Skocz do zawartości
Nerwica.com

współuzalazeżniona

Użytkownik
  • Postów

    124
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez współuzalazeżniona

  1. Wiesz, wydaje mi sie, że to co robisz, te wszystkie leki i Bóg wie co...jakaś paranoja. Po co to robisz? Ja nie mam wątpliwości skąd się wzięły Twoje zaburzenia ze wzrokiem. Ludzie, sami sobie robicie krzywdę, to przykre.
  2. Prać. Jaki masz kolor włosów?
  3. Ma ochotę na pizze, burgera i dużo sosów ;D na ostro
  4. Życie to taka pułapka. Nigdy nie wiesz czy to co robisz jest dobre dopóki nie zobaczysz skutków. Chciałabym uciec od pewnych spraw, ale wiem, że same się nie rozwiążą. To trudne-nie wyobrażasz sobie życia bez człowieka jednocześnie wiedząc, że ta osoba Cię rani. To nie ma sensu.
  5. Na zjedzenie kawałka pizzy na plaży i dobre wino, właśnie teraz, nocą:)
  6. Wszystko się skomplikowało.
  7. Mój terapeuta ma płacone za swoja prace, bo pracuje w fundacji. Nie jestem z nim na Ty, nie szukam w nim kolegi sie, bo to nie o to tu chodzi. Najpierw słucha, potem radzi;)
  8. Czuje, że wiele mu nie muszę mówić, że wiele rozumie bez słów. Może sam jest po przejściach i dlatego zdecydowałem się zostać tym kim jest... Nawet gdy dzwonię w sobotę i potrzebuje chwilę pogadać to nie szuka wymówek, tylko wysłucha. I wiesz co, nie bierze pieniędzy za to co robi. Owszem mogę coś dać na fundację, ale to już tylko i wyłącznie decyzja moja. Chyba trafiłam na odpowiednie osobę. Tak naprawdę to on mi na samym początku poradził Konsekwencje i to dzięki niemu na dzień dzisiejszy jestem na takim etapie jakim jestem. Silna!
  9. Dlaczego? Bo długo go kryłam przed całym światem, bo na wszystko mu przytakiwałam, bo nie pytałam czemu tak późno wrócił, bo zaczęłam być kłębkiem nerwów i odbijało się to na dzieciach, bo wykonywałam wszystkie obowiązki w domu od rana do wieczora, bo seks stał się również moim obowiązkiem, bo nie wiem czy kiedykolwiek i komukolwiek jeszcze zaufam, bo wciąż mi na nim zależy i wciąż jeszcze go (toksycznie) kocham... Muszę się podnieść, bo upadłam boleśnie.
  10. Bardzo trudnym aspektem są pieniądze. Pracuje on w firmie rodziców(która defakto miała być na niego przepisana). Ma służbowe auto (warte 150 000) i piękną wypłatę. Dopóki nie przekonam jego rodziców, że ich syn ma problem to gotówka będzie. Nie chcą mu tego odebrać, bo on powiedział, że wyjedzie wtedy za granicę. Więc jedyne nad czym muszę teraz popracować, to fakt, że póki nie przekonam matki, że jest w bagnie, nic nie ugram, nawet moją wyprowadzką... O tym będę głównie rozmawiać z terap. Matka twierdzi, że nie mogę jej przedstawić fizycznych dowodów, to ona nie wie kto kłamie... Ja mam dowody psychiczne (prochów nie kolekcjonowała jak znalazłam, bo mamy dzieciaki i jeszcze by się na to natknęły i byłaby tragedia, spuszczałam w toalecie). Nie mam dostępu do jego rzeczy prywatnych (telefon itd.), szafki pozamykane na kłódki, jego koledzy to jego towarzystwo, nie moje... mogłabym wymieniać i wymieniać. ale to jeszcze za słaby dowód, moje słowa i obserwacje to widocznie mało.
  11. Jakże mi miło, że dostałam odpowiedź, Dziękuję chciałabym zadać pytanie w takim razie: czy jest możliwe, że mąż raz bierze, a raz nie? czy Amfetamina jest na tyle silna, że jak się zacznie, to się już płynie? Bardzo mnie to nurtuje, chociaż mąż mi kiedyś sam powiedział "Albo się bierze, albo nie". Sama nie wiem jak to rozumieć. Powiedział mi też "Zapamiętaj, ja nigdy nie pójdę się leczyć, bo tego nie potrzebuję. Prędzej Ty pójdziesz" I wiesz co Erneście, właśnie zaczęłam chodzić do terapeuty, właśnie zaczęłam się leczyć. W środę mam kolejne spotkanie. Jedyne moje najmocniejsze postanowienie jest takie: zaczniemy rozmawiać o naszym małżeństwie dopiero po zakończeniu jego leczenia. Będę się tego trzymać rękami i nogami, mimo, że jego rodzice nie pochwalają tego, że odeszłam. Ja uważam, że było to jedyne wyjście. Pozdrawiam
  12. witam! potrzebuję POMOCY w sprawie męża. Jesteśmy małżeństwem od 4 lat, mamy 2 dzieci. Od roku jestem świadoma tego, że jest poważnie uzależniony od narkotyków (amfetamina i marihuana). W dodatku sporo pije (kilka piw dziennie). Kolejnym faktem jest to, że starał sie o pozwolenie na broń i psychiatra stwierdził zaburzenia osobowości, więc pozwolenia nie dostał. Ciągle ma w głowie tylko to, że ja kogoś mam na boku, a jest to kompletna nieprawda, a ja muszę się tłumaczyć z rzeczy, których nie zrobiłam. Chce mnie całkowicie kontrolować. Mimo wysokich zarobków w domu nie widać pieniędzy, a ja utrzymuję się z 500+. Wielokrotne kłamstwa i obelgi... Poinformowałam jego rodziców, że ich syn ma problem z uzależnieniem, ale chyba mi nie uwierzyli. Na dzień dzisiejszy wyprowadziłam się z domu z dziećmi stawiając warunek, albo narkotyki albo my. Dostałam wiadomość od niego, że jeżeli chcę to da mi ostatnią szansę. Ale ja się pytam, co jest grane? On chyba na serio potrzebuje leczenia, ale według niego nie. Nie wiem jak go zmotywować, bo niestety nie jest chyba świadom tego, że to wszystko zaszło za daleko i sam sobie nie poradzi.
×