Skocz do zawartości
Nerwica.com

insadness

Użytkownik
  • Postów

    87
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez insadness

  1. Spokojnie. W moim odczuciu to wszystko co piszesz jest zrozumiale. Nie boj sie, ze ktos Cie rozpozna, bo to jest praktycznie niemozliwe o ile nie podasz swoich danych. Co do depresji, to zdiagnozowana zostalam na depresje dwubiegunowa, stad moje neuroleptyki. Dzieki nim moge sprawniej myslec i nie czuje sie tak otepiona. Na terapie nie chodze, bo na razie mnie na nia nie stac. Walcze sama ze wsparciem chlopaka. Moja matka nie jest zainteresowana moim cierpieniem i nie wspiera mnie w ogole. Nie umie czy nie chce, nie wiem. Jak to mowi 'chce miec juz swiety spokoj'. Prawda jest taka, ze z nia sie tez cos stalo przez te wszystkie lata i jej dzieci przestaly ja zupelnie interesowac. Co do Twojego lekarza - tak, to normalne pytanie czy slyszysz glosy u lekarzy, w ten sposob robia rozpoznanie. Nawet lekarz internista moze o to spytac. Raz nawet mi sie to zdarzylo, a wtedy jeszcze w ogole nie wiedzialam, ze mialam pierwszy epizod depresji. Ten, ktory mam teraz jest najciezszy i szczerze mowiac wiem, ze te leki podtrzymuja mi zycie. Bede brac je do konca zycia najwyzej, trudno. Czekam na lepszy okres. Hustawki nastroju tez mam. Od czarnej rozpaczy, do nawet wzglednie pozytywniejszego myslenia. Wszyscy tak mamy. W koncu to forum dla zaburzonych. Jest nas tutaj troche. Wrocilam sama na to forum po dlugiej przerwie, gdzie radzilam sobie jakos i uwierz, ze ludzie zawsze pisza w podobny sposob kiedy cierpia. Jedyne cp sobie obiecuje, to probowac z tego wyjsc. Jestem bardzo samotna, ale to nie znaczy, ze nie chce wrocic do 'zywych'. Czasem mowie sobie, ze musze to przeczekac. Przeciez chce sie zyc... A sila woli potrafi dzialac cuda. Mysle, ze powinienes szukac pomocy u lekarza, nie rezygnuj dlatego, ze ktos pyta czy slyszysz glosy. Lekarz to tez czlowiek i wydaje mi sie, ze jak nie ten, to nastepny - ktos w koncu poprawnie cie zdiagnozuje, tylko musisz im pomoc zrozumiec ciebie. Nikt nie siedzi w naszych glowach... Kiedy zaczelam sie leczyc po raz pierwszy bylam juz po 3 epizodach depresyjnych i 2 epizodach maniakalnych. W wywiadzie dopiero ostatniego lekarza wyszlo, ze to depresja dwubiegunowa, ale z diagnoza trzeba sie po prostu pogodzic. Tak jest i to przyjmuje, a jaka to diagnoza to juz dla mnie nieistotne. Chce po prostu dobrze sie czuc i moc funkcjonowac bardziej jak kiedys zanim to wszystko sie stalo.
  2. insadness

    Samotność

    poruszyło mnie to zdanie i rezonuje edycja: Szukasz "swoich" i jesteś skłonna pomagać innym? Jezeli dobrze rozumiem, to tak szukam takich ludzi i jestem sklonna pomagac. Przed tym etapem w moim zyciu probowalam pomagac innym jak tylko moglam. Jednak nie moge znalezc takich jak ja gdzies blisko. Zanim zaczelam chorowac mialam wielu znajomych i chyba iluzje na temat mojego znaczenia dla nich. Teraz zyje w izolacji z jedyna bliska mi osoba. Zaczelam bac sie kontaktow z ludzmi, bo bardzo cierpialam po utracie wiekszosci z nich. Najgorsze sa sytuacje bez pozegnan, kiedy ktos nie chce cie juz znac, a jednak ty w jakis sposob wiesz o tym, czujesz to... Bylam bardzo przywiazana do ludzi, pozniej to mnie zniszczylo. Tesknota za nimi jest, ale juz nie ta sama. Teraz przybrala postac bardziej ponura, taka z zalem nieutulonym.
  3. Nie ma nic gorszego niz psychoza toksyczna po naduzyciu alkoholu biorac leki psychotropowe. Ostrzegam wszystkich przed piciem, bo przyjdzie taki moment w waszym zyciu, ze glowa tego nie wytrzyma. Raz tydzien zajelo mi wyjscie z tego stanu, innym razem dluzej. Braki witamin trzeba bylo uzupelniac. Witamina B, ratuje glowe Magnez i potas Radze przy odrealnieniu i otepieniu przejsc na diete i oczywiscie przestac pic na zawsze, bo to bedzie sie tylko poglebialo.
  4. Obecnie przechodze poprzez derealizacje czyli nieprzyjemnie przytepienie. Nie wiem jak sobie z tym radzic. Nagle moj umysl wlacza ten stan i jest on nie do wytrzymania. Wszystko wtedy wydaje sie jak przez mgle. Ludzie do mnie mowia, ja czasem totalnie sie zawieszam. Nie wiem jak sobie z tym poradzic. Czuje sie jakby cos przegrzalo mi sie w glowie. Czy wroce jeszcze do stanu sprzed leczenia? Czy leki antydepresyjne mogly sprawic, ze tak sie czuje?
  5. Mysle, ze na tym etapie skup sie na wyprowadzce z domu, jezeli masz srodki do zycia albo kogos kto moze Ci w tym pomoc, to zrob to. Takie odciecie sie jest dla Twojego dobra, a matka musi zrozumiec, ze sposob w jaki Cie traktowala byl nie na miejscu. Mialam trudna sytuacje rodzinna i po latach widze, ze moja matka przemyslala, jednak tak mnie to wszystko zranilo, ze lecze ciezka depresje z derealizacja i lekami. Czasem czuje wrecz otepienie z nadmiaru stresu. Takie traumy zostaja, takze jak najszybciej radze Ci zaczac z tym walczyc. Z pozycji dystansu jest o wiele latwiej zaczac prace nad pogodzeniem sie z pewnymi sprawami, ktore nas bola niz w samym centrum tych wydarzen.
  6. Ana_88 pomogla mi zrozumiec, ze czas pogodzic sie z samotnoscia i ze z ludzmi tak juz po prostu jest. Wiekszosci nie interesuja czyjesc problemy tak naprawde, wiec bardzo chce zmienic swoje podejscie i przestac przywiazywac sie do ludzi. Dalej jesli ktos bedzie potrzebowal pogadac, to bede, ale w druga strone chyba stracilam zaufanie. Z reguly ci ludzie nie do konca wiedza co czynia tak naprawde...
  7. insadness

    Samotność

    Mam to samo, ale nawet juz o tym nie mowie nikomu, bo raz- to i tak niczego nie zmienia w moim stanie, a dwa, ze zawsze konczylo sie to frustracja z powodu poczucia niezrozumienia. Stwierdzilam, ze jak mam sobie jakos z tym poradzic to musze to zrobic sama, bo nikogo to tak naprawde nie obchodzi, takie czasy egoistyczne. W tym momencie duze nadzieje pokladam w oslawionym F7 w Kobierzynie. I nawet nie chce sie teraz nad tym zastanawiac: "co bedzie jesli...." Musze nauczyc sie tego podejscia. Moja mama twierdzi, ze jetem jeszcze dzieckiem skoro nie potrafie tak zyc... Ze nie jestem dorosla w jej mniemaniu. Wiem, ze gdzies tam ma racje, ale ludzie po prostu zawodza i bezpowrotnie podejmuja decyzje, ktore maja wplyw na czyjes zycie... Na moje, decyzje niektorych ludzi wplynely okropnie zlym samopoczuciem i wspomnieniami, bo w koncu budzisz sie ktoregos ranka i powracaja te wszystkie teksty z przeszlosci a la 'lecz sie' na forum spolecznosciowym, gdzie wszyscy takie rzeczy widza, taki rodzaj wysmiewania sie, od niegdys najlprzychylniejszych Ci osob. Gdzie uwazam swoja droga, ze Polska jest zasciankowa i jezeli ktos jets chory (czyli cierpi) slowa takie sa nie tyle co nieprzemyslane, ale zwyczajnie celowane w kogos, by zrobic przykrosc, na pewno nic nie wnosza pozytywnego. Dziekuje Ci Ana_88. Twoje slowa w jakis sposob dodaly mi otuchy. Od dzisiaj bede probowac nie myslec juz wiecej tyle o ludziach z przeszlosci. To mnie tylko rani. Nikomu nie zyczylabym spotkac sie z takim niezrozumieniem, z jakim niestety ja sie spotkalam. Te wspomnienia musze wreszcie przerwac i skupic sie na terazniejszosci.
  8. insadness

    Samotność

    Mam to samo, ale nawet juz o tym nie mowie nikomu, bo raz- to i tak niczego nie zmienia w moim stanie, a dwa, ze zawsze konczylo sie to frustracja z powodu poczucia niezrozumienia. Stwierdzilam, ze jak mam sobie jakos z tym poradzic to musze to zrobic sama, bo nikogo to tak naprawde nie obchodzi, takie czasy egoistyczne. W tym momencie duze nadzieje pokladam w oslawionym F7 w Kobierzynie. I nawet nie chce sie teraz nad tym zastanawiac: "co bedzie jesli...." Musze nauczyc sie tego podejscia. Moja mama twierdzi, ze jetem jeszcze dzieckiem skoro nie potrafie tak zyc... Ze nie jestem dorosla w jej mniemaniu. Wiem, ze gdzies tam ma racje, ale ludzie po prostu zawodza i bezpowrotnie podejmuja decyzje, ktore maja wplyw na czyjes zycie... Na moje, decyzje niektorych ludzi wplynely okropnie zlym samopoczuciem i wspomnieniami, bo w koncu budzisz sie ktoregos ranka i powracaja te wszystkie teksty z przeszlosci a la 'lecz sie' na forum spolecznosciowym, gdzie wszyscy takie rzeczy widza, taki rodzaj wysmiewania sie, od niegdys najlprzychylniejszych Ci osob. Gdzie uwazam swoja droga, ze Polska jest zasciankowa i jezeli ktos jets chory (czyli cierpi) slowa takie sa nie tyle co nieprzemyslane, ale zwyczajnie celowane w kogos, by zrobic przykrosc, na pewno nic nie wnosza pozytywnego. Dziekuje Ci Ana_88. Twoje slowa w jakis sposob dodaly mi otuchy. Od dzisiaj bede probowac nie myslec juz wiecej tyle o ludziach z przeszlosci. To mnie tylko rani. Nikomu nie zyczylabym spotkac sie z takim niezrozumieniem, z jakim niestety ja sie spotkalam. Te wspomnienia musze wreszcie przerwac i skupic sie na terazniejszosci.
  9. Ja walcze tak samo jak Ty nad soba. Co prawda zaczelam leczyc depresje, ale kazdy kolejny epizod byl diagnozowany przez inna osobe, innego lekarza. Tym razem dolozyli mi inne leki, ktore sprawily, ze moge spac lepiej i sprawily, ze mam mniejszy metlik w glowie. Nawet troche ustawily mi pamiec. Mialam bardzo trudne istresujace zycie, co spowodowalo, ze kilkakrotnie przezywalam zalamanie nerwowe, najczesciej z braku pracy lub braku stalego zamieszkania. To byly sytuacje, ktore niejednokrotnie spowodowaly u mnie ciezka depresje z katatonia. Gdyby najblizsza i jedyna osoba przy mnie nie zaciagnela mnie na sile do lekarza, prawdopodobnie juz by mnie z nami nie bylo... Teraz mimo tego, ze dalej jest mi smutno, jakos staram sie z tym zyc... Przede wszystkim lepiej mysle, a umysl moj byl tak zniszczony ze stresu, ze czulam sie jak ograniczona psychicznie osoba. W zasadzie czulam sie tak od dawna. Neuroleptyki mi to ustawiaja, a przynajmniej bardzo chce w to wierzyc... Czekam na dalsze efekty, bo te pierwsze pomogly mi tak o 1/4 jest lepiej. Gdybym byla Toba to jednak staralabym sie zasiegnac porady innego lekarza. Poza tym czy mieszkasz sam? Jak Twoja rodzina? Moze ktos moglby z Toba pojsc do lekarza. Na pewno potrzebujesz porady specjalisty, a z kolei najblizsi moze mogliby jakos sie do tego ustosunkowac. Trzymam za Ciebie kciuki.
  10. Od jutra zaczynam tak zyc. Postaram sie. Chyba tez jestem tego zdania. Za kazdym razem depresje przetrwalam. Teraz lecze ja lekami, ale mi coraz bardziej miesza sie w glowie... Nadmiar wieloletniego stresu powoduje u mnie ogromna trudnosc przy wyjsciu z pokoju, co dopiero z domu. Na dodatek jestem w miejscu, w ktorym nie chce byc.
  11. insadness

    Samotność

    Zdarzają się ludzie którzy nie podchodzą w ten sam sposób i nie odrzucają z powodu choroby,ale według mnie to wyjątki. Staram się ukrywać depresję bo gdybym tego nie robił był bym zupełnie sam w sumie wstydził bym się komuś powiedzieć prosto w oczy,że jest kiepsko i mam depresję.Zawsze jedna,dwie osoby znajome to coś. Kiedyś pisałem z jedną osobą i pytała mnie się jaki jestem a ja na to "jestem normalny" Pozniej jak się dowiedziała,ze mam depresję to powiedziała "Przecież mówiłeś,że jesteś normalny" Tak się dziwnie poczułem jak jakiś psychol Widzisz, Ty ukryles. Mi sie nie udalo... A to dlatego, ze czulam sie okropnie odizolowana ze swiata. Mowilam kiedys o tym kilku osobom, teraz juz pewnie wiekszosc ludzi wie... Jedna kolezanka nawet kiedys mi powiedziala 'Nie pomoge ci, tym bardziej nie na odleglosc'. W sumie to ludzie nie zdaja sobie sprawy z tego czym jest wlasciwie depresja, zal, traumy, patologia w rodzinie. Jak tak sobie pomysle o tych, ktorzy wszystko zawsze mieli. Skad tacy ludzie maja wiedziec jak moze byc naprawde zle... Potrzeba przyjaciol i bliskich ci ludzi jest na tyle wielka, ze trudno z tym sie pogodzic. Nie zywie juz zalu do tych ludzi, ale bardziej teraz przechodza mi po latach przez pamiec rozne przykre sytuacje z nimi zwiazane. Najgorzej jest kiedy ludzie po prostu odchodza bez slowa, a pozniej rownie bez slowa przestaja sie z Toba kontaktowac. Napiszesz cos i wiesz, czujesz ze oni juz Ciebie nie chca... Nie potrzebuja kogos takiego wiecej. Ludzie zasluguja na cieplo i milosc. Chyba nie kazdemu jest to pisane... Ten swiat to pieklo na ziemi dla niektorych z nas.
  12. insadness

    Samotność

    Mi wlasna rodzina nie chce pomoc, wrecz na tyle nie rozumieja, ze jeszcze jest chyba gorzej w tej kwestii. Dlaczego ludzie odchodza, kiedy powiesz im jak bardzo zle sie czujesz? Znikaja z Twojego zycia bezpowrotnie... Oprocz mojego chlopaka praktycznie nikomu juz nie ufam. Po prostu przestalam... Tyle razy zawiodlam sie. Czemu Polacy traktuja choroby psychiczne jak trad? Ogromna nietolerancja jak i braki edukacji, swiadomosci w ludziach. Pamietam nawet, ze dwie z moich kolezanek cierpialy i trafialy do szpitali na leczenie psychiatryczne. Praktycznie wszyscy jakos sie odsuwali sie od nich. Czy spotkaliscie sie z ludzmi, ktorzy nie podchodza w ten sposob? Ja chyba trafilam na nieodpowiednich ludzi w swoim zyciu... Pamietam, ze w stanie depresji jeszcze obrywalam. To tak jakby nie bylo nadzieji... Zostajesz sam, a pozniej jeszcze w tym stanie zostajesz zmuszony wyciagnac wnioski. Caly ten wstyd zostaje z Toba i masz wrazenie, ze wszyscy juz wiedza, widza, ale pozwalaja Ci w tym tkwic.
  13. jaktobylo, nie jestes sam. Ja podobnie sie czuje. Nie mam schizofrenii a mimo to psychiatra pytal mnie o tego typu sprawy. czy slysze glosy i tak dalej. Przypisal mi neuroleptyki i powiem Ci ze po nich przynajmniej nie czuje tego 'bolu' w glowie i jakby latwiej mi sie mysli, pomimo ze niejednokrotnie nazwalabym sie glupia i ograniczona osoba. To niska samoocena nad ktora musimy pracowac sprawia tutaj najwiecej klopotow. Jezeli nie zmienimy zdania na temat siebie, przy pomocy nawet i tabletek, to niestety bedziemy tkwic w tym samym punkcie. Ja teraz sie lecze i poprawe drobna widze. Ktos z forum mi ostatnio przypomnial nawet o tym jak wazne jest oczsekiwanie na efekty lekow. Nawet miesiac brania, to za malo. Leczenie trwa i trwa...
  14. insadness

    Pustka.

    Tez mialam takie obawy, az do czasu kiedy moj chlopak skupil sie na mnie. On pracuje, ja niestety nie jestem w stanie chwilowo. Wiesz, jedyne co mi jakos daje nadzieje jeszcze w ludzi, to jest to forum... Pamietam, ze kilka lat temu ktos bardzo mnie tutaj wspieral. Teraz sytuacja sie powtorzyla, a w zasadzie nadzieje stracilam, ale wiem ze musze jakos to przetrwac. Obiecuje sobie codziennie, ze jakos wytrzymam, chyba czekam az leki zaczna dzialac. Bardzo bym chciala, zeby zadzialaly. Musze zaczac terapie, a z domu wyjsc jest mi ciezko... Musimy byc silne. Bardzo bym chciala, zeby wszystko sie ulozylo. Piszmy jak najwiecej... To czesto pomaga.
  15. insadness

    Pustka.

    Ja tez placze kazdego dnia prawie i powiem Ci, ze ludzie mnie bardzo zawiedli. Wszyscy odeszli wraz z pojawieniem sie mojej choroby. Nie jest to zwykly przypadek. Ludzie sa tacy... Na dodatek jeszcze za to tez winie siebie myslac 'to nie ich wina, ze odeszli, to ja jestem problemem', ktorego nie potrafie rozwiazac i jestem bardzo samotna.
  16. insadness

    Czy to juz koniec?

    Wlasnie chyba bardzo sie zawiodlam na ludziach. Czesc moich znajomych po prostu odwrocila sie ode mnie. Wiekszosc z nich jest okropnie przerazona jakimikolwiek klopotami. Kiedys bylo mi bardzo przykro z tego powodu. Teraz jest mi bardziej przykro, ze czuje sie samotna. Mam chlopaka i bez niego bym sobie nie poradzila. Wydaje mi sie, ze po prostu boje sie ze soba skonczyc ze wzgledu na niego i moja mame. Ona drugiej smierci tego typu by nie przezyla. Chyba genetycznie odziedziczylam sklonnosci do depresji... W Polsce trzeba pracowac caly czas. Tutaj gdzie jestem, kiedy nie pracuje, mam godny zasilek. Doszlo do tego stopnia, ze chlopak zmusza mnie do robienia czegokolwiek. On bardzo mnie kocha i walczy o mnie, a mi zwyczajnie jest przykro, bo bardzo bym chciala normalnie sie czuc. Inni ludzie maja plany, ciesza sie zyciem. Ja boje sie nawet zaczac nowa prace. To wszystko mnie przytlacza. Dziekuje, ze jestescie ze mna.
  17. insadness

    Czy to juz koniec?

    Nie mam mozliwosci powrotu, bo nie mam gdzie mieszkac, a stac na zycie mnie w Polsce nie bedzie... Cierpienie na emigracji jest ogromne. Mysli samobojcze przychodza codziennie. Lecze sie, ale tabletki nie pomagaja za bardzo. Chcialabym, zeby moje zycie kiedys wrocilo... Ale to juz chyba niemozliwe. Znajomi o mnie zapomnieli, a ja czuje sie tylko podle.
  18. Kiedy masz lęki i podejmujesz pracę, w której musisz się z nimi zmierzyć są dwie opcje: albo nastąpi desensytyzacja, a więc po pewnym czasie ilość stresorów, ich wszędobylskość i intensywność sprawi, że siłą rzeczy lęk złagodnieje, czyli po prostu się przyzwyczaisz. Albo: druga opcja jest taka, że ilość i intensywność zdarzeń, w których będziesz odczuwać lęk przytłoczy Cię - tak może się stać jeśli nie będziesz mieć "wentyla" (jakiegoś hobby, sportu, etc.), nie znasz technik relaksacji czyli nie będziesz miała możliwości przeżycia wariantu pierwszego. Możliwe też, że ta praca po prostu nie będzie Ci odpowiadać ze względów charakterologicznych - nie każdy musi lubić pracę z ludźmi, w szybkim tempie, nie każdemu to odpowiada, a wiele osób to jest tak niemiłych, że w sumie nie powinno Podsumowując: daj sobie szansę zarazem na polubienie tej pracy i przyzwolenie na jej niepolubienie. Wiedz, że jeśli nie będzie Ci tam pasować, to nie dlatego, że to Twoja wina, jesteś słaba, etc, cały ten nerwicowy crap. Poszukaj w necie technik relaksacji, żeby móc je sobie stosować w pracy - ja osobiście lubię taktykę słonia - kiedy zjada Cię zdenerwowanie zaczynasz poruszać się w spowolnionym tempie, wszystko robisz powoli, mówisz powoli, chodzisz powoli. W ten sposób ciało wysyła do mózgu sygnał, że jest ok, nie ma zagrożenia i to powoduje wyciszenie. W razie czego na pierwsze dni wrzuć benzo, a potem stopniowo zmniejszaj dawkę. Wielkie dzieki za odpowiedz. To mnie pocieszylo! Benzodiazepin jeszcze nie mam, ale lecze depresje i leki kwetiapina. Jest lepiej niz bylo, ale boje sie atakow w pracy. Poczytam o technikach relaksacyjnych.
  19. Jak zaczac nowa prace? Praca bedzie polegac na kontakcie z klientami jak barmanka kelnerka. Na dodatek w obcym jezyku. Co mi radzicie? Okropnie sie boje isc tam. Boje sie ze jak zlapie mnie stres to przeciazy mi sie cos w glowie. Nie raz mialam takie ataki, nagle jakby zamglenie myslenia/ nic wtedy do mnie nie dociera i zawieszam sie az nie przejdzie ten stan...
  20. insadness

    Czy to juz koniec?

    Czy Ty tez mieszkasz za granica? Moja depresja zaczela sie tutaj. Do Polski nie mam mozliwosci wrocic. Trudno jest sobie wyobrazic w zasadzie jak to wyglada tutaj... Mi jet smutno w tej samotnosci. Ludzie mnie tez odtracaja, w juz w ogole kiedy im powiem, ze bardzo zle sie czuje, to wtedy nagle znikaja. To smutne...
  21. Paniczny strach przed rozpoczeciem nowej pracy, wyjscie z domu to objawy nerwicy lekowej? Bardzo czesto lapie mnie atak w klatce piersiowej, serce od razu buzuje i jest to jakby duszenie sie sercowo plucne. Cos jak stres przed wielkim wydarzeniem zyciowym. Ale to fizycznie sie objawia... Jestem taka smutna, nie wiem jak wyjde z domu sama, bez mojego chlopaka, a on tez powoli bezsilny....
  22. insadness

    Czy to juz koniec?

    Od miesiaca lecze sie psychiatrycznie antydepresantami sertralina i od tygodnia kwetiapina. Spie lepiej, troche mniej lekow, ale tak cholernie ciezko mi wyjsc z domu, zrobic cokolwiek. Nie widze dla siebie nadzieji juz. Codziennie mysle o smierci. Mam wrazenie, ze tym razem nie wyjde z tego. Okropnie wstydze sie ludzi. Pomieszkuje u chlopaka, gryby nie on to juz dawno bym nie zyla. Nie mam znajomych w ogole tu gdzie mieszkam. Jestesmy spolecznie odizolowani. Mieszkamy za granica... Tu jest ciezko...
×