Skocz do zawartości
Nerwica.com

Werty

Użytkownik
  • Postów

    749
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Werty

  1. Werty

    Fobia szkolna

    Do czasu, az dostaniesz indywidualne lepiej abys chodzila do szkoly z klasa, albo chociaz sprobowala. Co do zaleglosci i klasy, jezeli mowimy o nowej klasie w tym "sredniej jakosci" liceum? Jezeli o tej klasie mowimy to odchodzac ze szkoly, w ktorej wymagana byla srednia 8.0 i idac do normalnego, zwyklego liceum na pewno bedzie latwiej (co nie znaczy ze luz-blues, wszedzie trzeba cos robic). Ogolnie na twoje pytanie jest mi ciezko odpowiedziec. Po raz kolejny musze odwolac sie do swojego doswiadczenia. Rozpoczynajac szkole (technikum sredniej klasy) 4 stycznia, po pol roku nie chodzenia... mialem przedluzony semestr, ale przedluzony o miesiac z hakiem i przez ten miesiac musialem nadrobic wszystkie typowe przedmioty, oraz przedmioty techniczne (ciezko bylo), ale dalem rade. W pewnym momencie (chociaz moze wydawac sie to niemozliwe) w praktycznie kazdym przedmiocie zrownalem tempo z klasa. Pogadaj w tej nowej szkole, powiedz ze chorowalas itd, ze masz zaleglosci itd. A moze sami, gdy zobacza jakie masz zaleglosci beda zachecac do indywid? Kto wie... Mysle, ze kazdy w tym temacie cie doskonale rozumie, ale to tylko wigilia klasowa. Lawki ustawione w podkowke, mniej lub bardziej uroczysty nastroj, na pewno lepsze humory u ludzi bo wiadomo, ze idzie wolne, bardziej szczera i otwarta atmosfera... Barszczyk, pierozek, oplatek, kilka rozmow o dupie maryny i do domu. Lepiej sie zmusic i isc. Oczywiscie pewnie bedziesz potem na mnie wieszala psy, ze cie zachecalem a ty cierpisz, ale powiem ci ze w fobii szkolnej i przyszlym (byc moze) nauczaniu indywidualnym najgorsze co mozna zrobic to sie odizolowac od srodowiska szkolnego. Oczywiscie mozesz miec pozaszkolnych znajomych, ale prawda jest taka ze w twoim wieku zycie spoleczne toczy sie glownie wokol szkoly, wiec nie olej tego.
  2. Werty

    Fobia szkolna

    Jezeli chodzi o moje zycie podczas nauczania indywid. to odsylam na strone 99 w tym temacie, mam nadzieje ze cie to troche odczaruje. Nauczanie indywidualne nie jest najlepszym rozwiazaniem pod sloncem, w sumie to ciezka droga. Dlatego wez sobie nauczanie indywidualne jezeli nie bedziesz miec innego wyjscia. Dobrze radze. Oczywiscie zalezy GDZIE odbywac sie bedzie twoje nauczanie - w szkole czy w domu. O nauczaniu indywidualnym w domu nic nie wiem, o nauczaniu indywidualnym w szkole wiem sporo, bo przerabialem to 3 lata. Od razu uprzedzam, ze jezeli chcesz miec na wejsciu dobre relacje z nauczycielami to MUSISZ wziac indywidualne w szkole. Jezeli bedziesz chciala uczyc sie w domu, szczegolnie w niemalym miescie jak Poznan to narazasz sie z miejsca na... niechec (i nie dziw sie nauczycielom, to tez sa ludzie, dojezdzac pare km transportem publicznym to nic przyjemnego). Jak zaczynalem indywid. nauczyciele niemal spiewali z radosci, ze nie musza do mnie dojezdzac, a sam do nich przychodze do szkoly - to powinno dac ci do myslenia. Radze przeczytac to co napisalem na 99 stronie tego tematu. Jezeli bedziesz miec jakies pytania i watpliwosci to pisz na priv, tak bedzie wygodniej i praktyczniej. Stwierdzona chorobe? Oczywiscie nerwowa? To w tym przypadku dobrze, przyspieszy proces. Ci ktorzy musza nie beda zbyt wiele pytac. Oczywiscie to nic fajnego miec wczesniejsza kartoteke u psychiatry, ale w przypadku zabiegania o indywid. to nawet bardzo dobrze. Nawet ja w szczycie swoich probemow z fobia szkolna poszedlem na wigilie klasowa - chociaz nie wiem po co, i tak nikogo nie znalem, a klasa traktowala mnie jak jakas swieta krowe, niemal jak cos nadprzyrodzonego Norma.
  3. Werty

    Fobia szkolna

    Aha sorry Totoro i Kanashimi pominalem wasze posty, ale nie dlatego, ze olalem a po prostu zapomnialem. To moga byc objawy fobii, warto abyscie zglosili sie z tym problemem do odpowiednich lekarzy. Oczywiscie walczyc i starac sie uczeszczac do szkoly, ale probowac problem rozwiazywac we wspolpracy ze specjalista. Sorrow, moze trafiles na taki ciezki czas. Zima jest, ponuro, krotkie dni. Masz jakies hobby pozauczelniane? Polecam basen, albo silownie, tudziez cos co tobie bedzie bardziej odpowiadac. Po prostu znajdz sobie hobby. Emma. Niestety to nie jest takie hop-siup. Naprawde nie wiem jak to teraz wyglada, ale jeszcze 4 lata temu jak ostatni raz staralem sie o indywid. Co prawda nie sadze, aby cos sie zmienilo w tej kwestii, ale kto wie? To nie byla taka prosta i latwa sprawa. Trzeba bylo duzo biegac po roznych instytucjach, nie raz wydac pare zlotych (na prywatne wizyty po zaswiadczenie by ominac kolejki u lekarzy). Uzbroic sie w cierpliwosc i odrobine bezczelnosci. Niektore osoby, ktore pisaly do mnie z tego forum - jak jeszcze udostepnialem tu swoj numer gg - relacjonowaly ze dostawaly indywid. od reki i to za pierwszym razem, a inni z kolei mieli podobne przejscia do moich. Roznie to bywa... Przede wszystkim co ciebie czeka na pewno to rozmowa wygladajaca prawie jak przesluchanie, ktora bedzie miala za zadanie sprawdzic czy nie klamiesz, aby wyludzic "latwiejsza droge" (chociaz ta droga ani nie jest latwiejsza, ani prostsza, ba zawsze wiaze sie z wykluczeniem, alienacja, stygmatyzacja i cierpieniem) Akurat to jest pewne, a ze jest kryzys to panstwo bardziej liczy sie z kasa. Utrzymanie ucznia indywid. kosztuje... chociaz ja osobiscie wole aby pieniadze z m.in moich podatkow szly na dzieciaki z indywid. niz na afganska misje "stabilizacyjna" czy na kosciol katolicki, bo z obu tych "imprez" nie mamy nic pozytecznego. Zycze powodzenia, a wszystkim wam wypowiadajacym sie w temacie dedykuje wiersz sufickiego poety Rumiego. Nie powracaj do snu Podmuch wiatru o świcie wyjawi Ci tajemnicę. Nie powracaj do snu. Musisz zapytać kim naprawdę jesteś. Nie powracaj do snu. Ludzie, tam i z powrotem, przekraczają grań, gdzie spotykają się dwa światy. Drzwi są otwarte na okrągło. Nie powracaj do snu. Rumi, tł. Nuria Zacharewicz
  4. Werty

    Fobia szkolna

    Nie wiem jak wyglada to dzisiaj, za "moich czasow" (ale to brzmi ) no wiec za moich czasow wystarczylo zglosic taka potrzebe do dyrekcji, wychowawcy, pedagoga lub/i psychologa szkolnego. Oczywiscie trzeba bylo pultnac sie z prawnym opiekunem do wlasciwej poradni szkolno-pedagogicznej (tzn pod taka poradnie pod ktora podlega szkola, w wiekszych miastach jest ich sporo) tam tez to zglosic, oczywiscie odpowiednie wnioski itd. Do psychiatry (nie musi byc dzieciecy), aby wypisal odpowiednie skierowanie, ze istnieje taka potrzeba bo stwierdza dajmy na to nerwice i depresje czy tam sama fobie szkolna itp. Wazne, aby szkola ze swojej strony zaopiniowala to pozytywnie i zglosila zapotrzebowanie na indywidualne do kuratorium (czy tam ogolnie do "miasta") jak i do tej wlasnie poradni pod ktora podlegaja. Jezeli chodzi o ucznia niepelnoletniego to laski nie robia, bo musza to zrobic. Laske moga zaczac robic jezeli masz powyzej 18 lat (chociaz w sumie nie powinni, ale jednak...). Potem jezeli wszystko dobrze pojdzie zaczyna sie diagnostyka i badania. Diagnostyke musza zrobic, badan (rozne to sa badania od testow iq po inne takie) nie musza robic czesto, te badania sa wazne 2 lata. Potem czas na decyzje itd. Za pierwszym razem moze trwac taki proces dosc dlugo, wiec warto abys zglosila to juz w miare mozliwosci teraz... Odwoluj sie od wszelkich odmow. Masz prawo. Poradnie tez spychaja uczniow z problemami, szczegolnie teraz w czasach kryzysu finansowego. No i jak mowie, moze trwac to dlugo, wiec jezeli jestes w stanie to do przyznania decyzji staraj sie chodzic do szkoly. "Za moich czasow" uczniowi ktory sie ubiegal o indywid nie wolno bylo wstawiac nieobecnosci, ale jak jest teraz to juz nie wiem. Jezeli juz nie jestes w stanie chodzic do szkoly to musisz naprawde byc przekonujaca i uderzac w to, ze czas nagli, moze beda dzialac szybko... Po raz pierwszy czekalem na nauczanie indywidualne od polowy wrzesnia 2006 do 4 stycznia 2007 roku. Skurwysyny z poradni po prostu mnie spychali, pisali odmowy itp. Z rodzicami sie odwolywalismy, chyba ojciec byl nawet na interwencji u lokalnego posla (a przynajmniej mial isc, nie wiem czy poszedl, nie chce sklamac, a nawet jesli to nie wiem czy to cos dalo) za drugim razem nie trwalo to dluzej niz 3 tygodnie. Sama wiec rozumiesz, ze roznie z tym bywa. -- N gru 18, 2011 2:28 am -- Aha, jezeli chcesz sie przepisac ze szkoly do szkoly to zrob to poki masz w miare czysta kartoteke. Nie mow im na wejsciu, ze chcesz sie zapisac i wnioskowac o indywid. bo moga nie przyjac, Najpierw sie zapisz, zdobadz pewnosc ze maja ciebie na liscie uczniow, a potem uderzaj w indywidualne. O ile go bedziesz potrzebowac. Emma poprobuj pochodzic w normalnym trybie. Moze wystarczy zmiana srodowiska Na poczatkowym etapie fobii szkolnej w wielu przypadkach duzo daje wlasnie zmiana srodowiska, tylko i wylacznie :) Sprobuj wiec dzien dwa, a jak nie dasz rady to wal o indywidualne. Rob to szybko bo szkoda czasu.
  5. Werty

    Fobia szkolna

    Emma, co tu dużo mówić na pewno jest to jakaś forma tego co z angielska nazywa się "school refusal", po polsku brzmi to troche przypalowo "odmowa chodzenia do szkoly" (no po prostu fobii szkolnej) co jest mniej precyzyjne... ale do rzeczy. Zmiana szkoly nie jest wcale glupim pomyslem. Teoretycznie te "elitarne" szkoly z "wysokim poziomem" sa ciezkie TYLKO przez 2,5 roku Tak naprawde, gdy bedziesz uderzac na studia nikt nie bedzie patrzyl z jakiej szkoly sredniej jestes (moze byc to nawet wieczorowka lub slabe technikum) licza sie wyniki matur, a w niektorych przypadkach dodatkowo oceny ze swiadectwa (idac na prywatna uczelnie liczy sie tylko kasa). Opinia, ze ukonczenie "wybitnego" liceum gwarantuje dobra uczelnie to w duzym stopniu mit nad mity (moze w przypadku jakis liceow dzialajacych przy uniwersytetach... moze... moze jakies z top 10 liceow w kraju... moze...). Jezeli nie nadazasz za tempem to moze nie jest to glupi pomysl. Szczegolnie jezeli w sredniej klasy liceum przy takim samym nakladzie pracy mozesz osiagnac 2 razy lepsze wyniki, a przy tym miec mniej stresu, jebania psychiki i zycia, to czemu tego nie zrobic?.. Poprawi sie twoja samoocena, bedziesz miala wiecej czasu dla siebie, moze odzyskasz troche spokoju. Zastanow sie tylko jak to zrobisz. To znaczy jak zmienic szkole i jednoczesnie zaczac w nowej indywidualny program nauczania. Moim zdaniem lepiej najpierw sie zapisac, byc na liscie, a potem rozpoczac procedure przydzialu nauczania indywid. Bezpieczniej i pewniej. Poki nie masz 18 roku zycia beda mieli problem z ewentualnym usunieciem ciebie. Poza tym, o ile sie nie myle, nie maja prawa wpisywac nieobecnosci uczniowi ktory oczekuje na indywid. Przede wszystkim pogadaj z rodzicami i psychologiem, a najlepiej rodzicami i psychiatra dzieciecym. Wazne, abys poszla do psychiatry dzieciecego z rodzicami. Speedy, to dobrze ze spiales sie w sobie i chcesz dokonczyc ten rok. Na pewno jakos uda ci sie przez to przejsc (wszak wytrzymales juz ponad 2 lata w tym kieracie :)). Oby to przodu, a ze nauczyciele pierdola to sie nie przejmuj. Zagryz zeby, wytrzymaj. Niedlugo cie tam nie bedzie, wiec co sie przejmowac?
  6. Werty

    Fobia szkolna

    "Z tatą rozwiązałem problem i to już jest dobrze, zmiana szkoły chodzi mi cały czas po głowie." To jest rozwiazanie tylko na krotka chwile, potem bedzie po staremu. "ale sam fakt matury już podłamuje" Wiem cos o tym "Rozmawiałem z nauczycielem" Badz ostrozny przy wchodzeniu w jakies uklady z nauczycielami, czy sluchaniu ich "koncepcji", badz bardzo ostrozny. Na pewno nie dasz rady zaliczyc tego semestru? Masz troche nieobecnosci, ale nie dasz rady skolowac jakiegos lewego usprawiedliwienia od lekarza na kazda nieobecna godzine? Jak stoisz z frekwencja i ocenami? Stary, ty sie nie daj wrobic w bajke pod tytulem "w nastepnym roku". W nastepnym roku moze byc jeszcze gorzej. Idz za ciosem i postaraj sie zrobic to teraz. Nie sluchaj mowia w szkole. Usprawiedliwiaj godziny, niech to zrobi ojciec albo zaprzyjaziony lekarz (na ogol psychiatrzy dzieciecy w przypadku fobii szkolnej nie robia problemow i usprawiedliwiaja jak leci). Chodz po nauczycielach i pytaj sie o mozliwosci odrobienia tych zajec (jakies referaty, prace, zaliczenia itd). Bedziesz mial pracowite poltora miesiaca, ale lepsze to niz siedziec z zalozonymi rekoma. Nie patrz na przyszly rok, bo moze byc gorzej, skup sie na tym roku. Wiem, ze presja, ale lepiej teraz niz potem...
  7. Werty

    Fobia szkolna

    Speedy, jak rozwiązałeś problem?
  8. Werty

    Fobia szkolna

    Jak jeszcze mialem podany tutaj swoj numer gg, obecnie nieaktualny od 2 lat to pisali do mnie rozni ludzie m.in z fobia szkolna. O psychologach mowili rozne rzeczy, a w wiekszosci mieli podobne przezycia do moich (nieciekawe). Psycholog szkolny teoretycznie ma czuwac, byc dostepny dla uczniow, szukac roznych form pomocy dla potrzebujacych, rozwiazywac trudne sytuacje w szkole itd. Najczesciej nikt do nich nie chodzi. W teorii gabinety psychologow szkolnych powinny byc w miejsciu ustronnym, dyskretnym. Tak aby bez wstydu mozna bylo podejsc do niego gdy ma sie problem. W praktyce szkoly nie zawsze dysponuja pomieszczeniami ulokowanymi "dyskretnie". Tak wiec czesto idziesz do psychologa szkolnego, a widzi to pol korytarza. A co do pomocy, widzisz psycholog szkolny sam nie ma jakis wielkich uprawnien. Ciezka sytuacja jest tez wtedy gdy faktycznie szukasz realnej pomocy, a nie zwyczajnej rozmowy "o tym co lezy na watrobie". Niektorym to cos daje. Najczesciej jednak potrzebne sa rozne psychoterapie itd ktorych psycholog szkolny raczej nie poprowadzi. I tak jak pisalem. Bywa ze psycholog szkolny realizuje polityke szkoly wobec uczniow "sprawiajacych problemy". Nie mowimy tu o "lobuzach" bo takim rzadko mozna cos zrobic poki w miare do szkoly chodza. Przynajmniej do 18 roku zycia. Dla szkol srednich uczen z problemami adaptacyjnymi to naprawde wrzod na d. No i szkoly chetnie sie takich pozbywaja.
  9. Werty

    Fobia szkolna

    Na psychologów szkolnych szkoda czasu. Taka fucha nie wiadomo właściwie po co. Chyba tylko po to by uspokoić opinię publiczną... Ich decyzje nie są dla nikogo wiążące, nie mają w zasadzie żadnych uprawnień, często są pogardzani przez szefostwo i kadrę szkolną, nagminnie zdarza się sytuacja kiedy psycholog służy za "spychologa" w przypadku uczniów "problematycznych" - np. z problemami adaptacyjnymi, może przy pomocy swojego "autorytetu" zadziałać tzn. zamanipulować, zakręcić by takiego ucznia się pozbyć. Niech się też nikt nie dziwi, że psycholog szkolny - teoretycznie - objęty zasadami etyki zawodowej o zachowywanie informacji o danej osobie w tajemnicy, zwyczajnie krótko mówiąc kapuje... Nie wszędzie, ale często to co im się mówi idzie dalej (do dyrekcji itd) "Teraz na dobrą sprawę też ich nie ma," Nie wszystkie szkoły są zobowiązane zatrudniać psychologa. Dopiero od pewnej liczby uczniów uzależnione jest tworzenie takiego etatu.
  10. Werty

    Fobia szkolna

    Dokladnie. Nikt nie bedzie bral odpowiedzialnosci za twoje zdrowie, bo nikt tutaj nie jest lekarzem. To jest forum informacyjne, a nie terapeutyczne. "Łykam "pramolan" bo zalecił mi to lekarz (3 dni temu)" Jestes pod opieka lekarza psychiatry czy lekarza rodzinnego? Jezeli rodzinnego, to raczej bym radzil udac sie do specjalisty... znaczy sie psychiatry. Po drugie. "powiedzcie mi jak mam poradzić sobie z panicznym lękiem przed szkołą." Sprecyzuj, boisz sie isc do szkoly? Czy w szkole tez masz jakies niepokojace objawy typu lęk itd? "Jestem teraz w technikum (w 1 klasie), już 2 razy musiałem zmienić szkołę i jutro idę do nowej, więc strach jest nasilony. " Masz 16 lat i dopiero zaczynasz szkole srednia czy przewaliles rok lub wiecej? Zreszta nic dziwnego, ze lek sie nasila skoro zmieniasz je jak rekawiczki. Praktycznie kazdy odczuwa jakas treme czy niepokoj przed nowymi sytuacjami w zyciu (nowa szkola, nowa praca, nowe mieszkanie, nowa znajomosc). A najlepszym sposobem walki z lekiem jest wyjscie mu naprzeciw. Terapie i leki to moga tobie tylko w tym pomoc, ulatwic, "wyposrodkowac". Reszta zalezy od ciebie. "Znacie jakiś sposób abym w szkole żebym był był chociaż odrobinę wyluzowany?" Miec wyjebane na wszystko i wszystkich. Zalozyc, ze nie bedzie tragedii. Minusy starac sie postrzegac jako plusy:) Pozdrawiam, jezeli do tej pory nie nawiazales kontaktu z lekarzem specjalista to radze sie udac. Najlepiej bedzie jak jednak sprobujesz poznac klase, szkole, nauczycieli. Mamy ledwo polowe miesiaca z nadkladka a ty juz 2 razy zmieniales szkole? Stary... Ile tak zamierzasz?
  11. Werty

    Fobia szkolna

    Nigdy nie zlapal mnie zaden objaw nerwicy w pracy... a mialem ich juz pare. Z drugiej strony gdyby moja praca miala polegac na sztywnym siedzeniu przy kompie w jakims boxie dla jakiejs korporacji to chyba bym zwariowal.
  12. Werty

    Fobia szkolna

    Niektórym by się przydał, ale nie ma co mówić że wina za męki w szkole leży tylko w środowisku szkolnym i nauczycielach. Czasami można pewnym rzeczom szybko zaradzić, albo przynajmniej minimalizować skutki. Np. ja w wieku 16 lat, gdy pojawiły się u mnie objawy fobii szkolnej nie zrobiłem nic. Po prostu przestałem chodzić do szkoły. Przeciągnąłem to na 6-8 tygodni i w momencie kiedy prawda wyszła na jaw właściwie nie dało się już nic zrobić. Z drugiej strony u mnie fobia nie rozwijała się "falowo". Jak przeglądam ten temat to niektórzy piszą, że zaczynało się delikatnie od jakiś mdłości, pocenia się czy niepokoju, a dopiero później dochodziły nowe silne objawy, a stare nabierały mocy. U mnie to było ciach i po krzyku. Pierwszy atak fobii szkolnej był na tyle silny, że... sadziłem iż umieram. Uciekłem z lekcji. Potem jeszcze próbowałem pochodzić - to samo. Nie mogłem praktycznie oddychać, paniczny strach, pot lał się ze mnie strumieniami (a nie lekka potliwość dłoni i stóp), mdłości na tyle silne, że musiałem przykładać chusteczkę do ust bo miałem odruchy wymiotne, i drgawki takie jak u pijaka. Wg. relacji wyglądałem jak narkoman na głodzie. Winię siebie, że nie powiedziałem o tym nikomu, poza lekkim sygnalizowaniem tego rodzinie czy koledze. Bardzo zaszkodziła mi także reakcja samej szkoły, zamiast trochę chociaż pomóc, podać rękę, to pozbyli się mnie w minutę. Oczywiście najpierw cały rytuał: pedagog, dyrektorka, wychowawczyni, a na końcu psycholożka szkolna, która doradzała wypisanie się. Wypisanie się bo "i tak nie da rady nic zrobić, 11 nie klasyfikowanych, 2 jedynki...", doradziła zapisać się do cechu rzemiosł (to bardzo długa historia). Od początku nastawieni byli na usunięcie mnie, ale robiąc taką szopkę mogli umyć ręce, potem je rozłożyć i stwierdzić "myśmy zrobili co w naszej mocy". Nie będę tutaj przytaczał opisów tego jak byłem wyśmiewany przez klasę, czy też to że pedagog szkolna stwierdziła że ćpam i tyle. Później nie robiłem przez rok nic. Lęki i depresje pojawiały się już nie tylko w szkole, ale i w codziennym życiu. Dopiero latem 2006 udało mi się jakoś wyjść na prostą, zapisałem się do nowej szkoły... Co w dłuższej perspektywie mało pomogło, bo fobia szkolna przez ten rok się fajnie rozwijała, aby przypieprzyć jeszcze raz. Tym razem może nie mocniej, ale sprytniej... Dlatego jak ktoś ma takie objawy i są w miarę jeszcze lekkie niech zaczyna działać teraz, póki można coś zdziałać. Ps. można stracić dużo więcej niż rok szkoły... bo całe życie:P
  13. Werty

    Fobia szkolna

    Friv nie zastanawiaj sie tylko zapierdalaj do poradni zdrowia psychicznego zanim leki i fobie sie nasila!!! Niech ci dadza jakas psychoterapie, albo co. Speedy. Znam to i wspolczuje brachu. Teraz w tym momencie kiedy ledwo idziesz do szkoly i tam siedzisz to raczej nie naprawisz tych relacji z klasa i nauczycielami. Za bardzo musisz sie skupic na walce z samym soba niz z ludzmi. Jak sytuacja sie ustabilizuje to moze poprobuj troche. Jak cos to pisz na priva do mnie, nie wchodze tutaj czesto, ale czasami jestem.
  14. Werty

    Fobia szkolna

    Witam, a jednak postanowiłem, że coś warto jeszcze dodać. Detektywmonk - spora część moich "rad" jak większość rad to nie efekt stosowania takich strategii tylko produkt uboczny przemyśleń na zasadzie "przeminęło z wiatrem" Gdyby mi ktoś wtedy nawet takie rady dawał... eeee szczerze mówiąc nie wiem czy tak naprawdę wziąłbym je do serca i przytakiwał głową... Czasami bywa tak, że za niektóre "zgrzyty" nie tylko ponosi odpowiedzialność uczeń indywidualny. W pewnych szkołach kogoś takiego traktuje się wiecznym fochem, robieniem łaski na każdym kroku każdej jednej sprawie, złośliwościami. Dlatego chciałem coś dodać. Poradnik jak chodzić do szkoły w trybie indywidualnym i nie zostać wydymanym: -Nauka na poziomie indywidualnym jest trudniejszym wyzwaniem niż chodzenie z klasą... Czemu? Każdy kto słyszy o waszej sytuacji powie, że macie super luz-blues. To nieprawda. W normalnej klasie na normalnych zajęciach, gdy nie jesteście nauczeni, nie macie pracy domowej może uda się ściemnić, może uda się spisać/ściągnąć, ktoś coś zawsze podpowie. Niestety w trybie indywidualnym tak się nie da. Jesteście sam na sam z nauczycielem. Prędzej czy później na jaw wyjdzie wszystko. Aha, wiadomo, dla nerwicowca trudniej wysiedzieć w klasie, na indywidualnych jest dużo łatwiej - pisząc "Nauka na poziomie indywidualnym jest trudniejszym wyzwaniem niż chodzenie z klasą" mam na myśli nauczanie samo w sobie. -Nigdy nie dajcie się namówić na jakieś debilne układy z nauczycielami. Mój przykład: W drugiej albo trzeciej klasie technikum nauczycielka odpowiedzialna za jeden z przedmiotów zawodowych miała osobiste problemy (o ile pamiętam wieść gminna niosła, że zmarł jej mąż) prosiła, wręcz błagała, abym przymykał oko na jej nieobecności, w pewnym momencie zaproponowała bym jakiś czas nie przychodził na zajęcia (tak!) a ona i tak wstawiać będzie mi obecności. Rozliczać się mieliśmy na zasadzie jakiś sporadycznych spotkań, referatów, zaliczeń z 2-3 działów. Zgodziłem się, niestety na ustalone spotkania (których były de facto 2! i to zapowiedziane z jej ku*** strony!) nie mogłem z różnych względów przychodzić. Pod koniec semestru sytuacja stała się na tyle poważna, że poszła do dyrektorki i nakablowała, że to ja nie chodzę, że olewam, no ona mnie tyle razy prosiła bym się pojawiał itd. Zrobiła podsyf jednym słowem. Tak więc nie dajcie się wmanipulować w jakieś niejasne i podejrzane układy z nauczycielami, jak przyjdzie co do czego nie wybronicie się. Szczególnie jeżeli macie już wystarczająco skopaną reputację. -Jeżeli zaczynacie indywid. sprawdzajcie dokładnie ile i jakie przedmioty macie, przeliczcie godziny. Dla świętego spokoju spytajcie dyrektorki czy to wszystkie zajęcia i godziny. W trzeciej klasie w połowie listopada dowiedziałem się że mam jeszcze dodatkowy przedmiot, a babsko zamiast wybadać czemu nie przychodzę pobiegło do dyrektorki po 3 miesiącach od rozpoczęcia roku szkolnego i robiła problemy. Powiedziała mi nawet bym nie przychodził bo i tak mam już nieklasyfikowane itd. No i ja w swojej głupocie zamiast pobiec do dyrektorki i zrobić większe piekło (patrz pkt 2) pogodziłem się z losem i nie zrobiłem nic. Skończyło się na nkl i innych problemach. Dlatego lepiej sprawdzić czy zajęcia, które wam zapisali w grafiku to wszystkie które macie. -Chodźcie do dyrektorki za każdą godziną, którą olał nauczyciel, nie pozwalajcie mu się spóźniać i walczcie o to by tego nie robił nagminnie. Nie cieszcie się jak durnie, że macie godzinę free. Nie wkręcajcie sobie filmu "dzisiaj on nie przyszedł za tydzień ja, ręka rękę myje i wszyscy są zadowoleni"... Ci sami nauczyciele, którym wy "idziecie na rękę" podczas waszej nieobecności na pewno ją odnotują, a nawet pójdą w konfidenturę gdzie trzeba... -Przy nauczaniu indywidualnym trzeba być asertywnym wobec kadry pedagogicznej i administracji szkoły, ugodowość, odpuszczanie, nadstawianie policzka nic nie da, a wręcz przeciwnie może zaszkodzić o czym piszę w tych 3 powyższych punktach. No chyba, że nauczyciel jest fair wobec was, nigdy nie zawiódł nie nawalił, nie podsyfił to wtedy można ostrożnie wchodzić w jakieś układy. Tylko pamiętajcie by zawsze być czujnym. -Nie dajcie sobie wmówić, nie pozwalajcie na półsłówka, złośliwe sugestyjki że jesteście w czymś gorsi, że nie macie takich samych praw jak inni uczniowie. Nie dajcie się brać na jakieś formy szantażu emocjonalnego typu "a oni mają tak ciężko... tyle godzin w szkole, a ty...". -Nauczyciel jest dla was, a nie wy dla nauczyciela. Wiadomo dobra współpraca opiera się na wzajemnym szacunku, a nie może być tak, że wy będziecie tracić. Nie dajcie się sterroryzować. -Rozpychajcie się łokciami. Jeżeli indywidualnie robicie technikum (karkołomna sprawa) nie pozwólcie by odebrano wam praktyki pod pretekstem i tak małej ilości godzin. Mi szkoła zabroniła iść na praktyki w maju 2008 roku bo niby "i tak miałem mało godzin", a był to okres maturalny, więc i tak więcej czasu spędziłem po jakiś kantorkach, piwnicach, składzikach, bibliotekach... w domu niż w szkole. -Nie dajcie się pod pozorem "problemów kwaterunkowych" spychać do jakiś kapciur czy składzików na stare zniszczone sprzęty, obskurne śmierdzące zatęchłe piwnice, wiecznie okupowane i ruchliwe pokoje nauczycielskie, róbcie co się da by wasza nauka odbywała się w ludzkich warunkach. Raz czy drugi miałem zajęcia na... korytarzu. Akurat ten nauczyciel był bardzo spoko i nie odczułem mocno tej przykrej i poniżającej sytuacji, no ale kurde... Bracia i Siostry () mówię wam nie dajcie się traktować jak jakiś Człowiek Słoń, jak chory umysłowo krewny z XIX wiecznej powieści, jak jakiś Quasimodo. Lekcje w takich warunkach wjadą wam na waszą samoocenę. Ja się czułem jak gówno w takich warunkach :) Oczywiście, aby te "rady" działały musicie być sumiennymi, uczciwymi uczniami. Nie spóźniać się, nie wagarować, nie olewać prac domowych i zadań do nauczenia na sprawdzian. Każde wasze działanie musi mieć w tym pokrycie, inaczej uznają was za zwykłych pieniaczy, co będzie skutkowało tym, że nauczycielskie ścierwo wam podsyfi i usunie ze szkoły. Szkoły bardzo chętnie pozbywają się "problemu" więc nikt po was nie zapłacze hehehehe Bless.
  15. Werty

    Fobia szkolna

    Witam wszystkich fobistów szkolnych po długiej nieobecności na tym forum (szczególnie w tym temacie) Swoje przejścia z nerwicami i fobiami szkolnymi opisywałem już w tym temacie, jak ktoś jest ambitny to znajdzie :) Niestety, mimo swoich mądrości i cwaniakowania nie ukończyłem szkoły średniej. Zajęcia indywidualne wiele nie pomogły, bo okazały się rozwiązaniem tymczasowym... W ciągu 3 lat nauczania indywidualnego moje lęki, napady i fobie zamiast się stabilizować i zmniejszać to rosły. Do takich rozmiarów, że w pewnym momencie spojrzenie na budynek szkoły wywoływało u mnie odruchy wymiotne (dosłownie... ). Zostałem de facto usunięty ze swojego technikum i przeniesiony (niby po znajomościach... które tak naprawdę gówno dały) do szkoły zaocznej, której nie ukończyłem. Co do nerwicy jako takiej to nie mam ataków, no i chwała za to. Pozostała sama czysta fobia szkolna, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło, całe te zaburzenia lękowo-depresyjne. No, w sumie sytuacje lękowe mam tylko w szkole... Nawet gdy jestem w budynku szkoły... do której nie uczęszczam... Co zrobiłem źle? Wypiszę listę, może komuś się to przyda do czegoś: -Po paru porażkach zaprzestałem zawiązywania znajomości z własną klasą, a tak nie wolno. Cokolwiek, choćby wyjście do kina, teatru, sprzątanie świata... Trzeba robić wszystko by nawiązać z nimi kontakt, bo to pomaga. -W samej szkole zachowywać się na ile to możliwe naturalnie. Ciężko mi podać definicję naturalnego zachowania w szkole, ale po prostu starajcie się być mało spięci i wyluzowani (dotyczy osób które mają indywid. w szkole). Tak czy siak większość społeczności szkolnej będzie was uważać za dziwaka, albo świra, heh takie życie. Mimo wszystko nie dostarczajcie im dodatkowych powodów by tak was oceniali. -Jeżeli nie jesteście w stanie z powodu ataku nerwicy przyjść na zajęcia to chociaż próbujcie to uszlachetnić zwolnieniem/usprawiedliwieniem... Jakimkolwiek... lekarskim, rodzicielskim, swoim własnym jeżeli macie już 18 lat i regulamin szkoły to dopuszcza. -Nie lenić się! Wiem, że dla ucznia indywidualnego wstawanie na 7 jest bolesne, ale róbcie wszystko by się pojawić na 8 w szkole. Nawet jeśli całą noc nakręcaliście się tym że "jutro szkoła o kur*** a ja nie zrobiłem tego a tamtego". Solidna kawa, puszka coli, red bull i marsz do szkoły :) -Świecić przykładem, ale nie wychodzić przed orkiestrę. Jeżeli zaczniecie się popisywać swoją rozległą wiedzą (a wiem, że większość nerwusów to inteligentni i oczytani ludzie) to zapewne przylgnie do was łatka "buntownika bez powodu", "genialnego idioty", "zdolnego młodego człowieka z problemami"... Taka opinia pomaga na krótką metę. Łatwo taką reputację zdobyć, cholernie trudno utrzymać, debilnie prosto stracić. Zyskacie tylko tyle, że przez jakiś czas będziecie mieli łatwiej, większość nauczycieli przymknie oczy na jakiś jeden czy dwa wyskoki, ale zdobywacie niechęć/nienawiść klasy i innych uczniów... Dlatego bądźcie sumienni, pracujcie uczciwie, ale nie popisujcie się. W momencie kiedy nauczyciele nie będą już w stanie przymykać oczu na wasze "wyskoki" zostaniecie na lodzie. Bez ich życzliwości, a za to z masą ludzi wam raczej niechętnych - czy mam tłumaczyć dalej? -Jak masz atak paniki to myśl "wytrzymam ejsczez ejedna lekcje i pójdę do domu" zamiast od razu się zwalniać. Staraj się rozmawiać ze znajomymi, zacząć coś pisać w zeszycie, oderwać od paniki. Jeżeli musisz to wyjdź na chwilę do ubikacji, rozluźnij się, odetchnij, ale nie dłużej niz 5 minut. Zmuś się i wróć na lekcję - rada zarówno dla tych, którzy mają f.sz i chodzą z klasą jak i dla tych, którzy mają indywidualne w szkole. -Dobrze mieć znajomych w szkole do której się chodzi, jeżeli nie wśród własnej klasy to z kimkolwiek... -Nie gadajcie na lewo i prawo o waszych problemach, selekcjonujcie nauczycieli, którym wyznacie "co was boli". W większości nauczyciele i tak was o to nie będą pytać, bo najpewniej znają sytuację z waszej "kartoteki", ale jak trafi się jakiś szczególnie ciekawski poczęstujcie go komunałami - raz jedna nauczycielka pochwaliła się przed klasą co mi jest... dało to mojej klasie powód do śmiechu na dwa dni :) I tutaj wracamy do ptk 5. Gdyby nie łatwo stracona łatka "zdolnego z problemami" najpewniej nie dałoby im to takiej satysfakcji. -Nie spóźniajcie się na zajęcia! Jako palacz mogłem podczas przerw wyrywać się na papierosa, aby nie "ginąć w tłumie", ale miałem taką jazdę że wracałem do szkoły 1-2min po dzwonku na lecje, aby spotkać jak najmniej ludzi... To głupie było, wiem. Jeden z powodów przez które zostałem uwalony. Nie róbcie tego :) -Jako uczniowie indywidualni macie 3-5 godzin dziennie w szkole! Nie olewajcie niczego. Wracacie do domu to robicie prace domowe na jutro i bez dyskusji! Pod żadnym pozorem nie opuszczajcie zajęć w środku waszego grafiku. Ok może się zdarzyć, że nie przyjdziecie na godzinę, albo godzinę wcześniej wrócicie do domu, ale nigdy nie opuszczajcie godziny czy dwóch w środku zajęć, aby później wrócić Wiem, że czasami tak trzeba bo atak, bo sraczka, ale starajcie się tak nie postępować. -Nie używajcie wspomagaczy... w szkole. Alkohol, bakanie... Słabe rozwiązania. Akurat przyjść upalonym mi się nie zdarzyło, ale ostatnie kilka tygodni kariery w szkole przychodziłem w stanie wskazującym... Nie jestem pewien czy ktoś to zauważył, ale nie chodzi o innych. To był okres maturalny, więc często zostawałem sam w jakiś kantorkach, bibliotekach, piwnicach ogólnie brudnych dziurach i zdarzało mi się przysypiać czy rzygać za kaloryfer. No i właśnie, wiele tego jest. W zasadzie łamałem wszystkie te punkty... Było minęło. Dzisiaj jestem 22-letnim kolesiem, który wykonuje najgorsze prace za głodowe wynagrodzenie, nie mam szkoły, perspektyw, ubezpieczenia a co najgorsze od 2 lat mam problem z alkoholem i napadami agresji. Chyba niewiele mogę dzisiaj na to poradzić. Uprzedzam pytania, w trakcie nauki na indywidualnym brałem leki, które przypisywali mi lekarze i oprócz jebania w wątrobę nic to nie dawało. Fakt byłem "spokojniejszy", bardziej "zmoderowany", ale dotyczyło to wszystkiego, ale nie szkoły. Co nie jest dziwne bo jak się dowiedziałem niedawno przy lękach związanych ze szkołą raczej nie prowadzi się terapii prochami... Szczerze? Dużo skuteczniejszym lekarstwem był dla mnie zwykły kac :) niż prywatne wizyty u psychiatrów za 70-100 zł, które polegały na tym że wchodziłem po receptę, i nawet dialogu nie mogłem nawiązać z lekarzem, który nawet nie słuchał tylko tam coś notował (czy w mojej karcie? nie wiem ) No nic, pozdrawiam i życzę powodzenia. Raczej nie będę podejmował dyskusji w tym temacie, ale kto wie. Nr gg podany w podpisie jest od lat 2-3 lat nieaktualny, więc nie próbujcie pisać, a jeżeli komuś zależy to tylko PW.
  16. mialem cos takiego z powieka, teraz drazni mnie skaczaccy oczodol. czasami pojawiaja sie u mnie takie badziewia by potem zaniknac na rok albo i lepiej, co ciekawe za kazdym razem mam takie titki w zupelnie innym miejscu na ciele. Coz nerwica to przerwotna dolegliwosc
  17. Werty

    Fobia szkolna

    Dlaczego nie mozesz? Zawsze mozesz miec, trzeba sie postarac i nie sluchac co pieprza w szkole czy poradniach. O to trzeba troche pogryzc sie z biurwami. Moze Ci sie nie podobac (dlaczego?) ale jezeli nie dasz rady w szkole to sprobuj indywidualnie. Jezeli chcesz jakis wskazowek czy porad jak to zalatwic to wal do mnie na prywatna wiadomosc bo khem przyznam nieskomnie ze jestem weteranem walk o indywidualne. I nie ma takiej sily by mi go nie przyznali. :) A wieczorowki i zaoczne? hm... no po co placic za cos co mozna miec za darmo to po pierwsze, a po drugie indywidualne na ktore chodzi sie do szkoly a nie w domu jest calkiem niezle, bo zaocznie jest sie w szkole tylko dwa dni a przy nerwicy wazne jest by miec jakies stale zajecie aby za bardzo nie myslec. Wieczorowka troche lepiej, ale patrz punkt pierwszy. I do tego musze dodac, ze w wieczorowej i tak bedziesz musial przesiedziec w klasie te 4 godziny dziennie (czy tam wiecej). I mozna sie przeliczyc. Ilu to takich bylo co rezygnowali ze szkoly na rzecz wieczorowki czy zaocznego i jednak nie dali rady. Pomysl o tym w ten sposob. Szkole skonczyc musisz i to bez gadania. Jezeli chcesz bym Ci cos podpowiedzial to naprawde wal na PW. Pozdrawiam.
  18. Werty

    Fobia szkolna

    Heh ja uznalem ze nie ma po co walczyc bowiem... Pod koniec zeszlego roku szkolnego postanowilem, ze warto zaczac chodzic normalnie ze swoja klasa (swoj problem opisywalem kiedys w tym temacie, gdzies na samym poczatku topicu jezeli ktos chce sie zapoznac). Zrobilem najglupsza rzecz jaka moglem zrobic... Otoz pomyslalem ze moim problemem jest rozleniwienie indywidualnym nauczaniem i w momencie gdy bede tego pozbawiony rzuce sie na gleboka wode i moze nie bedzie lekko, ale sie uda. I nie udalo sie... juz na rozpoczeciu moje dolegliwosci przybraly tak na sile, ze nigdy wczesniej az tak zle nie bylo. Nigdy. To bylo straszne, okropne, po prostu masakra, holocaust. Procedure indywidualnego rozpoczalem prawie od razu i mam indywid. dopiero od dwoch dni... Nie warto z tym walczyc. Trzeba skonczyc indywidualnie i c***j tam. Edit po minucie. Sorry pomylka. Moj problem opisywalem gdzies dalej w polowie tego tematu, tak to jest jak sie cos robi a potem sie mysli...
  19. Nie Naprawdę? szok... Już zaczynają
  20. Może i tak, ale gdy mężczyzna natrafia na całkowity brak zainteresowania ze strony swojej partnerki, to co ma robić zamiast seksu? Wtedy się obżera i chleje piwsko. Poza tym często kobiety, które przestały dbać o facetów robią im różne trudności przy rozstaniu, a to płacze, a to rzewne historyjki o przeszłości, dzieciach itp. Spójrzcie prawdzie w oczy, nie jesteście święte ani idealne!
  21. Najlepiej to sobie kupić realdoll (taki realistyczny odpowiednik sexdoll) i mieć spokój. Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, którą warto obgadać. Często słyszy się płacze i żale porzuconych kobiet. W wielu przypadkach winę za rozpad związku ponosi facet, znajdujący sobie jakąś lolitkę, podczas gdy jego żona była kobietą i ładną i sympatyczną i naprawdę kochającą. Jednak w 80% przypadków winę za rozpad małżeństwa/związku ponosi kobieta. Ile to razy widzieliście, że gdy dziewczyna/kobieta starała się o faceta to dbała o siebie i była tak napalona, że mało laski nie zrobiła na ulicy. Po jakimś czasie bycia razem kobiety przestają o siebie dbać, stają sie oziębłe itd. A potem zdziwienie i zgrzytanie zębami.
  22. Znam to. Mam taki problem, nie wiem jak sobie poradzic z nim, wiec nic nie moge doradzic.
  23. Hetna Niedawno przeżyłem coś co mnie podłamało na amen. To przez moje głupie serce. Sądzisz może, że teraz zachowam obiektywizm? Zresztą przyznaję Tobie sporo racji w tym co piszesz, ale nie twierdź proszę, że ja to pieprzę same głupoty.
  24. No to po cholerę feministki się produkują od lat 60-tych by te normy społeczne zmieniać... Właśnie facetów jest mniej, więc to wy powinnyście trochę czasami powalczyć. Zostawmy to, tak samo jak zostawmy temat o historii, nie, nie brakuje mi argumentów, ale ani ja nie przekonam Ciebie ani ty nie przekonasz mnie. Dlaczego tak jest, że gdy jakiś nieśmiały i średnio przystojny chłopak znajdzie sobie w końcu jakąś partnerkę to wszystkie jego dotychczasowe znajome, które go olewały nagle zaczynają być zazdrosne. Ba! Zaczynają z nim nawet flirtować? O tym, że kobiety nie zapraszają facetów to jakiś argument wzięty z księżyca, mógłbym dać 200 przykładów na obalenie tego. Wzorcami kulturowymi to mi nie mydl oczu, bowiem te normy kulturowe akcentujecie kiedy wam to wygodne i tłumaczycie niewygodne dla was fakty. A nie macie nic przeciwko kiedy facet czeka aż usiądziecie, otwiera wam drzwi czy płaci za was w knajpie. Wtedy problemu norm społecznych nie ma. Tym bardziej, iż nie zauważasz prostej rzeczy. Mężczyźni też są ofiarami takich norm społecznych. Od chłopców w młodym wieku wymaga się, aby nie płakali, byli męscy, opiekuńczy w stosunku do dziewczynek. W późniejszym wieku rodzice oczekują, że ci sami tylko starsi chłopcy będą umawiać się z tysiącami dziewczyn, by oni rodzice nie mieli podejrzenia, iż ich synowie są gejami. Potem też oczekuje się od nich by wybierali męskie zawody, głównie techniczne, a nie jakieś "pedalskie" fryzjerstwo. Dużo kobiet zostaje same? Nie znam dziewczyny, która na dłuższą metę była by sama. Co innego wielu moich kumpli, a nie są takimi nieudacznikami jak ja.
  25. No tak. I dlatego gadanie, że faceci są puści bo tylko na dupę lecą to święta prawda, ale są przynajmniej szczerzy, a kobiety pieprzą głupoty o jakiś cechach wziętych z księżyca, na które i tak nie zwracają większej uwagi, gdy w ich życiu pojawi się jakiś "spocony Latynos". [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:38 pm ] Aha no i weźcie mi wyjaśnijcie jak to jest z wami kobiety, bo nie dostałem odpowiedzi na to pytanie. Po cholerę gadacie o jakiś cechach skoro i tak one nie mają dla was żadnego znaczenia?
×