Witam
Moja historia prawdopodobnie nie różni się niczym od waszej, jednak czuje ogromną chcęć podzielenia się tym z wami.
Moje problemy zaczeły się 3 lata temu, niewinnie poczułam się słabo zajechałam po zjeździe do ojca słaba tak mocno że nie potrafiłam z siebie nic wydusić, dopiero teraz wiem że ot co się zemną dział to nerwica? poczucie derealizacji.Myślałam że skoro sobie z tym poradziłam wtedy to teraz będzie łatwiaj,jednak tym razem nie mam z niczyjej strony wsparcia wówczas dużo pomogła mi obecność chłopaka który pomagał mi sama swoją obecnośćią, 2 tyg temu powidziałam mu że chodze do psychologa ale on zareagował inaczej niż bym chciała, wkurzył się mieliśmy 3 dni ciche bez słowa, był wściekły, teraz udaje że wszytko jest ok, ale dokońca tak nie jest, mam dziwne stany których nawet nie potrafię opisać, nie wiem czy to jest lęk czy rezygnacja, może pogodziłam się z tym że taka jestem i będę, boje się a może już nie może to juzjest mi obojętne że ZWARIUJE, nawet nie wiem czy to już może nastąpiło. Nipokoi mnie to że jestem taka wyczulona w stanie gotowości jakbym szukałą kątem oka nadłuchiwała czy przypadkiem czegoś nie widze nie słsze, dzwięki cienie muszę sobei wszystko tłumaczyć npp. to tylko mucha przeleciałą, to tylko szum wiatru na zewnątrz..obłęd, irracjonalne tak, ale to jest takie silne a ja juz czuje się słaba. Moja psycholoszka mowi ze to minie że robie sobię krzywdę, więc powtażam sobie 10 razy na sek NIC MI NIE JEST JESTEM ZDROWA, ale dokońca to sobie nawet przestałam ufac, przepisano mi coaxil, ale się boje zacząc je braać bo planuję z facetem dzieciaczka sobie sprawić, chcem ale czy mogę? PROSZE POMÓŻCNIE MI, nie mam z kim na ten temat porozmawiac jestem jak studnia co domnie wpadnie zemnie nie wychodzi ..proszę powiedzcie mi tak abym uwieżyła że NIE ZWARIOWAŁAM