
inny
Użytkownik-
Postów
276 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez inny
-
Ja rano po słabym śnie w nocy byłem tak osłabiony psychicznie, że idąc do pracy, w której czułem się źle, po prostu zbierało mi się na płacz. Po godzinie, dwóch już było lepiej. Dużo zależy od organizmu i jego siły. Gdy jestem w dobrej kondycji psychicznej, to wszystko po mnie spływa. W tej chwili zacząłem 3ci rok innej pracy i jakoś leci. Są stany lepsze i gorsze ale boję się co dalej jak przyjdzie mi się z nią pożegnać. Szukanie pracy jest gorsze niż nawet ciężka robota.
-
Zadaj sobie pytanie, czy Ty jesteś na tyle litościwa, żeby jemu wybaczyć.
-
Zupełnie nie wiem co trzyma m ie przy życiu. Może płonne nadzieje, że spadnie gwiazdka z nieba i zmieni mnie o 180 stopni. Ale serio to prawie nie mam żadnych argumentów za.
-
Macie tak, że większość waszego życia toczy się w waszych głowach? Trochę matrix, że wasze ciało i codzienne czynności służą tylko do utrzymywania mózgu,w którym istnieje umysł i wasz wyimaginowany wspaniały świat...albo coś jak wyimaginowany przyjaciel czy rodzeństwo.
-
Masz 21 lat, nic nie przegrałaś ale to dobry czas żeby siebie poznać i znaleźć swoją niszę w życiu gdzie będzie dobrze.
-
Ja mam oczy szaro zielono brązowe w sumie trochę przystosowują się do koloru ubrania. Takie nie wiadomo jakie, zupełnie jak ja sam
-
A co tu zmieniać? Źle się czuję wśród ludzi i tyle. Jeśli symuluję normalnego człowieka, to na jakimś płytkim poziomie się z kimś zakoleguję, ale udawanie jest męczące. Bycie sobą jednak nie pomaga mi w socjalizacji. Zresztą jak mówię, od dziecka jestem przyzwyczajony do pustki więc samotność to nie jest mój pierwszo a nawet drugorzędny problem.
-
Ja tam od zawsze miałem mało znajomych, nie umiałem za bardzo wchodzić w głębsze przyjaźnie a o posiadaniu bliskiej osoby to nawet nie było mowy. W ogóle w moim domu też zawsze była taka pustka. Chyba się do tego przyzwyczaiłem. Często jednak mam ochotę na jakieś zajęcie z innymi ludźmi ale jednak tylko na moich warunkach, kiedy ja chcę.
-
W jakim sensie nienawidzisz? Nienawidzisz dzieci, bo nie masz? Czy nienawidzisz ich, bo uważasz, że dzieci mają lepiej i ty też chcesz być dzieckiem?
-
Z jakiego powodu nie chcesz rozmawiać o pewnych spawach na żywo? Ze strachu? Z takiego powodu, że to zburzy twój wizerunek człowieka radosnego, zabawnego? Uwierz, większość osób skrywa w środku swoje tajemnice, tych wylewnych jest mniej. Czy sprawia to dla Ciebie jakis problem, że nie rozmawiasz o tym z ludźmi? Jesteś z tego pokolenia, które wychowało się z internetem, gadu, skype, youtube, więc tak się socjalizowałeś. Ja jestem trochę starszy, stałe łącze miałem dopiero w twoim wieku i też mam problemy z poważnymi rozmowami w rzeczywistości Ale przecież to tak na prawdę nie jest trudne, tylko ten wstyd przed wyłorzeniem swoich słabości ...
-
Chciałbym mieć, ale chyba co najwyżej "spłodzę" tak jak Michael Jackson Czy myśl o poważnej chorobie np. rak napawa Cię lękiem, czy może jest to jakaś nadzieja na zakończenie bezsensownego żywota?
-
Niby nic nadzwyczajnego, ale może przerodzić się w kolejny kłopot. Otóż w chwili pierwszego ataku stresu, pierwszy raz w życiu wysłałem kupony w totka. Oczywiście nie udało się trafić nawet 3 mimo dwóch losów, ale ostatecznie jeszcze się nie poddałem. Wysłałem za tydzień i za dwa tygodnie, jakoś tak przyjęło się, żeby robić to w czwartki. Za pierwszym razem zacząłem sobie snuć wizję wygrania kilku mln, tak łatwo uciekłem od rzeczywistości na te kilka sekund. Później po losowaniu oczywiście miałem stan jak na kacu, ale zacząłem wysyłać regularnie. Robię to póki mogę, tak na razie inwestuję kasę, którą mam, jednak mimo słabego zapału i szybkiego poddawania się, wysłanie kuponu jest taką prosta rzeczą, że robię to nadal. Ale czy nie grozi mi uzależnienie od tego chwilowego stanu euforii związanego z wyobrażaniem sobie wygranej?
-
Całe życie. Oby było krótkie
-
Ja mam dokladnie taki problem jak autor wątku. U mnie myśli związane z pracą krążą 24h na dobę. Jestem zmęczony, jest stres i popełniam błędy. Później o nich myślę pogrążając się jeszcze bardziej. Ktoś to zwalczył?
-
A ja przechodząc obok gimnazjum i podstawówki, mijam się z 3/4 moich znajomych z facebooka.
-
Szczerze to nigdy nie miałem wielu przyjaciół i znajomych, w dzieciństwie nie byłem odludkiem, było ok, ale od czasów średnich nastoletnich było coraz gorzej. W ogóle czułem się jakiś inny, stanąłem w miejscu a reszta się menalnie rozwijała. Moje poczucie inności, brak pewności siebie i słaba odporność na stres - tak widzę przyczynę mojej samotności.
-
cdn. pewnie nie, bo po miesiącu by mi się znudziło :) W ogóle niektórzy mówią, że stres, potrzeba działania sprawia, że poprawia się nam nastrój i nie myślimy o samotności itp. A to nie prawda, właśnie takie stresowe sytuacje pogarszają mój stan, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie mam dokąd uciec ze swoimi zmartwieniami...
-
Czy interesuje was co może przynieść jutro, następny tydzień, miesiąc, rok...? A może patrzycie na przyszłość w szarych barwach i wolicie nie wiedzieć, nie myśleć o tym...
-
Nie mam pojęcia co trzyma mnie przy życiu. Może to, żeby nie zranić mojej matki ...
-
Jest mi zle, juz nawet nie pomaga kupowanie kolejnych gadżetów. Nie cieszy mnie to. Jestem na takim etapie, że dałbym się w jakikolwiek sposób wykorzystać, byleby ktoś miał do mnie jakiś emocjonalny stosunek, coś więcej niż tylko wdzięczność na poziomie "dzięki". Jak tak dalej pójdzie, to wpakuję się w jakąś sektę. Chociaż z moim charakterem samotnika nawet to nie wypali....
-
Twoja radość jest przyczyną pogłębienia mojego smutku, ale nie jestem złośliwym człowiekiem, więc źle Tobie nie życzę :) A możesz coś powiedzieć więcej? Jaka niepełnosprawność? Jaka praca?
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
inny odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Raka umysłu -
Pracowałem w urzędzie. Wiem, że każdy mówi o urzędnikach, że tam same lenie, nic nie robią tylko piją kawkę i plotkują, ale jak się jest świeżakiem, to starszyzna zagania do roboty i jeszcze do ogarniania ludzi, którzy przychodzą z pretensjami itp. i jest się pierwszym tam na froncie. Można osiwieć. Teraz pracuję w małej firmie, docieram się, myślałem, że to będzie spokojna praca, no ale dla takiej nerwowej osoby jak ja chyba nie. Jestem tu od kilku miesięcy i już czuję, że się kończę. Nie ma pracy - jest dół, bo czuję się śmieciem ludzkim, jest praca - są koszmary, jestem nerwowy i nieprzyjemny dla bliskich. Na pomocy specjalistów się zwiodłem, także nie wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość. Może pojadę do Syrii...
-
Nic. Wręcz przeciwnie. Dzień na minus.