
marta_anna
Użytkownik-
Postów
244 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez marta_anna
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10
-
cieszę się, że nie jestem jedyna, bo myślałam już że jestem jakimś freakiem, albo głosem wołającym na puszczy. Gdzie się nie ruszysz, wszyscy Ci mówią, że podstawą jest psychoterapia a leki to tylko etap przejściowy. I że jeśli nie stosujesz psychoterapii lecz leki, to znaczy, ze jesteś leniem, że wybierasz łatwiejszą drogę. Ale Ty czujesz, że wieloletnie ba, kilkunastoletnie doświadzczenie Ci mówi, że leki to właściwa droga i że inaczej Twój mózg nie potrafi przestawić się na właściwe tory. No cóż, idźmy swoją drogą, jeśli przekonałyśmy się że dla nas to jest zbawienie i ratunek. Dużo zdrowia!!!!!
-
poor you! Wiem o czym piszesz. Big hugs.
-
zgadzam się - za mocno pojechałam, bo mam złe doświadczenia z psychoterapią. Ale masz rację - to nie znaczy że psychoterapia jest be. Mam wrażenie, że jeśli problem wynika z przeżytych traum psychoterapia ma sens. Ale chyba część zaburzeń jest uwarunkowana biologicznie i wtedy tylko leki pomogą. Zaczynam dochodzić do wniosku, że u mnie chyba jest to drugie, bo przeszłam wiele kilkuletnich psychoterapii i albo nie pomogły albo zaszkodziły [chyba pół mojego żywota spędziłam na terapiach]. Natomiast ostatnio dobry psychiatra ustawił mi leki - nareszcie trafił - i.... mam wrażenie, że nagle dowiedziałam się jak to jest funkcjonować normalnie, bez zaburzeń. Uczucie jakiego nie znałam przez ponad 40 lat mojego życia. Ciekawe czy to dowod ze biologia winna? Albo tylko tak mi się wydaje?
-
Marek, życzę Ci zeby ta droga Ci pomogła. To coś nowego więc warto spróbować. Trzymam kciuki!
-
Marek, ja myślę, że pewne zaburzenia psychiczne wynikają z biologii [tak samo jak np cukrzyca czy niedoczynność tarczycy - tak samo depresja czy lęk jest czasem efektem niedoboru jakiegos neuroprzekaźnika]. Z mojego punktu widzenia w takiej sytuacji lepiej brać dobrze dobrane leki i dać sobie spokój z tym rozgrzebywaniem, bo nic to nie da a tylko zaszkodzi. Psychoterapeucie zawsze wywalają na wierzch jakieś dziwne wątki albo wręcz działają autosugestia i różne rzeczy Ci wmówią. A potem Ty jesteś jeszcze bardziej rozwalony, A oni na to że jest to.... ważny etap psychoterapii. No tylko że jakoś ten etap nie mija dopóki nie dasz sobie spokoju z całą to terapią i nie zajmiesz się innymi sprawami. Byłam kiedyś na takim obozie grupowym psychoterapeutycznym z którego wróciłam rozbita, płaczliwa i dużo czasu minęło nim poskładałam do kupy skołatane nerwy.
-
mam podobne doświadczenia. Generalnie jest tak, że jak psychoterapie nic nie dają, albo kiedy wręcz działają szkodliwie, to zwala się winę na pacjenta. Albo że źle się stara, albo że czegoś nie przyjmuje, albo że źle wybral terapeutę. I jeszcze jedno: jak ktoś tym wszystkim pierdyknie i decyduje się na samą farmakoterapię, to mądrale mówią mu że jest leniem i wybrał drogę na skróty. Mnie się wydaje, że nie wszystkie zaburzenia nadają się do leczenia za pomocą psychoterapii. Jeśli ta nie pomaga a leki przynoszą oczekiwaną zmianę to lepiej sobie z terapeutami dać spokój. To że "powinno się raczej stosować terapię niż leki" to jest program wgrany w głowy psychologów i zwolenników terapii. I nie należy tego cudzego programu kupować
-
hi hi, wyszło na to że się zaparoksetyniłam na amen Nie, nie paro ale sertralinę brałam 11 lat. Paroksetynę próbowała mi wcisnąć psychiatra, ale za nic w świecie nie chciałam, bo mnie zamulała i odbierała radość życia. Po 3 tygodniach wywaliłam do kosza a psychiatrze powiedzialam, że nigdy więcej. no way To nie lek dla mnie. Sertralina wiele nie pomagała ale też nie szkodziła a odstawienie nie było żadnym problemem. Bardzo dziękuję za wyjaśnienia!
-
niesamowite jak bardzo leki pod tym względem się różnią - brałam Zoloft 11 lat, czasami bywało że kończył mi się lek a mnie się nie chciało iść po nową partię i całymi miesiącami nie brałam. I żadnych objawów odstawienia. Ale słyszałam, że paroksetyna jest koszmarna pod tym względem Dlaczego tak jest? Bo okres półtrwania paroksetyny nie jest aż tak znacznie mniejszy niż sertraliny. Czy wchodzą w grę jakieś jeszcze inne czynniki?
-
trudno powiedzieć... Może tak: Na początku czułam lekki ucisk w głowie, sennośc potężną i pogorszyła mi się kondycja Po jakichś 2 tygodniach zaczął sie pojawiać łągodny efekt przeciwlękowy. Ale nasilała się też sennosć i słabła kondycja Potem efekt przeciwlękowy rósł z każdym tygodniem, kiepska kondycja i sennosć - constnas. Około 6tego- 7mego tygodnia efekt przeciwlękowy był już bardzo bardzo BARDZO widoczny. W tym czasie poprawiła się też koncentracja. Z wolna zaczęła wracać kondycja - nawet bywa, że jak się dobrze zregeneruję poprzedniego dnia to jestem w stanie góry przenosić. Senność powoli mija Co do senności - ja trenuję wyczynowo pływanie, więc senność po części jest efektem intensywnych treningów. Powoli wracam do poziomu sprzed włączenia duloksetyny Obecnie leci 9ty tydzień i jest coraz lepiej
-
szkoda Ja mam wrażenie, że SNRI zmieniły moje życie. Pierwszy raz na lekach coś takiego poczułam: ileż ja do tej pory energii traciłam na lęki i napięcia. Teraz skupiam się na zadaniach, na pracy, na nauce, na zadaniu treningowym w czasie pływania, na rozmowie w czasie interakcji z ludźmi i tam idzie cała energia. Energia już nie rozprasza się na strachy i głupie myśli. Bajka! Szkoda że Tobie SNRI nie pomogło ech...
-
Ja po wielkim buncie przeciwko paroksetynie porzuciłam moją psychiatrę (byłam wściekła o tę paroksetynę i zapewnienia że to nie ona mnie spowalnia) i po zmianie lekarza dostałam duloksetynę. To też SNRI, tak jak wenlafaksyna. I.... jestem bardzo bardzo BAAAARDZO zadowolona! Tak więc jeśli paroksetyny masz dość to polecam SNRI. Przeciwlękowo działa świetnie a do tego nie spowalnia tak bardzo jak paro. Ale to moje odczucia. Kazdy jest inny. Ostatecznie Ty sam musisz podjąć decyzję
-
Wiesz co, rozumiem Twój ból, bo szukanie leku jest bardzo męczące. Wymaga cierpliwości, bo działa się metodą prób i błędów i na dodatek za każdym razem trzeba czekać by sprawdzić czy lek jest dobry. A po drodze jeszcze są męczące objawy uboczne... No i potem frustracja jeśli lek jednak okaże się nietrafiony. Miałam taką huśtawkę przez ostatnie pół roku i chwilami miałam szczerze dosyć. Co do duloksetyny - nie wiem jak to u Ciebie zadziała, ale ja dzisiaj mogę z ręką na sercu powiedzieć, że ten lek ocalił mi życie. Na początku też byłam zła, bo pojawiały się męczące objawy uboczne. Ale teraz po prawie 8 tygodniach mogę powiedzieć że warto było zaczekać. Z tego co mówią nowocześni młodzi psychiatrzy, duloksetyna jest dobrym lekiem. Może daj mu szansę do czasu aż wejdziesz na właściwą dawkę i potem jeszcze tak ze 3-4 tygodnie? Często tak jest że na początku lek działa paradoksalnie - tzn zamiast tłumić lęki znacznie je wzmacnia (już pewnie to znasz). Może lekarz powinien na krótki czas "osłonowo" zapisać Ci afobam albo jakieś benzo...?
-
@Lord Cappuccino miałam wczoraj wizytę u psychiatry i omówiliśmy problem. Zaproponował zmianę godziny brania leku, żeby między momentem peaku serotoniny i treningiem był jak najdłuższy odstęp. Ponadto - ostatnio zrobiłam sobie 2 dni przerwy. I..... wypaliłam dzisiaj jak rakieta!!!! Czyli problem opanowany. Jestem senna chyba w momencie kiedy od wziecia leku upłynie jakieś 8-10 godzin. A ja zawsze wtedy trenowałam. Już jest ok. Bardzo się cieszę
-
z SSRI w początkowej fazie tak bywa. JA przez pierwsze 3 miesiące na sertralinie spałam średnio 2 godziny na dobę. ZAsypiałam o 5-6 nad ranem po to żeby i tak za moment się wybudzić. Jest to męczące ale z czasem mija. Tylko pytanie - czy warto? Choć z drugiej strony, jeśli nie wytrwasz okresu "próbnego" to się nie dowiesz czy lek jest dla Ciebie. Bezsenność i pobudzenie to istotnie koszmar, więc nie namawiam.
-
psychoterapia która nic nie daje nie ma też walorów edukacyjnych. Jest zwykłą stratą czasu. Jeśli Tobie terapia odpowiada to sobie chodź ale ja nie zamierzam.
-
No i znowu ta sama śpiewka, że to JA jestem winna, JA wybieram słabych terapeutów JA jestem zablokowana. A może po prostu ten lek na mnie nie działa i już (lek w sensie psychoterapia). Jak lek nie działa to szukasz innego - dla mnie to byłą duloksetyna i biofeedback, pod okiem trenera mentalnego dla sportowców. Nie wszyscy są podatni na psychoterapię i nie jest to ich wina. Tak samo jak nie wszystkim pomaga dany lek
-
Mnie wieloletnia terapia nic nie dała. 15 lat w błoto. Nawet jeśli przez tych 15 lat to była jedna godzina tygodniowo to godzin się nazbierało. Ostatecznie doszłam do wniosku że nie będę mnożyć godzin straconych. Po co, skoro na mnie TO nie działa?
-
a choćby jakąś sensowną książkę poczytać - przynajmniej człowiek czegoś się nauczy.
-
no, tak to jest. W sumie można na NFZ i nie płaci się nic. Ale szkoda czasu i energii - można ten czas wykorzystać bardziej konstruktywnie niż na chodzenie na iluzoryczną terapię.
-
co by nie było - problem ogarnięty. Leki plus biofeedback u trenera mentalnego. A psychoterapie trwały i trwały i nic. Już mnie psychoterapie nie interesują bo radzę sobie bez nich
-
@Lord Cappuccino Jesli znasz działanie leków m. in. duloksetyny od strony naukowej, to czy mógłbyś mi napisać jak to jest z energią i kondycją po duloksetynie? Pływam wyczynowo i kilka razy w tygodniu trenuję na wysokim tętnie - tzn przez jakieś 40 minut ćwiczenia muszę wytrzymywać wysiłek na progu anaerobowym (to zwykle interwały ). Od czasu kiedy biorę duloksetynę czuję, że jest mi trudniej. Nadrabiam siłą woli. Dłużej też trwa regeneracja po takim treningu niż dotychczas. Nie jest dużo gorzej, ale jednak. Psychiatra obiecywał, że duloksetyna, z uwagi na działanie noradrenergiczne będzie mnie jeszcze stymulować, a tu wielka d....pa Czy jest to możliwe? Czy może to nie duloksetyna spowodowała zniżkę formy a coś innego, o czym nie wiem?
-
mnie właśnie na lęki pomaga. NAtomiast mam zastrzeżenie gdzie indziej: czuję się senna, zmęczona, mam trochę gorszą kondycję. Lęków nie wycięła do końca ale pomagam sobie biofeedbackiem i jest ok. Ale leki to kwestia indywidualna i widocznie u Ciebie duloksetyna nie działa przeciwlękowo. Możesz spróbować paroksetynę ale to jest mega zamulacz. Jak to ktoś tutaj napisał: po paroksetynie lęków nie ma ale ogólnie ma się wy...ebane na wszystko. No i jedyne co można to spać spać spać
-
też ku takiemu myśleniu się skłaniam. Nigdy nie pomogło. Poza tym: przychodzę z konketnym problemem, z lękiem panicznym - to mówią, że nie zajmują się leczeniem konkretnego objawu. Jak nie działa, to mówią, że mam wygórowane oczekiwania; mówią też że będzie trwało całe lata i nie wiadomo czy pomoże, a jeśli pomoże to w sprawach dla mnie nieistotnych - niekoniecznie wyleczy mnie z panicznych napadów. Jakaś demagogia... I jeszcze jedno: znam osoby które twierdzą, że psychoterapia im pomaga. Ale cały czas narzekają że mają depresję i że jest im źle. Coś tu nie gra...
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10