13. Brunetka Sukienka czy spódniczka?
  14. Hit Krokiety z kapustą i grzybami?
  15. Hit Naleśniki amerykańskie?
  16. Zasłony Bluza z kapturem czy bez?
  17. Właśnie problem w tym, że ja najbardziej kocham te słodsze. Po deserwowych czy gorzkich to ja bym zjadła jeszcze więcej tej mlecznej. Właśnie czekolady z owocami za bardzo nie lubię jak jest masa np. truskawkowa to zjem, ale tak łączyć mi nie pasuje do owoców już wolę z chlebem czy z bułką. Kiedyś uzależnienie od bananów też mi się zrobiło, teraz praktycznie jem je tylko sporadycznie. Jakoś nie widziałam w nich też super właściwości. Mówią, że od bananów regularnie jedzonych się tyje a ja codziennie jadłam po 2 i nic.
  18. Nie wiedzą jak mi pomóc @Dryagan poza lekami, ale tak sobie myślę co to da, że mam jeść leki gdy czekolada jest smaczniejsza. Jeszcze, żeby takie leczenie potrwało chwilę, a oni jak im o tym opowiedziałam stwierdzili że to nie rok, dwa. Mogę jeść przy tym słodycze, ale uważają że nie powinnam codziennie. Jak mi powiedzieli, że 2,3 razy na tydzień czy mam zastępować to owocami to jest to dla mnie nie do przejścia. Za duże wyrzeczenie, za bardzo lubię czekoladę. Mam ciężką depresję tak naprawdę. Rozmawiam normalnie, staram się mieć pozytywne nastawienie, ale z racji na moje przeżycia mój ból w środku jest ogromny. Jestem w ogóle osobą skołonną do uzależnień, choć je rozumiem, z niektórymi jestem w stanie sobie poradzić. Nawet Muzyka z pozoru nie szkodliwa też jest moim uzależnieniem, moim życiem, że muszę jej słuchać non stop. Nie mówiąc o papierosach. Jak sobie np. pomyślę o dzieciach gdzieś w ciężkich warunkach, które nie mają w ogóle co jeść, łapią gdzieś szczury, myszy by przetrwać a co tu mówić o slodyczach to jest mi jeszcze bardziej źle. Staram się nie myśleć, chociaż też czasem pomaga mi to przetrwać, tylko też nie mogę zachowywać się jak asceta, dlatego że żyję w lepszych warunkach. Ale potrafię zrobić też bunt i nie jeść nic. Temat z uzależnieniami jest ciężki, zwłaszcza gdy jest się do tego też empatyczny i w ogóle przy depresji właśnie głównie. Lubię sport, jestem też takim typem sportowca z drugiej strony, ale po ćwiczeniach to ja w ogóle już apetytu nie mam na nic. Psychiatra widząc mnie, gdy ćwiczę, powiedział mi no to teraz zjedz jabłuszko, akurat dostaliśmy na podwieczorek i ja nie mogłam tego jabłka zjeść, a gdy już się przymusiłam by się nie zepsuło to zaraz potem naszła mnie ochota na coś czekoladowego albo pączka, drożdzówkę, bo wtedy czuję się najbardziej najedzona i zaspokojona. Na obiad podawali nam czasem raz w tygodniu 2 naleśniki do tego jakąś zupę i to też było za mało, najlepiej w ogóle nie robić sobie smaku na nie. Zwykle jem 4, 5. Jeden serek na kolacje to też mało. Tam ważyłam 43/44kg teraz ok 41 a mam głód jak dorosły mężczyzna czasem i to taki nie do opanowania. Mam też swoje smaki i wszystkiego nie zjem. Nie wiem co z tym zrobić, jakoś ograniczam, próbuję jeść w normie wszystko, ale dziś mnie znowu naszło. Dziękuję Ci za zainteresowanie.
  19. Próbowałam się przejść też by sobie cukier obrzydzić, ale tak to nie działa i jest to głupie. Może pomaga na 2 dni i na nowo to powraca, a łzy płyną mi same, mózg potrafi tłumaczyć sobie brak cukru, zapale papierosy i jakoś przetrwam, ale i tak mam pie*dolca na punkcie słodyczy. Mimo spożywania innych posiłków, na sól też czasem mam zwiększone zapotrzebowanie, ale musi być i tak do tego koniecznie cukier. Owoce mi w sumie przestały smakować, warzywa bardziej. Kiedyś jadłam codziennie banany, jabłka, dużo pomarańczy, mandarynek, lubiłam bardzo grejpfruty, nie mówiąc o poziomkach czereśniach, wiśniach teraz bym zjadłam może te czereśnie wiśnie, mandarynki, poziomki, ale i tak zaraz potrzebuje czekolady. Soki owocowe mi w ogóle przestały smakować, poza jabłkowym może. Albo mam takie przyzwyczajenia, muszę zjeść rano pączka, potem oczywiście coś czekoladowego, zaraz do tego żelki, najlepiej chipsy, paluszki i tak bym jadła non stop. Ptasiego mleczka lepiej mi nie pokazywać, żadnych słodyczy typu Kinder, bo bym tak jadła bez końca. A waga w ogóle się nie zmienia. Niektórzy uważają, że mam ciągle zachcianki jak kobieta w ciąży, ale to też jest objaw chorobowy tylko oni gdy mi zrobili badania i to powtórzyli a i ja prywatnie robiłam, nic nie wykryli. Miałam chyba tylko niedobory żelaza, myśleli o anemii ale to się wyrównało a moje zapotrzebowania i tak są nienaturalne. Niektórzy uważają, że mam ciągle zachcianki jak kobieta w ciąży, ale to też jest objaw chorobowy tylko oni gdy mi zrobili badania i to powtórzyli a i ja prywatnie robiłam, nic nie wykryli. Miałam chyba tylko niedobory żelaza, myśleli o anemii ale to się wyrównało a moje zapotrzebowania i tak są nienaturalne. Nie mówiąc, że w mój organizm bardzo ktoś zaingerował, ale to uczucie i tak towarzyszy mi od lat a waga była w normie i jakoś żyłam bez cukru, teraz bez cukru żyć jest to męka dla mnie. Niczym nie mogę tego zastąpić poza ewentualnie papierosami albo nie jedząc nic by mi zapotrzebowanie na cukier nie wzrastał. A jeść coś i tak muszę.
  20. Robiłam badania pod kątem cukrzycy, tarczycy, nie mam żadnych problemów hormonalnych, a wciąż mam tak, że po zjedzeniu normalnego posiłku, muszę koniecznie zaraz zjeść coś słodkiego. Czasem mając czegoś za mało, np. 2 batony, wafelki, boję się to zjeść, bo wiem że będzie mi mało i dostanę szału. Mam daleko sklep, czasem mam zapasy czasem nie, poproszę Ojca by mi kupił a dla Niego zjeść jedną czekoladę czy 2 batony/Wafelki, czy trochę ciastek w ciągu dnia jest w normie. W szpitalu z produktów, które były słodkie był tylko dżem, serek homogenizowany, ryż że śmietaną i rodzynkami czy naleśniki, poza tym owoce i to było okej. Dla niektórych też jest ok, nawet nie jedząc nic słodkiego, nie słodząc herbaty a dla mnie nie. Jestem uzależniona od czekolady, ciastek, ciast, pączków, drożdżówek muszę zjeść powyżej pół kilograma czegoś by się dobrze czuć. Nie mogę tego niczym innym zastąpić i nie wiem jak sobie z tym radzić. Żadne wskazówki lekarzy czy dietetyków nie pomagają. Jak wszystko zjem, to potrafię w Nocy płakać, gdy spać nie mogę, że nie mam słodyczy i od razu muszę rano iść do sklepu. Czy ktoś ma podobnie i jak sobie z tym radzić. Chciałam założyć nowy temat, ale widzę, że ten jest podobny.
×