Skocz do zawartości
Nerwica.com

Roza00

Użytkownik
  • Postów

    552
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Roza00

  1. Ja wiem, ale wiem też, że miała i diagnozowala osoby z chłoniakami. Opowiadała mi o dziewczynie, która miała jednego węzła powiększonego, jednego! I okazał się chloniakiem Wytracila mnie z równowagi totalnie znowu płacz, popatrzyłam z politowaniem na moje nowe galeriowe zdobycze, stwierdzając, że nie wiem, po co mi to. Mój tata wpadł na kawę, widząc mój stan, aż na mnie krzyczał, co mu się nie zdarza. Ze on też ma wszędzie węzły, pod pachami, na szyi, przy uszach i nic z tym nie robi, żyje i dobrze się czuje. I że moja babcia, a jego mama, też ma skłonność do zapalenia węzłów i całe życie ma wysokie ob. A żyje już ponad 70 lat i ma się dobrze. No, ale ja swoje. Teraz to mi się wydaje, że te węzły mogą być rodzinne i u mnie wystąpila jakas mutacja i mam chłoniaka. Oczywiście, od razu termometr w ruch... Elektroniczny 36,3, bezrtęciowy 37. Porażka
  2. To jest jakieś fatum! Wracam sobie w dobrym humorze z zakupów, jakas taka spokojna o swoje zdrowie, o dziwo, i spotykam moja lekarke rodzinna, która zna mnie od dziecka i moja historie z węzłami też. No i pyta czy się wyjaśniło. No to jej mówię o szpitalu, hematologu, usg, morfologii. I mówię, że chyba będę żyć. A ona do mnie :"wiesz różyczko, ja to bym jednak tego węzła pobrała, w medycynie nic nie wiadomo, musisz być pod kontrolą hematologa" Nic gorszego nie mogła mi powiedzieć... To tak, jakby mi powiedziała, że jednak tego chłoniaka mam
  3. Tukaszwili, no i słusznie :) jedzenie na pewno wpływa na kondycję organizmu, wyniki, samopoczucie itp. Itd. Tak samo sport :) Niestety, zdrowe żywienie i kondycja nie jest gwarancją długowieczności w pełnym zdrowiu. Czasem tak myślę, że to wszystko takie niesprawiedliwe- widzę nieraz ludzi, totalnie nie dbających o siebie, piją, palą, źle się prowadzą, a żyją kupę lat i na nic się nie skarżą, a taki, który dba o siebie, okazuje się być chorym. Wszędzie trzeba znalezc złoty środek, nie ma co przeginac, ani w jedną ani w drugą. Mój narzeczony ciągle tylko sport, sport, zdrowe odżywianie itp. Z tego zdrowego stylu życia ma porozwalane stawy, zakrzwpice i żylaki :)
  4. Potwierdzam, moi rodzice po kolonoskopii chyba z 4 dni narzekali na dyskomfort w brzuchu.
  5. Ania łapy precz od swoich węzłów! bo z tego co można tu zauważyć węzły to ulubiony temat wielu hipichondrykow, tak jak rak jelita, guz mózgu i stwardnienie rozsiane. A i czerniaki, pieprzyki też lubimy :) ja dzięki Bogu nie miałam nigdy żadnej fazy z moimi pieprzami, a mam ich na ciele co nie miara. Nawet mi przez myśl nigdy nie przeszło, żeby się im jakoś wnikliwiej przyglądać. W zasadzie do tej pory jest to jeden z najlepszych dni w ostatnim czasie. Dzisiaj to nawet mało rozmyślam o węzłach i chloniaku. Wracając do filmów... Jak mi się na dobre rozkręcila węzłowa faza, to jakoś w styczniu lub w lutym akurtlat mówili o jakimś DJ, który umarł na chłoniaka. Potem przewijam fejsa a tam: Moja mama choruje na chłoniaka rozlanego, przekaż 1%. Myślałam, że się wykończe. Oczywiście, to ZNAK. Bo nigdy wcześniej nie słyszałam o takim nowotworze, nigdy jego nazwa nie przewinęła się w moim otoczeniu. A nagle wyskoczyły mi węzły a tu... CHLONIAK, CHLONIAK. Ania, udanego relaksu, kochana. Odpoczywaj tam, oddychaj pełna piersią, zapomnij o wszystkim i ciesz się chwilą! Żadnych chorób i innych historii :) Ja też bym z chęcią wyskoczyła, ale nad morze, żeby trochę zmienić klimat :) Pola, racja, trzeba zrobić coś dla siebie, samemu sobie sprawiać przyjemność, bo zasługujemy na to!
  6. Zestresowana1990 ja dziś byłam już 4 razy w toalecie, z biegunka. Najlepsze jest to, że jeszcze nic nie jadłam. Za to wczoraj nie wytrzymałam i o 23 zezarłam tabliczkę czekolady. Mój narzeczony oglądał jakiś film, a tam tekst:" ma Pan bialaczke, co Pan wie o tej chorobie". Myślałam, że dostanę szału. Dziś poki co jest względnie. Postanowiłam, że po pracy pojadę na zakupy i kupię sobie coś ładnego. A co u Was? :)
  7. Trochę się uspokoilam, mój narzeczony dał mi się obmacac, choć do tej pory nie było o tym mowy. W końcu mówi : masz, zobacz sobie, może się uspokoidz. Dotykam, a tam.... Pełno węzłów na szyi. Przynajmniej z 6, dobrze wyczuwalnych. A on z uśmiechem:"no widzisz, mam je od dawna, żyje i mam się dobrze". W pachwinach też ma... Od razu mi zapowiedział, żebym go na usg nie wysyłała. A swoją drogą, jest kochany. Jestem dla niego nieraz taka niedobra, ciągle skupiona na swojej chorobie, że na jego miejscu w ogóle przestałabym się odzywać, a on dziś wrócił do domu z kwiatami i mówi, że może chociaż na chwilę się uśmiechnę
  8. No fakt, żaden radiolog nic nie mówił o pobraniu, wręcz przeciwnie, że nie mam choroby układowej i że mam sobie dac spokój. A jeden, ten najlepszy, do którego idę znów za tydzień, to mi w wyniku napisał, że nie mam powiększonych węzłów, bo cytuję:" węzły są, ale niegroźne, najważniejsze są niezmienione, napisze, że nie ma, bo jak napisze, że są, to zaczną z Panią cudowac, szukać, a nie ma czego. Także przygodę z węzłami ma Pani zakończona", a potem wylądowałam w szpitalu do pobrania bo wyszły pachwinowe. I tak w kółko.
  9. Tak, to ja chodzę na usg jak opetana, ale zamiast mieć ich coraz mniej to mam ich coraz więcej w coraz to bardziej dziwnych miejscach. Na szyi, na dole szyi /nad obojczykiem (co radiolog to inna wersja), pod obojczykiem, w pachwinach, wczoraj wyczułam guza w policzku... Do tego od września mam świąd skóry pleców. I temperatury codziennie. Co do samych wezlow, są długie, niektóre mają po 2cm, ale są wąskie. No, ale zamiast malec i się zmniejszać to jest ich coraz więcej! jeszcze jak były tylko na szyi to jakoś żyłam, ale dla mnie węzły w takich miejscach jak np. Obojczyki są jednoznaczne.
  10. Ale ja mam tak codziennie po południu w pracy czułam, ale musiałam trzymać fason ja mam jakąś obsesję, wszystkim patrzę na szyję i obojczyki i jak widzę coś wystającego, to myślę: on też ma węzły! Czy ktoś zna się trochę na tych węzłach? Czy taki węzeł, który jest niby prawidłowy, ma zatokę itp. Może się okazać nowotworowy, albo z czasem się "zepsuć"?
  11. Boże, nie mogę się ogarnąć, próbuję i nie mogę ja jestem pewna, że mam tego chłoniaka jestem cała rozpalona, temperatura 37,3... Pod pachami nadal mnie boli.
  12. Ja też praktycznie żywie się samymi owocami i warzywami, czasem w szale pozwolę sobie na czekoladę, ale potem mam mega wyrzuty, bo dolarmilam raka... Dosłownie wyobrażam sobie, jak się cieszy i rośnie w siłę... Z napojów to tylko woda i zielona herbata i melisa.. Kawy nie pijam, bo pogłębia mój niespokojny nastroj. Sportu już nie uprawiam, chociaż bardzo lubię i duzo biegalam i chodziłam na basen i siłownię.kiedys chciałam zostać siatkarki, ale jestem za niska :) Zresztą mój narzeczony ma bzika na punkcie sportu, więc zawsze czas spedzalismy aktywnie. Ale nie robię Juz nic, bo po pierwsze nie mam siły, a po drugie nie chce jeszcze bardziej schudnąć (teraz prawie w ogóle nie jem, jak coś wcisne to boli mnie żołądek, schudłam 8kg i ważę 49kg przy wzroście 170 ) Wyszłam z pracy, znów czuje temperaturę, generalnie znów mi się nasila i zaraz zacznie się jazda jak codzień
  13. Ja niestety nie wierzę w coś takiego jak wizję po śmierci klinicznej. Znając możliwości naszej psychiki myślę, że wynikają one z tego, że pomimo, iż serce przestało pracować to mózg żyje nadal, dlatego w wyniku jakiegoś czynnika wytwarza dziwne omamy. Czasem wydaje mi się, że śmierć wygląda, jak wprowadzenie w narkoze, po prostu jest pustka.... I to mnie przeraża. Bo gdybym była pewna, że coś tam jest, to może i bym się tak nie bała. Chociaz oczywiście wierzę w Boga, no i na tym ma wiara polegać- trzeba zaufać.
  14. To forum to cudowna sprawa, bo wszyscy się tutaj rozumiemy :) bo w rodzinie nikt nie jest w stanie przetrawić moich lękow. I ludzie są świetni, to prawda :) 23 lata i rak żołądka?? Bez Jaj... Normalnie, aż mi słabo. Nie dziwie się, że masz taki strach, bo codzienne obcowanie ze śmiercią dzień w dzień, to niełatwa sprawa. Szczególnie w wypadku zaburzeń hipochondrycznych. To sypanie soli na swoje rany. Zawsze podziwiam ludzi, którzy się tych zawodów nie boją. Mam nadzieję, że kiedyś wszyscy z tego wyjdziemy. Czekam na dzień, w którym Ty Zestresowana1990 przestaniesz się bać raka jelita, a my Pola odpuścimy sobie węzły. Jesteś bohaterka, że mimo wszystko się nie poddajesz, dbasz o narzeczonego i dziecko :) to ważne! Ja też układam sobie w głowie pewne rzeczy, bo ostatni miesiąc w moim wykonaniu to jakaś zalamka totalnie. Ja wręcz wegetuje, myśląc, że toczy się we mnie śmiertelny proces. Doprowadza mnie to do histerii. W pracy jakoś się trzymam, uśmiecham się do ludzi, jestem mila, pomocna. Pilnuje, żeby nie przelewać na nikogo moich prywatnych wewnętrznych rozsterek. Ale po powrocie do domu jest masakra. Wsiadam do auta i w ryk. Najzabawniejsze jest to, że najbardziej boję się nowotworu, który generalnie jest najlepiej rokujacy. Wiadomo, ja chloniaki też ludzie umierają, ale w zestawieniu z np. rakiem jelita, to chloniak przy tym wypada jak mocniejsza grypa. Kurde, na grypę też można umrzeć. Mogę jechać z pracy i mieć wypadek. Przeznaczenia nie zmienimy, możemy zmienić tylko nastawienie. Przecież jak widzicie ciemne chmury na niebie, to nie oznacza, że na pewno spadnie deszcz i będzie burza :)
  15. Pola jestem kierownikiem działu spedycyjnego w firmie transportowej. Między czasie zaocznie zrobiłam licencjat z logistyki. Mam więc mega odpowiedzialność na sobie i muszę być skupiona i ogarnięta, bo zarządzam ludźmi! Ale zamiast tego, ja myślę ciągle o moim raku, węzłach i objawach i guzach na ciele. Policzek mnie tak boli, że masakra od tego macania. Co do przemyśleń, myślę tak samo. Przebadalyamy się, nie zaniedbujemy zdrowia, to nie tak, że chodzimy z dziwnymi objawami całe lata. Ja czasem się zastanawiam skąd mi się te zaburzenia wzięły. Ucieczka w chorobę to generalnie wynik jakiś ukrytych problemów. A ja miałam cudowne dzieciństwo, beztroskie życie, mam kochająca się rodzinę, cudownego narzeczonego, który ściągnąłby mi gwiazdkę z nieba, gdybym chciała. Mam mnóstwo znajomych i przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. I pomimo, że ostatnio zachowuje się jak totalnie aspoleczny osobnik, unikam spotkań, jestem wiecznie smutna, to i tak dzwonią i próbują mnie z tego wyciągnąć. Nie mam problemów w pracy, nie narzekam na finanse, tak samo mam własne mieszkanie, samochod, a do tego bez złotówki kredytu. Więc czego może mi brakować? Moja mama mi ostatnio powiedziała, że właśnie nie mam problemów, dlatego sobie je stwarzam. Ale... I tak wkrecam sobie chłoniaka. Indolentnego- łagodny, wieloletni przebieg. Ale mimo wszystko nadal złośliwy...
  16. Myślę, że psychoterapia to dobry pomysł :) szczególnie behawioralne-poznawcza może przynieść skutek :) Mi niestety metody psychologiczne nie pomagają, bo na wszystkie argumenty za, potrafię odbić piłkę na przeciw. Trochę te swoje studia winie za mój obecny stan, bo trochę wiem, jak działają te wszystkie terapię, trochę te metody znam (wiadomo, że nie wszystko) i to jeszcze bardziej mnie napędza w tą złą stronę. Moja przyjaciółka, która psychologię skończyła, nie ma do mnie sił Siedzę w pracy i nie mogę się na niczym skupić. Ludzie do mnie mówią, a ja nie wiem o co im chodzi
  17. Mam strasznie zły dzień. Idę dziś do pracy, bo mój majowkowy urlop dobiegł końca, ale w ogóle nie mam na to ochoty. Standardowo rano po przebudzeniu pierwsza myśl: boli szyja, może wyszły nowe, albo są wielkości pomarańczy. Przypomniała mi się gula w policzku i już w ogóle masakra. W nocy snilo mi się, że lekarz daje mi wynik a tam: chloniak nieziarniczy. Oczywiście panikuje, ze to znak. Bolą mnie mięśnie klatki piersiowej, nie mam pojęcia od czego. Serce mi wali, brzuch boli, głowa pęka, a i jeszcze ciągle mnie boli pod lewym żebrem... I ta obsesja myśli... Ciągle tylko o chorobie. To będzie bardzo zły dzień. A jak u Was? Miłego dnia Wam życzę :)
  18. Kintre ja mam w wybroczynach całe ręce, na brzuchu i udach też mam :) ale białaczki nie mam, mój hematolog mówił, że przy białaczce białe krwinki są mocno ponad normę albo mocno ponizej ("jakiś tam rodzaj białaczki). I że w rozmazis często występują jakieś dziwne sprawy, więc nie panikuj :) i faktycznie w ciąży morfologia się zmienia, leukocyty idą w górę :) będzie dobrze! Polaa21 taaak, to na bank cytomegalowirus, więc bądź spokojna :) właśnie zauważyłam, że teraz znów jakąś fala przeziębien przechodzi mnie na szczęście jeszcze nic nie dotknęło, mimo, że niedawno mój narzeczony kaszlal i bolało go gardło. Najgorsze są te natretne myśli... Ciągle o chorobach, zdrowiu, te wizje - ja, chora, wśród kroplowek bez włosów, obserwuje jak moi znajomi korzystają z życia, bawią się i cieszą. Czasem wydaje mi się, że to moja jakas kara - za to, że kiedyś niczego się nie bałam, żyłam aż nadto beztrosko, że wszystko mi się bezproblemowo poukladało, że bawiłam się, szalalam, często ryzykowałam zdrowie , nie myśląc o konsekwencjach, więc teraz spotkała mnie za to kara....
  19. Ja rano mam tak 36,5 albo niżej, a już po 12 koło 37, kolo 18 37,2. Ale oczywiście są dni, kiedy się to zmienia, czasem wyższa mam juz po wstaniu(ale to zazwyczaj po owulacji). Tylko, że nie czuję tej temperatury dopóki sobie o niej nie przypomnę i wtedy: czoło gorące, dreszcze, jak na przeziębienie.
  20. No właśnie :) kurde, mojej koleżance wykryli insulinoodpornosc, inne maja dużo problemy z tarczyca, i cieszą się życiem. A ja mam węzły - fakt, ale dużo ludzi ich ma. Tego na policzku to pewnie bym olala, gdybym nie miała wkrętów. Nawet nie wiem, kiedy się pojawił. Zrobiłam wszystko co mogłam. Nie olalam, przebadalam. Chirurdzy nawet nie chcieli ich wyciąć.. Myślę, że chyba by mnie nie zostawili na pastwe losu, gdyby coś wyglądało nie tak. Jedyne co mi spędza sen z powiek to TEMPERATURA. Gdyby nie ona to chyba bym całkiem olala. Nie mam boli po alkoholu, nie mam nocnych potów. A ten węzeł w policzku to po stronie właśnie tej zasranej ósemki, przez nią mam tam cale popękane dziaslo. Ona mi często krwawi itp. Kurde noo... Sama się już próbuje pocieszać.
  21. Zestresowana1990 no właśnie, nie wiem od kiedy to mam. Ale wiesz co? Ja nawet nie mam siły panikowac, coś mi odwalilo. Stwierdziłam: skoro inne węzły nie wyglądają na nowotwór, to ten jeden pewnie też nie jest nowotworowy, bo inne też raczej by były. Za tydzień ide do najlepszego specjalisty w regionie, więc powiem mu o tym, niech sprawdzi. Poza tym, gdybym miała chłoniaka, to raczej miałabym osłabiona odporność, źle bym się czuła. Ja co prawda źle się czuję, ale pod względem psychicznym. Poza tym w płucach czysto, w brzuchu czysto, śledziona ok... No i na dodatek mam problem z zębami, mam zatrzymane w dziaslach 2 ósemki i jedna 9, a ósemka która wyszła mocno daje mi się we znaki (częste afty, owrzodzenia itp.). Czekam do 17.05 na ich chirurgiczne usunięcie. A jeżeli nawet coś ma mi być, to przecież... I tak tego nie zmienię. Idę się napić wina. :)
  22. Jak jest kat żuchwy po lewej to tak 2 cm w stronę nosa i ciutke do góry. Nie muszę mocno, troszkę ucisne w tym miejscu i już czuję. A po drugiej stronie nic nie Mam, mięciutko.
  23. Bolal mnie, ale tylko chwilę. Ale żeby od tego zrobił guz w policzku? No nie wierzę... Nawet nie szukałam, po prostu podparlam głowę o rękę i nagle czuje pod palcem jakąś gule, sprawdzam po drugiej stronie - nie ma. Wiecie co.... To mi się już naprawdę nie podoba.
  24. Jestem mistrzem... Znalazłam guza w... Policzku. I boję się, że to powiększony węzeł twarzowy, bo po drugiej stronie tego nie mam. Ja nerwice mam od 2015, ale wtedy nie poszukiwałam namiętnie chorób, nie macalam się. Najgorzej jest w zasadzie od października. I teraz jeszcze to coś w policzku, to na bank nie mój wkręt, czuć tam wyraźnie gule, twarda, której nie mam po drugiej stronie w tym samym miejscu.
×