Skocz do zawartości
Nerwica.com

88eldorado

Użytkownik
  • Postów

    146
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 88eldorado

  1. Dziwne to jest. Zawsze w domu rodzinnym mam więcej objawów, cofam się w rozwoju, choć żadna krzywda mi się już tutaj nie dzieje. Mam tu też dostęp do wagi, więc cieszę się spadkiem dwóch kilogramów. Dziwne, dziwne, że zamiast cieszyć się tak zwyczajnie, ja mam w głowie myśl, że jestem już TAK BLISKO jakiegoś celu, którego nawet nie znam dokładnie. Wiem, że zdrowy rozsądek nie pozwoli mi znowu zrobić sobie krzywdy, ale jednak ciężko się żyje z takim, a nie innym mózgiem.
  2. Artemizja, ok, zapamiętam na przyszłość.
  3. Artemizja, OK, ale czy chichocząca emotka jest odpowiednia dla tego wątku? Rozumiem w wątkach luźnych itd., ale tutaj to nie na miejscu. Nie uważam, że to trolling czy coś, napisałam, że w moich oczach to idiotyczne, by wstawiać lola w temacie o gwałcie, gdzie wiele osób przeżywa ciężkie chwile.
  4. Kowal, w każdej Twojej wypowiedzi znajduje się chichocząca emotka. To idiotyczne.
  5. Poczułam potrzebę, by się uzewnętrznić. Ostatnio opowiadałam o tym chłopakowi i od tego czasu mnie to dręczy. To była dyskoteka, jakiś koleś się do mnie przypieprzył, groził, że "nie wrócę tej nocy do domu", i żebym się nie łudziła, że ktokolwiek mi pomoże. Muzyka była głośna (on wrzeszczał mi do ucha, dlatego go słyszałam), więc nawet nie krzyknęłam o pomoc, gdy mnie ciągnął w stronę łazienek. Opierałam się, ale był silniejszy. Przycisnął mnie do ściany, był wyższy, większy. Wsunął mi rękę pod bluzkę. Byłam sparaliżowana, nawet nie mówiłam, żeby przestał. Po prostu stałam i nie wiedziałam, co robić. A on w tym czasie włożył mi dłoń w majtki. I wsunął palec w... Poruszał nim. Był bardzo blisko, nie mogłam się poruszyć, czułam jego erekcję. Dyszał mi w policzek, mówił, że to nie zajmie długo. Moja koleżanka w tym czasie zwerbowała jakieś laski, wszystkie przybiegły mi pomóc, odciągnęły go. Nikt nie wiedział właściwie, do czego ten koleś się posunął, nikomu nie powiedziałam. Później tak się schlał, że ochrona go wyrzuciła, tyle go widziałam. Trudno mi w ogóle myśleć, że byłam ofiarą. Byłam ofiarą? Co się właściwie stało? "Tylko" mnie zmacał, dotknął tam, gdzie nie wolno.
  6. ---przesadzasz NN4V, . to w takim razie powiedz mi jakie ma szanse 46 letni męski nałogowiec ? Zmotoryzowany , posiadający Mazdę 3 w gazie LPG z wycieraczkami Boscha ? Moim zdaniem też przesadza, myślę, że nawet jako 50latka miałabym szanse. Mało to rozwiedzionych.
  7. Gwałciciel nie jest obojętny ofierze... raczej wywołuje emocje - nienawiść, złość, strach.
  8. Podoba mi się to, co mówisz, Kontrast. Właśnie o to chodzi, że jak próbuję zwierzyć się którejś z koleżanek, że mój chłopak ma taki problem, to jest reakcja: "o ja, daj spokój, przecież to jeszcze nie uzależnienie". Mój chłopak otwarcie przyznaje, że sobie nie radzi. Tak, bywa, że płacze, mówi, że nie ma już siły na walkę, że terapia mu nie pomoże, że za długo pali, by z tego wyjść. Jednocześnie sama widzę, że sobie zostawia furtki, m.in. nadal od czasu do czasu spotyka się z równie uzależnionymi kumplami ze szkoły. Nie lubi też konfrontować się z własnymi emocjami, na jakąkolwiek stresującą sytuację reaguje ucieczką (najchętniej w używki)
  9. Miałam na myśli: jak mu pomóc, co powiedzieć? Kaleb dał mi do myślenia - co do tego, że nawet nie chce się przestać palić. Co do wieku - skłamałam (tak czy siak w nicku to tez nie mój rocznik), po prostu uznałam, że wiek nie ma tu nic do rzeczy, bo nie pytałam, czy sobie kogoś jeszcze znajdę, czy nie. Decyzję o ewentualnym zakończeniu związku podejmę sama/on podejmie, jeśli będzie taka potrzeba.
  10. NoMoreDepression - nie zwalam wszystkiego na zioło, po prostu widzę, umiem zaobserwować, co kiedy się dzieje. Jeśli zajara wieczorem, to później cały dzień przespany. Tak jest zawsze. Jeśli chodzi o olewanie pracy, to fakt, tutaj duży wpływ ma stres, którego w pracy doświadcza. To jest człowiek nieprzystosowany do normalnego, szarego życia. Narkotyki są rozrywką, lekarstwem na szarzyznę. neon - no właśnie. Umysł mojego chłopaka też nie wie, jak sobie radzić w życiu bez narkotyków. Czy jakichkolwiek używek. Alkohol też bywa u niego zamiennikiem. Kontrast - bywały chyba okresy, że nie palił, ale nigdy specjalnie długie. Maks kilka miesięcy, a i wtedy miał po prostu pasjonujące zajęcie, które go całkowicie pochłaniało. A teraz to już pali raz na jakiś czas, oszukuje mnie i tak dalej. Na terapię chodził właśnie stricte w temacie uzależnień. Zresztą nadal chodzi. Ale nie wiem, jemu by się chyba jakiś detoks totalny przydał. Ja nie palę absolutnie w ogóle. Próbowałam parę razy (jak jeszcze z nim nie byłam) i mi do gustu nie przypadło.
  11. Poznaliśmy się z J. tutaj, na tym forum, ja anorektyczka, on nerwicowiec + narkoman. Rzecz jasna wszystkiego byłam mniej więcej świadoma, tzn. znałam jego zaburzenia w teorii, nie wyobrażałam sobie, jak to może wyglądać naprawdę. I o ile ja się dość nieźle wykaraskałam z choroby, o tyle on mocno w tym tkwi. Pali trawkę od bodajże 13 lat? A może 16? No, w każdym razie niemal pół życia. Dochodziły też inne substancje, psychodeliki, amfetamina, ale najbardziej spodobało mu się zielsko. Jesteśmy razem dwa lata, co jakiś czas przyłapuję go na wielkim kłamstwie. Na początku żyliśmy na odległość, więc ciężko było go przyłapać, ale, jako osoba kontrolująca, sprawdziłam swego czasu jego fejsbuka i dowiedziałam się, że jara od kilku miesięcy, a ja nic nie wiem. Prawie się rozstaliśmy, ale poszedł na terapię, wyglądało na to, że będzie lepiej. No i było, było, było, aż zamieszkaliśmy razem, on bardzo często wychodził z domu, wracał bardzo późno, a ja głupia - nie domyślałam się. Myślałam, że nie może mnie tak oszukiwać ZNOWU. Ale okazało się, że owszem, może. Wydało się - długie miesiące byłam oszukiwana. I znów - terapia, lepsze nastawienie, w końcu spadek nastawienia, i przyłapałam go wczoraj na jaraniu na balkonie. Ze mną w drugim pokoju, niby to śpiącą. Jak mam reagować, co mam robić? Wiem, że to choroba, nawet nie denerwuje mnie sam fakt, że ulega używce, a to, że kłamie. To mnie najbardziej rani, to sprawia, że opadają mi ręce. Nie mogę mu ufać, po prostu nie mogę. Po tylu razach każde jego wyjście z domu będzie dla mnie oznaczało tylko jedno. EDIT: i tylko błagam, nie mówcie, że trawa to nic złego. Przesypianie całych dni, olewanie pracy i obowiązków... to jest z pewnością złe.
  12. No dobra, to teraz ja wkraczam do gry. Piątek, godz. 19 w Koktajlu Mołotowa (Puławska 67). Kto będzie? - ja
  13. Mogę Wam polecić "Koktajl Mokotowa" na Puławskiej.
  14. Mnie nie będzie wtedy. wie ktoś, gdzie mogę zapisać się na terapię indywidualną na nfz i nie czekać miliona lat? źle ze mną ostatnio i chciałabym mieć poczucie, że zrobię z tym coś w przeciągu miesiąca/dwóch, a nie w ciągu dwóch lat. nerwica.
  15. Trudno byłoby mi samej pracować nad sobą, potrzebowałam kogoś, kto by mi uświadomił, jak ważne jest "chwycenie byka za rogi". Taką osobą była moja terapeutka. Przerobiłam z nią nawet niechęć do wchodzenia do kuchni pełnej współlokatorów boisz się tego? - zrób to i przekonaj się, że nie jest to takie straszne. Bardzo dużo czytałam na temat swoich choróbsk, dzięki czemu reakcje mojego organizmu były dla mnie bardziej zrozumiałe. Wiedziałam, że jeśli znów zacznę restrykcyjną dietę, to skończy się napadem obżarstwa, więc jadałam (i nadal to robię) co 3-4 godziny, nigdy wcześniej, nigdy później (no chyba że była jakaś wyjątkowa sytuacja). Na przestrzeni terapii moja waga lekko się wahała, a ja przekonywałam się, że nawet ważenie 2 kg więcej mnie nie zabije. Jeśli chodzi o żarcie i rzyganie, to bardzo pomogły mi po prostu fakty. Nie zdążę wyrzygać wszystkiego. 70% kalorii wchłonie się, zanim zdążę o tym pomyśleć. To opinia lekarzy. Właściwie wydaje mi się zasadna, bo nigdy nie zauważyłam, by rzyganie pozwalało schudnąć, jedyne, czego się nabawiłam, to refluksu. Widzę też, że u mnie zaburzenia odżywiania są reakcją na stres i złe samopoczucie, są ucieczką od tego. Najlepiej wtedy po prostu poczekać, aż mi przejdzie. Nie mówię, że nie mam już krzywych anorektycznych faz, bo miewam, ale wychodzę z założenia, że każdy ma swoje za uszami, i najważniejsze, jak sobie z tym radzi. Niekiedy przed okresem czuję się jak balon i mam zamiar się odchudzać. W pierwszym momencie czuję strach - "o nie! znowu zaczynam!", a potem myślę "kochana, tyle razy zaczynałaś na jeden dzień, że z pewnością nic ci nie będzie". Ciężki był też lęk przed niejedzeniem. Wiadomo, wygłodzony organizm KOCHA JEDZENIE. Był czas, kiedy najadałąm się na zapas, bo bałam się, że później nie będę mogła zjeść. To też minęło dzięki jedzeniu co 3 godziny, moje ciało przekonało się, że jednak nie zamierzam go już maltretować. Och, rozpisałam się... No więc praca... hm. chyba stawianie czoła lękom jest kluczowe. I łaskawsze patrzenie na własne błędy. I rozpoznawanie błędów poznawczych (o tym można poczytać w internecie zapewne).
  16. jesteś człowiekiem i szukasz towarzystwa w Warszawie - pisz
  17. misty-eyed, dziękuję:) mieszkam na Mokotowie. Na Wołoskiej terminy na marzec Na Skarżyńskiego - grudzień. Na Pradze nie chcą mnie zapisać, bo jestem z Mokotowa. Co do tych dwóch pozostałych, to nie dzwoniłam. Szczerze, to mi bez różnicy, jak daleko to będzie. Udało mi się zapisać na Wrocławską na 26. października, więc to już coś. Zostałam poratowana seronilem z "drugiej ręki", więc dotrwam
  18. Szukam seronilu, zgubił mi się.
  19. BŁAGAM O POMOC! Psychiatra na NFZ bez kilometrowych kolejek w Warszawie?
  20. 88eldorado

    ot

    Niemampomyslu, nie niesiesz jakiejś wielkiej nowiny. Wiadomo, że nie każdy każdemu się podoba, ja też uważam niektóre tu osoby za brzydkie (nie trafiają w mój gust i już), ale po co mam tym konkretnym osobom o tym mówić? Nie widzę sensu w sprawianiu komuś przykrości. To jest ładne, co się komu podoba. Zawsze przyjemniej słuchać komplementów. Ludzie tu pokazują swoje lica raczej nie po to, by być ocenianym. Myślę zresztą, że niektórzy mają świadomość, że nie są Miss/Misterem Świata, po prostu chcą zaprezentować swoją twarz i już. Mówienie komuś, że jest brzydki, uważam za zwyczajne chamstwo, bo dana osoba nie ma na to wpływu, a zresztą nie zawsze trzeba się wszędzie wciskać ze swoim niezwykle odważnym zdaniem.
  21. LucidDream idź do terapeuty (behawioralno-poznawcza terapia jest spoko) i psychiatry. I dalej już pójdzie
  22. Za 16 lat. O matko. Jakoś szybko... Jak ocenisz stan swojego uzębienia?
  23. Zdrowa relacja tworzy się wtedy, gdy tworzą ją zdrowe osoby. Wtedy to wychodzi "tak po prostu". Kto Cię wkurza najbardziej na świecie?
×