-
Postów
72 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Cień latającej wiewiórki
-
Kiedy potrzeba czułości staje się patologią?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na dominicov temat w DDA/DDD
nie -
Kiedy potrzeba czułości staje się patologią?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na dominicov temat w DDA/DDD
Gdy z dwóch osób robi się jedna. -
Proszę o pomoc bo nie daje już rady
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na aniusia94 temat w Nerwica lękowa
Mi to zdecydowanie śmierdzi, nie chcę mówić że gość ją zwodzi bo nie mogę tego wiedzieć na 100% po opisie na forum, ale czerwone lampki w głowie się zapalają. -
Proszę o pomoc bo nie daje już rady
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na aniusia94 temat w Nerwica lękowa
Czekaj, to on w końcu ma te pieniądze na kupno mieszkania, czy nie ma? Przecież to nie jest pójście na lody, to kupa kasy, nawet jeśli jest kredyt (potrzebny jest wkład własny, stałe dochody). On planuje kupić mieszkanie a nie ma kasy na przybory po goleniu? -
Cześć, zmagam się z lękiem przed wychodzeniem do ludzi.
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na ezekiel_ temat w Witam
Mówiłeś psychiatrze o tym, jak te leki na ciebie działają? Czasem trzeba wypróbować różnych leków, żeby znaleźć takie, które działają. -
Jaki masz naturalny kolor włosów?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na siódmy temat w Off-topic
Jak wiewiórka to chyba zawsze rudy Ale ta konkretna wpadła do wiadra z węglem i ma czarne futro. -
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Z moim lękiem wysokości to mógłbym poszybować na to drzewo i już na nim zostać, strażacy by mnie ściągali jak kota Latająca ma 8 liter, szybująca ma 9 liter, ledwo się ta wiewiórka zmieściła. Dziupla chyba za mała Pierwotnie miała być „latająca wiewiórka syberyjska”, ale wyszło tylko „syberyj”, to zmieniłem- 147 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chatbot, sztuczna inteligencja AI czy może okazać się realistyczną pomocą?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Relfi temat w Depresja i CHAD
Ja jestem bardzo sceptycznie nastawiony do AI. To tylko narzędzie. Wydaje się, że rozmawiamy z człowiekiem, ale to jest iluzja, która może namieszać w głowie. Fałszywa seksualna partnerka, czyli pornografia, też miesza w głowie, ale ten temat jest już w jakimś stopniu zbadany i opisany. Podobnie inne substytuty realnych rzeczy. Rezultaty tworzenia więzi z AI, więc też higiena korzystania z czatbotów, to jeszcze wielka niewiadoma. AI może być przydatne jako asystent wyszukiwania informacji (jeśli umiemy odsiać je od ładnie i elokwentnie napisanych bzdur), ale IMO jeśli zastępujemy nim relację emocjonalną (nawet jeśli byłaby to relacja terapeutyczna), to stąpamy po cienkim lodzie. -
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Kto? Futility, ja, Dryagan?- 147 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ok, spróbuję cytowania wielokrotnego, bbcode nie działa… spróbujemy „ptaszkami” (znakiem większości). >Czasem wywieszenie białej flagi jest rozsądniejsze niż uczestniczenie w wojnie, której nie da się wygrać. Ale można tej wojny nie toczyć. I tak, ciężko będzie wygrać tę wojnę, bo tak naprawdę wojnę toczysz z samym sobą, a nie z nią. > Jak ktoś Ci ciągle umniejsza, przebija na siłę Twoje osiągnięcia, krok w krok staje na głowie, żeby udowodnić Ci, że jesteś gorszy, a potem jeszcze bezczelnie stwierdza "ale my nie rywalizujemy", to jakbyś się poczuł? To, jak ktoś się zachowuje wobec ciebie, to jedno. Zupełnie osobna sprawa to to, na ile temu komuś pozwolisz. Z normalną osobą da się porozmawiać, wytłumaczyć. Jeśli rozmowa nie skutkuje, a ona neguje to, co mówisz („ale my nie rywalizujemy”), to pozostaje się po prostu odciąć. Ty swoją część pracy wykonałeś, powiedziałeś jak to na ciebie wpływa, dałeś szansę na ogarnięcie się. Ona postanowiła to zignorować, umniejszyć twoje uczucia, zdeptać – to już jest jej wybór, nic z tym nie możesz zrobić, ale możesz decydować o tym, czy chcesz kogoś takiego w swoim życiu. I tak, też miałem w swoim życiu osoby toksyczne, które musiałem odciąć, choć one uczepiły się jak rzep ogona. Było ciężko, czasem musiałem przeżyć swoją małą żałobę (nawet jeśli to ja zdecydowałem o ucięciu kontaktu), ale z perspektywy czasu nie żałuję. > Coś takiego zostaje w psychice, w samej głębi psychiki, zatruwa myśli i nie pozwala w ogóle ani w siebie uwierzyć, ani się docenić, bo ciągle "coś" Ci szepcze, że to i tak gorzej, za słabo, za mało, i w ogóle czas spadać na drzewo, bo ona i tak siedzi na sekwoi i patrzy z góry... No tak, i to jest twoja emocjonalna praca do wykonania – żeby zauważyć ten głos, zrozumieć, skąd on pochodzi, i zrównoważyć go. > Gdyby wtedy był de facto koniec to może, a że to trwa... nie da się tak. No i będzie trwało tak długo, jak ty na to pozwolisz. Ja wychodzę z założenia, że nie jestem ofiarą. Ofiara jest bezsilna, bezbronna. Ofierze dzieje się krzywda i ofiara nic nie może z tym zrobić. Myślę, że sam wkładałem ręce w ogień, bo był tak przyjemnie ciepły, a że ogień mnie poparzył – taka już natura ognia, że parzy. Tylko skoro to ja włożyłem ręce w ogień, to również ja mogłem te ręce z ognia wyjąć i stanąć w bezpiecznej odległości. Nie jestem zły na siebie za to, że dałem się omotać i zmanipulować. Może dzisiaj bym się nie dał, ale wtedy było wtedy, byłem kimś innym, miałem mniejsze doświadczenie życiowe. Ale to ja wszedłem w to emocjonalne szambo i tylko ja mogłem z niego wyjść. > Twoje słowa na temat sądu pokazują mi, że coś takiego to jest kompletne babranie się w szambie,wyciąganie brudów, lata nerwów i stresu, borykanie się z fałszywym oskarżeniami i kłamstwami... To była akurat inna sytuacja (niezwiązana z żadną ex), ale tak, sąd to szambo, takie sprawy, gdzie zahacza się o twoje życie osobiste, to też dramatyczne szambo. To nie jest coś, co da się traktować lekko. Albo po prostu ja nie potrafię. > A to mnie jeszcze bardziej dobija. Jeżeli to tak faktycznie wygląda, to nie mam najmniejszych szans. Masz szansę – masz szansę odpuścić. Umknęło mi, ile masz dokładnie lat, ale twój czas na tym świecie, tak jak i czas nas wszystkich, ma swój termin ważności. Masz swoje życie do przeżycia, rzeczy do zobaczenia, ludzi do poznania. Oddałeś jej już tyle lat swojego życia. Nie oddawaj jej więcej. > To, co mówili mi moi rodzice, terapeutka, lekarz i znajoma pani prawnik, tyle że bardziej dobitnie i na przykładzie - nie mogę tego wygrać. Po prostu nie mogę. Wygrasz, gdy stanie się to przeszłością. To będzie twoja wygrana, a nie wyrok.- 147 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przecież ty nie szukasz partnera, tylko dodatku do damskiej torebki. Bo tak szczerze – do czego ci ten chłopak? Żeby się pokazać przed innymi (i może przed samą sobą), że nie jesteś sama? Nie wydajesz się być zainteresowana związkiem, a jedynie posiadaniem chłopaka tak, jak posiada się nowy, modny ciuch, właśnie taki jak nam się podoba. I myślę, że tu jest główny problem.
-
Ale internet nie musi oznaczać portali randkowych. Większość moich znajomości, poza jakimiś typowo lokalnymi (sąsiedzi, praca, no i wcześniej szkoła i studia), zaczęło się w internecie. Większość z nich w tym internecie już została, ale niektóre przeszły do reala. Jedno spotkanie, drugie, czasem sam na sam, czasem w większym gronie, ale wszystko na luzie, bez żadnych oczekiwań. I z tych wielu znajomości czasem wyłoniło się coś więcej – gdzie „coś więcej” nie zawsze oznaczało relację romantyczną, czy seksualną, a czasem po prostu sprawdzonego przyjaciela lub przyjaciółkę. To też ważne relacje. A taka giełda… ktoś przedstawia się z jak najlepszej strony, bo wiadomo że nie będzie pisał o swoich wadach, a potem pikachu face, bo okazuje się, że ten ideał, który sobie w głowie wykreowaliśmy, ma też wady. Związek nigdy nie powinien być transakcją. To chyba strasznie smutne, żyć z kimś na takiej zasadzie, na jakiej żyje się z pracodawcą. Ja daję to, ty dajesz to, razem tworzymy przedsiębiorstwo zwane rodziną. A co jak ktoś przestanie dawać radę? Co jak zachoruje? Won i szukamy zastępstwa? Gdzie jest miejsce na bliskość, intymność, sekrety, pokazanie właśnie tych słabości, których nie pokazujemy nikomu innemu, bo to partnerowi / partnerce ufamy najbardziej? Miejsce na bycie sobą, a wiadomo że nie da się wiecznie być swoją najlepszą wersją. No ciekawi mnie to, bo w zasadzie nic o nim nie wie, a z jakiegoś powodu potraktowała go bardzo brzydko (odrzucić kogoś też można subtelnie, delikatnie, nie raniąc go).
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Sąd to trochę inna sprawa, bo walczysz też o uznanie twojej krzywdy, o to, żeby sąd uważnił, że faktycznie jesteś ofiarą danej sytuacji. Przynajmniej tak było w moim przypadku, choć ciągnęło się to szambo 7 lat. 7 lat łgarstw przed sądem, przedstawiania mnie w jak najgorszym świetle, świadków, którzy kłamali i którzy finalnie dostali za to zarzuty (oczywiście mając pretensje do mnie, że np. potajemnie ich nagrałem i wyciągnąłem to w sądzie po ich kłamliwych zeznaniach). 7 lat wywlekania najgorszego syfu, 7 lat moich ataków paniki i faszerowania się lekami, żeby dać radę. Ostatecznie wyszło na moje. Tylko tutaj motywacją nigdy nie była zemsta. W innej sprawie, gdy ktoś mnie kłamliwie pozwał i finalnie to on przegrał (nie spodziewał się, że mam pewne nagrania, i bardzo się zdziwił, jeszcze za biegłego musiał zapłacić, bo kwestionował ich prawdziwość), też czułem satysfakcję, ale to też nie była zemsta, tylko obrona. Ja go powinienem pozwać najpierw, ale ja chciałem machnąć na sytuację ręką, nie była warta mojego czasu i nerwów. On wybrał inaczej, więc nie miałem wyboru. Ogólnie ja się nigdy nie mściłem i myślę, że zawsze mi to wychodziło na lepsze. Noga, dupa, brama, won z mojego życia – tak zawsze było najlepiej. Mszczenie się to dalsze taplanie się w emocjonalnym szambie, z którego powinniśmy chcieć się wydostać.- 147 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z różnych miejsc. Ty np. teraz poznałaś to prawo, ja też (nie znałem go wcześniej, teraz już będę znał). Oczywiście w idealnym świecie nikt nie musiałby znać swoich praw, bo nikt by tych praw nie łamał, ale w idealnym świecie nie żyjemy…
-
Książki, książki..i książeczki.
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na meskalina temat w Czytelnia
Barbara Rosiek była tu kiedyś na forum. Sam teraz czytam biografię Putina i szczerze mówiąc jestem coraz bardziej przerażony. -
Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na un_lucky luke temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A weź, w życiu nie przewidzisz, który film „zażre”. Też mam kanał, przez parę lat uzbierało się ze 350 subów, ale wyświetleń właśnie ze 20-30 pod każdym filmem. Aż zrobiłem jeden, w zasadzie nic ambitnego, w ogóle się do niego nie przykładałem (surowy krótki film z komórki, pokazujący jedną rzecz, w sumie bez żadnej edycji – inne filmy jednak edytowałem, obrabiałem, itd.), i ten jakimś cudem „zażarł” – 20 tysięcy wyświetleń, teraz jest chyba jeszcze więcej (choć nie przełożyło się na suby). Jak, czemu? Nie mam pojęcia, może słowa kluczowe youtubowi podpasowały. Tyle że ja to robię dla siebie a nie dla innych, nie dobieram specjalnie słów kluczowych, nie robię clickbaitów, itd. Nie znam się na pozycjonowaniu i nawet nie chcę się znać, nie interesuje mnie to, nie zarabiam na tym, itd. Inny film wrzuciłem na inny, mały kanał (gdzie mam kilkanaście subów a wyświetleń zwykle 2-3, nie reklamuję go nigdzie, po prostu wrzucam tam różne głupoty które potem wysyłam znajomym) i nagle ten jeden miał 5 tysięcy wyświetleń. I czemu? Diabli wiedzą, nie przewidzisz. Inną sytuację znam, gość nagrywał jakieś filmy, w jednym walnął totalną bzdurę – i ten jeden stał się viralowy, bo na tematycznych forach go wrzucali, żeby wyśmiać. Tylko że finalnie rozkręciło mu to kanał a on to podchwycił i nawet z tej bzdury, którą powiedział, zrobił sobie markę, koszulki z tym tekstem, itd. Moim zdaniem rób swoje, nagrywaj o tym, co cie interesuje, i jakoś się to prędzej czy później rozkręci. -
Czemu nie? Co z nim nie tak? Nie tylko. Tyle że wg mnie nie ma w tym nic złego, ludzie są różni, mają też różną dojrzałość, byle tylko odpowiednio się pod tym kątem dobrać. To, co mnie uderza i czego nigdy nie rozumiałem, to transakcyjne podejście do związku. Wymagania przedstawione tak, jak ja bym przedstawił, jakbym szukał pracownika, a nie partnerki. Ale ja jestem chyba skrajnością w drugą stronę, bo w życiu nie byłem na randce. Nigdy nie poznawałem kobiety z perspektywą na to, żeby została moją partnerką. Nigdy tego nie rozumiałem, to mi się zawsze wydawało takie sztuczne, sztywne, na siłę, właśnie jak rozmowa o pracę. Poznawałem po prostu fajnych ludzi, ciekawych, i zawsze jakoś tak samo wychodziło, że znajdowała się osoba, z którą dogadywałem się lepiej, chemia też była, i jakby naturalnie, spontanicznie wychodziło z tego coś więcej. Nie że „zostańmy razem” tylko po prostu pewnego dnia niepostrzeżenie okazywało się, że w zasadzie to jesteśmy razem.
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
@Dryagan, co do morderczych fantazji – myślę, że to zależy od człowieka. Mi pomogły, pozwoliły odzyskać choćby iluzję poczucia kontroli. Czy komuś innnemu pomogą, czy będą dla niego destrukcyjne… nie wiem. Mogę pisać tylko ze swojego doświadczenia. W zasadzie polecać nie mogę, bo nie wezmę za to odpowiedzialności. Z drugiej strony wiem, że jeśli ktoś ma jakieś trudne emocje, myśli, ale ignoruje je, to one nie znikają, najwyżej może stracić nad nimi kontrolę. Ciężki temat. @Futility, myślę że każdy (lub większość) pisze tu bazując na swoich doświadczeniach. Na pewno ja, choć nie chcę się o tym rozpisywać, bo nie o mnie tu chodzi. Czemu odizolowałeś się od wszystkich? Nawet tych, którzy jej nie znali? Jeśli chodzi o zemstę, to zdecydowanie nie warto. Nie dlatego, że to złe (pomijając już, czy zgodne z prawem, czy nie), ale przede wszystkim dlatego, że to nie będzie krok do twojego uwolnienia się z tej sytuacji. Twoim celem powinno być sprawienie, żeby sytuacja stała się przeszłością. Stąd sugestia o wyprowadzce – choć rozumiem, że nie chcesz i tego jej oddawać, to jednak w dalszej perspektywie mógłby to być ważny krok. Nie namawiam, po prostu piszę ze swojego doświadczenia, bo mi zawsze całkowite odcięcie się od osoby, która była dla mnie destrukcyjna, na dłuższą metę pomagało ułożyć sobie sytuację w głowie, przepracować ją w swoim tempie, bez ciągłego rozdrapywania ran przez codzienne sytuacje związane z tą osobą. Gdy było naprawdę źle, to żyłem tylko po to, żeby doczekać momentu, jak ona się starzeje i umiera. Tylko że zanim to nastąpiło, już mi przeszło – niech sobie żyje, byle jak najdalej ode mnie. Jakoś to samo nastąpiło, choć zajęło lata. Jeśli chodzi o pomoc prawną, jakiś pozew, to może być ciężko, ale zbieraj dowody, zabezpiecz te, które już masz. Może kiedyś się przydadzą. Tu raczej pomoże prawnik (albo forum prawnicze). Mówisz, że w każdej sytuacji myślisz o niej – jak by się śmiała, jakbyś się potknął, itd. Tylko musisz zawsze pamiętać, że te myśli są w twojej głowie. Zinternalizowałeś ją tak jak np. dziecko internalizuje głos rodzica, ale jej tam nie ma, nie widzi cię, nie śmieje się z ciebie w danym momencie. Tak jeszcze z doświadczenia – miałem w życiu kilka relacji, z których myślałem, że nigdy się nie uwolnię. Tylko że minęły lata, czasem wiele lat, i jakoś się to wyciszyło, jedna w zasadzie zupełnie zepchnęła się w przeszłość, na tyle że mogę myśleć o niej teraz normalnie i nie wyzwala żadnych emocji. A tak długo byłem pewien, że to się nigdy nie stanie. Chyba po prostu ja się przez ten czas zmieniłem.- 147 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Co Wam dziś sprawiło radość?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Konrad! temat w Kroki do wolności
To że spałem do 14 :3 -
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Rozważałeś zmianę miejsca zamieszkania? Chodząc tymi samymi ulicami, co ona, i mijając ją czasem na ulicy, faktycznie może być ciężko emocjonalnie zamknąć ten rozdział. Czasem nie ma wyjścia i trzeba się tak radykalnie odciąć, żeby rany mogły w ogóle zacząć się goić. Wliczyłbym też ograniczenie kontaktu ze wspólnymi znajomymi, jeśli są po jej stronie albo nie rozumieją, że nie chcesz słyszeć w ogóle o tym, że ona żyje (albo jeśli nie potrafisz się powstrzymać przed wypytywaniem ich o nią). Radykalne ale tak jak mówisz, ciężko żeby zrosła się ręka, która codziennie jest łamana. W morderczych fantazjach wg mnie nie ma nic złego, o ile są to tylko fantazje, które pomagają ci uporać się z sytuacją, i o ile jesteś w stanie oddzielić je od rzeczywistości i wiesz, że nie wcielisz ich w życie.- 147 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak powiedzieć przyjaciółce , że to już koniec relacji.
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na ainoa temat w Problemy w związkach i w rodzinie
No to nie ma co, ewidentnie z tego co piszesz ta znajomość jest dla ciebie toksyczna. Na twoim miejscu zadałbym sobie pytanie, czy ona ma na ciebie jakieś haki, czy wie coś, czym mogłaby ci zaszkodzić, jakby nagle zaczęła postrzegać cię jak śmiertelnego wroga. Jeśli nie, to nie owijałbym w bawełnę – powiedziałbym jej jasno i uczciwie, z czym mam problem i dlaczego kończę tę znajomość, i do widzenia. Czy zrozumie, czy nie, to już jej problem. Jak będzie groziła samobójstwem to dzwonisz na policję i niech ją zawijają na obserwację, ty jesteś wtedy czysta (i moralnie i prawnie). Jeśli wie coś, czym mogłaby ci potencjalnie zaszkodzić, to nie robiłbym takich gwałtownych ruchów. Wygasiłbym tę znajomość delikatnie, pozwoliłbym jej wygasnąć powoli i stopniowo. Tu nie mam czasu się spotkać, znów nie mam czasu, no taka zarobiona jestem, co u ciebie – nic nowego, itd. -
Nie, ale subskrybuję / prenumeruję kilka miesięczników w wersji elektronicznej (PDF). Czytasz papierowe książki?