Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prima

Użytkownik
  • Postów

    90
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Prima

  1. Bierzesz go z antydepresantem na stabilizację nastroju?
  2. paramparam - jak Twoja kuracja topamaxem? Ciekawa jestem bo chce poprosić psychiatrę o ten lek na wahania nastroju - w moim przypadku spadki w dół.Pół roku biorę sertralinę i póki co wyciszyła mi lęki ale nadal mam spadki nastroju na tyle częste,że są dla mnie problemem.Miałam sulpiryd ale jedyny skutek jego działania to kilka kilogramów do przodu a efekty żadne.Nie ukrywam,że interesuje mnie to,że można na nim schudnąć.Byłoby ekstra bo mam sporą nadwagę i zaczęły się kłopoty z ciśnieniem.Ciekawa jestem tego leku.
  3. Mam pytanie odnośnie sulpirydu.Kilka miesięcy go brałam w dawce 100mg na dobę.Po pierwsze kilka kg więcej i zaczęły mi rosnąć włosy na brodzie i pod nosem.Masakra.Czy to z powodu podniesienia poziomu prolaktyny taki efekt?Przestałam go po prostu brać co oczywiście zgłoszę mojej psychiatrze na najbliższej wizycie.
  4. Biorę asertin pół roku. Ustąpiły lęki i chwała mu za to.Mam jednak nadal problem ze spadkami nastroju.Łapią o różnych porach dnia.Dostałam na "wspomaganie" sulpiryd ale działał jakoś tak niespecjalnie.Wrzucił mi za to w krótkim czasie 5kg ciała,którego nie zdążyłam jeszcze zgubić po poprzedniej kuracji.Dodatkową atrakcją jest zarost na brodzie i pod nosem .Tak więc mam nowe zajęcie - pęseta i wosk.Przeczytałam w necie,że ten zarost to efekt wzrostu poziomu prolaktyny - zatem to działanie sulpirydu.Jak tu nie mieć depresji? Oczywiście sulpiryd poszedł do kosza.Jadę pojutrze do psychiatry i mam zamiar poprosić o topiramat. Wyczytałam,że stosuje się go jako stabilizator nastroju w połączeniu z antydepresantem.Topiramat często prowadzi do spadku masy ciała czym jestem zainteresowana i jest pomocny przy rzucaniu palenia - chcę przestać palić.Tak to sobie wykombinowałam.Może ktoś z Was brał go przy depresji?
  5. Myślałam o zmianie sertraliny ale zwyczajnie strach mnie ogarnia,że nowy lek wyrwie mi znowu z życia kilka tygodni.Po zimowej gehennie boję się nawet o tym myśleć.Mam jeszcze miesiąc wakacji i jest to niby dobry czas by spróbować ale normalnie się boję.Wkrótce wizyta u psychiatry i sama nie wiem jak z nią rozmawiać.Może korzystać póki co ze słońca,które uwalnia serotoninę , ogarnąć raz jeszcze swoje życie i sprawdzić co jest skutkiem leku a co po prostu wynikiem codziennego zmagania się z problemami...
  6. Zgadzam się z Tobą w pełni Heather. Na problemy życiowe pigułki szczęścia nie ma.Od lat zmagam się z depresją przez co stałam się uważnym obserwatorem siebie samej.Jestem osobą o spokojnym usposobieniu a moja choroba nigdy nie miała postaci dwubiegunowej.Życiowe problemy spowodowały,że jestem niezwykle ostrożna jeśli chodzi o optymizm.Dużo pracy wkładam jednak w to by nie kręcić "czarnych scenariuszy" i każdy niemal dzień starannie planuję by nie fundować sobie huśtawek nastroju.Po zimowym nawrocie depresji kiedy to psychiatra włączyła do mojego leczenia sertralinę z ufnością i nadzieją poddałam się terapii.Cierpliwie znosiłam kolejne tygodnie niewielkiej poprawy i skutki działania wspomagających leków,które mój organizm odrzucał.Po 6 tygodniach wróciłam jednak do pracy pomimo bardzo słabej kondycji psychicznej.Uznałam,że siedzenie w domu nie sprzyja powrotowi do formy.Jestem nauczycielem więc dużo wysiłku musiałam wkładać w to by każdego dnia stanąć z uśmiechem przed młodzieżą i w dodatku przekazać im stosowną wiedzę.Nie było lekko bo bardzo często dopadały mnie spadki nastroju przybierając nierzadko postać anhedonii.Ustąpiły jednak lęki i napady paniki co jest dla mnie niezwykle istotne.Nie szarpią mną zmienne nastroje ale czuję się jakbym była w skorupie.Są dni kiedy tli się we mnie bezzasadny niepokój i nie umiem sobie z tym stanem poradzić.Może i masz rację Heather,że to po prostu życie.Nie jestem młodą osobą.Za dwa lata stuknie mi 40-letni jubileusz pracy w szkole.Życie prywatne też więcej ma trosk niż radości więc ma to niewątpliwy wpływ na moją psychikę.Biorę to wszystko pod uwagę i nie jest tak,że liczę na to,że leki rozwiążą za mnie problemy.Brakuje mi jednak chwil gdzie odczułabym coś więcej niż wyciszenie i sztuczny spokój.5 lat brałam wenlafaksynę ale się "wypaliła".Inaczej na niej funkcjonowałam.Cóż,póki co żyję z pewnym dyskomfortem wprawdzie ale może tak ma być...
  7. Dziurawiec jak najbardziej ale nie teraz ,latem bo można doznać poparzenia skóry na słońcu.Dziurawiec ma właściwości fotouczulające.
  8. Masz sporo racji ernest.Zaczęłam mieć wątpliwości co do kompetencji mojej psychiatry właśnie wtedy gdy zarzuciła mnie tamtymi lekami i spowodowała,że przez półtora miesiąca żyłam jak jakieś zombie.Do pracy wróciłam mimo ,że sugerowała dalsze zwolnienie.Zaserwowałam sobie magnez,witaminę D3 i postarałam się bardzo dbać o zdrowy styl życia.Teraz na wakacjach maksymalnie wystawiam się na słońce i zażywam dużo ruchu."Obiecała" mi,że lato będzie przełomem i wróci dobre samopoczucie.Ale to nie jest to.Jest opór,blokada a potem działanie na zasadzie zdrowego rozsądku.Chcę już poczuć luz i normalność.O stabilizatory popytam bo sporo o nich czytałam i kto wie czy to nie będzie to.Dzięki ernest
  9. Biorę sulpiryd 100mg rano.Miałam zapas w domu i kiedy powiedziałam lekarce o obniżonym nastroju zaleciła mi ponowne branie.Coś tam działa bo jak mi się skończył i zrobiłam przerwę to gorzej się czułam.Mam doraźnie brać alprazolam 0,5 mg.Tak też go biorę dzieląc jeszcze na pół.Trochę obawiałam się uzależnienia stąd taka ostrożność.Dawno temu brałam xanax SR chyba 1mg i pamiętam,że bardzo dobrze się wtedy czułam.Teraz łykam alprazolam jak pojawia się niepokój.Może sr byłby dla mnie lepszy skoro stany niepokoju dopadają mnie w różnych porach dnia? Gdy zaczęłam brać sertralinę moja doktor dorzuciła mi lerivon na noc i ketrel 3 razy dziennie.Po lerivonie wręcz puchłam /już raz w przeszłości tak było/ więc go odstawiłam a ketrel kompletnie mnie rozwalał i po kilku dniach też musiałam go odstawić.Wszystko oczywiście konsultowałam z psychiatrą.Powiedziała,że jestem lekooporna i wtedy dopiero przepisała mi alprazolam .Kiedy po ponad miesiącu nadal miałam uporczywe lęki zaproponowała perazynę25mg rano i w południe.Zadziałała na mnie fatalnie.Popadłam w taki dół,że aż miałam myśli samobójcze.Sama siebie podziwiam,że po 6 tygodniach mordęgi i nieudanych eksperymentów z lekami wróciłam do pracy.Pisałam już tutaj jak dwa dni przed powrotem niemal uczyłam się od nowa jazdy samochodem.Jestem dość zdyscyplinowanym pacjentem i dbam o właściwy tryb życia.Nie oczekuję od leków by działały jak pigułki szczęścia.Depresję leczę od lat i poznałam działanie różnych leków.Teraz odczuwam największy dyskomfort.Mam wrażenie,że sertralina ciągnie mnie w dół.
  10. Biorę Asertin 150 mg już pół roku.Zaczynałam od 100mg od razu po odstawieniu wenlafaksyny 150mg,którą brałam przez 5lat. W styczniu trafiłam do psychiatry z bardzo silnymi lękami i napadami paniki.Dostałam 30 dni zwolnienia,potem jeszcze miałam 2 tygodnie ferii /pracuję w szkole/. Całe prawie 6 tygodni prawie nie ruszałam się z domu bo się nie dało.Bardzo ciężko znosiłam poranne lęki,które nijak nie chciały minąć.Miewałam w ciągu dnia lepsze momenty ale i tak każda nawet najdrobniejsza czynność urastała do rangi wyczynu.Bardzo się bałam powrotu do pracy a o jeździe autem bałam się nawet myśleć.Działanie asertinu było u mnie bardzo powolne choć starałam się wierzyć,że jest coraz lepiej.Lekarka chciała mi przedłużyć zwolnienie ale odmówiłam.Bałam się,że dalszy pobyt w domu spowoduje,że już się nie podźwignę.Zaczęłam pracować,jeździć autem i jakoś funkcjonować w codziennym życiu.Do formy jednak wracam do dziś.Nie ma napadów lęku czy paniki ale nie ma też we mnie radości z życia.Niemal fizycznie czuję wewnętrzną blokadę.Nie wiem czy potrafiłabym zapłakać lub bardzo się z czegoś ucieszyć.Moje emocje są płaskie.Nie było ani razu "kopa" czy "powera".Nie ma też dołów.Są za to niepokoje lub nastrój przygnębienia.Nie było tak ze mną gdy brałam wenlafaksynę. Wtedy żyłam,teraz wegetuję.Jadę wkrótce do swojej doktorki powiedzieć jej o tym.Miało być lepiej z nadejściem wiosny i lata ale nie jest.Może powinnam zwiększyć dawkę do 175 mg lub 200? Ciężko mi jakoś uwierzyć,że ten antydepresant pozwoli mi normalnie żyć.Gdybym miała nadać barwę temu lekowi byłaby niewątpliwie szara bo tak wygląda teraz moje życie.
  11. Miss Worldwide mnie skutki uboczne w postaci lęków i napięć ustąpiły z grubsza po 1,5 miesiącu.Stabilizacja emocji przyszła po 3 miesiącach.To lek dla cierpliwych pod warunkiem,że faktycznie zadziała.Finalnie zachwycona nie jestem po blisko pół roku zażywania asertinu. Brakuje mi powera do życia i jestem smutna. Sertralina wcale mnie nie pobudzała i tak jest do teraz.Jedyny plus jest taki,że ustąpiły uporczywe lęki.
  12. Dwa miesiące temu zaczęłam brać sulpiryd 100mg na złagodzenie lęków i poprawę nastroju.Owszem jestem wyciszona ale moje emocje zrobiły się "płaskie" a ja sama zobojętniała.Nie jestem sobą.Ani we mnie radości ani złości.Takie coś pomiędzy co nie jest przyjemnym odczuciem.Czy miał ktoś podobnie?
  13. W styczniu miałam nawrót depresji. Przestała działać wenlafaksyna / 5lat/ i dostałam asertin .Zamiana była z dnia na dzień. Od razu 100g dziennie. Żadnych opisywanych tu na forum ubocznych skutków nie miałam ale były lęki i trwający już wcześniej ucisk w klatce piersiowej. Lęki utrzymywały się długo - blisko 2 miesiące.Kolejno dobierane leki to był ketrel,,lerivon i wreszcie pernazyna. Bez skutku.Wszystkie trzeba było odstawić.Po dwóch tygodniach lekarka zwiększyła mi asertin do 150mg na dobę a na lęki dostałam alprazolam 0,5mg. Brałam go raz lub dwa razy dziennie blisko 2 miesiące aż asertin zaczął działać "w pojedynkę".I działa.Biorę go 3,5 miesiąca i mam wrażenie,że nadal się rozkręca.Trochę to trwało ale warto było poczekać.Lęki ustąpiły a alprazolam odstawiłam bez problemu.Piszę do niecierpliwych.Sama "wisiałam" tu na forum gdy było ciężko w pierwszych tygodniach.Trzeba być cierpliwym dla sertraliny .
  14. mozbae ,Ty pod kontrolą lekarza zmieniasz tak często antydepresanty?Straszny młyn sobie zafundowałaś...To chyba Twój trzeci lek? Albo jesteś bardzo lekooporna albo niecierpliwa.Ja przetrzymałam lęki i niepokoje przez blisko 10 tygodni aż wreszcie asertin zaskoczył.Gdyby nie to,że muszę wracać do pracy pewnie też bym go odstawiła tak bardzo byłam umęczona.Nie mogłam sobie jednak pozwolić na dalsze zwolnienie i niejednokrotnie płacząc z bezsilności czekałam aż lek zadziała.Dziś zapytałam moją doktor dlaczego to tak długo trwało.Powiedziała,że im głębsza depresja tym lek się dłużej wkręca.Nawet 3 miesiące.U mnie to się sprawdziło.Życzę Ci wytrwałości i tego by wreszcie coś na Ciebie zadziałało.
  15. Niedawno znowu wróciłam do nasenu. Na krótko wprawdzie ale bardzo mi pomógł.Zmieniłam antydepresant i bardzo ciężko się u mnie wkręcał.Dopadały mnie okropne lęki i ból w klatce piersiowej. Wizytę miałam dopiero za 7 dni i nie wiedziałam co robić.W apteczce miałam nasen. Trochę miałam pietra bo kilka miesięcy temu po 1 tabletce zemdlałam.Wzięłam jednak pół i się położyłam.Bardzo szybko poczułam ulgę w bólu a lęk minął.Ratowałam się więc nasenem aż do wizyty u psychiatry.Przyznałam się jak się leczyłam ale powiedziała,że całkiem dobrze sobie poradziłam.Dała mi na wsparcie do antydepresanta alprazolam,który bardzo się przydał. Nasen sobie leży w apteczce i w razie"w"już wiem ,że ma tam być na "czarną godzinę".Póki co nie potrzebuję "prochów" i niech tak zostanie.
  16. Poranne lęki to chyba zmora wkręcających się antydepresantów. Wprawdzie obecnie biorę asertin ale wymęczył mnie bardzo przez 6 tygodni zanim lęki ustąpiły.Musiałam brać alprazolam bo rano byłam w totalnej rozsypce - zlękniona,roztrzęsiona i z rozkołatanym sercem.Podobnie jak Ty myślałam,że lepsze samopoczucie już nie przyjdzie a ja w końcu trafię do psychiatryka.Naprawdę mocno się bałam i tylko podkręcałam tym lęk.Ale już jest dobrze i myślę,że i u Ciebie pojawi się poprawa.
  17. Biorę trazodon blisko 4 lata w dawce 75mg i bardzo jestem zadowolona.Zapisano mi go na bezsenność i wsparcie dla drugiego antydepresanta.Mam silną depresję i trazodon raczej by jej sam nie udźwignął.Ważne dla mnie jest,że jestem wyspana,nie zamulona i wypoczęta po 6-8 godzin snu.Przy depresji to bardzo istotne.U mnie zadziałał po 2-3dniach zażywania i nie powodował żadnych ubocznych skutków.Warto spróbować.To znalazłam w sieci http://www.mp.pl/warsztaty/psychiatria/artykuly/depresja/show.html?id=67631.Pozdrawiam.
  18. Wiesz mozbae ja już miałam moment załamania i chciałam jechać do psychiatry,żeby zmieniła mi lek. Lęki miałam okropne i czułam się gorzej niż kiedy się zgłosiłam na leczenie z silnym nawrotem depresji.Po 6 tygodniach L4 spędzonych w domu wróciłam do pracy ale jeszcze przez 2 tygodnie łykałam 2 razy dziennie alprazolam bo lęki dopadały mnie rano a potem w pracy.Ogólnie czułam się niby lepiej bo udało mi się wyjść do ludzi,jeździć autem do pracy i uczyć przez kilka godzin w szkole.Gdy miałam nawrót bałam się szkoły,jazdy autem i w ogóle toczył mnie jeden wielki paraliżujący lęk.Nie miałam żadnych fizycznych skutków ubocznych mimo,że z dnia na dzień ze 150mg wenlafaksyny przeszłam na 100mg asertinu.Ale lęki i bóle w klatce piersiowej były nie do zniesienia .Moja doktor próbowała mnie wspierać lerivonem,ketrelem,wreszcie perazyną ale skutki były jeszcze gorsze.Okazuje się,że jestem bardzo lekooporna.Ratował mnie alprazolam choć nie do końca pozbawiał mnie lęków.6 tygodni w domu wspominam jak koszmar.Powrót do pracy też był trudny.Tak naprawdę to dopiero po 10 tygodniach poczułam poprawę.Sporadycznie łykam połówkę 0,5mg alprazolamu gdy ogarnia mnie niepokój.Lęki odeszły.Mam już ustabilizowane emocje i czuję się dobrze.Bardzo mnie umęczyła ta kuracja. Bądź dobrej myśli mozbae.Jeśli kolejne dni nie przyniosą poprawy porozmawiaj z lekarzem.Najwyraźniej hydroksyzyna nie daje rady i być może sertralina nie jest dla Ciebie odpowiednim antydepresantem.Ja sobie dałam 3 miesiące.Poprawiło się po 2,5. Na sen biorę wieczorem trittico 75mg.Śpię po nim bardzo dobrze a rano budzę się wypoczęta.To też jest antydepresant.Biorę go od 3 lat i naprawdę nie mam problemów ze snem co przy depresji jest cholernie ważne. Życzę Ci powrotu do zdrowia i wspieram bo doskonale rozumiem Twoje cierpienie.
  19. I ja przeżyłam nieciekawą historię z tym lekiem.Wiele lat temu go brałam i pomagał mi.Jakoś bez trudu nawet z niego zeszłam .Na sen od 3 lat biorę trittico i sprawdza się bardzo dobrze.Zdarza się jednak raz na 2-3 miesiące,że po prostu nie zasypiam po nim.I taka noc właśnie mi się zdarzyła pół roku temu.W domu jest nasen bo mąż sporadycznie go bierze więc wzięłam 1 tabletkę 10mg około 2 w nocy.Po około 10 minutach postanowiłam iść do łóżka.Dotarłam tylko do progu sypialni i straciłam przytomność.Bezwładnie poleciałam na poręcz łózka i połamałam sobie żebra.Nic nie pamiętam.Obudziłam się około 9 rano strasznie obolała ale też mocno odurzona.Nie byłam w stanie wyszykować się do lekarza.Telefonicznie zgłosiłam lekarce,że jestem bardzo chora i przyjadę następnego dnia.Mimo bólu przespałam niemal cały dzień.Na drugi dzień rano nadal byłam nie do życia.Mąż zawiózł mnie do przychodni gdzie moja doktor wezwała pogotowie i trafiłam do szpitala.Wciąż miałam zawroty głowy i byłam bardzo słaba.Porobiono mi wszystkie badania,głównie serca,osobno zajęli się żebrami i leżałam na oddziale 5 dni aż doszłam do siebie.Nie mam dowodu na to,że "sprawcą" całego zamieszania był nasen ale jest głównym podejrzanym.
  20. mozbae U mnie też tak długo wkręcała się sertralina.Biorę ją już 10 tygodni i tak naprawdę to od dwóch tygodni jest lepiej choć nadal wspieram się doraźnie alprazolamem 0,5mg bo pojawiają się jeszcze lęki.Trochę dziwne dla mnie,że tyle dni musisz jeszcze czekać na podniesienie dawki .Masz coś doraźnie na przetrzymanie tych trudnych dni?
  21. Przez 3 lata brałam dawkę 0,75 mg trittico CR.Niedawno psychiatra zaproponowała mi bym zwiekszyła dawkę do 150.Wzięłam dwa razy i niestety za mocne.Miałam koszmary w nocy i budziłam się roztrzęsiona.Podobnie przy 100 mg.Tak to u mnie zadziałało.Zwiększenie dawki miało na celu podnieść działanie antydepresyjne.
  22. Dzięki Zamartwiam się i sama sobie obniżam nastrój.W sumie też pomyślałam o asertinie.Kilka dni temu podniosłam dawkę o 0,25mg i może dlatego?
×