Skocz do zawartości
Nerwica.com

Roza00

Użytkownik
  • Postów

    552
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Roza00

  1. Ratujcie mnie!!!! Kto mi wytłumaczy skąd się wziął u mnie podobojczykowy.... Nie daje rady już z tym. Boli mnie cała szyja i obojczyki....
  2. Biedronka jeżeli nigdy się nimi nie przejmowałas, to nawet nie zaczynaj czytać na ten temat. Ja niestety się naczytalam. Nie mogłam spać w nocy. Kolatanie serca, ścisk, myślałam, że się udusze i umrę. Do tego ciągle wydaje mi się, że węzły rosną albo pojawiają się nowe. Wcześniej namiętnie się macalam, a teraz boję się już dotykać, żeby nie wyczuć czegoś nowego. Najbardziej się boję, że wyskoczy mi jakiś węzel gigant i nagle okaże się, że mam tego chłoniaka, mimo, że mnie wszyscy uspokajali. I zmarnowałam tyle miesięcy bez leczenia. I potem będzie już za późno. Przecież jak zaczynałam swoją przygodę z węzłami miałam powiększone tylko na szyi. A teraz... Szyja, obojczyk, pachwiny... Pod pachami też mam, ale stłuszczałe. Mam pytanie do dziewczyn. Czy któraś z Was miała zaburzenia hormonów kobiecych? Jeżeli tak, to jakie mialyscie objawy. Dodam, że jeżeli chodzi o tarczyce, to tsh mam poniżej 1-czyli według lekarzy idealne jak na mój wiek, Ft3 i ft4 też w normie, Tak samo jak przeciwciała na autoimmunologiczne choroby, np. Hashimoto - też w normie.
  3. Ja też tak mam! I te większe są właśnie takie wypukłe. A niektóre to takie maleństwa, że muszę pod oczy wziąć rękę, żeby je zauważyć. Ja wątrobę miałam przebadana Wzdłuż i wszerz, jak miałam chloniakową diagnostykę. Tyle badań z krwi, co ja zrobiłam na wątrobę, to chyba świat nie widział. Wszystko w normie. No i usg oczywiście. Ja te kropki też mam od kilku lat w sumie, pierwsze zauważyłam jak miałam chyba z 17 lat. Ale teraz mam ich więcej. I oczywiście wkręt, że to białaczka, chloniak itp. Zdążyłam już się naczytać o czerwienicy, a z racji, że od zawsze mam erytrocyty w górnej granicy normy, to już szaleństwo. Kiedy to się skończy, to ja nie wiem. Moje węzły przez pół dnia dały mi spokój, a teraz znowu wracają te myśli, że to cholerstwo pewnie się wolno rozwija i dlatego nie mogą tego zdiagnozować.
  4. Ja nie mam tego dołącz plik xd a powiedz, one też mają taki u Ciebie żywo czerwony kolor? Jak krew?
  5. Ja mam to głównie na rękach, na brzuchu bardzo mało, dosłownie kilka. Można wstawić tu zdjęcie?
  6. Taak, niektóre są większe, niektóre mniejsze, takie plamki, jakby mnie ktoś czerwoną farbą pochlapal. Już napisałam do mojego hematologa i wysłałam mu zdjęcie. On wie, że ja wariatka jestem xD ale mam tego naprawdę pełno...
  7. Popołudniami 37,1-37,3 nawet po miesiączce. Ale zmartwilo mnie dziś co innego. Na rękach mam takie żywo czerwone malutkie plamki, mają kilka milimetrów, w sumie, miałam ich kilka już kilka lat temu, ale dziś zauważyłam, że sporo ich przybyło. To są chyba wybroczyny czy jakoś tak. Czy ktoś z was ma takie coś?
  8. Dlatego, że podczas stresu nasz żołądek i jelita inaczej trawią, generalnie przez stres system pokarmowy najbardziej dostaje po tyłku, bo jest na te bodźce najbardziej wrażliwy. Zatem pojawiają się jasne, żółte stolce, resztki jedzenia, biegunki, zaparcia, przelewania. To tak jakbyś ciągle jadła posiłki szybko i w stresie. Stres rozregulowuje cały organizm. I niestety jest zapalnikiem dla innych chorób. Jaką macie temperaturę ciała popołudniami?
  9. Polaa21 przeoczyłam Twój post. Lekarz i hematolog powiedzieli, żeby się nie przejmować nawet tym podobojczykowym i tymi dolnym szyjnymi. Bo mają zatoki i prawidłowa strukturę. Hematolog napisał mi w karcie pacjenta, że węzły nie wymagają dalszej diagnostyki i leczenia. I zakaz robienie usg co 2 tygodnie xD i czytania neta. Mam ślub we wrześniu, a cała organizacja zajmuje się moja mama i przyjaciółka-świadkowa, bo gdybym ja się tym zajmowala, to nie wiem, czy w ogóle by się to wesele odbylo.
  10. Zestresowana1990 to normalne objawy nerwicowe, dam głowę, że w nocy śpisz niespokojnie, ja dziś od rana tak mam, serce mi wali, niedobrze mi, dusi mnie. Masakra. I chociaż wczoraj powiedziałam sobie dość, jeżeli chodzi o węzły, to czuję, że moja nerwica znów próbuje gdzieś uderzyć. Ale nie daje się i Ty też się nie dawaj. Przejdź nad tym do porządku dziennego, bo im bardziej się będziesz na tym skupiać, tym objawy bardziej urosną... W Twojej głowie.
  11. Moi rodzice mieli kolonoskopie w uśpieniu, super, nic nie pamiętają z a dania, tylko mama potem wymiotowała narkozą. Z tym, że moja mama ma naprawdę słaby żołądek i potworną chorobę lokomocyjną i ponoć dlatego tak reaguje na znieczulenia. A ja byłam wczoraj u mojego hematologa. Siedziałam godzinę w gabinecie. Cudowny człowiek. Wszystko mi wytłumaczył. Powiedział, że moje węzły nie wymagają dalszej diagnostyki, żebym przestała się badac, bo wpadnę w paranoje. Jedyne co go niepokoi to moje stany podgorączkowe. Ale na nowotwór zupełnie nie wygląda. To jedyny lekarz, któremu ufam. Jest hematoonkologiem, a z pacjentami z białaczkami, chłoniakami ma styczność każdego dnia. Uświadomił mi też, że internistą często brakuje elementarnej wiedzy... Zapytałam o morfologie przy chłoniakach, bo zazwyczaj się nią lekarze zasłaniają. Powiedział, że morfologia przy chłoniakach długo zostaje prawidłowa, bo chloniaki długo nie naciekają na szpik. Tak samo z OB i Crp, niekiedy w ogóle nie wykazują stanu zapalnego. Ale zazwyczaj obraz węzłów w usg jest nieprawidłowy. Tzn, węzeł nie ma zatoki albo ma zatokę słabo widoczna, łączą się w pakiety, mają kształt kulki. A moje to typowe fasolki :) zwrócił też uwagę, że mam bardzo napięte mięśnie, kazał iść na masaż relaksacyjny, bo napięte mięśnie (głównie maja to nerwicowcy) utrudnia swobodne spływanie chlonki, przez co węzły faktycznie mogą się powiększać. A pachwinowymi kobiety w ogóle nie muszą się przejmować. No chyba, że są jak śliwki. Tak więc :KONIEC Z WĘZŁAMI.
  12. Zakazana88 ale to naprawdę trzeba mieć pecha. Jak miałam jazdę z jelitami, to mój rodzinny powiedział, że nowotwór w tym wieku ma takie prawdopodobieństwo, jakby Ci cegła na głowę spadła jak idziesz ulicą. Oczywiście oprócz chloniakow, bo one lubią młodych niestety.
  13. Oloweczki raz twarde, raz miękkie, nie ma reguły.
  14. Niby tak, ale w mojej miejscowości jest dziewczyna w moim wieku (25 lat), która powoli przegrywa właśnie z nowotworem jelita grubego. Były organizowane różne zbiórki na leczenie za granicą. Ale to faktycznie trzeba mieć życiowego pecha.
  15. Zestresowana1990 wyluzuj, wiem, że łatwo powiedzieć, ale ja mam dokładnie taką samą sytuację, raz biegunka, raz niby ołowkowe, tak samo różna paleta barw :) a już o rytmie nie ma co wspominać. Zanim zapadłam na nerwicę to wszystko chodziło u mnie jak w zegarku, szczerze to byłam okazem zdrowia, i jakby mi ktoś kilka lat temu powiedział, co będę wyrabiać dzisiaj, to bym się ironicznie uśmiechnęła i popukała w czoło. W życiu bym sobie nie dała pobrać krwi, przerażało mnie to śmiertelnie. A dziś... Mogłabym mieć pobieraną kilka razy dziennie. Niestety, przez te lata straciłam 3 ważne dla mnie osoby, zachorowała moja mama i choć finalnie wszystko skończyło się dobrze i nie było to nic bardzo poważnego, to strach jaki mi wtedy towarzyszył został mi do teraz. Ja mam takie fazy - jak przestaje się martwić o siebie, to zaczynam szukać chorób u bliskich, wozilabym ich po lekarzach, robiłabym im badania, panikuje, jak wspominają, że się źle czują, albo coś ich pobolewa. Ale od kiedy mam jazdę z węzłami jestem skupiona tylko na sobie i nic innego nie ma znaczenia
  16. Ja też wmawialam sobie raka jelita grubego i raka trzustki. Wsluchiwalam się w prace swojego żołądka. Przeszło mi, jak zaczęłam przygodę z węzłami. Niestety, to nie tak, że sobie wymyśliłam problem. Powiększone węzły są i nie daje mi to spokoju. Na dodatek naczytalam sie o chłoniakach nieziarniczych, że rozwijają się powoli, a węzły przy nich mogą się raz zmniejszać, raz powiększać. Ale jak to powiedział mi lekarz prowadzący - "ja też mam powiększone węzły na szyi i w życiu bym ich sobie nie wycinal do badania, a w pachwinach powiększone węzły ma 90% kobiet od depilacji. Węzły po to są." i może dałabym sobie spokój, gdyby nie ta temperatura... Wszyscy mają mnie już dość, lekarze swoje, a ja swoje. Mój narzeczony już po pierwszym usg, na którym lekarz stwierdzil, że mam dać sobie spokój, byłby spokojny, a ja obskoczylam już 8 radiologow i każdy mówi, że ok.
  17. Nie wiem jakie ob jest teraz, tydzień temu miałam 14, a w lutym 8... Więc wzrost. A wyników ze szpitala nie widziałam, wiem tylko tyle, że są prawidłowe - tak powiedzieli lekarze. Mówią, że mam się nie martwić, a ja im w ogóle nie wierzę.
  18. Leze w szpitalu 3 dni i dowiedziałam się, bo dwukrotnym usg, że pobrania nie będzie. Krew prawidłowa, obraz węzłów prawidłowy, wszystkie mają prawidłowy kształt i zachowana zatoke tłuszczową. A stany podgorączkowe mogą być od nerwów. Lub od zębów, bo mam do usunięcia 2 ósemki i - "uwaga- jedna dziewiątka. Podobojczykowego już dziś na usg nie znaleziono... Nie wiem o co kaman. Za 3 miesiące do kontroli, chociaż mało prawdopodobne, żeby był to jakiś nowotwór - według lekarza. Powiedział też, że mam mu zaufać. A z tym trochę ciężko.
  19. Generalnie lokalizacja jest nieciekawa, chodzi o ten obojczykowy, no i te moje stany podgorączkowe dzien w dzień. Ale najchętniej to bym stąd zwiala do domu no i są małe, mają do 2cm. Ale nic mi nie powiedzieli, jakie wyniki krwi itp.
  20. Generalnie lokalizacja jest nieciekawa, chodzi o ten obojczykowy, no i te moje stany podgorączkowe dzien w dzień. Ale najchętniej to bym stąd zwiala do domu no i są małe, mają do 2cm. Ale nic mi nie powiedzieli, jakie wyniki krwi itp.
  21. A ja właśnie leze w szpitalu na chirurgii i czekam na pobranie węzła do badania. Dziś miałam kolejne usg i okazało się, że podobojczykiem też jest jeden, ponoć wszystkie o prawidłowej strukturze. Niestety, mam przeczucie, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Siedzę i ryczę, a wszyscy patrzą na mnie jak na wariatke.
  22. A ja znowu temperatura. I czuję nowe malutkie węzły w okolicy szyjnej/nadobojczykowej. Ja mam ob 14, a w lutym miałam 8. Więc coś się dzieje. Jestem już załamana tym wszystkim. I prawie pewna tej najgorszej diagnozy. Doszedł mi jeszcze suchy, duszący kaszel. Ale lekarze dalej twierdzą, że nic mi nie jest. I każą mi żyć i nic z tym nie robić. :(
  23. Ja ten mocny atak hipochondrii mam w zasadzie od Świat Bożego Narodzenia, wtedy dojrzałam biała plamę na oku, a z racji, że kiedyś przechodziłam zapalenie rogówki (czym się wcale wtedy mocno nie przejęłam), to ubzduralam sobie, że to powikłania i na pewno rak. Tydzień później wyczułam zgrubienie w piersi, była wyraźnie większa i bardzo bolesna. Pobiegłam do ginekologa, wyblagalam, żeby prywatnie przyjęła mnie w Nowy Rok! Dojrzała jakis naciek zapalny i kazała iść na usg, bo jej głowica nie była dokładna. Dostałam antybiotyk. Po konsultacji z doktorem Google wyszło, że mam zapalnego raka piersi. Bardzo źle rokujacy. Na usg nie wyszło żadnych zmian, wszystko w normie, żadnych nacisków zapalnych. A kilka dni potem zaczęła się jazda z węzłami, która trwa do dziś. Choć pierwszego węzła wyczułam w październiku za uchem, spanikowana Pobiegłam na morfologie z crp. Wyszła idealna. Więc dałam spokój. Wezel zmniejszył się po kilku dniach. Ale powrócił w styczniu i tak od tego czasu się z tym woze po lekarzach. Nie mam już sił.
  24. To niesamowite co nerwica wyrabia z człowiekiem. Mój narzeczony też już mi grozi rozstaniem, a mamy ustalony termin ślubu na wrzesień. Nie biorę tego na serio, wiem po prostu, że szuka sposobu, żebym się otrząsnęła. On nie może pojąć jak to jest, że 4 radiologów mówi mi, że na 100% nie są to węzły nowotworowe, a ja dalej swoje. Może i bym uwierzyła, gdyby nie ta temperatura. Biedronka, myślę, że Twój mąż testuje taki sam sposób jak mój narzeczony. Szkoda, że nie potrafią zrozumieć, że hipochondria nie ma wyłącznika i włącznika, jak światło w pokoju.
  25. W drugiej fazie taka temperaturę potrafię sobie wytłumaczyć, ale teraz jestem po miesiączce a temperatura dalej taka wysoka, nie czuję tej temperatury fizycznie, ale obsesyjnie ją mierze. A to w połączeniu z węzłami chłonnymi daje mi jedynie obraz... Wiadomo czego. Tak, mierze pod pachą. W ciąży też nie jestem a taka temperaturę mam już od stycznia cały czas. Jak mnie nie zezre chloniak, to zabije nerwica.
×