Cześć wszystkim!
To mój pierwszy post tutaj, przypadkiem natrafiłam na forum, wystukując jak pewnie wielu z was swoje objawy. Choruję na nerwicę od kilku miesięcy - wtedy jeszcze pracowałam na 3 zmiany i nocka to był dla mnie horror (praca w lab; w którym jest jedna osoba). Na początku wszystko było dobrze, nocki nie sprawiały mi problemu, ale po około pół roku pózniej się zaczęło, głownie ze strony żołądka. Gdy przychodziła zmiana nocna jadłam tylko zupę jako mój posiłek na dzien i prace w nocy i dopiero rano jak wracałam do domu jadłam kanapkę z masłem. Przed rozpoczęciem zmiany przeżywałam ogromny stres, płakałam, bo bałam się iść do pracy, że coś się stanie, że się zatruję, będę wymiotować i nikt mnie nie zastąpi, bo jest noc, kogo budzić itd. itd.
Stwierdzilam, ze może rzeczywiście coś mi dolega, chodziłam od lekarza do lekarza... wyniki dobre. Odpuściłam jedynie gastroskopię, stwierdziłam, że to badanie jest bezsensu... aż trafiłam do psychologa - stwierdziła, ze to temu, że kiedyś obejrzałam horror aż w końcu do psychiatry, który stwierdził nerwicę lękową oraz początki depresji. Zalecił terapię lekami i psychoterapię (swoją drogą nie umiem stwierdzić czy mi pomaga czy nie, pogadać to ja mogę z każdym za darmo). Ataki paniki po lekach są rzadko i nie o takim nasileniu, staram się też regulować oddech, gdy tylko czuję jak nadchodzi atak. Jednak ze strony żołądka nadal jest kiepsko, mam jeszcze do tego zespół jelita wrażliwego, od stresu, ale na to nie ma lekarstwa (wypiłam wszystko co mozna było) dlatego stosuję dietę. Na mdłości pożeram cukierki imbirowe - polecam, może to placebo, ale jesli wezmę tego cukierka to czuję ulgę i spokoj. Boję się podróżować sama, z kimś, komunikacją miejską, wychodzić z domu bez leków itd. bo myślę o tym, czy czasem się nie zatruję, albo zwymiotuję, albo dostanę ataku paniki. Oczywiście tak jak tutaj piszecie, rowniez nie wymiotuje, ostatni raz kilka lat temu, jak się rzeczywiście zatrułam.
Dodam, że nie pracuję już na 3 zmiany, dostałam awans, ale rowniez wraz z nowym stanowiskiem przybył inny stres. Mam dni, kiedy jest super, zero stresu, zero objawów nerwicy, depresji itd. Cieszę się, że jest takie forum, bo można porozmawiać z osobami, które przezywają to samo i to w tym wszystkim jest budujące. Bo ja wymyślam sobie choroby, gdy tylko, czuję, że jest mi niedobrze, biorę krople na żołądek lub inne... to jest tak bardzo uciążliwe i ten ciągły niepokój, że coś mi będzie. Najgorsze w tym jest to, że jak mi nic nie dolega w dany dzień, to czekam, aż zacznie mnie boleć żołądek i będą nudności, bo już nie pamietam dnia, żeby zjeść coś bez tego lęku. Jakie Wy posiadacie „patenty” na te wszystkie objawy i dyskomfort?
Pozdrawiam Was cieplutko, albo chłodniutko, bo na zewnątrz upał - przynajmniej na dole Polski! Byleby do przodu!