
zobojętniony
Użytkownik-
Postów
26 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zobojętniony
-
NN4V - domorosły psychiatra? :)
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie jest za Tobą - ciągle to widać w Twoich postach. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Że co? "nie pisałbym"? "nie dzwoniłbym"? Gdyby mnie tak potraktowała dziewczyna, którą kocham (sytuacja oczywiście załóżmy, że wygląda podobnie), nie dzwoniłbym. Pewnych rzeczy i słów jednak męskie ego nie potrafi udźwignąć. Nie stoję za nim murem - już to kiedyś napisałem :) Wiem (wnioskuję z Twoich słów), że ci ciężko, dlatego jeśli to w ogóle jest rozwiązanie - zablokuj. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja nie pisałbym/dzwoniłbym gdybyś powiedziała mi, że "między nami definitywnie skończone" i "nie mamy sensu". Tak tu przecież napisałaś. -
Moja mama ma kochanka.
zobojętniony odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Tak niewielu dziś wspaniałomyślnych ludzi... -
Przede wszystkim usiądź, i przeanalizuj sytuację spokojnie. Spróbuj dogadać się z psychologiem - sam osobiście nigdy z jego pomocy nie korzystałem - ale jakby nie patrzeć psycholog to osoba, z którą przynajmniej na zdrową logikę powinno się dogadać jak z nikim innym. Może ustalicie pasujące Tobie terminy, lub cokolwiek. Z drugiej strony, pamiętaj: zdrowie jest najważniejsze!
-
Przegiąłeś, chłopie!
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Masz rację, jest w tym nuta osobistych uczuć, choć nie przesadzaj z tym podobieństwem. Podczas moich sprzeczek rozmawiałem, nie siejąc paniki, ale tamten związek nie był moim pierwszym (drugim, gwoli ścisłości, i trwał prawie dwa lata). Wiem, że uczucia są subiektywne, i nierzadko irracjonalne. Zastanów się jednak nad tym, jaką logiką musiałbym się kierować (będąc M.) by ostatecznie namawiać cheiloskopię do zerwania z nim (w Twoim domniemaniu ze mną). Koleś zrobił wszystko by dać autorce jak najwięcej z siebie i tym ją stracił. Irracjonalne. Choć cheiloskopia dokładnie opisała jak przegiął, i ja jestem tego świadomy. M., którego nie widziałem na oczy nie jest moim kolegą bym stawał za nim murem. Tak jak wy wszyscy wyrażam tu swoje opinie, choć w tym jednym konkretnym poście. Moje uczucia względem I. dawno wygasły, nie kieruje mną tęsknota. A takich sytuacji jak cheiloskopii i M. jest mnóstwo (choć nie wiem czy na tym forum). Skoro cheiloskopia była jego pierwszą kobietą może zwyczajnie potrzebował czasu by nauczyć się życia we dwoje, może faktycznie miał jakieś kompleksy. Sądzę, że cheiloskopia boryka się z syndromem sztokholmskim lecz z tego, co wiem da się z tego wyjść. Tak z grubsza, to mój świat się nie zawali jeśli M. pozostało już tylko zapominanie o niej. Moim zdaniem gościu zrobił co mógł i jak umiał najlepiej. Oklaski mu się za to nie należą, ale sądzę, że był w uczuciach szczery. Ot, moja opinia. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Zacznę od tego, czemu M. nie podołał - powstrzymanie obaw gdy coś się sypie w imię spokoju. Autorka mówi, że jest jego pierwszą kobietą - to okoliczność poniekąd łagodząca, ale nie do końca. M. zawinił, ale czy tym zabił związek? Zdrowe poświęcenie, to nie zmienianie się o 180 st., ale przeanalizowanie swych problematycznych zachowań i pohamowanie ich. To trudne, ale się opłaca. Zdrowe poświęcenie wykazał ów nieszczęsny M. tym wyjazdem do Holandii. Cheiloskopia potrzebuje czasu, M. czuje się odtrącony i wypchnięty. Z pewnością wolałby zostać i jakoś walczyć, a mimo to jedzie na drugi koniec Europy (chyba dla cheiloskopii). Tutaj podołał. Zdrowe poświęcenie to zrezygnowanie z mało istotnych dla związku rzeczy, zajęć. W swym najdłuższym związku byłem dwa lata, potrafiłem zrezygnować z wyjścia na browar z kolegami dla ukochanej i kina czy spaceru z nią - zdrowe poświęcenie. Zdrowe poświęcenie to życie teraźniejszością, a nie przeszłością (czytając to forum aż strach pomyśleć ile w Polsce może być dysfunkcyjnych rodzin). Poświęcasz ból przeszłości w imię teraźniejszości i przyszłości. Zdrowe poświęcenie to starania: o kobietę, o stabilność, o związek. Zdrowe poświęcenie to wytrwałość. Zdrowe poświęcenie to stałość w uczuciu - w życiu przecież nie zawsze jest słodko i kolorowo. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Tak czy inaczej, rzuć go zanim wyjedzie na Zachód. To będzie fair. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To przykre. Po cichu liczyłem, że rozkochany w Tobie M. zasłuży jeszcze na zastanowienie/drugą szansę. W każdym razie cieszę się, że mogłem w jakimś stopniu "zainterweniować" w nieco podobnej sytuacji do mojej historii z przeszłości. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
cheiloskopio, jeśli M. jest człowiekiem zdolnym do wierności i wytrwałości, to może po jego powrocie jeszcze wszystko się między wami ułoży On i Ty balansujecie na krawędzi - On irytacji Ciebie, Ty własnej tożsamości. Oboje potrzebujecie czasu, i myślę, że on to wie. Jego zachowanie to reakcja na palenie się mu gruntu pod nogami. W końcu odpuści próby kontaktu, bo wie, że inaczej się poparzy. Wybacz metafory Ja go rozumiem. Czeka go wyjazd za granicę, tu zostawia kobietę, którą kocha (chyba na zabój) i nie wie czy wróci do niej, czy do pustego domu. Rozumiem też Ciebie. Spokój jest Ci wskazany, ale skoro podejmujesz terapię, zyskasz nie tylko spokój ale i fachową pomoc. To bardzo dobrze. Zwyczajnie, życie wystawia was na najpoważniejszą próbę - rozłąkę, tudzież: rozstanie. I to jeszcze w płomieniach. Nie, nie uważam tego za mądre. Przeciwnie - głupio się zachował. Prawdziwą miłość jednak postrzegam jako zdrowe poświęcenie się dla drugiej osoby, dlatego powinien odpuścić takie zachowanie. Tylko chyba wszyscy jak tu jesteśmy wiemy, że uczucia powodują irracjonalne zachowania. To znikome znaczenie kto podniósł, skoro cheiloskopia w nie uwierzyła. I chyba najrozsądniej będzie ponownie opuścić forum, bo nieumyślnie wprowadziłem tu chyba więcej zamieszania niż ładu. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
cheiloskopia, widzę, że muszę "otworzyć" się przed Tobą bardziej. Osobiście nie cierpię na jakiekolwiek zaburzenie. Byłem kiedyś po prostu naiwny (mówię o I., mnie i "dresie"). Myślałem, że ma syndrom sztokholmski - taka prywatna diagnoza. Stąd w ogóle rok temu znalazłem się na tym forum. Szukałem odpowiedzi, co zrobiłem nie tak. Obecnie przeglądam wiele wątków, bo na brak wolnego czasu nie mogę póki co narzekać. Dlaczego Twój/wasz wątek? Wiem, że to absurdalne, ale chcę uzmysłowić Ci, że ktoś taki jak ten cały M. wcale nie musi okazać się najgorszym błędem Twojego życia, bo widzę w nim siebie, a w Tobie, "moją" I. Choć wspólnym mianownikiem łączącym was jest zaślepienie tyranem. Chyba szczerze chcę Ci pomóc, choć może bezpośrednio temu całemu M. Ja, w odróżnieniu od M. nie jestem jednak romantykiem, a bardziej powściągliwym słuchaczem, człowiekiem wiedzącym czego chce, i nieco jednak zawiedzionym kobietami - M. jak widać nie jest, skoro o Ciebie walczy mimo trudności. Nie sądzisz chyba, że choćby wątek pt.: "dlaczego zdradzacie?" jest wątkiem bardziej godnym uwagi (będąc teorią) od praktyki. Nie obrażam nikogo, ale po prostu obserwuję Twój post od początku jego istnienia, i od jakiegoś czasu zapałałem chęcią wmieszania się. Poza tym naprawdę dziwią mnie Twoje pytania, i uszczypliwości ze strony innych o datę rejestracji. Siedzę na tym forum z nudów (wiem, to bezczelne) już ponad miesiąc, ale (przepraszam) niewiele jest tu do skomentowania, bo na miejscu wielu ludzi tu publikujących, to bym się po prostu jeszcze raz zastanowił nad słowami, a może byłoby mniej chaosu. Kochałem, szanowałem I. (Ilonę), a ona.... a ona odepchnęła, odpuściła "dresa" i wyjechała. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
cheiloskopia, porównaj: i mój fragment historii: Dostrzegasz podobieństwa sytuacji? -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
- Podejrzewa: mnie o bycie M. - pretensje (bluzganie) i zniesmaczenia odczuwa o: romantyzm, czułość (być może przesadną, nie wiem), obsypywanie ją upominkami. Ja wiem, że własny obraz jaki wywołał tym M. mógł być aż za słodki, ale czy to dotyka aż do żywego? - wybaczyć mógłby (gdyby się dowiedział): zero zaufania (wiem, że cheiloskopia nie jest w najlepszej formie, ale chwilę zastanawiałem się czemu zostałem wzięty za M.) - przykro mi nie tyle z powodu tego, że zostałem M., ale dlatego, że wiem z własnego doświadczenia jak łatwo "stać się" draniem. Moja niespełniona miłość uważała, że dresiarz jest w stanie dać jej szczęście (najczęściej chciał jej dawać je po najebce z kumplami), a ja tylko jej go obrzydzam, dyskredytuję i jestem "cynicznym manipulantem". Kiedy wydarł się na nią, z powodów o których nie chciała mówić, powtarzała tylko: "nie chcę tego rozprzestrzeniać nikomu poza Tobą". I tak w kółko. Raz wyszarpał ją z klubu i zbluzgał bo tańczyła z moim kumplem, którego i on znał (choć uważał za geja, bo mój kumpel był hipsterem), a gdy powiedziałem po tym by go zostawiła w spokoju, dała sobie spokój z uganianiem się za humorzastym despotą (chyba sterydy miały też wpływ na jego zachowanie) kazała mi szukać sobie w "naszym" klubie innej miłostki, bo "łażę za nią jak hiena" i "pies z podkulonym ogonem". Uważała nawet, że ją śledzę (chodzę za nią). - widać też w cheiloskopii totalne zaślepienie. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Niektóre wątki są o wiele "gorętsze" tj. mają znacznie więcej wyświetleń, komentarzy. Kiedyś szukałem tu podpowiedzi, pomysłów co robić by przekonać do siebie dziewczynę, o której wspomniałem. Przepraszam, że to piszę, ale to wy - kobiety - a raczej wasze teorie i światopogląd mnie stąd wypchnęły. A historia cheiloskopii to wypisz wymaluj moje perypetie. Nie żałuję ich, ale byłem naiwny sądząc, że zakochaną da się odkochać i rozkochać w sobie. Jej słowa "po prostu nie jesteś nim" usłyszałem na własne uszy, dlatego gdy wspominam to, trochę współczuję sławnemu M. Musiało zaboleć. W ogóle na miejscu autorki uświadomiłbym go, pokazując mu cały ten wątek. Najlepiej byłoby gdyby zobaczył go jeszcze przed swoim wyjazdem na Zachód. Zapewne udaje się tam szukać pracy. Jeśli z tęsknoty przyszłoby mu do głowy wejść znów na to forum, to autorka raczej nie będzie miała już M. w swej potencjalnej nawet przyszłości. Za dużo tu złych słów o nim padło. Przez niego oberwało się nawet mnie A jeśli wybaczyłby autorce i zaakceptował jej podejrzenia, pretensje i każde zniesmaczenie jego osobą, to naprawdę nie wiadomo czy koleś ma większe serce czy jaja -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Eragon... Problemy w związkach, to "moja specjalność". Sam przechodziłem przez podobny poligon dla dziewczyny, która jednak nie zapominała o "tyranie", a za nim goniła. Chciałem być szlachetny i przekierować jej uczucia na siebie, ale goniąc sam poległem. Wyjechała na studia do Warszawy, słuch zaginął, ja zapomniałem. Poza tym, NN4V, sam dobrze wiesz, że by czytać wątki na tym forum nie trzeba być jego zarejestrowanym użytkownikiem (co wg mnie jest nieporozumieniem). I jeszcze słowo do heiloskopii - używałem tego forum jeszcze przed Tobą zanim uznałem je za bezsensowne i przywróciłem znów by wyczytywać o niezdecydowaniu dziewcząt, obojętności ich facetów i tym podobnych Przykro mi, że tak odbierasz mój udział w "pomocy" Tobie. I najlepiej zostaw M. Jak widać jest tylko Twoim wrogiem. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ba, cheiloskopia, nie tylko sądzę, że doszukujesz się na siłę jego wad, lecz że po prostujuż go skreśliłaś, i przekreślasz bardziej, z każdym słowem. Osobiście nie decydowałbym się na wyjazd gdybym narobił tyle bałaganu, a starał się go jakoś posprzątać. A M. ryzykuje tym, że nie będzie miał już do czego wracać, dając Ci czas, a jak mniemam jesteś dla niego ważna więc ryzykuje sporo. I słuchać może jednak potrafi. A czy krytykował Twoją pasję, uważał za głupią? -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie, cheiloskopia, ja jestem chyba jedynym bohaterem tego wątku, który "radzi" Ci by nie przekreślać M. A co jeśli ten jego strach, który tak Cię rozstroił, jest powodowany obawą, że bez niego rozpadniesz się jeszcze bardziej czego on może np. nie chcieć? Czy dla Ciebie to nie jest "objaw" prawdziwej miłości a nie jego strachu przed samotnością? Bardzo go dewaluujesz. Naprawdę masz go za kogoś, kto wybrał Cię jako zapychacz życia? Może nie zapominaj o nim przez ten czas, gdy go nie będzie. Jeśli wróci do Ciebie, nie będzie to o nim świadczyło źle. Może ten wyjazd to właśnie czas, którego tak pragniesz? Czy naprawdę nie uszanował Cię ani razu? -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Więc może zasługuje na szansę, jeśli go jeszcze nie znienawidziłaś, bo są okoliczności, które go trochę usprawiedliwiają. Tylko trochę, ale jednak zdejmują z niego część winy za tę, nazwijmy to: chwilę słabości. Tracił grunt pod nogami, to męskie, że chciał dojść dlaczego? Masz do niego pretensje za nadmiar czułości. A może po prostu wiedząc o Twoich perypetiach zwyczajnie dawał Ci jej więcej byś poczuła się bezpieczniej, i bardziej doceniona? Może to i niezbyt wyrafinowane: chcieć okazać poczucie bezpieczeństwa przytulaniem i głaskaniem. Ale nawet ja sam uznałbym, że delikatność jest pewnego rodzaju lekiem na pomiatanie - jeśli o tym wiedział. A co jeśli on Cię naprawdę kocha i się zmieni? -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Jest też pytanie retoryczne, bądź za sto punktów: czy heiloskopia powiedziała nieszczęsnemu M., że tęskni za byłym czy było tak, że wieść ta spadła na M. niczym grom z jasnego nieba, gdy sam (pewnie na wpół nieświadomie) zajrzał na jej forum. Bo jeśli przyznałaś mu do nostalgii i lawiny wspomnień się zanim Cię "przejrzał", to brzemię winy spada na jego barki zupełnie sprawiedliwie i może mieć tylko do siebie pretensje, że drążył dalej i głębiej. Ale jeżeli ukrywałaś to przed nim, i zrobił to bo nie dawało mu spokoju dlaczego go odepchnęłaś, to Ty, cheiloskopia, wychodzisz na hipokrytkę mając żal za brak zaufania podczas gdy sama ominęłaś prawdę. Może gościu powinien jednak wiedzieć jak jest tutaj bluzgany mianem np. niegodnego (tudzież: nie gotowego) związku, głupka podczas gdy jednak się trochę po męsku starał skoro autorka wyznała, że mogła na niego liczyć. Choć z drugiej strony, chyba szlag trafiłby każdego faceta, który dowiedział się, że jest większym złem od poprzednika, który stosuje przemoc cielesną i seksualną i czytał porady porzucenia go, bez chwili wahania. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Niestety, czytając ten wątek, coraz bardziej zaczynam zastanawiać się, czy M. nie "jest" przypadkiem w Twoim życiu na zasadzie "chodź do mnie, chcę zapomnieć" Zarzuty czynisz tylko wobec niego. Despotyczny, i chyba nienormalny K. nie zrobił Ci nic pomiatając Tobą, a M. do żywego zranił Cię czułością i delikatnością. Inwigilował Cię (ile razy przyznał się do tego, ile razy i czy w ogóle to zataił?), czy może tylko zrobił to jednorazowo: czując, że zaczynasz się oddalać i pewnie nie wiedząc dlaczego. Mężczyzna nie radzi sobie z niepewnością dotyczącą kobiety, którą kocha - pewnie to wiesz. I pewnie wiesz, że te "pierdolety" płynęły na fali tejże niepewności, czy jest dla Ciebie ważny (tfu!) i tak dalej. "My" też potrafimy poczuć gdy coś dzieje się nie tak. M. też? Nie znam człowieka, ale jakoś niewiele jest w całokształcie wątku opisu jego tyranizmu więc śmiem sądzić, że nim nie jest. A Twoja stronniczość, cheiloskopia, jest wręcz irytująca. On to doskonale wie, że zawiódł skoro nawet nie starał się przemilczeć swej "inwigilacji". Jeszcze oskarżasz go o manipulację. Bardzo na niego bluzgasz. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Byłoby dla niego dobrze, gdyby nie przyszło mu do głowy nigdy więcej odwiedzać tego postu. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Po przeczytaniu Twojej historii o pobiciu jestem pewien dwóch rzeczy. Po pierwsze, jeśli podejmiesz terapię, będzie to świetna decyzja. Po drugie, myślę, że czymś dobrym byłoby dla Ciebie, gdybyś jednak nie zostawiała tego M. Sama wspomniałaś, że mogłaś na niego liczyć w najtrudniejszych momentach. Jeśli tę historię o pobiciu opowiedziałaś mu w oczy choćby zdawkowo, nie dziw się, że nie może sobie ułożyć tego, że jest "gorszy" od przysłowiowego damskiego boksera - więcej niż pewne, że także się czuje. Myślę, że nie jest głupi, i nie jest ślepy na Twe załamanie i cierpienie. Targa nim poczucie owej niższości, ale najbardziej uczucie do Ciebie, dlatego z troski chciał być blisko "do końca", mimo Twej dezaprobaty. Może jego miłość w ogóle w dużej mierze składa się z troski, co nie jest złem. Nie usprawiedliwiam go lecz usiłuję zracjonalizować męski punkt widzenia :) Rozsądnie będzie gdy zaczniesz terapię jak najszybciej. A za motywację może weź ciekawość, co czeka Cię gdy już się podniesiesz i mocno zaczniesz stać na nogach (w czym Ci szczerze kibicuję). -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
zobojętniony odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
W takim razie powiedz M., że jest lub był tylko tabletką zapomnienia - w dodatku słabą i nieskuteczną. Niech wyjedzie z tą jasnością. Tylko takie spostrzeżenia mam czytając Twe słowa. Sam byłem kiedyś taką tabletką, stąd mniemam, że M. byłby gotów do wszelkich poświęceń - tak jak ja, kilka już długich lat temu. Tyle, że ta, dla której sa się zatraciłem mówiła, "że jestem ważny" - Ty wspomniałaś, że kochasz M. To jakaś różnica, może większa skuteczność, lecz nie wiem czy istotna przez wzgląd na Twój "ideał". Obecny (?) partner (?), to chyba zupełne przeciwieństwo Twego K. Pytanie: dlaczego tak Cię to od niego odpycha, skoro on nawet nie potrafił nawrzeszczeć na Ciebie, gdy wpadł na post, że - wybacz - jest uczuciowo zdradzany. Dostałaś od M. to, na co czekałaś by dostać od K., a to M. jest tym złym. Dziwne, ale może jeszcze do uratowania. Według mnie dobrze "wyszłabyś" na M. gdybyś go dostrzegła. Cóż, powodzenia! :)