Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tippani

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Tippani

  1. Tippani

    Niechęć do życia...

    v Witam, piszę tutaj, bo będąc samej na sam z myślami, wcale dobrze nie jest. Od razu mówię, że może być trochę czytania. Zawsze byłam szczęśliwym dzieckiem, lubiłam być aktywna, chodzić do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, chociaż byłam dość nieśmiała, miałam wiele koleżanek i kolegów. Po przeprowadzce do Walii, stałam się bardzo zamknięta w sobie, nie umiałam z nikim rozmawiać, bałam się otwierać buzie, nie znałam języka. Miałam 11 lat jak wyjechałam. Przestałam lubić chodzić do szkoły, nie lubiłam udzielać się, brać udziału w różnych wydarzeniach, które w Polsce kochałam. Nikt nie chciał się ze mną bawić, wiele razy dzieci się naśmiewały ze mnie. Chciałam wracać, ja i moich dwóch braci, ale rodzice się nie zgodzili. To nastawienie, wręcz wstręt do tego kraju mi nadal został, chociaż jestem już dorosła. Chciałabym studiować w Polsce, w końcu coś zrobić ze swoim życiem, ale moi rodzice się nie zgadzają na moją naukę w ojczyźnie. Uznali, że jestem za głupia i jak tylko tam pojadę, to mi ani grosza nie dadzą. Nie mogę na nikogo liczyć. Zostałam zamknięta w czterech ścianach, nigdy nie mogłam się rozwijać, czy uczyć życia, bo wiecznie tylko słyszałam, że "sobie nie poradzę" i "nie jestem przebojowa", że mam chodzić tutaj na studia albo pracować w fabryce. Moich rodziców nie obchodzi co ja chce, tylko co oni chcą. Chcę trochę popracować, żeby coś zarobić i się wyrwać, ale przez to, że całe życie słyszałam, jaką jestem niedojdą i byłam trzymana na smyczy, nie umiem się odnaleźć i nawet stresuje się, by sama zapłacić za siebie w sklepie, albo pójść do banku. Do tego, wiem, że moja mama będzie płakać, jak wyjadę, będzie jej smutno, sama to mówiła, przez co jestem rozdarta. Moi bracia mieszkają w Polsce na garnuszku swoich dziewczyn i się śmieją, że dalej siedzę w domu. Nic nie sprawia mi przyjemności, najchętniej bym spała cały dzień i noc, praktycznie w ogóle nie wychodzę z domu, nawet do sklepu. Jedynie w Polsce się czuje, że żyję. Przynajmniej raz na dzień myślę o śmierci. Jestem nikim. Chociaż jestem już pełnoletnia, wciąż zastanawiam się co moi rodzice powiedzą, jak coś będę chciała zrobić, nawet nieistotnego. W domu wiele razy byłam wyzywana przez ojca, od kretynek, idiotek i tak dalej, ale on i tak woli udawać, dobrego tatusia i nosić na rękach dzieci kolegów. Już powinnam kończyć studia, jak widzę na portalach społecznościowych zdjęcia koleżanek na imprezach, to aż, zazdroszczę..Ja taka nigdy nie będę, bo nie myślę o sobie, tylko jak ktoś się będzie czuł. Przepraszam za błędy z góry. Chciałabym studiować prywatnie, bo wiem, że się na publiczne nie dostanę, wynająć jakiś pokój, pracować dziennie. Z każdym dniem tutaj, czuję, że cząstka mnie umiera. Jak patrzę w lustro, to nie widzę nikogo. Nie mam pasji, ambicji, nic. Jedno zainteresowanie. Boje się podjąć pracę, stresuje, ta niechęć..Gdybym w Polsce miała wykonywać taką samą, to bym wręcz biegła. To chyba tyle na tą porę..
×