Skocz do zawartości
Nerwica.com

Astowidad

Użytkownik
  • Postów

    105
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Astowidad

  1. Eeee. Skoro prątkujesz, to raczej nie skorzystam.
  2. Tak? A depresja (depresyjne myśli) to co? Anioły?! Tak bo przez cierpienie człowiek jest bliżej Boga. Wolałabym być nieco dalej byle nie cierpieć tak bardzo.
  3. Może być z kotem pod kocem za karmę od dałna - ale to raczej mi nie pomoże
  4. Tak? Nie wiedziałam, że tak można :) Ale dziękuję, wolę z facetem.
  5. Tak? A depresja (depresyjne myśli) to co? Anioły?!
  6. Ja też żałuję, że brałam tak długo (10 lat). Przytyłam 15 kg i czuję się wypruta z uczuć i emocji. Nie zabiłam się, ale szczęścia też nie poczułam.
  7. Nie wiem co dokładnie masz na myśli ale ja sądzę, że każdy, kto walczy z depresją rozumie Cię doskonale - a jest ich tu wielu.
  8. bedzielepiej - ja też do każdej czynności się zmuszam, nawet tej, która teoretycznie powinna być przyjemna. Fizycznie też jestem słaba i bardzo szybko się męczę. Nic mi nie sprawia przyjemności, unikam ludzi i prawie się nie uśmiecham. Męczę się dla rodziny, ale myślę, że to na dłuższą metę nie ma sensu.
  9. Też postanowiłam nie wracać do leków. Na razie decyzję uważam za dobrą.
  10. Nic prosztszego☺ To nie jest trudne, wymaga jednak introspekcji, a wielu ludzi woli zagłuszać swoje myśli. Ja wsłuchuję się w siebie i nie zagłuszam swoich myśli - niestety to co tam widzę i słyszę nie nastraja mnie optymistycznie i nie zachęca do życia.
  11. W j. angielskim nie skumam Mam zdiagnozowaną depresję, ale gdy czuję się lepiej, to jest tak jakbym miała dystymię.
  12. iiwaa jak na wykształconego prawnika prezentuje się dość żałośnie (nie mam na myśli wiedzy, tylko zachowanie). Widać ani wykształcenie, ani wżenienie się w klasy wyższe nie wystarczy, by być człowiekiem "na poziomie".
  13. Tippani, jeśli niczego nie zmienisz - udusisz się. Wiem, że to trudne, ale skoro uważasz, że powrót do Polski jest dal Ciebie jedynym wybawieniem, to wracaj. Zaryzykuj - znajdź pokój, pracę i ....spokój. Reszta ułoży się sama . I nie myśl o tym co powiedzą, pomyślą, poczują inni - to Twoje życie i to Ty jesteś w nim najważniejsza. Podejmij ryzyko. Pamiętaj, kto nie ryzykuje, ten nie MA. Powodzenia!
  14. kalosz311, trudno powiedzieć. Może być tak, że po pierwszej uznasz, że to bez sensu (bo psycholog będzie do dvpy), a może być tak, że sam będziesz chciał kontynuować terapię i wtedy coś się ruszy ku lepszemu.
  15. kalosz311, nie zastanawiaj się, idź - to naprawdę nie boli.
  16. anonimowoanonimowo, witaj! Myślę, że wizyta u psychoterapeuty mogłaby Ci pomóc. Wysyłam pw.
  17. Ja już osiągnęłam bardzo wysoki poziom obojętności i oschłości i powiem Ci happyperson, - to wcale nie jest fajne. Niestety ironii mi brakuje, mam za to coś w rodzaju "czarnego humoru" tzn. ja mówię coś poważnie, a otoczenie bierze to za specyficzny rodzaj humoru
  18. Astowidad

    Witam

    Dave12345, witaj! Twoja historia jest bardzo przykra, ale takie właśnie jest życie, że ciągle coś zdobywamy i ciągle coś tracimy. Wszyscy tak mają, tylko nam depresyjnym trudniej jest pozbierać się po porażce. Wiem, bo sama zmagam się z tą cholerą. Niestety ona tylko czeka, żeby powinęła nam się noga i wtedy kąsa jak wściekły pies. Jednak Twoje życie się jeszcze nie skończyło, może jednak warto spróbować raz jeszcze zbudować sobie swój świat. Bo jeśli nie, to co pozostaje? Wybór wydaje się być prosty, choć dobrze wiem, że taki nie jest. Pozdrawiam Cię ciepło, trzymaj się!
  19. też myślę o tym, ale tak naprawdę w nic już nie wierzę.
  20. Tak, artykuł dobrze opisuje to, co czujemy. (Pozostałe artykuły też niezłe). A, że ludzie zdrowi nie mogą tego pojąć? Bo czy coś tak okropnego w ogóle można zrozumieć? I w dodatku już straciłam wiarę w to, że cokolwiek się zmieni.
  21. Mam bardzo sceptyczny stosunek do tego tematu, ale może faktycznie warto spróbować.
  22. "Blondynka na safari" była niezła. Na podróżniczych powinna poprzestać.
×