Skocz do zawartości
Nerwica.com

pandzia

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia pandzia

  1. Jak leci? Ostatnio tak sobie. Ale zauważyłam, że jak robię plan i się go chociaż w miarę trzymam to jest dobrze i mam lepsze samopoczucie. Wypijasz 1 litr wody na raz? Absolutnie nie! Bo tak to chyba bym się posikała od razu Rozkładam na cały dzień. Zauważyłam, że jak zajmuję sobie głowę czymś innym i skupiam się na tym, że muszę wypić danego dnia przynajmniej 1 litr wody (staram się 1,5l, ale 1 l to minimum) to liczę ile już wypiłam i mam właśnie to w głowie a nie, że mnie swędzą nogi i muszę podrapać. Co to endomondo? Aplikacja do biegania, ćwiczenia itd Ale jednak z niej nie korzystam teraz, bo mam taką która bardziej odpowiada moim potrzebom :) Nowe nogi? To zależy jakie Bo sam kształt moim jest chyba całkiem ok, ale te rany i blizny :/ Gdyby można było je wymazać :/
  2. To była moja pierwsza styczność z psychiatrą, psychologiem. Ciężko mi powiedzieć czy dobrze radziła czy nie, ale wydaje mi się, że warto próbować dalej, z innym. Zaszkodzić nie zaszkodzi. Jasne, że warto bo jest tyle różnych psychologów, więc nie ma się co ograniczać do jednego. Powodzenia! :) Dokładnie! Psycholog psychologowi nie równy. Czasami po prostu może Ci wygląd psychologa nie przypasować. Serio. Ja np nie lubię chodzić do lasek. Tak po prostu. Czy jak wybierałam psychoterapeutę czy psychiatrę to szukałam faceta z TYM błyskiem w oku ;D Po prostu czuję, że więcej mogę powiedzieć i na więcej mogę pozwolić sobie przy mężczyznach. Także psycholog/psychoterapeuta musi być jak ubrania - dobrze dopasowany i nie może uwierać
  3. Że poszłam na egzamin i go dobrze napisałam :) (traktuję to jako i sukces i radość w sukcesu)
  4. pandzia

    Wkurza mnie:

    Wkurwia mnie, że wstałam z łóżka dopiero o 9:30 chociaż obudziłam się o 7:30. KURWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA I wkurwia mnie to, że dopiero teraz zaczynam ogarniać plan dnia. I przy okazji denerwuje mnie to, że truskawki są drogie! Mam ochotę na nie, a są po 15zł/kg!
  5. pandzia

    Witam wszystkich

    Wow, Marek dużo przeszedłeś. I gratulacje za siłę woli. Ciężko mi coś powiedzieć co masz zrobić z ojcem, bo ja nigdy takiego problemu nie miałam. Myślę, że prędzej ktoś odpowiedni znajdzie się w dziale DDA. Chyba jestem na tym samym etapie co Ty. Jak patrzę na idiotów jacy idą na studia to dziwię się, że wykładowcy czasami czegoś im nie powiedzą. U mnie to się skończyło tak, że na jednym z wykładów wstałam i powiedziałam do ludzi z mojego rocznika co o nich myślę, parę osób mi powiedziało, że miałam rację, ale reszta roku... no cóż pokazali debilizm. Coś w tym chyba jest, że im mądrzejszy się stajesz, im więcej się uczysz, im więcej chcesz osiągnąć (nie mówię tu o kasie) to zauważasz więcej tego co złe. Co do tego Też sobie myślę, że są idiotami. Nigdy nie wiadomo co się stanie. Lepiej mieć coś odłożone. Albo mieć jakiś cel na który można zbierać aby się kształcić i podnieść komfort swojego życia. Ale patrząc na to z punktu widzenia gospodarki gdyby właśnie nie ci ludzie to byłbyś uboższy. Popyt -> Podaż -> rynek pracy Dawaj! Po to tu jest do forum. Ja rozpisałam się jeszcze bardziej i też mi się lżej zrobiło. Jak Ci lepiej to pisz! 1. Tak jakbyś miał wrażenie, że nie do końca wiesz czy to sen? 2. Nie picie alkoholu to nie tragedia. Może dla towarzystwa z którym masz styczność to tragedia, ale mówi Ci to osoba, która od roku nie miała w buzi nawet piwa (bo nie cierpi smaku piwa) są inne sposoby spędzania czasu i wydawania kasy niż alkohol i pety. Ja nie widzę przyjemności w łojeniu piwa, które mi nie smakuje; wódki, która jeżeli nie jest składnikiem dobrego drinka to się pije na siłę udając jakim to się super nie jest czy paleniu petów, po których śmierdzisz, śmierdzą ci ubrania, masz żółte zęby i żółte paznokcie + niszczysz sobie zdrowie. Może Twoją pasją, skoro jesteśmy w spożywczych rzeczach, okaże się robienie kawy albo herbaty (to jest fajne, bo można jeździć na zawody u zdobywać nagrody), robienie jedzenia albo słodkości. Co do myśli o związku... też się boję. Każdy się boi więcej czy mniej. To, że się boisz mówi o tym, że nie chcesz skrzywdzić kogoś z kim będziesz, bo boisz się czy będziesz wystarczająco dobry dla drugiej osoby. Jeżeli nie kochasz, nie mów, że kochasz. Widocznie to nie ta była skoro nie mogłeś się zakochać w niej. 3. Nie poddawaj się! Wal opinię kolegów i chomikuj po cichutku! Po tym co piszesz widać, że jesteś ogarniętą osobą, która chce czegoś swojego. Musisz tylko znaleźć teraz co ma być tym czymś. Kiedy Ty będziesz miał coś swojego koledzy, którzy mówili o zabawie i chlaniu będą Ci zazdrościć. Z każdego kto coś osiągnął śmiano się i pukano się w czoło, że "co on sobie wyobraża?". A ja Ci mówię: oszczędzaj i nie przejmuj się docinkami! Jeżeli uderzą się mocno ich docinki, napisz nam na forum. Jesteś super osobą i ważne jest abyś nie stracił wiary przez ludzi, którzy nie są tego warci :) 4. Próbuj, próbuj i próbuj! Kurcze, naprawdę 3mam kciuki. Zainspirowałeś mnie do dalszej pracy nad sobą i nie poddawania się! Ps. Witaj na forum! :)
  6. pandzia

    .... bo już w nic nie wierzę

    a może potrzebujesz zmiany? spróbuj wyjechać gdzieś? omże do Anglii? Niemiec? Norwegii? Nie oszukujmy się, zarobki tam są lepsze. Ja mam 27 lat i czuję się strasznie z tym, że nie skończyłam jeszcze chociażby licencjatu (u mnie rodzice są lekarzami i przez to mam w głowie presję, że też muszę mieć wyższe wykształcenie, bo czułabym się gorsza nie mając go). Co mi pomogło? Poczułam się lepiej jak zaczęłam oszczędzać i uzbierałam 20 tyś. Czuję się pewniej teraz z jakąś kasą na czarną godzinę. właśnie, może ta zmiana otoczenia jest dobrym pomysłem? Niestety, mi z tym również było ciężko się pogodzić, ale trzeba było. Dlatego zawsze sobie mawiam, że mam większe zaufanie do wrogów niż przyjaciół (nie wszystkich). Wróg Ci zawsze powie najgorszą prawdę o Tobie, bo chce Cię skrzywdzić, ale ja zaczęłam myśleć o tym tak: "jak ma mnie skrzywdzić coś co jest prawdą o mnie?". Wróg Ci uświadomi to, że coś robisz źle - jasne, w najmniej przyjemny sposób, ale uświadomi. Przyjaciele tego nie zrobią, bo się boją, że Cię skrzywdzą, a skrzywdzą Cię tym, że Ci tego nie mówią abyś mógł popracować nad sobą stając się lepszym. Wiem, trochę dziwna logika. O tak, każdy jest do czegoś powołany (czy przez Boga czy coś innego), ale powołanie nie polega na tym, że Ty będziesz sobie siedział i nagle ktoś Ci powie "jesteś powołany do zostania prezydentem". Powołanie to ciągła praca nad sobą, ciągłe kształcenie się (nie mówię tu o studiach), szukanie dróg, popełnianie mnóstwa błędów - jednym słowem odkrywanie samemu. W podstawówce ksiądz na lekcji mówił, że to nie jest tak, że usiądziemy pomodlimy się "Panie Boże, napisz za mnie sprawdzian na 5tkę". To my musimy się nauczyć. Modlitwa z Bogiem/medytacja może nam pomóc w wyciszeniu się (mówisz sobie "uspokój się, skoncentruj się, wycisz" - to też trochę związane z autosugestią), ale nie zrobi za nas reszty roboty. Wiem, trochę to brutalne. A teraz sobie pomyślisz.... "ale ona pojebana jest", ale: Usiądź może na spokojnie na podłodze po turecku. Wycisz się na 15 minut (ustaw sobie budzik) - staraj się myśleć o chmurach, drzewach o czymś neutralnym (byle nie o emocjach). Weź zeszyt i zapisz co Cię denerwuje, potem zapisz co możesz zrobić aby to zmienić i wyznacz sobie cele, którymi możesz tą zmianę osiągnąć. Do tych celów dopisz REALNE daty. Dla mnie wypisanie sobie dat jest bardzo ważne, bo przez to nie mogę przesuwać moich zadań. Daty utrzymują mnie w rydzach. Przepisz to co masz na kartkę i powieś ją w widocznym miejscu. A codziennie wieczorem w zeszycie zapisuj datę i odpowiedź na pytanie "co dzisiaj zrobiłem aby osiągnąć swój cel?". Może się zdarzyć, że parę razy albo na początku napiszesz nic, ale jeżeli będziesz to robił regularnie to w końcu coś zrobić np. ja napisałam "zrobiłam 3 strony z książki do niemieckiego, bo dążę do lepszej znajomości tego języka". To jest ważne aby napisać nie tylko co zrobiłeś "zrobiłam 3 strony z książki do niemieckiego", ale dlaczego "bo dążę do lepszej znajomości tego języka". Ale tutaj bardzo ważna jest praca nad samym sobą i regularność. Mam nadzieję, że nie pieprzę farmazonów, ale mi to pomaga. Może i Tobie pomoże? :) Trzymam kciuki!
  7. pandzia

    Wkurza mnie:

    Że wstałam z łóżka dopiero o 12. I ciągle tak wstaję od jakiegoś czasu. I wkurwia mnie to niesamowicie, bo jak wstaję tak późno to mam wrażenie zmarnowanego dnia I wkurwia mnie, że w nocy wleciały mi jakieś gówna (owady), bo znowu muszę sprzątać parapet i podłogę. Nie mogły wytrzymać jednego dnia bez wlatywania do mojego pokoju?! Dzisiaj założę znowu moją moskitierę na okno.
  8. pandzia

    Choroba dwubiegunowa

    cześć filizanka12! :) jasne, że są na tym forum wątki nt choroby afektywnej dwubiegunowej szukaj pod skrótem "chad" :) Jeżeli chodzi o to czy jest tu ktoś z dwubiegunówką to witam :) Tzn tak mi mówią, ale mam też nerwicę natręctw. Powiedz coś więcej o sobie. Kto stwierdził u Ciebie chad? Czy zamierzasz coś dalej z tym robić? Nie ma co się bać dwubiegunówki - jak będziesz słuchała zaleceń lekarza to będzie dobrze - zobaczysz Ja się bałam na początku, ale to wynikało z mojej nieznajomości tematu. Zrobiłaś najważniejszy krok - uświadomiłaś sobie, że potrzebujesz pomocy. 3maj się i się nie bój, bo nie ma czego :)
  9. Tutaj zdjęcie moich nóg. Ostrzegam, że piękne to one nie są https://zapodaj.net/6eccc5e0c8fb7.jpg.html
  10. Cześć! Już przywitałam się w sekcji "Witam", a zatem przyszedł czas na moją pierwszą szczerą spowiedź na forum wśród obcych ludzi. Tak jak w tytule... rozdrapuję rany i wydłubuję włoski na nogach. Ciężko mi dokładnie powiedzieć kiedy to się zaczęło, ale chyba w 6tej klasie podstawówki. Skąd to wiem? Patrząc na stare zdjęcia, zauważyłam, że na zdjęciu klasowym w tym czasie już miałam widoczne strupy na nogach. Oczywiście byłam bardzo aktywną dziewczyną - reprezentowałam szkołę w tenisie stołowym, bieganiu i unihokeju. Masę czasu spędzałam na zewnątrz na podwórku i zawsze jakieś rany, zadrapania mi się zrobiły. Wydaje mi się, że gdzieś w 5/6 klasie je rozdrapywałam. Czasami zastanawiam się czy nie jest to spowodowane śmiercią babci (umarła w wakacje przez moją 6tą klasą). Pewnego dnia bawiłam się na podwórku i mama nagle przyszła i powiedziała, że babcia zmarła. Kazała mi wracać do domu, ale ja zostałam na podwórku - co jest dziwne to nie odczułam niczego mimo, że była dla mnie bliższą osobą niż mama. Mieszkałam z dziadkami od momentu kiedy mama przestała mnie karmić piersią (dość szybko przestała, bo ja szybko zaczęłam pić mleko z butelki). Jak pojechaliśmy rodziną wieczorem do dziadka żeby mu pomóc przy pogrzebie i poczekać na panów z zakładu pogrzebowego, którzy wezmą ciało babci to weszłam sama do pokoju babci. Myślałam, że coś poczuję, ale jakoś ciężko mi było się przekonać, że babcia nie żyje. Jasne, od lat zmagała się z reumatyzmem i codziennie rano widziałam jak dziadek babcię ubierał, ale przecież była w dobrej kondycji. Pewnego dnia chciała aby masować jej rękę, bo jej drętwieje. Masowałam jej, ale jak to głupie dziecko, po jakimś czasie nie chciało mi się masować, a przecież to jej pomagało. Od drętwiejącej ręki się zaczęło i potem babcia leżała tylko w łóżku. Jej ostatniego dnia pamiętam jak dziadek gotował jej zupę, a potem karmił aby zjadła, bo nie miała już siły jeść. Trochę winna się czuję, że jej tej ręki nie masowałam przecież to nie była jakaś syzyfowa praca. Babcia po jakimś czasie zmarła. Akurat mnie w tym momencie nie było. Przed śmiercią miała majaczenia i wołała swojego zmarłego syna, ale jak się jej poprawiało to wiedziała, że rozmawia ze mną albo z dziadkiem i mnie wołała żeby pomasowała jej rękę. Na pogrzebie jak wsadzali ją do piachu to chyba wtedy do mnie dotarło, że nie zobaczę babci, bo się rozpłakałam jak bóbr chociaż tak strasznie nie chciałam przy innych. Potem był jakiś zasrany obiad na który przyszła rodzina aby się nażreć. Nawet nie znałam połowy z nich, ale wkurwiało mnie niesamowicie, że się śmieją i w sumie to mają to w dupie co było z jakąś godzinę temu i jeszcze wpychali we mnie schabowego - no kurwa, może jeszcze frytki i deser lodowy z fajerwerkami trzeba było zamówić? W 1 klasie gimnazjum pamiętam, że już drapałam rany. 3 klasie gimnazjum zmarł mój dziadek. To akurat wydarzyło się tak nagle i mnie zaskoczyło. Dziadek miał problemy z sercem, ale przecież zawsze się super trzymał i był mega przystojnym dziadkiem. Zmarł na zawał. Poczuł się źle, pojechał do szpitala i zmarł we śnie w szpitalu. Do dziadka byłam bardzo mocno przywiązana. Dziadek zawsze mi robił mleko w butelce (nawet jak bylam w 3 klasie gimnazjum to piłam mleko z butelki, bo dziadek robił takie smaczne i mleko z butelki mi smakowało lepiej i uwielbiałam ciągnąć za tego cyca xD nawet teraz bym nie pogardziła mlekiem z butelki made by dziadek), spałam z Nim razem i lubiłam zasypiać na dywanie w nogach dziadka jak on siedział an fotelu i oglądał niemiecką telewizję - dziadkowie bardzo dobrze znali język niemiecki i gadali przy mnie po niemiecku żebym nie zrozumiała co mówią, ale co nieco rozumiałam, bo sama oglądałam bajki po niemiecku. W 1szej klasie liceum drapanie nóg było już tak zaawansowane, że nie ubierałam nawet spódniczek z rajstopami (bo o tym żeby mieć gołe nogi t nawet nie było mowy). Na wfie nosiłam tylko długie spodnie. W lecie kiedy było ponad 30 stopni nosiłam długie spodnie. Tylko jak wyjeżdżaliśmy z rodzicami na wakacje za granicę do ciepłych krajów to ubierałam krótkie spodenki, bo miałam w dupie że obcy ludzie zobaczą moje nogi. Na studiach doszło jeszcze wydłubywanie włoskow na nogach. Używam tylko depilatora i czasami zdarza się, że wrastają więc wydłubuje je albo zdrapuję skórę, robiąc ranę, aby dostać się do uwięzionego włoska i go wyjąć. Nie mam problemów z suchą skórą, moje drapanie nóg ma podłoże psychiczne (mój tata robił mi testy na bakterie na nogach - nie wykazały nic). Po prostu mam czasami tak, że muszę rozdrapać rany, bo nie wytrzymam i nie mogę skupić myśli na czymś innym. Czuję się wtedy jakby mnie tysiąc komarów użarło. Ale jak rozdrapię rany to przemywam je spirytusem salicylowym, bo nie chcę dostać zakażenia i czuję się tak beznadziejnie i totalnie do dupy. Jeżeli ktoś chciałby wiedzieć czy to mnie boli? Nie, absolutnie nic. Pływałam w Morzu Martwym, które jest tak słone, że sama/sam się unosisz na wodzie. Zanim weszłam do wody odradzali mi, mówili że nie wytrzymam, bo rany będą mnie tak piekły, a mnie nic nie bolało. Jak tak się zastanawiam czemu to robię tylko na nogach (Okej, czasami zdarza mi się wyciskać pryszcze) to wydaje mi się, że to może być związane z sytuacją z dziadkiem - jak kiedyś się przewróciłam na rolkach i zdarłam sobie kolana to dziadek mi czymś czyścił rany i pamiętam, że to tak piekło, że krzyczałam. Może krzywdzę swoje nogi, bo podświadomie chcę aby ktoś się zaopiekował moimi ranami na nogach? No nie wiem. trochę głupie to się wydaje. Nie wiem czemu robię to tylko na nogach i to tak mocno. Jeżeli jest tutaj ktoś kto ma podobny problem właśnie związany tylko z nogami proszę odezwij się. Chciałabym wiedzieć jak inne osoby z natręctwem dotyczącym drapania, sobie radzą.
  11. pandzia

    Cześć!

    Staram się to być otwarta tutaj, bo myślę, że to mi pomoże. I chyba coś w tym jest, że wyrzucając z siebie to co leży na sercu chyba jest mi lepiej. Zresztą chcę realnej pomocy i coś zrobić. nigdy orłem nie byłam - tzn nie umiałam pisać wypracować, rozprawek i reszty form pisemnych. I tutaj zawsze brałam poprawkę na oceny. I oceny z polskiego akurat nigdy mnie nie bolały, bo wiedziałam, że nigdy nie pójdę na kierunek humanistyczny, bo się po prostu nie nadaję i tego nie lubię. No dobra, raz mnie zabolało jak wkładając bardzo dużo wysiłku, odnosząc się do literatury poważnej, dając do sprawdzenia rozprawkę innej nauczycielce polskiego nagle dostałam 4kę gdy uważałam, że powinnam dostać conajmniej 5tkę i ta nauczycielka, która to sprawdzała powiedziała, że 6tkę by za to spokojnie dała. Od tego czasu nigdy już nie napisałam ani jednego opowiadania do szkoły - no chyba, że trzeba było pisać na lekcji w szkole. Potem już pisała moja mama, bo ja jej powiedziałąm, że chociaż miałaby mnie z domu wyrzucić nie napiszę już więcej wypracowania, bo nie ma sensu się starać skoro dostanę 4kę, a ja byle gówna "na odwal się" pisać nie będę. Co było zabawne też dostawała 4ki, starając się napisać naprawdę zgrabne rzeczy. I o dziwo, 4ki z polskiego nigdy mnie nie irytowały. Natomiast 4ki z innych przedmiotów już tak. Krótkie paznokcie dużo nie dają, bo jak nie mam czym zdrapywać ran to robię to albo cążkami do skórek albo pęsetą. Jak już pozdrapię to co miałam to przemywam rany spirytusem salicylowym, bo nie chcę dostać zakażenia - już jestem tak nieczuła na spirytus, że nie boli mnie to jak rany nim polewam. Leginsy się nie sprawdzają - są zbyt elastyczne i da się drapać nogi mając leginsy na sobie. Przyległe jeansy jakoś dają radę, ale tylko jak je zdejmę to od razu rozdrapuję wszystko co się da. Co ciekawe tylko na nogach. Kiedyś jeszcze rozdrapywałam na karku, ale to mi jakoś minęło. Lubię jeszcze na twarzy wyciskać, ale od czasu jak jem lepiej pojawia mi się mało syfów - mniej powodów do skubania. Ale na rozdrapywanie na twarzy nigdy nie było w takiej skali jak na nogach. Jedyne co utrudnia tą czynność to gdy jestem na uczelni, w pracy albo gdzieś poza domem - wtedy nawet nie myślę o drapaniu. To kwestia tego, że są inni ludzie w pobliżu. Czasami myślę o tym, że może gdybym mieszkała razem z kimś w jednym pokoju to byłoby mniej powodów do drapania. Na razie nie pracuję w zawodzie, bo ciągle jak zaczynam studia boję się, że nie dałabym rady tego pogodzić. Na razie pracuję w kawiarni, bo strasznie lubię robić kawę - to mnie odpręża i lubię to :) I o dziwo, mam naprawdę mega spoko dziewczyny w pracy. Na początku jakoś ciężko było nam się dogadać, ale potem dało radę i jest naprawdę fajnie :) Chociaż z tego co czytałam to kawa nie jest zalecana w nerwicach natręctw i depresajch, bo wypłukuje magnez, ale lubię ją pić i lubię jej zapach. Udzielam również korepetycje z matematyki i mikroekonomii matematycznej. Nie piszę w C. C mi jakoś nie przypasował. Uczę się Javy, Ruby (dokładniej railsów) i pythona + wiadomo front-end. Jestem trochę leniuszkiem i nie mogę się ogarnąć z cv żeby zrobić coś fajnego na githuba więc stwierdziłam, że idę na kurs, którego założeniem jest zrobienie cv i na koniec organizują spotkania pracodawcy-kandydaci. W czerwcu będę miała uzbierane 20tyś, ale chcę wyjechać do Anglii do pracy i przywieźć ze sobą kolejne 20 tyś i wtedy pójść na ten kurs (jego koszt to 10 tyś.). Podczas kursu będzie mi ciężej zrezygnować z niego jak będę musiała wydać na niego kasę, którą sama ciężko zarabiałam i oszczędzałam - m.in pracująć w kawiarni, w Amazonie na pakowaniu paczek, dając korepetycje itd Z perfekcjonizmem nie skończyłam. Chyba za bardzo go lubię. To tak jakby część mnie.
  12. Witam w #klub26. Też mam 26 lat. Nie umiem skończyć nawet 1 roku studiów, bo boję się egzaminów i kolokwiów i jak mam pójść na nei to wpadam w taką histerię, że nie umiem na spokojnie usiąść i się uczyć. Jak wpadam w histerię to kończy się to tym, że padam po takiej histerii ze zmęczenia do łóżka i leżę aż nie muszę wstać myśląc, że jestem "życiową spierdoliną, bo nawet debile z liceum pokończyli licencjaty, a ja nie umiem". Też myślę o tym, że trzeba się ogarnąć. Co do akceptacji siebie - zaczęłam myśleć o tym tak. Okej, może i niektórzy pokończyli studia, ale co z tego jak skończyli coś typu "Rolnictwo", a nawet nie mają ziemi i są nijakimi ludźmi nudnymi jak flaczki z olejem. Nie mamy 50tki. Jesteśmy jeszcze młodzi i chcemy się ogarnąć, a jak się ogarniemy to zrobimy to zajebiście dobrze i sukcesy innych przy naszych będą słabe :) Dzisiaj tak jakoś pozytywnie wyszło, ale jeszcze miesiąc temu jechałam tramwajem i zastanawiałam się gdzie się powiesić. Barikello czy byłeś ze swoim problemem u specjalisty?
  13. pandzia

    cześć :)

    Cześć frusowa! To co od razu rzuciło mi się w oczy to fakt, że terapię jak sama napisałaś masz co 2-3 tygodnie. Wydaje mi się, że to za rzadko.
  14. pandzia

    Czesc wszytkim

    Witaj w rodzinie! :) to jest chyba najlepsza rzecz na tym forum, że możesz się dzielić z innymi problemami i to pomaga w pozbyciu się tego co nam leży na sercu. Pamiętaj, że na efekty leków trzeba czekać! Czasami trzeba je zmienić nawet po parę razy. Leczenie lekami to nie jest hop siup. Nie można się przejmować jak jakieś nie dają super efektów od razu. Trzeba mieć na to wywalone i na spokojnie spróbować czegoś innego. ja to sobie zawsze tłumaczę tak: kobiety które biorą ślub szukają najładniejszej dla nich sukni ślubnej po sto razy, a więc i ja teraz muszę zmienić moją obecną suknię ślubną na inną, bo nie wyglądam w niej tak dobrze jak modelka z katalogu i ten krój mi nie pasuje. wow, zaimponowałaś mi! serio! że miałaś tyle siły żeby walczyć. Ja się niestety często poddaję jak coś idzie nie po mojej myśli i nie ma kogoś kto mnie popchnie. Wydaje mi isę, że naprawę jesteś silną osobą i wierzę, że Ci się uda :) Ale pamiętaj na spokojnie podejdź do sprawy leków. Mimo że to co miałeś fajne nie jest, to sposób w jaki to opowiadasz sprawia, że aż mi się gęba szczerzy ze śmiechu Mam nadzieję, że Cię nie obraziłam. też zrobię <3
  15. pandzia

    Cześć!

    Mój tata jest bardzo pedantyczny. Wymagali ode mnie dużo, bo są lekarzami. Teraz czasami podczas rozmowy z mamą słychać, że martwi się o mnie i mówi, że chce żebym była szczęśliwa. Nie wie, że nie jestem na studiach, coś podejrzewa mimo faktu, że zrobiłam własny dziekanat i wpisałam sobie oceny - ach te plusy gdy się umie programować Przez przypadek dowiedziała się o tym, że chodzę do psychiatry. Trochę się tym przejęła. Ale z tatą to mam słaby kontakt, praktycznie zerowy. Ciężko się z nim gada. Jak przyjeżdżam czasami do nich do domu to kontakt z nim polega na ukrywaniu przed nim swoich nogi, bo wiem, że jak tylko je zauważy to zaraz powie, że znowu mam podrapane, a ja sobie wtedy myślę "że przecież widzę bo ślepa nie jestem." Wiem, że to lanie za czwórkę było dziwne. Szczególnie, że ja wtedy nei rozumiałam co źle zrobiłam, ale na szczęście po rozmowie mojej mamy z wychowawczynią już nie dostałam nigdy lania za słabą ocenę. Chyba jej się głupio zrobiło. Ale sam fakt lania ze to, siedzi we mnie mocno i mam o to żal. Bo zanim do rodziców się przeprowadziłam to tylko raz dostałam od dziadka lanie - nazwałam babcię głupią starą małpą (tak, to było najgorsze przekleństwo jakie umiałam ) i wiem, że za to mi się należało, bo babcia była kochana, a ja już nie pamiętam czego nie chciałam zrobić i tak głupio jej powiedziałam, ale potem ją przeprosiłam, bo mi głupio było. Z tym "wszystko albo nic"| to się zgadza w 100%, bo jak przychodziłam do szkoły i był jakiś sprawdzian, a ja nie umiałam idealnie, to podpisywałam kartkę i oddawałam. Mimo faktu, że mogłabym coś ściągnąć , napisać bzdury czy użyć po prostu mózgu. Raz nawet była sytuacja, że nauczycielka biologii specjalnie posadziła mnie z dobrym uczniem w ostatniej ławce i chciała żebym od niego ściągnęła, a ja nic. Nie ściągnęłam od niego. Mimo naszego gadania i naszej dyskusji głośnej, którą słyszała (raczej aż taką ignorantką nie jest jak ktoś mówi do kogoś "no przepisz to, bo zaraz sam Ci to przepiszę na Twoją kartkę" i "nie, bo mi się nie chce i to nie ma sensu, bo i tak nie będę tego umieć jak przepisze to od Ciebie") nie zwróciła uwagi nam. Za to jak inni postanowili ściągać widząc co się dzieje to zwróciła im uwagę. Pamiętam, że ona coś próbowała ze mną gadać, chyba nawet się przejęła, bo dziwnym trafem kazano mi potem pójść do szkolnej pedagog, ale sami wiecie jak to bywa ze szkolną pedagog. Kazała mi wypełnić jakiś test i usiadła sobie i coś innego robiła zamiast porozmawiać ze mną normalnie . Stwierdzając, że ona ma to w dupie to ja też będę mieć, ale przy tym będzie odrobina frajdy i tak uzupełniałam zdania do uzupełnienia: Kocham... dobrze ugotowane ziemniaki. Płaczę gdy... nie ma ziemniaków w domu. Nie lubię... źle ugotowanych ziemniaków Lubię... ziemniaki, a nawet je kocham. Drugi raz u niej nie byłam, bo miała mnie poinformować o kolejnym spotkaniu, ale chyba "zapomniała" ;D Dziękuję Ci, Przemek, że chciało Ci się przeczytać :) To był dobry krok aby się tutaj zarejestrować. Wszyscy wariaci tutaj są mega mili :) To takie pozytywne jest :)
×