Skocz do zawartości
Nerwica.com

forget-me-not

Użytkownik
  • Postów

    238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

39 013 wyświetleń profilu

Osiągnięcia forget-me-not

  1. Raczej nie. Żaden pracodawca nie ma dostępu do takich papierów. Chociaż co będzie za 20 lat to nikt nie jest w stanie przewidzieć. Na komisjach wojskowych się nie znam i nic nie doradzę. Ale na pewno musisz mieć oficjalną diagnozę od psychiatry. W komisjach wojskowych też pewnie biorą pod uwagę historię leczenia....
  2. Te 15 lat leczenia może rzucać pewien cień na zawartość merytoryczną przeszłych diagnoz i opisów, i skuteczność przeszłych terapii. Może teraputa ma własny system i te informacje po prostu nie są mu potrzebne? Wydaje mi się, że zaburzenia psychiczne rządzą się trochę innymi prawami niż problemy medyczne, i gdyby lekarz "od ciała" nie chciał się zapoznać z historią choroby i hospitalizacji, np. historii leczenia nowotworu czy gruźlicy, to miałbym pewne obawy. Ale w psychiatrii/psychologii to chyba działa inaczej.
  3. Myślę, że każdy przed zdecydowaniem się na taką 'terapię' robi własny research i ma prawo do zapoznania się zarówno z opiniami negatywnymi jak i pozytywnymi na temat elektrowstrząsów. Poza tym ja nie jestem lekarzem, jeśli kogoś prowadzi lekarz to będzie się słuchał lekarza, a nie jakiegoś użytkownika forum. Ja spotkałem się w internecie z komentarzami ludzi, u których EW spowodowały długotrwałe zaburzenia pamięci, czy problemy z koncentracją - i nie są to takie błahe skutki uboczne. Mnie osobiście puszczenie prądu przez mózg nie przekonuje. Prąd przechodzi po losowych ścieżkach i nie ma żadnej kontroli nad tym jakich regionów mózgu dotknie. W porównaniu do TMS, gdzie stymuluje się precyzyjnie wyznaczone punkty w mózgu jest to metodą małą subtelną. Czytałem kilka papierów na ten temat i dokładny mechanizm działania terapeutycznego eletrowstrząsów jest do dzisiaj niezbadany, co również mnie zniechęca. Masz rację, że obecne metody są nowocześniejsze, np. zmniejszono natężenie prądu do tego jakie używano kiedyś, co zmniejszyło ilość skutków ubocznych. Niemniej ja zaufania do psychiatrii nie mam, zwłaszcza przy tak inwazyjnej procedurze, która ingeruje w mój własny mózg. Ale skoro to pomaga większości ludzi to ok, nie neguję tego, wg. badań u większości ludzi z depresją lekooporną wywołuje to poprawę. Natomiast kwestią podjęcia decyzji jest zbilansowanie potencjalnego ryzyka i potencjalnych korzyści. Dla mnie nawet małe prawdopodobieństwo obniżenia zdolności kognitywnych, albo wyprania jakiś fragmentów wspomnień to za duże ryzyko.
  4. Elektrowstrząsy mają dużo skutków ubocznych, nie polecałbym tego nikomu. Metoda subtelna jak wbijanie gwożdzi walcem drogowym. A TMS to co innego, w zalezności od metody skutki uboczne są minimalne.
  5. Chciałbym dostać /cenzura/ca i zwariować, zby przestać się zamęczać myśleniem i zrobić coś głupiego i spontanicznego i to tak naturalnie bez żadnego planu.
  6. To co opisałem, ta sytuacja miała miejsce już dawno temu, kiedy chodziłem do szkoły, ponad 15 lat temu . A chodzenie do szkoły wywoływało u mnie bardzo duży lęk i stres, nie bez powodu. Od tamtego czasu nie byłem nigdy narażony na tak duże stresory. Samo OCD natomiast, podejrzewam, że się u mnie jakoś przepoczwarzyło. Tj. zachowania kompulsywne przekszałciły się bardziej w kompulsywny, perfekcjonistyczny sposób myślenia. Czyli z OCD zrobiło się OCPD, rozwinęły się we mnei cechy osobowości anankastycznej. Teraz zresztą już nie są tak nasilone jak kiedyś, kiedyś potrafiłem jeden post na forum internetowe pisać kilka godzin, żeby był dopracowany i wszystko się zgadzało xD
  7. Szczerze móiąc mało mnie obchodzi co oni tam sobie pozmieniają w tych kwalifikacjach. Taka labilność definicji najlepiej wskazuje na to, że to nie jest nauką, a co najwyżej rzemiosłem. Ja wiem tylko to czego sam doświadczyłem i przemyślałem. IMHO kompulsja jest mechanizmem ucieczki od lęku, poprzez przekierowanie uwagi na coś bezpieczniejszego. Dzięki skupieniu uwagi na czymś innym dochodzi do wyparcia ze świadomości stresujących myśli o innych problemach. Swoją drogą chyba są jakby dwa rodzaje kompulsji: - przekierowanie uwagi na coś, nad czym mamy kontrolę (tu np. kompulsywne sprzątanie mieszkania daje poczucie kontroli nad otoczeniem). Ten rodzaj kumpulsji często (nie wiem czy zawsze?) jakoś wiąże się jakoś z przyrodzonym w mózgu ukłądem odpowiedzialnym za rozróżnianie czystości i brudu oraz poczucia wstrętu (wstręt jest naturalną reakcją chroniącą przed zarażeniem się chorobą). - przekierowanie kontroli na coś, co przejmuje nad nami kontrolę - np. kompulsywne objadanie się, kompulsywne przeglądanie tik-toka itd. To jest jakby inny rodzaj kompulsji, gdzie szukamy bezpośrednio kompensacji złego nastroju. To ma też więcej wspólnego z mechanizmem uzależnień, a na poziomie neurobiologicznym z "przechwyceniem" pętli ukłądu dopaminergicznego.
  8. forget-me-not

    Samotność

    To zależy. Ja wolę być samotny niż mieć znajomych/rodzinę przed którymi muszę grać lub zakładać maskę. Samotnym można być będąc w grupie też.
  9. De facto to autorka była w sytuacji zagrażającej życiu. O ile pamiętam zaburzenia adaptacyjne trwają do 3 miesięcy, potem diagnozuje się PTSD. C-PTSD to coś zupełnie innego, co kształtuje się w okresie dzieciństwa lub przez lata.
  10. Jak brak poczucia bezpieczeństwa wiąże się u Ciebie z OCD? Ja miałem kiedyś OCD, jak np. kompulsywne mycie rąk, i to zachowanie było reakcją "uspokajającą", bo przekierowywało uwagę z myślenia o zagrożeniu (fobia społęczna + nieajne doświadczenia ze szkoły) na inne czynności zastępcze. Więc OCD wynikało z braku poczucia bezpieczeństwa, ale powiązania w drugą stronę nie widzę.
  11. U mnie też, zwłaszcza gdy czymś się nagle zdenerwuję to włącza mi się chęć na słodycze, ale głównie czekoladę. Wręcz taka kompulsja. Potem poszukiwanie czekolady po całym domu. Potrafiłem zjeść jedną tabliczkę czekolady od razu. Podobno czekolada podnosi poziom dopaminy...na kilka sekund. Kiedyś ten nawyk prawie zupełnie wyeliminowałem gdy przez3 miesiące byłęm najpierw przez tydzień na poście wodnym, a potem na diecie keto. W pewnym momencie nabrałem wręcz obrzydzenia do słodyczy. Teraz już nie jestem na tej diecie, ale są pewne długofalowe efekty. Czasem nadal mi się zdarza sięgnąć po czekoladę, ale teraz częsciej zdarza mi się sięgnać po bułkę jako "nagrodę". Bułka, czyli źródło cukrów złożonych Jest taka teoria "jelit jako drugiego mózgu", że odpowiednia mikroflora jelitowa może wysyłać sygnały do móżgu powodujące ochotę na słodycze. Wyobraź sobie te bakterie, które sterują Tobą jak zombi... Ogólnie najlepszą metodą, jak tu juś napisała Bei jest niekupowanie słodyczy. Jeżeli nie masz ich w domu to po prostu ich nie zjesz. Proste i skuteczne.
  12. A co dokładnie się stało? Przemoc społeczna oraz psychiczna to akurat domena kobiet. Domena mężczyzn to przemoc fizyczna i psychiczna. W czasach sieci społecznościowych kobiety z klastra B czują się jak ryby w wodzie, ich główną bronią jest plotka i niszczenie reputacji.
  13. Wg. Gabora Mate zaburzenia koncentracji mogą się brać z nierozwiązanych traum / problemów, które podświadomie nie dają spokoju. Sam jestem obecnie w takiej sytuacji psychologicznej, że nie mogę się na niczym skupić, bo co chwila mi się "przypomina" o różnych problemach, czyli w jakiej dupie jestem. Trudno się uczyć z poczuciem, że zaraz świat spadnie Ci na głowę, albo mówiąc innym językiem - próbując jednocześnie zablokować trudne emocje, które nie dają spokoju. Wtedy też wchodzi prokrastynacja, rozpraszanie się, szukanie zastępczych czynności, żeby tylko odciągnąć uwagę od tego co stresuje. Szukanie ukojenia w filmikach na YT, byle myśleć o czymś innym i przerzucanie uwagi. Co w gruncie rzeczy tylko pogarsza wszystko. Inna, bardziej prozaiczna przyczyna problemów z koncentracją, o której słyszałem...i nie jest to jakaś wiedza ludowa, tylko coś opisanego na poziomie neurobiologii mózgu - jest to, że mózg się buntuje przed wykonywaniem czynności, których podświadomie nie widzi sensu. Albo bardziej precyzyjnie - nie widzi celowości. Wiec jeśli uczysz się czegoś, co sam uważasz za nudne i bezsensowne, to Twój mózg się buntuje, bo mózg ma wbudowane system konserwacji energii. Ale na to akurat są rozwiązania: - kluczowe jest przekonanie mózgu, że dana czynność jest celowa. Można to zrobić myśląc o niej jako o kroku do wyższego celu. Ale to musi być cel, którego chcesz na serio, nie da się samemu siebie oszukać. Czyli np. zamiast myśleć o tym "jakie to jest nudne czego teraz się uczę", pomyśleć o tym, że "robię to po to,żeby za dwa lata zostać lekarzem, i jakie to interesujace być lekarzem, bo to spełnienie moich marzeń itd.". - drugą opcją jest podpięcie do tej nudnej czynności czegoś co Cię pasjonuje, i co Ci daje motywacje. Powiedzmy, że pasjonują Cię np. (jako, że masz ASD xD) pociągi, a uczysz się języka niemieckiego, który Cię nudzi. No to jako 'marchewkę' bierzesz dokumentację techniczną lokomotywy DR-Baureihe ET 165 i tłumaczysz słowo po słowie ucząc się słówek, bo prowadzi to do celu, który powoduje duży wzrost motywacji. Co do takich metod doraźnych na poprawę koncentracji: - muzyka i słuchawki na uszach. Najlepiej jakaś niewerbalna, żeby nie angażowała, czyli jakiś ambient lub elektroniczna. Niektórzy słuchają białęgo szumu ( white noise na YT). - puste biurko, by nie było na min dystraktorów. "Porządek na biurku to porządek w głowie" - jak mawia Aleksander Łukaszenko. Jeżeli to nie jest możliwe, to czasem lepiej uczyć się na uczelni niż w domu. Mi zdecydowanie lepiej uczyło się na uczelni. Jeśli masz niewiele możliwości do wyboru to łatwiej się skupić na nauce. Ale było to też związane z tym, że w domu domownicy nie przestrzegali moich granic i nie miałem tam spokoju. Leżenie na łóżku podczas pracy/nauki to zdecydowanie kiepski nawyk. Co do suplementów, bo na lekach się nie znam - zdecydowanie na koncentrację pomaga suplementowanie magnezu, nawet w dużych dawkach dziennych. Ja jak chcę się wspomuć suplementami do nauki to biorę tyrozynę+cholinę Z nootropów brałem kiedyś piracetam, razem z neuruwitem (kompleks wysokich dawek witamin z grupy B) po to, żeby mi się coś zregenerowało po urazie neurologicznym. Szczerze mówiąc nie polecam, kognitywnie dziwnie isę po tym czułem. Niejako polepszył koncentrację, ale w końcu czułem się jakby moje myślenie było "zabetonowane", jakbym stracił kreatywnośc i możliwość przyjęcia różnych perspektyw. Ale to tylko moje odczucia. Również polecam metodę Jacobsona Lamotrygina jest lekiem przeciwpadaczkowym, ale w małych dawkach działa stabilizująco na nastrój. W teorii. W praktyce to nie wiem, bo miałem zapisany, ale ja jestem zbuntowany przeciwko farmakologii,więc odstawiłem xD Natomiast, co ciekawe, znam osobę ze spektrum autyzmu, która brała lamotryginę i bardzo jej pomogła, na samopoczucie jak i na psychosomatykę.
  14. Wydaje mi się, że zwykle gdy ludzie mają takie problemy, to faktyczny problem leży zupełnie gdzieś indziej. W relacjach rodzinnych, doświadczeniach z dzieciństwa itd. Wiem, że pewnie będziesz się upierał, że nie, że wszystkie Twoje problemy w życiu są przez za małego penisa, a jedynym wybawieniem byłoby zrobienie sobie nowego. Ale zauważ, że nawet nigdy nie zostałeś odrzucony przez kobietę ze względu na wielkość penisa. Nie masz takiego doświadczenia, opierasz się na własnych założeniach. Masz w sobie tak wielki wstyd, że nawet nie próbowałeś tworzyć relacji. Jeśli mogę, to chciałbym polecić książkę "Toksyczny wstyd" Johna Bradshawa. Znałem kiedyś osobę, która miała trochę podobne problemy z wyglądem (choć dużo bardziej widoczne) i ta książka jej bardzo pomogła.
×