Skocz do zawartości
Nerwica.com

no_fear

Użytkownik
  • Postów

    57
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez no_fear

  1. Ale jej siostra komedia będzie miała całkiem niezły :) [ Dodano: Sro Cze 28, 2006 11:27 pm ] A tak na poważnie. O ile nie ma się naprawdę głebokich objawów wydaje mi się że pobyt w szpitalu (no może niektóre są naprawdę przyjemne - ale nie w Polsce) i widok tych wszystkich innych przypadków ciężkich i cięższych może tylko podłamać morale w stylu (i ja tu trafiłem ....). Czasami może za szybko się poddajecie...przetrzymanie tego krytycznego momentu buduje w was tę siłe na wychodzenie, pamięć o nim będzie was zawsze powstrzymywac przed zawracaniem i poddaniem się gdy czasem będzie brakło siły. To jest walka. Życie jest po części walką ze swoimi słabościami i powracanie do życia musi was jej nauczyć.
  2. Miałem podobne podejście, teraz z perspektywy wiem ze w tych najgorszych momentach powininem bardziej pomagac sobie chemią - za bardzo mnie to wymęczyło zanim psychoterapia zaczęła działać.
  3. Ciekawa historia. pietruszka w całym jej przebiegu jedna rzecz mi sie rzuciła oczy, dzięki której wydaje mi sie że nie uda ci sie zabrnąc głebiej w nerwice, a mianowicie: dużo samodzielności i kierowania własnym losem. Niezmiernie ważna jest jeszcze jedna rzecz, którą przy okazji tych cech możesz rozwinąć - budowanie własnej silnej tożsamości, która pozwoli ci skutecznie i zgodnie z własnym JA podejmować trudne decyzje życiowe (niepodjęcie ktorych moze utrzymywac cię w szkodliwym dla ciebie schemacie, relacji lub otoczeniu). Ogólnie rzecz biorąc widzac że miałas skłonności do nerwicy naprawdę nieźle!
  4. Ciekawe, że ludzi którzy tak mocno "trzymają" sie afirmacji cechuje podobna retoryka wobec innych...
  5. Ale masz wyczucie, najpierw chciałem wybrac sobie nick no_limit, ale wygrało no_fear - tak żeby dać po garach wspomnieniom to jak się rozliczamy wystawiasz faktury ?czy na lewo? ps. fajnie było kochający, przejażdzką z tobą to jak jazda syrenką po autostradzie po lewym pasie, no ja jednak juz zakończe, bo admin zamknie temat , a może się jeszcze komuś przyda...
  6. Jaka szkoda do tej pory miałeś tyle czasu dla mnie... Mam nadzieję że jeszcze coś ciekawego mi się uda napisać. Daj mi znać jak w końcu trafię w twoje gusta.
  7. Mogę pogadać z tobą przez telefon, jezeli chcesz info na PW?
  8. Po pierwsze nie odwracaj kota ogonem i nie wykręcaj się o zdrowej samoocenie nie wspomniałeś ani słowem, do tego momentu - zresztą tak naprawdę przyznając mi rację. - to jest zdrowa samoocena. Zwróciłem uwagę na wysoką samoocenę jako metode rozwiązywania konfliktów wewnętrznych oraz wysoką samoocene w kontekście twojej osoby: To jest zdrowa samoocena? Bo ja tu widze tylko wysoką... Na samoocene nie patrze przez zaden inny pryzmat niż zgodny z rzeczywistością i realny. Wysoka samoocena owszem może się objawiać jako pycha - a o takiej pisałeś. Nie mam szans konkurować z twoimi elaboratami... Poza tym nie lubie zbytecznej paplaniny. Staram się rozmawiać o konkretach i zmierzać do sedna. ... dawno przestałem mieć z tym problem, a jeżeli czasami widzę że czemuś nie mogę podołać wole się przyznać do słabości niż - przewartościowywać - co w twoim przypadku ma często miejsce nie jestem głodny właśnie zjadłem solidna kolację obawiam się że nic takiego nie zobaczysz póki nie zdejmiesz tych magicznych okularów z napisem "wysoka samoocena" i nie wyjmiesz słuchawek z uszu w których dzwięcznie brzmią sonety afirmacyjne. w ogóle jestem bardzo nieudolny, chyba najbardziej w tym, że mimo tego że walę grochem o ścianę nie przestałem dyskutować z tobą To moze być niezły refren kolejnej afirmacji z dedykacją dla mnie, o którą niniejszym uniżenie proszę...
  9. No ale melisso, ja nie wiem czy kochający jest sobą czy nie, zreszta to nie ma znaczenia. Chodzi o jego podejście do konwersantów w niektórych przypadkach.
  10. melissaa Przedstawiam swoje poglądy. Nie krytukuję bezpodstawnie i bez argumentów, napsiałem dlaczego sztuczne podnoszenie swojej samooceny nie gwarantuje rozwiązania konfliktów wewnętrznych - nawiązałem też do tego, że realizm w samoocenie jest miedzy innymi podstawą do pracy nad rozwiązywaniem konfliktów wewnętrznych. Mogę to rozwijnąć, z tym że to jest temat "Cholerny nipokój" a nie konflikty wewnętrzne. Nie mam raczej niskiej samooceny, sataram się żeby była ona realna. Konstruktywna krytyka nie ma tez wiele wspólnego z samooceną. To że przy okazji odniosłem się personalnie w zakresie wysokiej samooceny do kochającego, to dlatego, że obserwując niektóre jego wypowiedzi zauważyłem że może mieć z tym problem.
  11. melissaa Ja tylko zwracam uwagę na niektóre błędne przekazy kochajacego, które forsuje na forum. Wiele jego przemyśleń jest sensownych. A to że przy okazji coś tam wychodzi po drodze . Chyba dobrze, że dzieki takiej wspólnej dyskusji ludzie mają trochę szerszy pogląd?
  12. To zależy gdzie cię twoje fikuśne /czasami/ teorie poprowadzą ...pchły na noc :)
  13. no_fear

    Jestesmy piękne

    Patrząc na te fotki - może by tam jeszcze Micheala Jacksona dorzucić? Bo: 1. Płeć trudna do zidentyfikowania (bez urazy dziewczyny! of course). 2. Maluje sie na maxa, ale nawet z makeupem wygląda jakby się nie malował. 3. Opanował świetną niszę rynkową - swoją popularnośc podsyca złą marką na rynku - koniunkturę ma przednią :), aż chce się powiedzieć: PRAWIE jak media-markt... :) 4. Jest ponadczasowym królem pop-u (na pewno tak mówi o sobie u psychoterapeuty (mam nadzieje że ma jakiegoś)) 5. ... do rozwinięcia :)
  14. Wysoka samoocena zagwarantowała ci ślepotę... A szkoda, bo masz jakiś potencjał.
  15. Budowanie wysokiej samooceny nie jest żadnym gwarantem na zlikwidowanie tendencji do wewnętrznych konfliktów! Nie wciskaj ludziom ciemnoty! Wewnętrzny konflikt wynika między innymi z różnic między dążaniami człowieka a jego możliwościami, jeżeli wyśrubujesz samoocenę natkniesz się tak naprawdę na kolejne konflikty (np. na forum ;D). Samoocena powinna iśc w parze z możliwościami - pokora wobec swoich słabości, ale jednocześnie jasne forsowanie swoich mocnych stron. Realizm, patrzenie na siebie jako na człowieka a nie super hero - zbawiającego świat...(kogoś mi to przypomina;D) Ps. Zapomnialem dodac że do reszty twojego tekstu nie mam uwag :) - ma sens.
  16. Achaaaaaa! To stąd te całe przerośnięte ego ... Lęk uogólniony faktycznie syf, ale - doraźnie - powinien się zmiejszać bezpośrednio ze zmniejaszaniem napięcia wewnętrznego.
  17. no to niewatpliwie masz problem :) piaskownica
  18. kochajacy Ręce mi opadają...Niedługo pewnie szczęka opadnie Moje doświadczenie w kwestii psychoterapii jest wystarczające, żeby nie wdawac się z tobą jałowe dyskusję na ten temat. Kwestionowanie psychoterapii??? I tak - sprawdzałem inne metody - wiele - wszystkie wrzucam do wora z twoimi afirmacjami - nieskuteczne przy poziomie objawów jakie miałem.
  19. kochajacy Może Widze, że jakąs tam ścieżkę znalazłeś sobie w oparciu o pewną wiedze psychologiczną. Trudno mi ocenić tak naprawdę jakośc twojego życia po tzw. wyjściu, bo to jest coś bardzo subiektywnego, a dałoby obraz czy przypadkiem nie popełniłeś jakichś błedów. (chociaż pare rzeczy mi się już rzuciło w oczy w temacie o afirmacjach) Mimo wszystko z psychologiem zawsze pewniej i skuteczniej. Poza tym dialog z osobą neutralną emocjonalnie wobec chorego jest kluczowym elementem. Wiesz, "gadanie" z samym sobą jako forma psychoterapii to troche jak leczenie sobie samemu zębów...
  20. kochajacy To nie iluzja. Ta "iluzja" rujnuje ludziom życie... wyjście z tej choroby to nie hop siup ograniczające się do zastępywania utartych destrukcyjnych schematów nowymi "zaafirmowanymi"... skuteczne i sensowne wyjście musi być świadomą pracą z własnymi emocjami w obecności psychologa, a to często jest długą i bolesna drogą, na którą nie wszyscy mogą lub chcą się zdecydować. Druga kwestia to podatność. Po "przepracowaniu" swoich emocji potzreba znowu dużo czasu na to żeby psychika sie zregenrowała do tego stopnia, żeby znosić stresy i napięcia bez pojawienia się jakicholwiek objawów. Szczerze mówiąc nie mam takiej wiedzy i nie udało mi się dotrzeć do tego, jak wygląda proces regenracji. Po sobie widze że ona następuje ale w niewielkim stopniu.
  21. może lepiej nie będę się odzywał, temat z afirmacjami wystarczająco mnie wyczerpał :)
  22. Tak, zespół jelita drażliwego jest wzmagany przez nerwice. Możesz sobie zaobserwować wzmożenie doloegliwości przy instensywniejszym i dłuższym stresie. Ja od kiedy mam ograniczone objawy nerwicowe nie mam większych problemów z drażliwością "flaczków"
  23. didado1 Nie ma wyzdrowienia całkowitego. Utopie widze w całkowitym wyleczeniu. To co napisałem świetnie rozwinął Arek 1977.
  24. Ale to utopia. Nie ma pełnego wyleczenia z tej choroby. I trzeba przestać mieć jakieś niespełnione przez 20 lat nadzieje... To nie jest katar o którym zapominamy jak przechodzi. Sukcesem - i to jest możliwe - jest zliwkidowanie uciążliwych objawów. Trzeba mieć przy tym świadomośc że niektóre mogą się sporadycznie pojawiać przy trudnych przeżyciach. Ten mięsień jest już nadwyrężony wiec jak się go znowu obciąży - zaboli, z tym że za każdym razem będziemy wiedzieli w jaki sposób go chronić i pozwolić mu się zregenerować. Wydaje mi się że trzeba się nauczyć z sobą żyć - na każdym etapie tej choroby, wyrozumiałośc wobec swojej słabości to jedna z lepszych broni w walce z nią. Poza tym spojrzeć na siebie troche innym okiem. Ja np. często przyjmowałem/uję alternatywną perspektywę - staję obok obserwuję siebie jak po pietnaście razy sprawdzam drzwi albo jak wpadam w panikę bo jakiś utarty schemat zmusza mnie do reakcji lękowej... i po prostu śmiać mi się chce, wyśmiewam absurdalność sytuacji, patrze się na siebie i najzwyczajniej widze takiego zmagającego się ze swoimi słabościami człowieka, dystansuje się... Po przez to łapię "twardy grunt", wracam do rzeczywistości. Nie użalam się nad sobą wręcz przeciwnie, traktuję te moje słabości z lekkim przymrużeniem oka. Wiem, że możecie napisać, że wcale wam nie do smiechu z niektórymi objawami. Wierzcie mi - ja też miałem tak paraliżujące objawy, że zapominałem o takiej reakcji jak śmiech na długi czas. Mimo to warto próbować.
×