Podczytuje co piszecie, ale nie umiem napisac nic sensownego. Jednego dnia wydaje mi sie, ze jest dobrze, a nastepnego czuje sie jak wystraszone dziecko, bladzace samo we mgle.
Podsumowalam dzis sobie 6 lat leczenia farmakologicznego i roznych terapii. Oczywiscie nie chodzilam regularnie przez ten caly czas. Byly przerwy, kiedy wydawalo mi sie, ze daje rade i przerwy kiedy lezalam patrzac w sufit i chcialam sie przeniesc na tamten swiat, bo wszystko mnie przerastalo.
Podsumowujac:
- Nie samookaleczam sie
- Nie pije alkoholu w chwilach zalamania, zeby usmierzyc bol
- Nie pale (w chwilach stresu szla paczka na kilka godzin)
- Nie nakrecami sie i nie podniecam borderem "jaka jestem oryginalna i wyjatkowa, mam bordera" (mialam taka faze kiedy sie dowiedzialam co mi jest)
- Nie przezywam juz emocji w sposob ekstramalny (dolki nie koncza sie myslami o tym, aby sie zabic a ekscytacja nie sprawi, ze "latam ponad ziemia")
- Potrafie wyczuc moment, kiedy emocje biora gore i zaraz zacznie sie jazda a pozniej to wyhamowywac
- zaakceptowalam swoja seksualnosc
- Nie narazam sie celowo na niebezpieczne sytuacje, zeby poczuc to, ze zyje
- Nie nawiazuje destrukcyjnych znajomosci
- Przestalam czuc nienawisc i wstret do samej siebie
Nadal czesto czuje sie odrzucona, mam depresyjny nastroj, jestem cholernie perfekcyjna we wszystkim co zaczynam robic. Wystarczy jedno niedociagniecie i rzucam to w chuj, bo ma byc perfekcynie, albo wcale. Z tego powodu zaczynam czasami rozne rzeczy i zajmuje sie nimi na maxa, a kiedy czuje, ze nie podolam rzucam je.
Poza tym dalej czuje sie jak male, skrzywdzone dziecko i sa dni, kiedy nie chce mi sie totalnie nic. Zostaly tez zaburzenia odzywiania.
Nie wiem sama co o tym myslec. Moze lepiej nic. Czuje sie otumaniona po lekach. Kiedys lepiej szlo mi przekazanie tego co czuje. Ostatnio w ogole nie umiem wyrazac emocji. Czesto zamiast tego boli mnie glowa, brzuch, lub miesnie. Ciala nie oszukam
Ruda, czytalam o Twojej terapii
Wszystkiego dobrego for all