
horror_iluzji
Użytkownik-
Postów
81 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez horror_iluzji
-
A z tą nostalgią pytałam dlatego, że sama ją uwielbiam, tylko że nie w nadmiarze, bo wtedy sprawia cierpienie. Mam zwłaszcza dwa takie wspomnienia - jedno jest z Goerlitz, drugie jest z Żagania. To były moje pierwsze poważniejsze konkursy pianistyczne i bardzo ciepło je wspominam. Panowała tam wspaniała atmosfera i w ogóle te miasta to coś pięknego. I właśnie to są chyba moje najpiękniejsze wspomnienia. Niestety już nie wystąpię ponownie na tych konkursach. Pierwszego już nie organizują, a na drugi jestem za stara.
-
@utrapienie oto moje dwa sposoby: pierwszy z nich to taki, że uświadamiałam sobie, jak cudowną rzeczą jest dawanie muzyki innym ludziom, że daję im cudowne uczucia, że to tak naprawdę cud. To niesamowite, że tyle osób włożyło staranie, ubrało się w garnitury, przyjechało, aby posłuchać muzyki i doświadczyć piękna. Tylu osobom przekażę pozytywne uczucia, wzruszę ich. Przez to trema przechodziła w ekscytację i szczęście. Kiedy jednak dostałam najgorszą krytykę w moim życiu ten sposób runął. Wydawało mi się, że żadnych dobrych uczuć nie przekazuję, a tylko ranię ludzi i wyrządzam im krzywdę. Przez to trema wzrosła, a koncertowanie przestało mieć jakikolwiek sens. Teraz staram się odnaleźć ten sens. I nastała potrzeba znalezienia drugiego sposobu, a oto i on: podczas dawania koncertu nie zamierzam nikogo zachwycić, nawet siebie. Nie jest to rada, którą sama odkryłam, a wielkiego pianisty - Daniela Barenboima. 1. Moja babcia ma podwyższony cukier, a poza tym to nikt nie ma cukrzycy. 2. Stąd taki pomysł, że z tą moją nerwicą to w sumie taka iluzja, która wyrządza mi horror. Nic nie mam w gardle, a czuję tam ścisk, jakby coś mi ktoś wkładał do przełyku. A to tylko uczucie, taka iluzja. 3. Nie mam rodzeństwa. 4. Przed tym, jak rodzice pokazali mi muzykę, chciałam być weterynarzem. Kiedy zaczęłam grać, chciałam zostać wielkim na cały świat pianistą, jak Lang Lang (teraz niezbyt lubię Lang Langa. Oczywiście technikę ma boską, ale nie lubię dźwięku, jaki wydobywa z instrumentu. A już w ogóle nie podoba mi się, jak zagrał Ballady Chopina, a także Polonez As-dur. Bardziej on się nadaje do Liszta, według mnie. I po dłuższym czasie jego gra zaczyna mnie nudzić). Teraz, jeśli nawet miałabym wybór, aby zostać tym wielkim pianistą czy nie, musiałabym się poważnie zastanowić. 5. Kolekcjonowałam figurki potworów. 6. Uwielbiałam tworzyć swój własny świat potworów, w którym prowadzone były wojny, jakieś traktaty itp. 7. Kocham Smerfy (ta bajka zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu), Miś Uszatek (czasem nawet podczas nerwicy mnie uspokajał), Reksio, Bolek i Lolek, Wilk i Zając. I to chyba tyle. Teraz moje pytania dla Ciebie 1. Jak wygląda Twój idealny dzień? 2. Jaką porę dnia lubisz najbardziej? 3. Jaka jest Twoja ulubiona przyprawa? 4. Wolisz morze czy góry? 5. Lubisz rysować/malować? Jeśli tak, to jakie tematy Cię najbardziej interesują? 6. Próbowałaś kiedyś napisać książkę? Jeśli tak, to czy możesz zdradzić, o czym była? Twoje pytania mnie nie męczą. Bardzo je lubię. Poprawiają mi humor i sprawiają, że się uśmiecham . Dziękuję Ci za nie. Niestety nie jestem taką interesującą osobą. Gdybyś poznała mnie bliżej, to odkryłabyś, że jestem całkiem nudna, leniwa itp. Ale cieszę się, że chociaż takie wrażenie sprawiam .
-
Mnie również bardzo miło się z Tobą pisze! Bardzo lubię koncert fortepianowy e-moll, ba, to jeden z moich najbardziej ulubionych. Pamiętam, że był czas, kiedy codziennie go słuchałam w wykonaniu Wundera. On jednak nie jest aktualnie moim ulubionym wykonawcą tego dzieła - najbardziej lubię interpretację Blechacza i Zimermana. A Ty? Teraz z tym słuchem jest różnie - czasem pomylę się o sekundę, czasem o tercję, czasem o inny interwał. Najbliżej wybranego dźwięku odgaduję w środkowym rejestrze, ze skrajnymi już jest gorzej. Zależy jakie melodie z utworów Chopina wybieram. Unikam jakichś ornamentów, nie śpiewam też melodii z etiud, a jeśli już to tylko w wolnym tempie. Niektóre melodie są bardzo proste, chociaż i tak strasznie brzydko śpiewam . Poza tym wręcz nienawidzę śpiewać i robię to tylko wtedy, kiedy muszę. Śpiewanie było jednym z największych moich problemów w szkole muzycznej, na co nauczyciele zwracali mi uwagę. A czy Ty lubisz śpiewać?
-
1. Lubię czarną herbatę, kiedyś też piłam zieloną, aktualnie jakoś wolę czarną. Najbardziej lubię sok multiwitaminowy Dr Witt 2. Zgadzam się, welonki są przepiękne. Jak zakładałam 240l to właśnie myślałam, czy urządzać je pod welonki czy pod skalary. No i padło na skalary. 3. W zeszłym roku czytałam książkę pt. "Dawca" Lois Lowry, która bardzo zapadła mi w pamięci. Zaliczam ją do mojej najbardziej ulubionej książki. A teraz, z filozofii czytam "Filozofia dla Bystrzaków". Może niezbyt wzniosły tytuł, ale od czegoś trzeba zacząć. 4. Bardzo bym chciała chodzić i myślę, że uwielbiałabym to, ale niestety lęki mi nie pozwalają. Najgorzej się bowiem czuję, kiedy już siedzę w sali jako słuchacz. Czuję się zamknięta, mam myśli, że co by było, gdybym zwymiotowała i od razu wszystkie moje myśli idą do żołądka i gardła i zaczynam panikować. Też bałabym się, że co by było, gdybym musiała wyjść i w ten sposób przeszkodziłabym muzykom i publice i wszyscy zaczęliby na mnie narzekać. A już nie daj Boże zepsuć występ artystom, do którego tyle się przygotowywali. Ostatni raz byłam w zeszłym roku na koncercie. Przed nerwicą jeszcze jakoś wchodziłam do sali, chociaż też już wtedy czułam się źle. Ale jednak chęć posłuchania kogoś była silniejsza i zostawałam, zazwyczaj na pierwszej części, później wychodziłam, bo nie dawałam rady. Bardzo bym chciała wychodzić swobodnie na koncerty. Wtedy to bym chyba co tydzień na jakiś chodziła, a przynajmniej raz w miesiącu. Lepiej się już czułam, kiedy to ja miałam iść grać - nie miałam takich myśli, po prostu skupiałam się na robocie. Oczywiście czułam tremę, ale moja pani profesor twierdziła, że nie tracę dużo z jakości, kiedy występuję . Wykształciłam nawet dwie metody radzenia sobie z tremą. Jeśli ktoś by chciał, to mogę je podać. 5. Lubię jeść wszystko, co słodkie - owoce, czekoladę, żelki, lody itd. Jem tego za dużo, powinnam ograniczać cukier. Teraz moje pytania dla Ciebie 1. Jaki jest Twój najbardziej ulubiony kolor? 2. Którą porę roku lubisz bardziej? 3. Czy lubisz uczucie nostalgii? 4. Jakie jest Twoje najbardziej ulubione zwierzę? P.S. Bardzo podoba mi się Twoje zdjęcie profilowe!
-
@dostojewski19911 mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie, jeśli pozwolisz. Czy masz jakiś ulubiony koncert fortepianowy? Czy chciałbyś grać jakiś?
-
@dostojewski19911 Jeśli chodzi o spisywanie harmonii to różnie. Jeśli komponuję to po prostu najpierw piszę nazwy akordów a potem je rozpisuję. Jeśli analizuję harmonię w utworze, jaki gram, to piszę czasem funkcje, a czasem akordy, jeśli sytuacja robi się bardziej skomplikowana . Na zajęciach z harmonii w szkole muzycznej obowiązywało samo spisywanie funkcji. Pamiętam, że bardzo zadowolona byłam z podręcznika Targosza pt. "Podstawy harmonii funkcyjnej". Niestety nie mam słuchu absolutnego. Co prawda, kiedy byłam dzieckiem, to tata grał mi na pianinie dźwięki i potrafiłam je perfekcyjnie odgadnąć, ale instrument był rozstrojony o tercję małą w dół, z tego co pamiętam (instrument był bardzo stary - miał ponad sto lat), co miało wpływ na mój słuch. Chociaż nauczyciele twierdzą, że potrafiłabym się nauczyć umiejętności, jaką posiadają ludzie ze słuchem absolutnym i bardzo bym chciała się tego nauczyć. Potrafię grać a vista, ale słabo. Jakieś łatwe utwory i w dodatku w wolnym tempie. W szkole muzycznej miałam z tego egzamin, wraz z graniem gam i pasaży. Z tym czasem to różnie - czasem nic nie robię całymi dniami, a są też takie okresy, gdzie potrafię siedzieć nad muzyką cały dzień (wczoraj tak miałam, przez co na dalszy plan zeszła nauka do egzaminów w szkole ogólnej). Niestety teraz nie mam lekcji z kształcenia słuchu, ale na pewno nadrobię wszystkie zaległości. Trochę podśpiewuję jakieś melodie z utworów Chopina, co może trochę mi pomoże z tym kształceniem. Czy chciałbyś kiedykolwiek akompaniować? Albo grać w jakimś zespole?
-
@dostojewski19911 Jeszcze odnośnie rodzaju muzyki, jaki komponuję, to klasyczna. Zamierzam dążyć, aby tworzyć coś w rodzaju muzyki klasycznej XX, XXI wieku. Teraz spisałam dwa pomysły. Pierwszy przypomina mi 9 symfonię Dvoraka (nie wiem czemu, bo mój pomysł nie jest podobny do tego utworu), a drugi podobny nieco do Szostakowicza. Jeśli chodzi o muzykę filmową, to ogólnie podoba mi się, choć niektórych tych bardziej popularnych utworów mam dosyć (jak np. muzyka z Gwiezdnych Wojen czy Parku Jurajskiego), ale takie utwory znajduję również w muzyce klasycznej (jak np. pierwsza część Sonaty Księżycowej Beethovena czy Kanon Pachelbela). Niestety nie mam dużego kontaktu z muzyką filmową, jeżeli już, to słucham jej tylko poprzez Rmf Classic.
-
@utrapienie Bardzo dziękuję! Cieszę się, że podoba Ci się muzyka klasyczna. Jestem przekonana, że uda Ci się spełnić marzenie o grze na gitarze i perkusji. Odnośnie pytań: 1. Kawy nie lubię. Bardzo lubię porządnie posłodzoną herbatę. Zwłaszcza lubiłam takową pić po powrocie ze szkoły muzycznej. Ponad herbatę lubię sok multiwitaminowy. 2. Mam dwa psy oraz dwa akwaria (jedno 96l a drugie 240l). Zbiorniki jednak jeszcze nie są zarybione. Do pierwszego chciałabym dać razbory klinowe, kirysy panda oraz pielęgniczki ramireza. Do drugiego oczywiście skalary, zbrojniki niebieskie oraz ławica zwinników blehera. Pierwsze jest utrzymane w stylu czarnych wód, a drugie to roślinne. 3. Preferuję czytanie książek. Ostatnio zapoznaję się z filozofią. Zauważyłam, że interesuje mnie to, lubię główkować na takie tematy i dyskutować, na razie z bliskimi osobami. Ostatnio miałam mniej czasu i energii, ale chcę coś więcej poczytać jutro i podczas weekendu. Poza tym przerabiam aktualnie biografię Bacha autorstwa Wolffa i czekają na mnie podręczniki muzyczne z historii muzyki, form muzycznych oraz harmonii. A jakie są Twoje zainteresowania? Masz jakieś ulubione potrawy? Co sprawia, że się uśmiechasz? I czy chciałabyś w przyszłości dawać koncerty, może założyć jakiś zespół?
-
@dostojewski19911 Zgadzam się z Tobą całkowicie! Również według mnie wygrana w jakimkolwiek konkursie jest bardzo subiektywna. Dla mnie miejsce, jakie się "zajęło" to tylko numer. Dla mnie to też jest niesamowite, że każdy muzyk ma swoją własną, niepowtarzalną interpretację, której nie da się w 100% odwzorować. Według mnie nie da się w muzyce stwierdzić, kto gra lepiej czy gorzej. Można stwierdzić, że ktoś zagrał z większą ilością błędów niż ten drugi. Ale czy to zaraz ma oznaczać, że gra gorzej? Można również stwierdzić, że jakiś muzyk gra z większym uczuciem niż jakiś inny (zakładając, że jakkolwiek da się to zmierzyć). Czy to również będzie oznaczało, że tamten inny gra gorzej? Moim zdaniem takie ocenianie nie odwzorowuje tego, o co chodzi w muzyce, ponieważ muzyka sięga najgłębszych uczuć człowieka. I dajmy na to, że kogoś wzrusza gra jakiegoś artysty, a wielcy krytycy stwierdzą, że grał źle, to co w takim razie ma pomyśleć wzruszony odbiorca? Że jego uczucia są złe, niedopasowane? Trzymam za Ciebie kciuki! Z przyjemnością posłuchałabym również Twojej gry, jeśli oczywiście chciałbyś się pokazać .
-
@dostojewski19911 czy komponujesz? Jaki jest Twój ulubiony pianista? Bardzo Cię podziwiam. Uczyć się fortepianu zupełnie samemu to jest coś. Jestem pewna, że kiedyś zagrasz swój wymarzony utwór. Być może nawet szybciej do niego dojdziesz niż myślisz :).
-
Witaj! Też jestem nowa na forum.
-
Wystąpić w Konkursie Chopinowskim to moje marzenie, ale wątpię, że jest możliwe do spełnienia. Nie chodzi tylko o poziom gry uczestników i rangę Konkursu, ale także o poziom stresu i odpowiedzialności. Poza tym jest się w ogniu różnych ocen. No i jednak reprezentuje się swój kraj. Poza tym, nawet jeśli wygrałabym (a szanse na to są bardzo bliskie zeru) to jednak zbyt duża odpowiedzialność i zbyt dużo stresu związanego z jeżdżeniem na koncerty, nagrywaniem płyt itp. Albo wyobrażam sobie jeszcze gorszą sytuację niż odpowiedzialność i stres wygranej. To, że krytycy stwierdziliby, że nie należało mi się pierwsze miejsce i grałam fatalnie, a przez to nie grałabym nigdzie i ludzie by po prostu krytykowali (coś podobnego spotkało Awdiejewę w 2010. Był wtedy duży skandal). Tak, komponuję, ale w tym temacie dopiero zaczynam. Zamierzam uczyć się tego i dojść do jakiegoś przyzwoitego poziomu.
-
Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem
horror_iluzji odpowiedział(a) na Dorotaa temat w Nerwica lękowa
@Angel_1896 chciałabym jeszcze dodać jedną rzecz. Być może Cię to pocieszy. Od października odczuwam wspomniany już przeze mnie ścisk w gardle, jakby coś mi ktoś wkładał do gardła. Czułam, że zaraz dostanę od tego odruchu wymiotnego i niesamowicie mnie to stresowało (dochodziły do tego wizje, że potem zwymiotuję i będę później wymiotować non stop). Poza tym to uczucie robaka włażącego mi do przełyku też wywoływało taki właśnie ścisk. A powiem Ci, że nigdy tego odruchu nie dostałam, chociaż te odczucia w gardle były bardzo intensywne i trwały praktycznie całą dobę (ostatnio te wszystkie objawy dają mi trochę spokoju). Teraz wiem, że to nie może wywołać odruchu wymiotnego. Być może tak samo jest z Twoimi mdłościami? Czy zdarzyło Ci się kiedyś zwymiotować od tego? Natomiast z atakami paniki miałam problem od 2016. W końcu, w październiku zeszłego roku, tuż przed nerwicą, dostałam na lekcji tak silnego ataku paniki, że zwolniłam się, a koleżanka musiała odprowadzać mnie do rodziców (nauczyciel kazał jej pomóc, bo bał się, że zemdleję). Oczywiście całą drogę do domu bardzo się bałam, cała się trzęsłam itd. Od tego momentu właśnie wszystko się zaczęło. Na początku lęk nie odstępował mnie przez wiele dni (nie pamiętam, ile dokładnie dni mnie to trzymało, ale coś ponad tydzień, może dwa tygodnie. Pamiętam, że serce strasznie mi waliło. Myślałam, że dostanę zawału), nie jadłam przez parę dni (mama mnie tylko zmuszała, żebym wypiła cokolwiek). Jakoś dwa tygodnie później poszłam jeszcze do szkoły, gdzie przeżyłam duży stres (odbyła się próba duetu fortepianowego, a ja podczas takich prób zawsze bardzo się stresuję) i zaczął się ścisk w gardle. Znowu nie jadłam parę dni i byłam zdolna jedynie do leżenia. Robak doszedł miesiąc później. Od tamtego momentu obiecałam sobie, że nie dopuszczę do tego, aby dostać ataku paniki, choćby stało się najgorsze. I podczas całej mojej nerwicy nie dostałam ataku paniki, chociaż czasami było naprawdę blisko. -
Na pewno uda Ci się to wyćwiczyć :). Ja wykonuję takie ćwiczenie, które polega na zwracaniu uwagi na każdy najmniejszy ruch ręki, w dodatku w wolnym tempie. Też mam czasem problemy ze spięciem ręki, wtedy właśnie ćwiczę w ten sposób i eksperymentuję z różnymi ruchami ręki i dobieram taki, który zapewnia mi najwięcej "luzu" w mięśniach. Później wćwiczam ten ruch w wolnych tempach. Pamiętam, że taki sposób pomógł mi, kiedy grałam La Campanellę (nie grałam jakoś perfekcyjnie, ale ręka przy takim ćwiczeniu ani razu mi się nie spinała). Czy masz nauczyciela czy uczysz się zupełnie sam?
-
Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem
horror_iluzji odpowiedział(a) na Dorotaa temat w Nerwica lękowa
Cześć, to już nie są moje pierwsze leki, wcześniej brałam Asentrę, później Sulpiryd, od którego chyba się uzależniałam, bo musiałam brać coraz większe dawki, aby poczuć poprawę. No i teraz biorę Escitalopram jedną tabletkę rano i Pregabalinę tabletkę wieczorem i mi z nimi dobrze. Z tą terapią u mnie różnie bywało, bo na początku byłam na psychodynamicznej, ale po czterech miesiącach chodzenia wywołała się rozmowa na temat moich "katastroficznych" myśli dotyczących gastroskopii. Było to dla mnie na tyle nieprzyjemne, wręcz traumatyczne przeżycie, które znacznie pogorszyło mój stan i zrezygnowałam. Po prostu nie potrafiłabym chodzić tam bez lęku, że to znowu się nie powtórzy. Teraz mam terapię poznawczo-behawioralną. Przełamuję na niej lęk przed zwymiotowaniem oraz przerabiam inne ważne dla mnie tematy. Na razie czuję się lepiej, ale nie wiem, czy mogę się wypowiadać, czy cokolwiek mi to pomaga, bo obawiam się, że to zbyt krótki czas jeszcze. @Angel_1896 moim zdaniem to ważne, abyś udała się do psychologa/psychiatry/psychoterapeuty, ponieważ może Ci to bardzo dużo dać. Nie twierdzę, że to będzie przyjemne, ale na pewno pomocne. Może wiele Ci uświadomić, ponieważ może się okazać, że Twoja emetofobia może mieć jakiś związek z jakimiś nieuświadomionymi lękami. Twierdzę, że u mnie poniekąd tak jest. -
Dziękuję, nie poddałam się i jestem w muzyce dalej.
-
Tak, te preludia, które wymieniłeś są piękne, a spośród tych trzech najbardziej podoba mi się chyba 13 . Gdzie tam, nie gram pięknie. Muszę się jeszcze sporo nauczyć i wyćwiczyć, zwłaszcza technicznie i jeśli chodzi o tzw. "śpiewne" brzmienie, a także kolorystykę. Czy grasz jakieś koncerty?
-
Dziękuję! Podniosłaś mnie na duchu. W tym załamaniu nawet tak na to nie spojrzałam.
-
Na pewno nie jesteś muzycznym antytalentem.
-
Ostatnio bardzo mało ćwiczę - półtorej godziny dziennie nad jednym utworem. Jednakże jestem z tego zadowolona, bo był taki czas, gdzie nie dałam rady ćwiczyć wcale. Chociaż też wcześniej, szczególnie przed nerwicą, więcej ćwiczyłam. Które preludium jest Twoim najbardziej ulubionym? Ja bardzo lubię a-moll, drugie preludium.
-
Bardzo mi miło! Jakich kompozytorów lubisz? Masz jakieś ulubione instrumenty? Może grasz na jakimś?
-
Pewnie, bardzo chciałabym posłuchać! Czy mam Ci coś podawać do wysłania linka, bo jeszcze się nie orientuję w tym forum...
-
Bardzo Ci gratuluję. To niesamowite! Czy można gdzieś posłuchać lub nabyć?
-
Hej! Na czym grałaś? Ja się stresowałam nawet przed zwykłymi lekcjami, jakbym właśnie miała grać na egzaminie. I tak było codziennie, aż w tym roku szkolnym dopadła mnie nerwica. Mnie jeszcze dodatkowo stresowało granie jako akompaniament lub gdzieś w trio, duecie itp. bo zawsze mi się wydawało, że jestem najgorsza i że zawalam komuś występ. Wolałam już grać solo. Zaś na zajęciach w grupie miałam wrażenie, że będę się co chwilę mylić, mówić coś bez sensu i się tylko ośmieszę, a nauczyciele się mną rozczarują i ze zdziwieniem stwierdzą, co ja w ogóle robię w szkole muzycznej z takim poziomem. Bardzo mnie również załamało, kiedy po warsztatach usłyszałam najgorszą krytykę, jaką dostałam w moim życiu, w dodatku od renomowanego profesora. Powiedział, że był zniesmaczony moją grą, aż musiał wyjść i że nie wiedział, co ja w ogóle z takim poziomem robiłam na warsztatach. To mnie bardzo zestresowało i spowodowało pewnego rodzaju niechęć do występowania. A w sumie później parę miesięcy później ten sam profesor mi gratulował świetnego występu, parę jeszcze miesięcy później wręczał mi nagrodę z pierwszym miejscem na konkursie szkolnym. Ależ się rozgadałam na swój temat...
-
Bardzo dziękuję, Heledore!