Skocz do zawartości
Nerwica.com

horror_iluzji

Użytkownik
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez horror_iluzji

  1. Kurs jest związany z pasją. Dzisiaj ochłonęłam i postanowiłam, że spróbuję. Bardzo się boję zwłaszcza podróży oraz tego, że zwymiotuję bądź dostanę odruchu wymiotnego przy profesorze. Przez ten lęk przez cały tydzień źle się czułam.
  2. Cześć! Mnie emetofobia tak przygniotła, że nie dam rady pojechać na kurs i trochę mi smutno z tego powodu. Być może podczas wizyty dotknęłaś czegoś dla Ciebie bardzo istotnego, co jest może przyczyną Twojej emetofobii? Nic się nie dzieje, od tego tu jesteśmy, aby wzajemnie opisywać swoje doświadczenia oraz żeby się wspierać.
  3. Po tych lekach czuję się dobrze. Escitalopram zaczął działać po miesiącu, a Pregabalina od razu.
  4. Biorę Escitalopram oraz Pregabalinę. A jakie Ty zażywasz leki? Czy konsultowałaś swoje obawy odnośnie słabszego działania leków z psychiatrą?
  5. Hej! Ja leki biorę od grudnia zeszłego roku i dzięki nim czuję się lepiej, choć nadal jeszcze nie jest najlepiej. Do tego nie wychodzę z domu, ale za niedługo to się zmieni. Jadę na kurs, który będzie trwał tydzień i boję się, że dostanę przy profesorze odruchu wymiotnego, poza tym trasa na ten kurs to półtorej godziny w jedną stronę, co nie ułatwia sprawy. Mam tylko nadzieję, że muzyka odciągnie moją uwagę i będzie dobrze. Terapeutka mówi, że u mnie emetofobia "zrodziła" się na tle lęków społecznych.
  6. @Angel_1896 zgodzę się, że bardzo ważna jest ocena prawdopodobieństwa. Wiem, że kiedy jest choćby jeden procent ryzyka, że stanie się najgorsze, to ten jeden procent jawi nam się jako sto procent. Na mnie działa w takiej sytuacji powiedzenie sobie, że jeśli jest jeden procent ryzyka, to tak, jakby go w ogóle nie było. Czy psycholog udzieliła jakichś konkretnych rad, jak myśleć pozytywnie? Może złość niekoniecznie hamowała nerwy, a była czynnikiem je wzbudzającym? Może to jest znak, że jedną z przyczyn emetofobii jest u Ciebie ukryta złość? @heyitsmesara jak się czujesz teraz? Mam nadzieję, że jest lepiej. Nie ułatwia sprawy fakt, że naturalną reakcją organizmu na atakii paniki albo nawet większe zdenerwowanie są wymioty, co nakręca koło lęku. Nie chcę przez to powiedzieć, że zdarzy się to zawsze podczas zdenerwowania, emetofobia nawet nauczyła nas, jak powstrzymywać to najgorsze. Słyszałam, że emetofobia to ukryty lęk przed utratą kontroli. Co o tym sądzicie? Czy doświadczacie również ścisków w gardle?
  7. Cześć @Angel_1896! Odnośnie wizyt u psychologa może być tak, że psycholog zauważyła, że Twoja emetofobia ma inne podłoże (tak było u mnie). Mogło być też tak, że sama podświadomie nawiązywałaś do takich rozmów, gdyż czułaś, że to jest sedno sprawy? Trochę mnie uderzyło to, że jedyne, czego się dowiedziałaś, to myśleć pozytywnie. Czy psycholog po prostu powiedziała, że musisz myśleć pozytywnie, czy wyglądało to inaczej? Rozumiem to uczucie bezsilności, które doprowadza do pytań, czy to kiedykolwiek przejdzie. Miałam takie myśli nie raz. Jest to możliwe, aby wyjść z tej fobii i mam nadzieję, że u nas wszystkich nastąpi to jak najszybciej.
  8. Witaj @nullalke! Doskonale Cię rozumiem. Ja mam o tyle szczęście, że mam nauczanie domowe. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym musiała chodzić do szkoły. Rozumiem, że ten lęk przed wymiotowaniem wiąże się z tym, że stałoby się to przy innych. Mam pytanie: jak reagujecie na słowa związane z emetofobią? Czy powodują u Was lęk, czy może są obojętne? Mnie ostatnio bardziej ściskało gardło z uwagi na pewne wydarzenia w moim życiu. Chociaż też miałam pewien sukces - raz bardzo mocno mnie ścisnęło w przełyku i z tyłu języka, ale nie poczułam lęku. Aktualnie jest już lepiej. Zauważyłam, że częściej drapie mnie w krtani (pamiętam, że była w tym wątku wzmianka o tym). Dosłownie "swędzi" mnie krtań częściej niż zwykle. Zauważyłam, że kiedy próbuję odkaszlnąć, jest tylko gorzej. Najlepiej działa u mnie zjedzenie nieco chleba, a także przepicia sporą ilością wody lub soku.
  9. Ja nieco więcej myślę o odruchu wymiotnym, zwłaszcza w nocy, ale wciąż jest stabilnie. Teraz boję się odruchu bardziej od wymiotowania. Za każdym razem, kiedy nieco mnie ściśnie w gardle, od razu myślę, że to mnie spotka. Jednakże najbliżsi uspokajają mnie, że to nie jest takie straszne, jak sobie to wyobrażam. No i mówię sobie, że nie każde ściśnięcie gardła prowadzi do odruchu. Pomaga mi również odwracanie uwagi. Moja psychoterapeutka poleciła mi również oddychanie przeponą, co działa uspokajająco. Na mnie to działa, kiedy nie skupiam się zbytnio na żołądku. Kiedy jednak skupiamy się na żołądku, może to przynieść jeszcze więcej lęku. Co sądzicie o tym? Mam nadzieję, że chociaż odrobinę spałaś i już rano lepiej się czułaś. Musimy pamiętać, że to wydaje nam się aż takie okropne w wyobraźni. Może to przyniesie choć trochę ulgi.
  10. Wow, to bardzo niesamowite! Życzę Ci, aby ten konkurs literacki, jak i wydanie pierwszej książki były pięknym i niezapomnianym przeżyciem! Myślę, że ap40 ma rację. Warsztaty literackie to również bardzo dobry pomysł i warto się przełamać. Czy, kiedy tworzysz, to kreujesz cały świat z jego historią, cywilizacjami, językami, mitologią, walutami itd. czy robisz zupełnie coś innego? Słyszałam o metodzie płatka śniegu, kiedy tworzy się książkę lub opowiadanie. Czy korzystasz z tej metody czy preferujesz jakąś inną?
  11. @Talent czy chciałabyś kiedyś wydać swoją książkę lub zbiór opowiadań? Od jakiego czasu piszesz? Rozumiem, że lubisz pisać najbardziej w gatunku fantasy? Przepraszam, że tyle pytam, ale to bardzo fascynujące .
  12. Tak, gram na fortepianie. Te afirmacje kojarzą mi się z pewną techniką relaksacyjną, gdzie powtarzało się: "jestem całkowicie spokojna", skupiało się na poszczególnych częściach ciała np. na ręce i powtarzało: "moja ręka jest ciężka" i tak z każdą częścią ciała. Bardzo mi to pomaga, kiedy odczuwam lęk. Wypróbuję te afirmacje! Optyka okularowa oraz literatura to, zdaje się, bardzo odległe światy. Co spowodowało, że zainteresowałaś się optyką oraz literaturą? Jacy są Twoi najbardziej ulubieni autorzy?
  13. Cześć! Ja również mam duszę artystyczną, kocham muzykę klasyczną. Nie znam się jednak zbytnio na książkach, w przeszłości próbowałam coś tam pisać. Gratuluję Ci, że udało Ci się z tego wyjść! To napawa nadzieją. Również jestem ciekawa tych afirmacji.
  14. Cześć! Jak tam u Was? U mnie całkiem stabilnie.
  15. Tak w ogóle to bardzo Wam dziękuję - że staracie się mi pomóc i mnie zrozumieć. To wsparcie jest niesamowite i bardzo cenne. Samo to, że ktoś włożył wysiłek w to, żeby przeczytać moje wypowiedzi i poświęcił na to czas bardzo podnosi na duchu. Jeszcze raz Wam dziękuję.
  16. Rano było lepiej, pospałam też, teraz znowu jest źle. Nie mam pojęcia jak ja przetrwam noc. Czy to kiedykolwiek przejdzie?
  17. Piszę podczas kryzysu. Czuję się fatalnie - zacisnęło mi się gardło i uruchomił lęk. Cała się trzęsę i czuję osłabienie w kończynach. Nie wiem, co mam robić. To okropne.
  18. Cześć! O mojej emetofobii wiedzą tylko najbliższe mi osoby. Wstydziłabym się przyznać koleżance lub koledze (gdybym miała jakichś znajomych), a co dopiero nauczycielowi, choć niektórzy profesorzy wiedzą, że mam jakieś problemy na polu psychicznym, ale myślą, że to depresja. Pamiętam też, że jak miałam siedem lat dostałam grypy żołądkowej. Pamiętam wszystko z dokładnymi szczegółami. Pamiętam nawet, o której godzinie wymiotowałam, jak byłam ubrana, po prostu wszystko. Później bałam się jeść i praktycznie nic nie jadłam. Później mi jakoś samo przeszło i wróciło w 2016. Znowu nic nie jadłam, zaczęłam dostawać ataków paniki. Później zaczęłam jeść normalnie, do czasu, kiedy zaczął się ten ścisk w gardle. Potrafiłam nie jeść kilka dni, ale było tylko gorzej. Gardło stawało się suche, przez co ścisk był tylko większy. Powiedziałam sobie, że lepiej jest jednak jeść i tak powoli doszłam do normalnego jedzenia. Bardzo bałabym się, gdybym dostała nerwicy żołądka. Czy zdarzyło Wam się kiedyś zwymiotować/dostać odruchu wymiotnego od tych mdłości i ścisków na tle nerwowym? Mi się to zdarzyło i było to w sierpniu 2019 (akurat dokładnie w rocznicę rozpoczęcia mojej emetofobii). Dostałam wtedy potężnego ataku paniki, chyba najsilniejszego, jakiego dostałam. Przełyk tak mi się zacisnął, że dostałam odruchu wymiotnego (co nie pomogło w uspokojeniu się). Pamiętam, że wtedy ten atak trwał 4-5 godzin. Ja maturę mam za rok. Teraz zaliczam egzaminy w szkole i mam jeden sposób, aby to przetrwać - całymi siłami skupić się na egzaminie. Ciężko mi tylko będzie zaliczać niemiecki ustny, ponieważ kiedy próbuję mówić po niemiecku z prawidłową wymową (zwłaszcza te wszystkie "umlauty" z u i o) to jeszcze bardziej ściska mnie gardło i nie daję rady mówić. Na ten ścisk w gardle mam jeden sposób - odwracanie uwagi i to bardzo mnie ratuje.
  19. Dowiedziałam się, że od tego ścisku w gardle można dostać odruchu wymiotnego, ale podobno nie wymiotuje się. Teraz zaczynam się zamartwiać, że co jeśli będę dostawać odruchów wymiotnych co chwilę, które nie będą ustępować przez wiele dni. Czy sądzicie, że jest to możliwe? Jeśli tak, to czy chociaż mało prawdopodobne? Czy boicie się również odruchów wymiotnych samych w sobie, nawet jeśli po nich nie nastąpiłoby samo zwymiotowanie? Bo ja tego też się boję. A zwłaszcza jeśli trwałoby to całą wieczność bez przerwy.
  20. Cześć! Mam nadzieję, że jakoś się trzymacie. U mnie stabilnie - wcześniej tylko przechodziłam kryzys, ale to było już dawno, teraz mam się lepiej. Co jakiś czas odczuwam mocniejszy ścisk w gardle i mam wrażenie, że zaraz dostanę odruchu wymiotnego, ale nigdy się to nie dzieje. Mam też myśli o wymiotowaniu, ale ostatnio rzadziej. Trochę już chyba przywykłam do takiego stanu rzeczy, w każdym razie nie panikuję, tak jak sobie obiecałam. Boję się tego koronawirusa. Podobno testy polegają na wymazie z gardła i nie mam pojęcia, jak bym przetrwała taki wymaz. Ponadto wyobrażam sobie, że musiałabym zostać podłączona do respiratora, a śpiączka farmakologiczna nie zadziałałaby tak, jak trzeba i wszystkiego byłabym świadoma - jak wpychają rurę do przełyku, jak leżę z nią tygodniami i nie mogę się ruszyć, nic powiedzieć. Teoretycznie taki scenariusz jest możliwy. Albo też zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Jednakże tłumaczę sobie, że mogę nawet w ogóle nie zachorować. Nie wychodzę w ogóle z domu, z nikim się nie spotykam, moi rodzice również są w domu. Tak więc raczej są małe szanse, że zachoruję. Trzymajcie się!
  21. Dziękuję za odpowiedź! Również staram się odwracać uwagę, ale to średnio działa. Zostało mi chyba tylko przeczekać, ale serdecznie mam dość już tego lęku, bezsilności, myśli oraz ścisku.
  22. Cześć! Co tam u Was? Bo u mnie niestety gorzej. Wczoraj nie mogłam spać, gdyż ściskało mnie gardło i cały czas myślę o tym, że będę non stop wymiotować. Do tego dochodzi uczucie bezsilności. Mam nadzieję, że to szybko przejdzie. Czy macie jakieś metody walki z tym? Albo jakiekolwiek metody, które Was uspokajają, odganiają te myśli?
  23. @heyitsmesara dziękuję! Trochę mi lepiej niż wczoraj .
  24. @Angel_1896 to super, że wybrałaś się do psychologa i podjęłaś decyzję o psychoterapii! To naprawdę duży krok i bardzo trudny do podjęcia (ja sama miałam problemy z rozpoczęciem terapii, gdyż wydawało mi się, że moje problemy są błahe i mnie terapeutka wyrzuci, gdyż przychodzę z tak nieistotnymi sprawami). Gratuluję Ci bardzo! I tak samo podziwiam Cię, że odcinasz się od social mediów i również mam nadzieję, że będziesz tu zaglądać i opisywać swoje doświadczenia . Ja ostatnio nieco gorzej się czuję. Mam częstsze natrętne myśli o wymiotowaniu, myślę, co by było, gdybym dostała nerwicy żołądka i wymiotowałabym non stop i ciągle zastanawiam się, czy od tego ścisku da się zwymiotować (pomimo że racjonalnie wiem, że to niemożliwe, a jednak mam jakieś obawy i natrętne myśli, zwłaszcza że ten ścisk tak realnie "zapowiada" nadejście odruchu wymiotnego. A mimo wszystko nigdy się to nie wydarzyło). Poza tym mam jakiś kryzys egzystencjalny, przez który gorzej mi było zasnąć zeszłej nocy, ale to nie wątek, w którym należałoby to opisywać. W każdym razie nieco gorzej się czuję, ale nie jest jeszcze źle i mam nadzieję, że przejdzie. Trzymajcie za to kciuki!
  25. Jeśli chodzi o preludium 13 w wykonaniu Pogorelicia to na początku miałam drobną uwagę, że powtórzenia tego samego materiału muzycznego wykonuje w bardzo podobny, nawet identyczny sposób, a kiedy wykonuje się Chopina powinno się unikać takich zabiegów (wynika to chociażby z tego, że Chopin nie lubił grać tak samo powtórzonego materiału i często, kiedy powtarzał jakiś materiał muzyczny, dodawał np. różne ozdobniki), ale później zauważyłam w tym duży plus - bowiem dawało możliwość Pogoreliciowi znacznego podkreślenia drobnych, subtelnych zmian w późniejszym rozwoju utworu (aż przechodzą dreszcze - tak powinno być). Poza tym Pogorelić uzyskał wspaniałą kolorystykę, wyrazistą, ale zarazem subtelną, nad którą można się po prostu rozpłynąć (te dwa elementy gry u Pogorelicia bardzo podobały mi się w jego wykonaniu Ballady nr 2 - niesamowita kolorystyka i podkreślone zmiany i różnego rodzaju "niespodzianki", przez co przechodzą dreszcze). U Argerich utwór zdaje się bardziej płynąć, u Pogorelicia brzmiało to bardziej nokturnowo, u Argerich brzmi jak Chopin młody. Według mnie Argerich, na rzecz tego płynięcia i pewnego rodzaju prostoty przekazu nie miała okazji rozpłynąć się nad tym, nad czym zamyślił się Pogorelić - subtelnych zmian, wyrazistych kolorów. Dlatego mam wrażenie, że Argerich wykazuje większą prostotę, pozwala melodii swobodnie się rozwijać (co jest bardzo dobre, bo Chopina powinno się wykonywać z prostotą). Poza tym, jak wspomniałam, uzyskała charakter bardziej młodzieńczy, pełny życia, ale także refleksji (nie wiem czemu ale przypomina mi to zadumanie nad naturą w letni dzień albo po prostu nad życiem). U Pogorelicia jest nokturnowy zachwyt, wręcz medytacyjny, u Argerich czuje się, że można oddychać. Jeśli miałabym wybierać, to bardziej podoba mi się jednak Pogorelić. Ale uprzedzam, to tylko moja opinia, bo obydwoje grają na genialnym poziomie . Moim zdaniem obydwa te pomysły łączy w sobie interpretacja Rubinsteina. Jest tutaj i wyczulenie Pogorelicia na zmiany i kolorystykę, a z drugiej strony prostota i oddech Argerich. Poza Rubinsteinem niesamowicie to preludium wykonuje również Blechacz, ale nie wiem, czy gra lepiej od Rubinsteina. Myślę, że jednak Rubinstein zostanie u mnie na pierwszym miejscu . Gram na instrumencie marki Yamaha. Niestety nie mam specjalnego pomieszczenia - zwykły pokój. Jaki tam nietakt . Ja poza tym nie osiągnęłam tak dużo i wcale świetna z muzyki nie jestem. Dużo rzeczy nie wiem, dużo nie umiem, niestety. Ale jak nie chcesz, to oczywiście nie musisz się pokazywać, nie będę nalegać .
×