Skocz do zawartości
Nerwica.com

Edziaa

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Edziaa

  1. Edziaa

    Kawa

    Cześć Wam, pół roku temu wpadłam w nawyk kawowy+ jeszcze od energoli. Energetyki były najpierw, zaczęłam pić podczas sesji, żeby jakoś zakuwać, potem piłam takie bez kalorii, żeby schudnąć. Zauważyłam, że bez kofeiny ciężko mi jest się uczyć, zrobić trening, czy coś bardziej wymagającego, czego nie mam chęci zrobić. Pomyślałam, że przestawię się na kawę, będzie ciut zdrowiej no i dochodzimy do miejsca w którym jestem. Piję min 2 duuuże kawy dziennie, a jak nie kawa to energetyk Próbowałam odstawić, ale nie mogę, na pewno nie w ciągu roku akademickiego, moje studia są dość wymagające pod względem zakuwanka. Jak odstawiam to mam zaparcia, boli mnie głowa, mam ogromny apetyt i jestem bardziej podatna na przeziębienie czy opryszczkę. Powinnam odstawić ze względu na trądzik, który może mi zaostrzać
  2. Oglądam Anię nie Annę lubię sobie wyobrażać, że jestem tak piękna, inteligentna i kreatywna jak główna bohaterka
  3. Wałbrzych to moje rodzinne miasto, mam 20 lat i mogę się spotkać (ostrzegam, że jestem brzydka) melpomene309@gmail.com
  4. Chciałabym raz na zawsze skończyć z kompulsywnym jedzeniem, jestem na "odwyku" od jakichś dwóch tygodni, wczoraj prawie miałam napad, ale się opanowałam. Pomyślałam wtedy, że po kompulsie będzie mnie bolał brzuch i będę się czuła jak śmieć, poza tym pomyślałam, że chcę jeść jak normalny człowiek, a nikt normalny nie rzuca się nagle na jedzenie i nie opycha się do nieprzytomności. Jednak łapię się na tym, że ciągle myślę o jedzeniu, jest mi źle, jak pomyślę, że np nie powinnam jeść min przez 3h przed snem itd. Chciałabym mieć wywalone na to całe żarcie, ale nie umiem... Jak przestać o tym myśleć? Jak przestać czuć fałszywy głód, albo ten wynikający z rozciągniętego żołądka? Chrom boję się brać, bo słyszałam, że na dłuższą metę jest szkodliwy. Jedyne, co pożytecznego odkryłam to suplementy, tzn biorę sobie na raz 3 preparaty witaminowe- 2 z wit B i jeden taki "ze wszystkim" i po czymś takim totalnie odechciewa mi się jeść. Chciałabym mieć tak zawsze.
  5. Zrobiłam dziś sobie baardzo dobre naleśniki, dobrą kawę, jest deszczowa pogoda, którą uwielbiam, zaraz włączę sobie netflixa.
  6. Edziaa

    Jestem przegrany

    @Vexers dziękuję Również trzymam za Ciebie kciuki
  7. Edziaa

    Jestem przegrany

    Jestem taka sama jak Ty. No może bez tej masturbacji. Też studiuję, też nic nie osiągnęłam (chociaż w sumie co w tym wieku mogłam takiego osiągnąć), nie mam znajomych, życia towarzyskiego, żadnych poważniejszych relacji z nikim. Cierpię na jedzenie kompulsywne, no akurat aktualnie wagę mam w normie, wcześniej miałam niedowagę, ale w głowie nadal zaburzenia odżywiania. Mam ciężką postać trądziku i zamierzam poprosić dermatologa o ten izotek, bo to ostatnia deska ratunku, wszystkiego próbowałam, a twarz wygląda tak tragicznie, że nie da się spojrzeć w lustro. Nie wiem, co Ci poradzić, jedziemy na tym samym wózku... Trzymaj się.
  8. Edziaa

    Chciałam się przywitać

    Wiecie, ja już jestem skłonna posunąć się do wszystkiego, skoro już nic mi nie pomaga, a izotek naprawdę jest skuteczny z tego co słyszałam. Pieniądze na terapię bym miała ze stypendium, więc to na razie nie problem, boję się tylko, że ten lek mnie rozłoży na łopatki, jak to zrobiły antybiotyki, po których prawie wylądowałam w szpitalu... Ale chcę spróbować, bo aktualnie nie mam życia przez tę twarz i zrobię wszystko, żeby poczuć się normalnie.
  9. Edziaa

    Chciałam się przywitać

    Postanowiłam tu dołączyć, bo nie mam komu się wygadać w realu. Nawet nie za bardzo wiem, jak zacząć. Jestem Edyta, mam 20 lat, jestem studentką. Od zawsze byłam osobą nieśmiałą z niskim poczuciem własnej wartości, nie miałam przyjaciół, tylko znajomych. Na tę chwilę mam 2 bliższe koleżanki, jedną na studiach i drugą z dawnej szkoły. W liceum byłam odludkiem, z nikim nie rozmawiałam, nie umiałam zawierać relacji z ludźmi, siedziałam sama w ławce, izolowałam się od ludzi, ale zawsze byłam miła, jak ktoś coś ode mnie chciał. Z charakteru jestem mięczakiem, jestem uległa, zawsze każdemu przytakuję, nie umiem powiedzieć nie i przez to każdy może mną pomiatać, tak robiła moja siostra. Przez nią mam okropnie zaniżone poczucie własnej wartości, zawsze mówiła co mam robić, miałyśmy wspólny pokój- chowała, przestawiała moje rzeczy, czasem wyrzucała. Nie umiałam się sprzeciwić, jestem słaba psychicznie. Do tego w liceum poza brakiem znajomych miałam obrzydliwy trądzik, lekką nadwagę i myśli samobójcze Chciałam też uciec z domu. Pod koniec liceum próbowałam się przemóc, rozmawiać na chama z ludźmi, byłam na diecie, ostro trenowałam, trądzik mi przeszedł chwilowo, ale nadal byłam lekko grubsza, przez co nienawidziłam siebie. Wpadłam w zaburzenia odżywiania, jedzenie kompulsywne, mam je do dziś- objadam się do bólu, następnie próbuję wymiotować, wkładając ręce, albo szczoteczkę do zębów do gardła, ale to nic nie daje i potem głoduję. W lecie wzięłam się za siebie, robiłam bardzo ciężkie treningi codziennie, potem głodowałam i wreszcie schudłam. Jeden problem zniknął, ale drugi się pojawił Na twarzy pojawił mi się okropny trądzik, jeszcze gorszy od tego, co miałam w liceum. Teraz to jest mój największy problem, przez który nie umiem żyć normalnie. Mam naprawdę ciężką postać trądziku, nie ukryję go pod makijażem i moja twarz wygląda okropnie. Nie umiem spojrzeć w lustro, jestem wściekła na to jak wyglądam. Znowu mam myśli samobójcze, a próbowałam wszystkiego (leczę się u dermatologa) poza izotekiem, ale na następnej wizycie zamierzam w końcu o niego poprosić, bo nienawidzę swojego wstrętnego ryja, każdy dzień to walka z sobą, widzę z jakim wstrętem patrzą się na mnie domownicy, jak chodzę bez makijażu, z domu bym nigdy nie wyszła bez grubej tapety, dzięki której mogę choć na chwilę poczuć się jak człowiek, a nie jak monstrum. Dla jasności dodam, że stosuję odpowiednie kosmetyki dla skóry wrażliwej (bo taką mam), nie wysuszam, nie zapycham, nie myję za często. Czekolady i fast foodów kilka lat nie jadłam, moja dieta to same warzywka (na co dzień jem wegańsko) ryż, kasze, smażę coś może 2 razy w tygodniu, nie piję, nie palę. Od jakiegoś czasu panuję nad kompulsywnym jedzeniem, ale przez moją gębę odechciewa mi się żyć i boję się, że za chwilę znowu wpadnę w zaburzenia odżywiania, bo dla mnie jedzenie jest jak alkohol dla alkoholika, żeby zapomnieć o problemie (paskudny ryj). Przepraszam, że tak chaotycznie napisałam, chciałam to z siebie wyrzucić, bo nikomu o tym nigdy nie powiem, zapadłabym się pod ziemię, jakbym komuś w realu powiedziała ile mnie kosztuje taka twarz. Ja codziennie przed ludźmi umieram ze wstydu, bo widać moje wystające spod tapety krosty.
×