
fixumdyrdum
Użytkownik-
Postów
143 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez fixumdyrdum
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
fixumdyrdum odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Miałem nadzieję, że jest jakaś statystyka... -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
fixumdyrdum odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
@Nieznany24 A, kiedy Ci przeszły? Po prostu, nie wiem na co się przygotować i jak złagodzić te objawy... Najgorsze jest to, że nie mam pewności czy to odstawienne, czy choroba, czy jedno i drugie! -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
fixumdyrdum odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
@acherontia styx Kochana, ile tej cierpliwości? Poważanie pytam: tydzień, dwa, miesiąc? Oszaleję, a moi bliscy razem ze mną. Czy, gdy Diazepam zejdzie, miną też objawy odstawienne, a może dopiero wtedy się zacznie? Proszę, podpowiedzcie coś! Przez to wszystko, boję się jutra. Lekarze mają mnie w poważaniu, "Musi Pan przestać zażywać benzo", a sami mi je wypisywali. Około 18.30 wziąłem 25mg Kwetiapiny, tak jak sugerował lekarz. Pogorszyło się jeszcze bardziej. Dreszcze i olbrzymi strach. Złożyło mnie do drzemki, ciężkiej i toksycznej. Spałem godzinę. Jestem cały rozpalony i jest mi zimno, czuję się jakbym miał ciężką grypę. Dramat! Pozdrawiam P.S. Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałbym Wam napisać, że czuję się dobrze i wlać nadzieję w Wasze serca, tak jak co poniektórzy na forum. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
fixumdyrdum odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Kochani! Wiem, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale może jest jakaś statystyka??? Ile średnio trwają objawy odstawienne po Diazepamie? Pół roku schodziłem grzecznie z dawki 20mg (w szpitalu miałem 2x2mg Lorafenu). Jestem 11 dzień bez benzo. Ostatnie brałem 3.11.2024. Przez cały czas odstawiania mną szarpie niepokój fizyczny i psychiczny, ściska mnie, pieką kończyny, klatka piersiowa i brzuch. Dzisiaj od rana masakra. Nic nie mogłem zrobić. Zażyłem 150-100-100 Pregabaliny i niewiele pomogło. Przed godziną zażyłem 25mg Kwetiapiny i też nic. Poza tym od jutra Escitalopram 10mg, na noc Trazodon Neurax. 50mg. Ile to może potrwać? Tylko nie piszcie, proszę, że do końca życia. Przed szpitalem nie brałem dużych dawek, ale brałem około 15 miesięcy. Później szpital i tam Lorafen 4mg/dz. Potrzebuję tej informacji, bo nie wiem czy to moja choroba, czy uzależnienie od benzo. Trzeba to zróżnicować. Zażywam te wszystkie "g***a" i czuję się fatalnie. Dziękuję. Pozdrawiam. -
@Szczebiotka2 lata temu rzuciłem, z dnia na dzień alkohol, po 8 latach cowieczornego picia. Piłem każdego wieczora. Nasennie. Prawdopodobnie mam niedobory Melatoniny, przez torbiel w szyszynce. Jedyną rzeczą, jaką konowały proponowały to były "Zetki". Dawki alko niestety powoli eskalowały. Tak wiem: racjonalizuję... Postanowiłem rzucić alko, bo źle się czułem fizycznie. Nie miałem żadnych objawów odstawiennych, żadnych problemów ze snem, ani nic z tego co wymieniłaś. Po 3 tygodniach zmiótł mnie COVID. Wersja jelitowa. Nie chcę opisywać objawów, ale stałem się na kolejne 3 tygodnie inkarnacją japońskiego reżysera - Akiro Kurosawy. Domyślisz się o co chodzi... Wkręciłem sobie raka i o niczym innym nie myślałem. Bałem się zrobić badania. Dostałem "lękówki". Konowały wpuściły mnie w benzo na uspokojenie i tylko tym mnie leczyli, ewentualnie jakaś Tianeptyna i takie tam. Potem poszła cała bateria leków. Nic nie pomagało. Benzo cały czas. Na szczęście nie brałem dużych dawek benzo (przepisywali większe). Po pobycie w szpitalu, gdzie dowalili mi 4mg Lorafenu, pół roku schodziłem Diazepamem. Do teraz. Dziś 9 dzień na "0". Ostatni czas schodziłem po 0,5mg. Wszystko mnie boli. Depresyjnie źle. Wieczorami lepiej. Brak sił, anhedonia, lęki i niepokój, myśli "S". Ostatni czas byłem na Wenlafaksynie, która niewątpliwie w pewien sposób mi pomagała w depresji, ale jeśli chodzi o lęki, to chyba je pogłębiała. Teraz wchodzę na Esci i nie mam wiary, że on pomoże. Jestem 5 dzień na 5mg. Jest bardzo ciężko i nie pociesza mnie fakt, że było ciężej. Zwyczajnie: ma coraz mniej sił, aby z tym walczyć. Lepszy stan pojawia się wieczorem, wtedy mam wiarę i siłę. Benzo też mi jakoś specjalnie nie pomagały. Z moich obliczeń wynika, że od benzo, wolny będę początkiem grudnia. Mówimy tutaj o śladowym stężenie leku we krwi. Mam nadzieję, że ta katorga się w końcu skończy. Lekarz mówi, że trzeba zaczekać miesiąc po odstawieniu benzo na to jak się będę czuł i wtedy będzie można ocenić sytuację. Dla mnie każdy dzień to teraz "wieczność" i wyrzuty sumienia z powodu straconego czasu i tego, że nic pożytecznego nie robię. Najgorsze jest to, że nie wiem czy moje objawy to efekt uzależnienia od benzodiazepin (oby!), czy zaburzenie depresyjne. Biorę Pregabalinę 300mg/dzień i Trazodon. Piszesz, że nie mija to wcale tak szybko - nie pocieszasz. Mam jednak nadzieję, że w ogóle mija, bo to nie jest życie - to wegetacja z 1000-em ton na klatce piersiowej i gardłem ściskanym przez Pudziana. Pozdrawiam
-
@SzczebiotkaKochana, faktycznie, jeśli leżysz spokojnie, zegarek rejestruje to jako sen. Jednak poziom saturacji krwi tlenem, jest obiektywny. U mnie przy badaniu profesjonalnym pulsoksymetrem (w trakcie badania poligraficznego), poziom tlenu spadł do 63%(!). Psychiatra, psycholog i pani dr pulmonolog, twierdzą, że potrzeba ok. 3 miesięcy na znormalizowanie się poziomu neuroprzekaźników w mózgu, których to poziom, na 100% , jest zaburzony. Ja mam dopiero 21 dni stażu, ale idzie "nieźle". Póki co jestem 7 dni bez benzo, schodziłem 6 miesięcy. Tutaj pytanie: cały czas mam bóle całego tułowia, w szczególności rano. Jestem na przeciwbólowych i słabo działają. Czy to może być objaw odstawienny benzo? Jeśli tak, ile to statystycznie potrwa? Jestem na Pregabalinie, Esci (od piątku) i Trazodonie Neuraxpharm. Szarpią mną niepokój, lęki i ból fizyczny. Brak mi sił, jednak widzę "światełko w tunelu". Póki co czuję się źle, ale lepiej niż jakiś czas temu. Brak tlenu na pewno nie pomaga. Kupiłem maszynkę i śpię w masce. Zaskakująco łatwo można się przyzwyczaić. Namawiam Was na badania, jeśli ktoś tylko podejrzewa u siebie bezdech! Ja wiedziałem, że mam go od lat. Pogłębił się jeszcze po pigułach. Byłem pewien, że mam go tylko leżąc "na wznak". Okazało się, że nawet leżąc na brzuchu, mam ciężki bezdech. Pani doktor - niezły "harapagan" - powiedziała, cytuję: "Ciesz się, k***a, że żyjesz!" Na moje pytanie, czy można z tym zrobić co innego niż zastosować "respirator", pani dr odpowiedziała, że "nie, bo mam do niego predyspozycje genetyczne. Matka miała i ojciec miał, to i Ty będziesz miał." Przebadajcie się, może to akurat to. Dobry sen, to fundament sprawnej psychiki. Nie namawiam nikogo do odstawienia leków, ale w moim przypadku nic nie działało, tak jak miało działać. Może, niektórym z Was, leki zaczną działać tak jak trzeba, gdy usuniecie ten problem. Tak jak napisałem, czuję się lepiej, ale nie dobrze - innymi słowy: boli mniej, ale dalej boli. Pozdrawiam @SzczebiotkaSwoją drogą, chciałbym móc coś przeczytać. W 2022 roku przeczytałem mnóstwo książek. Od początku 2023, gdy zaczęła się choroba, nie przeczytałem ani jednej. Nie jestem w stanie się skupić i nie myśleć o "zaburzeniu". Pzdr.
-
Zastrzegam, że piszę tego posta "pro bono". Nie mam żdnych zysków ani przychodów związanych z treścią tego post'a. Początkiem roku 2023 rozpoczeła się u mnie "polka galopka" z depresją lękową. Do dziś odwiedziłem kilkoro lekarzy, leczony byłem wszelakimi specyfikami. Mniejsze o szcegóły. Może kiedyś opiszę moją gehennę. Póki co piszę na szybko, bo może moje doświadczenia pomogą komuś z Was. KONIECZNIE, ALE TO KONIECZNIE, ZRÓBCIE BADANIA SNU! Informowałem moich "psycholi", że źle sypiam. Mój problem ze snem, zaczął się już 2014 roku. Owszem, dopytywali ile śpię. Odpowiadałem, że ok. 6 godzin. Dopytywali ile razy wstaję. Odpowiadałem, że 4-6 razy. Dopytywali czy zasypiam po tych nocnych przerwach. Skoro się budziłem - to musiałem wcześniej zasnąć - proste. Jedynym remedium na zły sen, były w/g nich TABLETKI... WIĘCEJ I WIĘCEJ TABLETEK! Przepraszam! Niektórzy z nich sugerowali, abym wywietrzył pokój i wziął aromatyczną kąpiel. Było to szczególnie zabawne, w okresie kiedy nie mogłem wyjść z łóżka i zastanawiałem się nawet nat defekacją do niego. Po wielu przejściach, zrobiło sie trochę lepiej. Pomimo tego, że nic mnie dalej nie cieszy, postanowiłe mkupić sobie nowego smartwatch'a. Zobaczyłem wykres mojej nocnej saturacji krwii i oniemiałem. W te pędy poleciałem po urządzenie i zrobiłem badania poligraficzne - takie uproszczone polisomnograficzne. Okazało się, że cierpię na CIĘŻKI BEZDECH SENNY! 82 zdarzenia na GODZINĘ, średnia długość bezdechu ~40 SEKUND. Wniosek prosty - prawie nie śpię, tylko się duszę przez całą "noc". Teraz retoryczne pytanie: Jakie substancje produkują się w momencie, gdy Wasz organizm walczy o życie? Myślę, że raczej nie endorfiny! Pamiętajcie, że tablety nasenne (którekolwiek!) wywołyją i/lub pogłębiają bezdech. Teraz mam maszynkę BiPAP wspomagającą oddychanie. Jest lepiej, nie jest dorze ale wyraźnie lepiej. ZRÓBCIE BADANIA SNU BO, RZADKO KTÓRY KONOWAŁ WAM JE ZASUGERUJE! Pamiętajcie! Sztuką jest zbierać na remont dachu plebanii, nie zaś go wyremontować! Pozdrawiam
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
fixumdyrdum odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Czy iść na odwyk od benzo? Mam depresję, nerwicę i dodatkowo lekarze uzależnili mnie od benzo. Piłem 7 lat. Codziennie, wieczorem (nasennie) około 250 ml wódki. Pod koniec ok. 350 ml. Rzuciłem z "dnia na dzień". Gdy piłem, psychicznie czułem się w miarę OK. Pod koniec picia, czułem się senny, bez energii ale ogarniałem rzeczywistość. Byłem mega spokojnym człowiekiem, którego mało co wytrącało z równowagi. Postanowiłem, to rzucić. 20 dni po rzuceniu picia miałem 3-tygodniową biegunkę. Schudłem 12 kilo i wkręciłem sobie raka jelita grubego, przez wzgląd na objawy. Prawdopodobnie miałem Covid żołądkowy. Dodatkowo straciłem częściowo węch. Niektóre zapachy czuję, niektórych nie czuję. Czuję inaczej niż powininem. Kot narobi do kuwety, a ja czuję konwalię. Od początku roku brałem doraźnie 1/4 tabletki Cloranxene, co uspokajało trochę objawy. Połową lutego wybrałem się do psychiatry, bo zrobiłem się płaczliwy, nie mogłem spać, budziłem się z lękiem o swoje zdrowie. Dostałem Lerivon i Pregabalinę. Nie pomogły. Problemy się pogłębiały. Potem przyszła masa nietrafonych leków i cały czas do tego jakieś benzo, którego nie chciałem brać. Xanax zwykły doraźnie, przewlekle Xanax SR 0,5 (kazali mi brać 2xdziennie, ja brałem 1xdziennie), Cloranxene 5mg 2xdziennie, Sedam 3x3mg (nie brałem tyle, raz wziąłem 2 tabletki), teraz Relanium 5mg. Z leków był Pramolan, Coaxil, Duloksetyna, Escitalopram, Sertralina. Generalnie - uzaleznili mnie od benzo. Trwa to rok czasu. Na szczęście nie eskaluję dawek. Chcę się od tego uwolnić, ale nie jest to takie proste, jak mówili psychatrzy: "Panie D. powolutku będziemy schodzić, gdy się Pan ustabilizuje." Teraz jestem na Wenla 75mg 1-0-0, Mirtazapina 30 0-0-1, Pregabalina (od dzisiaj) 150 1-0-1. Pop przebudzeniu czuję lęk, pocą mi się nogi i ręce, niepokój ruchowy, uczucie podenerwowania, jadłowstręt. Nie mogę wstać rano. Nic mi się nie chce, nic nie ma sensu. Gdy zażyję benzo (np. nie więcej niż 2 x 0,25) jest lepiej ale i tak do kitu. Postanowiłem udać się na odwyk. Wiem, że to pewnie śmieszne - gość rzucił alko "z dnia na dzień", a nie może dać sobie rady z małymi dawkami benzosów, ale cóż, takie życie. Jakie jest Wasze zdanie? Czy jest sens, czy próbować ogarnąć to w domu? Czy macie do polecenia jakieś ośrodki w Krakowie? Chodzi o miejsce w którym ktoś zajmie się mną kompleksowo, bo mam depresję i nerwicę, które prawdopodobnie mogą być od benzo. Nie wiem co robić. Pozdrawiam. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
fixumdyrdum opublikował(a) temat w Uzależnienia
Kochani! Na początku zaznaczam, że chcę zejść z benzo - nie chcę zwiekszać dawek!!! Czytałem gdzieś (być może nawet na tym forum), że jeśli dawki już są dla organizmu niewystarczające, może występować zespół abstynencyjny pomiędzy dawkami. Wtedy cały czas podtrzymywany jest głód - coś na zasadzie uruchomienia głodu przez "pierwszy kieliszek" u niepijących alkoholików. Teraz zażywam 1,5mg Sedamu rano. Zszedłem z 3mg. Efektów pozytywnych nie widzę. Dalej jestem pościskany, cały czas towarzyszy mi uczucie zdenerwowania i lęku. O depresji nie wspomnę. W niedzielę zamierzam zażyć 0,75mg, a po tygodniu 0,375mg. Wcześniej zażywałem Xanax i Cloranxene. Czy może być tak, że benzo powodują u mnie takie sensacje jak nerwowość, Globus H., uczucie ucisku w klatce p., poranne mdłości, jadłowstręt? Zażywam to g***o (z zalecenia doktorów) od roku. Nie eskalowałem dawek. Teraz dostałem Wenlę w dawce 37,5mg (póki co). Pozdrawiam -
Objawy: Pomimo zażycia benzo (Sedam 3mg), wczoraj (Sedam 3mg + 3mg), pozostaje ucisk w gardle, krtani i zatokach (jak w samolocie). Jestem spokojny i wyluzowany, jednakwoż ściśnięty w przełyku jak baranie jaja. Jak coś jem, przechodzi na 30 sekund, ale nie mam apetytu. Czy może tak być, aby benzo nie pomagały, czy to Xnx, czy Cloranxene, czy Sedam? Powodują tylko to, że mam na to wyjebane, nie nakręcam się i jest trochę lżej. Cały czas ucisk w zatokach nosowych (na górze nosa). To jest nie do zniesienia. Jak leżę, to po pewnym czasie tego nie ma. W nocy gdy wstanę - nie ma. Rano, dopóki nie wstanę - nie ma. Lekarze mają to w dupie - wymyślam! A ja codziennie dostaję /cenzura/ca. Może coś podpowiecie? Serducho, płuca, krążenie. Miałem badania obrazowe. Płuca OK, serducho OK. Podejrzenie dwóch nerwiaków w odcinku piersiowym kręgosłupa. Jestem w psychoterapii i na lekach. Ktoś, coś? P.S. ...i tak od połowy marca...
-
Moi Drodzy! Może Wy będziecie mieli jakiś pomysł? Mam dużą depresję: anhedonia, anergia, apatia, "Zespół Katastrofy Porannej", niemoc, lęki, niepokój i reszta objawów. Próbuję sie leczyć od połowy lutego. Aktualnie, od kilu dni zażywam: Sedam 3 1-1-1 Wortioksetyna (Brintellix) 20 1-0-0 Pregabalina 75 1-0-1 Lerivon 10 0-0-1 Sedam, zgodnie z Waszymi (Kolegi Jureckiego) sugestiami staram się zażywać w jak najmniejszej dawce (zamiast 12 tabsów zjadłem 5,25 tabsa), czekając na zadziałanie Wortioksetyny. W tym momencie, głównym problemem jest PROBLEM UCISKU W GARDLE, W SZCZEGÓLNOŚCI, PO PRAWEJ STRONIE GARDŁA I W PRAWEJ ZATOCE NOSOWEJ. Uczucie to generuje uczucie niepokoju i podenerwowania. Te jednak pojawiają się wskutek pojawienia się uczucia ściskania i się nakręcam. Faktycznie, ustępuje w trakcie spożywania pokarmu (uczucie w gardle), ale tylko na króciuśki czas, dosłownie 30 sekund. Lekarze mają to w nosie. Ot: "Globus Histericus". Problem jest jednak taki: NIE MAM TEGO UCZUCIA GDY LEŻĘ. Właściwie dlatego nie chcę się podnosić z łóżka rano, bo wiem, że za chwilę przyjdzie ścisk i nerwy. Wieczorem trochę odpuszcza, ale nie całkiem. Gdy położę się spać, a mam problemy z zaśnięciem (oczywiście mam myśli Schopenhauer'owskie) i wstanę się czegoś np. napić czy zażyć Lerivon (jeśli w godzinę nie zasnę, zażywam Lerivon 10), tego uczucia zupełnie nie ma, ani podenerwowania, ani lęku nie ma. Jestem zdrowy. Rano - to samo. Dokąd nie wstanę - somatycznie jest OK, brak ścisków. Wstanę - ścisk, a po chwili niepokój. Benzo raczej słabo pomagają. Ścisk trochę maleje, ale bardziej przez to, że mam go w d**ie. Pregabalina nie pomaga. Olanzapina nie pomagała. Nawet mi się nie chciało po niej spać (5mg na noc) + 2,5 na dzień. Jeśli to ważne, schudłem bardzo od początku roku. Do połowy marca, kiedy pojawił się ucisk schudłem 105kg -> 82kg. Tak na marginesie, ile należy czekać na działanie Wortio? Na SNRI/SSRI jestem od początku lipca, a ścisk w gardle nie ustępuje.
-
Czy takie objawy mogą być po lekach?
fixumdyrdum odpowiedział(a) na fixumdyrdum temat w Nerwica lękowa
@Jurecki Nie byłem tak nieszczęśliwy jak teraz, a przede wszystkim nie unieszczęśliwiałem tak moich Bliskich jak teraz. Od prawie roku jestem amebą umysłową i fizyczną. Jeszcze rok temu porozmawiałbyś ze mną, tak o du*ach jak i o kwantowej teorii pola, a gdybyś chciał sparringować - to też bym nie odmówił... Moja Ukochana trwa przy mnie, ale widzę, że ma mnie dość. Wszystko leży, a ja nie mogę się za nic zabrać. Tragedia. Ledwo z łóźka wstaję. Wszystko mnie przerasta. Co do benzo - wszystko pod kontrolą doktorów. -
Czy takie objawy mogą być po lekach?
fixumdyrdum odpowiedział(a) na fixumdyrdum temat w Nerwica lękowa
A, może powinienem wrócić do alko? Nasennie, jak przez ostatnie lata. Przynajmniej miałem z tego jakąś przyjemność i zasypiałem normalnie. Teraz tabs goni tabsa i czuję się do kitu. Teściu pił przez 56 lat i czuł się wyśmienicie. Zawinęło go w 15 minut - w szpitalu. Zator płucny jako komplikacja po usuwaniu żylaka. Do końca wesoły i szczęśliwy... -
Czy takie objawy mogą być po lekach?
fixumdyrdum odpowiedział(a) na fixumdyrdum temat w Nerwica lękowa
@JureckiJak można nie stać się alkoholikiem, wypijając prawie 1m3 (słownie: jeden metr sześcienny) wódki? Benzo zażywam doraźnie (codziennie) prawie od początku roku, od początku "wspaniałej przygody" z leczeniem psychiatrycznym. Tak mnie leczyli doktory. Mam nadzieję, że nie jestem uzależniony, choć jeden pan doktor sugerował, że mogą to być objawy odstawienne pomiędzy dawkami. Jedne rabin powie "tak", drugi powie "nie", a ty zdychaj człowieku albo se sznurek przysposób mydłem wysmarowany. Depresyjnie jest kulawo (rano, nie mogę się zwlec do 14.00 - jestem zombie, choć nigdy nie byłem "skowronkiem", za to długo nie mogę zasnąć, gdy się położę), najgorzej jest jednak z lękami i uczuciem spętania gardła i klatki piersiowej sznurem. Dodatkowo dochodzi poczucie bezsilności wobec najprostszych czynności i brak apetytu. Ja jeszcze rok temu chłop przez duże "C" jestem przerażony rozładowanym akumulatorem w samochodzie. Xnx tak średnio i krótko robi. Cloranxene działa jak placebo. Poprosiłem o coś co przerwie to błędne koło depresji-lęku-strachu-bezsilności-depresji... Pani profesor niechętnie wypisała mi Sedam. Po zażyciu jest trochę lepiej, ale nie idealnie. Mam nadzieję, że Wrotio w dawce 20 zadziała na dniach i będę mógł pozbyć się tego syfu z mojego menu. Niektórzy tak bardzo zachwalają benzo, a ja się tego syfu boję z jednej stony, z drugiej zaś jest to w tej chwili jedyna deska ratunku. Przerobiłem Duloksetynę 60 przez 2 miesiące (nerwowość masakryczna), Esci (trochę lepiej, ale problemy z krzepliwością krwi), Asentra 100 6 tygodni (trochę lepiej, ale lęki pozostały). Gdyby nie moi bliscy, zastosowałbym już dawno terapię z ołowiu... znaczy zastrzyk. Niweluje wszystkie dolegliwości somatyczne i psychiczne. Takie uniwersalne serum... Wiem, tylko że ja codziennie czuję się jak "kupa". -
Kochani! Czy ucisk w gardle, ciężar w klatce piersiowej, ucisk w zatokach mogą być po lekach psychotropowych? Błędne koło - jestem podenerwowany bo jestem pościskany i ścisk się potęguje i... jestem jeszcze bardziej podenerwowany. Do tego brak apetytu, anergia, anhedonia, myśli "S". Po benzo jestem spokojniejszy, ale w/w objawy cały czas się utrzymują, odrobinę maleją. Tak po Xnx, Cloranxene, Bromazepam. Nieduże dawki. Większość z tych rzeczy zaczęła się niedługo po rozpoczęciu kuracji Lerivonem i Pregabaliną. Przed pójściem do lekarza byłem tylko smutny i miałem problemy ze snem. Piłem 7 lat każdego wieczora. Rzuciłem "z dnia na dzień", bez ostrych objawów odstawiennych, właściwie to bez żadnych. Dwa miesiące później zaczęły się problemy psychiczne. Teraz jestem na: Brintellix 10mg 2-0-0 Lerivon 10mg 0-0-2 Sedam 3mg 1-1-1 Pregabalina 75 1-0-2 (schodzimy) Sedam od dzisiaj. W ciągu ostatniego roku były 2 dni kiedy czułem się dobrze. Wtedy odstawiłem właściwie wszystko. Niestety uczucie mocnego podenerwowania wróciło dość szybko. Zastanawiam się, czy to nie leki mi "mieszają w głowie"? Od dzisiaj potencjalizacja leczenia Wortio 10 -> 20, Lerivon 10 -> 20, włączenie Sedamu na jakiś czas. Proszę o opinie. Pozdrawiam.
-
Brać leki, czy spróbować odstawić?
fixumdyrdum odpowiedział(a) na fixumdyrdum temat w Nerwica lękowa
Nikt? Nic? -
Kochani! Proszę o poradę, bo nie wiem co mam ze sobą zrobić, a "choroba". dosłownie i w przenośni, spędza mi sen z powiek. Przerobiłem od lutego sporo leków. Do wczoraj brałem przez 6 tygodni: Sertralina 100-0-0 Pregabalina 150-0-150 Lerivon 0-0-10 Doraźnie, nie codziennie benzo Xnx 0,25mg, Cloranxene 5mg, Relanium 10mg. Ani razu nie przekroczyłem ekwiwalentu dawki Relanium 10mg (2x5mg). To Relanium to pomysł p. doktora, na odstawkę benzo. Czuję się jednak po nim jak po knockout'cie, a ścisk w klatce piersiowej pozostaje. Ja jestem przymulony i średnio spokojny. Przedwczoraj/wczoraj wrzuciłem 2x225mg Pregabaliny (też pomysł p. doktora), która miała tłumić lęki i czułem sie po niej jeszcze gorzej. Lęki jak były tak pozostały, a doszły zawroty głowy i otumanienie. Wczorajsza wizyta u pani profesor zaowocowała zmianą leczenia: Wortioksetyna 10-0-0 Bupropion 150-0-0 Pregabalina 150-0-150, po tygodniu 75-0-150, po tygodniu 75-0-75, po tygodniu 0-0-75, po tygodniu 0-0-0 Lerivon 0-0-10. Wczoraj wieczorem grzecznie wziąłem zaordynowane leki. Dzisiaj rano ok. 8.00 również (za wyjątkiem Bupropionu, bo boję się bezproduktywnego "rozindyczenia"). Samopoczucie makabryczne, ścisk w przełyku, brak apetytu i brak jakiejkolwiek energii życiowej - "człowiek - wylękniony flak". To nie życie - to wegetacja! Spionizowałem się niedawno, aby partnerka po powrocie z pracy nie zastała mnie w pieleszach. Teraz wstęp do pytania: Przed rozpoczęciem "leczenia" psychiatrycznego byłem smutny, płaczliwy, nie miałem problemów z zasypianiem, wybudzałem się w nocy ze strachem (przez problemy żołądkowe wkręciłem sobie raka jelita grubego, jestem teraz przebadany i za wyjątkiem pierdół nic mi raczej nie jest). Nie miałem jednak permanentnego uczucia podenerwowania i ścisku przełyku. Odkąd zażywam leki (zaczynałem od Lerivonu 0-0-10 i Pregabaliny 0-0-50) zaczęły się sporadyczne ściski. Mogłem jednak w miarę normalnie fukcjonować. Jazda zaczęła się w maju, gdy dostałem duże dawki Trazodonu, doszedłem do 225mg, potem Duloksetyna 60mg, Escitalopram maks 20mg. Wtedy też pojawiły się lęki przed codziennymi czynnościami, jak np. zawiezienie auta do mechanika. Na Trazodonie była masakra. Teraz pytanie: Czy leki mogą indukować takie objawy, jak ucisk, nerwowość i lęki? Odniosłem wrażenie, że im większe dawki leków stosowałem, tym gorsze "nerwy". Przed rozpoczęciem epizodu "nerwicowo-depresyjnego" byłem bardzo, ale to bardzo spokojnym człowiekiem. Piłem przez 7 lat, praktycznie codziennie po ok. 300ml wódki - "nasennie". Wziąłem rozbrat z alko prawie rok temu (10 grudnia). Miało być pięknie... samopoczucie w górę, gibkie, smukłe ciało, druga młodość! Myślałem, że będę fetował rocznicę jakimś bezalkoholowym trunkiem, a tymczasem czuję się jak "worek ze śmieciami". Uprzedzając pytania: chodzę na terapię, ale póki co, ponieważ nie jestem ustabilizowany na lekach, terapia ma charakter "terapii wspierającej". Generalnie, z dnia na dzień czuję się gorzej. SSRI/SNRI poprawiły mi niewątpliwie pamięć i inteligencję, choć to i tak marny ułamek tego co było. Lęk jednak niweluje skutecznie w/w oraz skupienie . ten ścisk jest jak ból zęba, cały czas się o tym myśli Napiszcie co sądzicie. Może należy zejść z tych wszystkich leków, zostać na samym benzo i z nich schodzić w/g rozpiski prof. Ashton, biorąc pod uwagę, że biorę małe dawki? Dzisiaj musiałem wspomóc się Xnx 0,25. Generalnie, jakieś działanie antydepresyjne tych leków odczułem, wciąż pozostają jednak lęki i totalny brak energii. Pozdrawiam.
-
Kochani, bardzo proszę o Waszą opinię. Może to nie jest lęk, a co innego i jestem źle leczony??? Uczucie niepokoju, podenerwowania bez przyczyny (choć przyczyną może być "lęk antycypacyjny"), miękkich zimnych nóg, dodatkowo mokrych i zimnych, czasami zimnych dłoni. Ogólnie jest mi zimno. Uczucie ucisku/ciężaru w klatce piersiowej i ucisku w przełyku, czasami przymus chodzenia "w te i we wte". Wieczorami jest lepiej. Po benzo czasami mija podnerwowanie, ale pozostałe ucisk i ciężar w klatce pozostaje, tak jakby było to fizyczne zmęczenie. Ciekawe jest to, że jeśli wstanę rano, tak ok. 7.00 (kładę się spać ok. 23.00), przez jakiś czas tego nie ma - nawet z godzinę. Ogólnie po przebudzeniu jest OK, dopiero po jakimś czasie pojawiają się atrakcje. W nocy, gdy wstanę - jestem zdrowy. Zaczynam się zastanawiać czy tych moich stanów nie nakręcają "papierosy" (palę wkłady Glo). Może nikotyna mi nie służy. Aktualnie jestem na: Olanzapina 5mg 1/2-0-1 Sertralina 100mg 1-0-0 (od 21.09.) Pregabalina 75mg 1-0-1 Senaxa PR 2mg 0-0-1 Agomelatyna 25mg 0-0-1 Doraźnie Cloranxene 2,5mg ew. Xnx 0,25. Tylko, że doraźnie to prawie codziennie. Ile ta Sertralina może się rozwijać? Czuję się do d*py, intelektualnie jest lepiej niż było, ale psychosomatycznie dalej kicha.
-
Zakładając temat pytałem, moi drodzy, o co innego...
-
Od początku roku 2023 cały czas jestem podenerwowany i "pościskany" w przełyku. Zaczęło się od wkręcenia sobie, początkiem roku, raka jelita grubego. 3-tygodniowa biegunka i ból brzucha. Mam dodatkowo bardzo upośledzony węch. Uczucie podenerwowania słabnie nieco po benzo (Xnx, Cloranxen), podenerwowanie całkiem nie odpuszcza. Uczucie "ściskania" nawet po benzo pozostaje. Globus Histericus? Benzo zażywałem nieregularnie od początkiu roku. Od maja byłem na Xanax SR 0,5 1-0-0. Od 20 sierpnia Cloranxene 5 1-0-1. Na własną rękę zacząłem redukować po 1/4 tabsa co tydzień, choć nie czułem się zbyt dobrze. Możliwe, że mam wysoką tolerancję na benzo, bo przez 7 lat piłem co wieczór wódkę w ilosciach ok. 0,25 litra. Generalnie dziwnie reaguję na leki. Ponieważ mam problemy z bezsennością, dwa dni temu w akcie desperacji psychiatra zapisała mi Stilnox. Kazała zażyć 1/2 tabletki - zażyłem całą i dalej miałem problemy z zaśnięciem, musiałem dożyć Lerivon 10. Na następny dzień dopiero 1,5 tabletki Stilnox'u + 10 Lerivonu zadziałało nasennie. Psycho zapisała mi Promazinum 25 na spanie. Ma zażywać 1-1-2. Jeszcze gorzej się po tym czuję i też mnie nie usypia. Podniposła do 1-1-4, ale nie ryzykowałem. Zażyłem na noc 2xPromazinum 25mg + 10mg Hydroksyzyny. Zasnąłem. Sen niefajny i krótki. Cały dzień przeleżałem w łóżku. Dodatkowo jest i głęboka depresja z myślami "S" w szczególności gdy leżę i czuję się jak kupa, a nic innego nie robię ostatnio. Nie piję od połowy grudnia 2022. Od początku tygodnia zażywam Asentrę. Pierwsze dwa dni 25, 3 dni 50, ,wczoraj i dzisiaj 100. Jeszcze gorzej się czuję. Generalnie - czuję się okropnie. Od początku roku totalny brak apetytu, ciągłe spięcie, podenerwowanie i bezsenność. myśli głeboko depresyjne dołączyły się później, gdy nie zareagowałem poprawnie na leczenie. Przerobiłem już sporo leków, nie dając im czasu na rozwinięcie się, ze wzgeldu na uboki. Najdłużej zażywałem Dulsevię i Escitalopram. Na Dulsevii trochę się poprawiło, ale komponenta noradrenalinowa powodowała jeszcze większe lęki. Po Esci też było trochę lepiej, ale duże problemy z krzepliwością krwi. Zażywałem jeszcze Coaxil 1-1-1 przez 3 tygodnie, ale brak poprawy. Przed godziną zażyłem 2,5mg Cloranxene i 0,125 Xnx. Jest trochę lepiej, ale do dobrego samopoczucia bardzo daleko. Proszę o poradę. Ktoś może przechodził podobne przygody? Jak ta Sertralina, którą zacząłem zażywać w poniedziałek się sprawdza w takich przypadkach, bo nie wiem czy tym wszystkim nie pieprznąć w kąt? Może macie jakieś "patenty" na pozbycie się uczucia ciągłego podenerwowania, jakie benzo ew. bezpiecznie zażywać do rozwinięcia się Sertraliny? Nie nadaję się do życia...
-
@DEPERSJakiś sposób na zbicie kortyzolu? Jakieś magiczne tabs'y? Aktywność fizyczna nie wchodzi w grę, bo póki co jestem "dętką". Nie mówiąc o bólach biodra. Całymi dniami albo leżę albo siedzę przed kompem. Po przebudzeniu myśli "S" i generalnie czarnowidztwo.
-
@DEPERSA co sądzisz o mojej teorii, że leki mi zwyczajnie szkodzą? Teraz schodzę z Clo, który zażywałem 5-0-5 jakiś czas temu. Generalnie jestem pościskany jak "baranie jaja". Nie wiem, czy dam radę. Póki co jakoś idzie. Obawiam się, że leki na tyle mieszają w głowie, że nie może się poukładać. Jestem po rezonansie łba i żadnych zmian morfologicznych nie widać. Wyjątkiem jest torbiel w szyszynce, ale ponoć 30%-50% populacji w moim wieku to ma. Nie wiem, czy za mój stan odpowiedzialna jest choroba czy leki...
-
@DEPERSPrzedtem miałem tylko lęki związane ze zdrowiem i trwały dość krótko. Takie "napady". Mogłem się jednak skupić na jakimś działaniu. Potem, początkiem maja była tragedia. Strach przed wszystkim. Teraz jest niby trochę lepiej, ale strach pozostał tylko mniejszy. Taktyka uciekania od problemów. Tak nie może być, bo mi się wszystko rozleci na kawałki i tego nie posklejam! Nawet teraz mną szarpie. Podejrzewam, że to kwestia benzo, które i tak nie dawało wytchnienia. Od 1,5 miesiąca nie "dożywałem" Xnx, ale jest diablo ciężko.
-
@DEPERSDzisiaj zażyłem 5mg Esci, to tak na wypadek gdybym podjął decyzję o zejściu. Oczywiście skonsultuję to z p. psychiatrą. Generalnie jazdy z całodoniowymi lękami zaczęły się po lekach, ale może to postęp choroby? Kto wie? chciałbym jednak obyć się bez chemii i zająć czymś fajnym, nie tylko przeżywaniem choroby i zatruwaniem życia najbliższym...
-
@DEPERSJa teraz, od 7 tygodni biorę Esci, Cloranxene od wczoraj (1,25 - 0 -1,25), na noc Lerivon 10. Czuję się do du*y. Mam trochę mniej lęków, ale w dalszym ciągu są. Pojawił się lekki dystans do rzeczywistości. Cały czas jestm "mocno podekscytowany". Ze snem jest słabo. Chcę z tego zejść, bo wydaje mi się, że te leki za bardzo mieszają mi we łbie. Jaki jest schemat schodzenia z Esci? Moja p. psychiatra ma mnie dość, bo cały czas do niej piszę wiadomości. Poprosiła mnie o uszanowanie jej prywatności, upiera się przy normorytmikach, których ja się boję. Wczoraj wieczorem zażyłem Propranolol 10, Hydro 10 i Melatoninę 5. Zasnąłem ok. 23.00, ale obudziłem się ok. 3.00 i musiałem "dożyć" 10-kę Lerivonu. Oczywiście rano, nie mogłem wstać. Leżałem parę godzin i myślałem o śmierci. Nie wiem, czy to leczenie jest w ogóle dla mnie. Jestem otumaniony, wyściskany i podenerwowany. Może leki nie są dla mnie i pogłębiają / powodują złe samopoczucie? Przedtem nie miałem problemu ze spaniem, raczej odwrotnie. Kiedyś zażywałem nawet na ten problem Bupropion. Wtedy działał rewelacyjnie. Potem z niego zszedłem bez problemu. Nie piję prawie 10 miesięcy i nawet o tym nie myślę. Zupełnie mnie nie ciągnie. Może dlatego, że cały czas się źle czuję? Teraz życie mi się sypie, partnerka jest załamana, ja załamany. Ani nigdzie wyjść, ani zabawić, nuda. Masz jakieś sugestie?