od razu poczułem poprawę po Sertralinie ale były wahania okropne, raz dobrze, później masakra, czasem kilkanaście razy dziennie, obecnie spokój zupełnie jak po burzy powoli wychodzi słońce, ale zawsze jakaś chmura może nadlecieć
kiedyś najbardziej mnie bolało to że gdyby nie to że mam takie wahania, te doły paromiesięczne, gdzie zmienia mi się zupełnie myślenie i postrzeganie świata, to byłbym w zupełnie innym miejscu, a tak wegetacja bo inaczej nie nazwę mojego istnienia
u mnie się uspokoiły natręctwa fakt faktem pół roku czekania ale teraz moje myśli są ukierunkowane na zlewanie irracjonalnych rzeczy które zaczęły być całym moim życiem wkręty nie budzą we mnie żadnych emocji coś pięknego
fobie jakie miałem to strach przed jazdą ciągnikiem a natręctwa to sprawdzanie co chwilę czy mam np. kasę w portfelu, czy zamknąłem dom i tak po kilkanaście razy natrętne myśli czy wyłączyłem gaz akurat jak jestem 50km od domu i czy mój dom już płonie lęki że jak np. nie pójdę na spacer to coś się stanie moim rodzicom, tego pojebstwa było sporo
nie wiem, nikt się nie przyznał, ja do momentu wypadku też funkcjonowałem jako tako, ukończyłem 4 kierunki studiów, a deprecha jak to deprecha była pół roku, później 2 miesiące wytchnienia i tak w koło
ja pierwszy epizod depresji, wiek 13 lat, powód, no kurwa brak, po prostu nagle zacząłem odczuwać smutek, płakać bez powodu, planowałem pójście na huśtawkę nic mi nie brakowało, wszystko miałem, w domu miłość, cisza i spokój
tak, wiem jak to jest gdy człowiek robi swój ostatni wdech , mi samemu udało się cudem przeżyć wypadek i wtedy to mi dopiero odpierdoliło, już nie miałem tylko deprechy i zaburzeń osobowości xD
a po mnie przejechał ciągnik i troszkę mnie połamał a ja i tak dalej się chce za****ć , nazywam się Aniołem śmierci bo wszyscy moim bliscy zmarli przy mnie, mnie już ku**a nic nie rusza a kiedyś płakałem przez byle gó**o xD