
filip133
Użytkownik-
Postów
1 808 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez filip133
-
Jak broni tego chłopaka A ja czuję, że mnie na wieczór zaczyna jakaś głupawka łapać, trochę... :)
-
Oj, ale masz lichego pecha... :/
-
Proszę, rzucaj, ciekawe czy dorzucisz
-
chmurka66, Ciebie też tulę na pocieszenie małe
-
Ojej, widzę że cyklopka, też w jakimś kryzysie.... Tulę ciepło Kochana :* Tak w ogóle, to ja się dziś czuję lepiej niż w ostatnich dniach, nie jest tak depresyjnie :) Jak nic złego nagle się nie wydarzy wieczorem, to będzie całkiem niezły dzień, w sumie... :)
-
platek rozy, oj Kochana trzymaj się cieplutko :***** Muszą Ci minąć te złe stany, jak dziś i będzie lepiej... Zrelaksuj, się odpocznij, zajmij się czymś ciekawym i radosnym Kamilko... :) :*
-
Pomogę Ci dźwigać...
-
Co do uzewnętrzniania się jeszcze... Myśli które ostatnio tak pasują do mnie : “Załamany jestem wszystkim. Sobą, perspektywami. Uderza to we mnie. Nie jestem sobą. Nie wiem, gdzie i jak żyć. Mam kompleks niższości i wszystkiego się boję. Dno.” — Jan Paweł Krasnodębski “Lękam się, że się okaże, iż będę dalej żyć, dalej jeść, spać i trochę czymś się zajmować i powoli tępo przyzwyczaję się być „nieszczęśliwą i sceniczną” figurą.” — Thomas Mann Znaczny spadek endorfin, jakby organizm sam zadecydował, że teraz będzie źle...
-
Nom, mówił psychiatra, że chciałby mi zamiast tych depakine i amizepin przepisać lit... Ale koleżanka z tego forum, która studiuje medycynę, ostrzega mnie przed litem, że to ma za dużo skutków ubocznych i to taki trochę już przestarzały środek, są nowsze i lepsze leki...
-
Miałem takie uczucie..
-
Nom, z tego co czytałem, to tak... Ale ja jestem introwertykiem właśnie
-
kosmostrada, u mnie ta diagnoza zmieniałaby chyba tylko to, że psychiatra chciałby mi lek przeciw manii zapisać... Na razie nie mam, bo po krwiaku mózgu i zagrożeniu padaczką, boi się przepisać bo może to być za groźne... Dlatego mam w czwartek EEG i muszę porozmawiać z neurologiem czy to zagrożenie padaczką ciągle jest... Bo póki co, zamiast leku na manię (tylko nie wiem czy ja w ogóle potrzebuję coś na manię, heh ) mam dwa stabilizatory nastroju, które są lekami przeciwpadaczkowymi... Eh strasznie to skomplikowane u mnie jak widać :] Może to nie ChAD tylko charakter, też... Ale tak wolę nie myśleć, bo już mi była pisała że to nie wina choroby tylko tego że jestem egoistą, lol
-
Odkąd mam ten ChAD zdiagnozowany, rzeczywiście miałem takie cztery dni z rzędu, że czułem się nadmiernie zadowolony i wesoły, że nic nie było w stanie tego zepsuć, mojego humoru... Ale jakoś tak na tym forum chyba mało to uzewnętrzniałem Bardziej w domu, śpiewaniem, jakimiś wygłupami. A psychiatra to chyba zdiagnozował po tym, że w towarzystwie mojej byłej czułem się bardzo szczęśliwy, zadowolony (to w sumie jak to w miłości), ale też dużo pewniejszy siebie, żadnych tam depresyjnych objawów, że nie dopuszczałem do siebie w ogóle żadnych sygnałów że coś może się zepsuć i byłem przekonany że nigdy to się nie może rozpaść. Byłem ślepo przekonany że obydwoje jesteśmy bardzo szczęśliwi i zadowoleni, wszystko jest w jak najlepszym porządku (no już pomijając teraz fakt, że ona nie potrafi ze mną otwarcie i szczerze pogadać, tylko zaczęła w końcu jakieś cyrki odstawiać). I strasznie mi zależało na częstym pisaniu smsów z nią.
-
Nie wiem jak miałby chadowiec wyglądać, w sumie.... Ale mój psychiatra mówił, że mam taki ty ChAD, że mam krótkie i płytkie manie, a długotrwałe i głębokie depresje.
-
Może. Ja jestem zbyt skomplikowany żeby to wszystko pojąć... Zbyt skomplikowany i głupi żebym sam to potrafił w ogóle ogarnąć.
-
Tak to dziwnie u mnie wyszlo, ze przez kilka lat leczylem sie na depresje, po tym wypadku w metrze psychiatra w szpitalu na oddziale psychiatrycznym stwierdzil ze juz jestem zdrowy. A w tym roku zaczelo sie cos psuc, myslalem ze depresja wraca, poszedlem pod koniec sierpnia do psychiatry i stwierdzil ChAD, wiele rzeczy w moim zachowaniu i samopoczuciu w towarzystwie ex bylo objawami manii...
-
Coś pominęłam, chyba musze przekopać wątek. Czy to stąd ten spadek nastroju Filipa? Ja jakiś czas temu miałam nawrót nerwicy z powodu pierdoły, ale wiązała się z kimś bliskim. Czyli może Filip u Ciebie też jest jakaś przyczyna? Niewielka, drobiazg, ale potrafi dokopać. Znajdź ją i rozpraw się z nią jak najszybciej. Nie wiem, odkad mam to ChAD, to mam takie nagle skoki nastrojow czesto, ze czeto nie maja one zadnej przyczyny...
-
O mojej bylej juz zapominam i nad tym praca w miare dobrze idzie.. wiec nad tym zawodem milosnym nie skupiam sie az tak zeby tyle od niego uzalezniac... No a mialem mniej wiecej chyba 2 tygodnie dobrego stanu, pozytywne samopoczucia, a jakos od czwartku-piatku sa strasznie depresyjne stany, nie wiem czemu... :/ Ale inna sprawa ze ja chyba rzeczywiscie za duza wage przywiazuje do takich rzeczy, bo mam niskie poczycie wlasnej wartosci i pewnosc siebie, skoro nigdy sie mna zadne dziewczyny nie interesuja, pierwsza dziewczyne mialem w wieku 26 lat dopiero i w ogole bardzo ciezko mi jakies dobre i dlugie relacje nawiazywac... :/ Eh ostatnio ciagle marudze..
-
Zgadzam się raczej z tym... Tylko nie wiem, jak w moim przypadku wziąć to nastawienie, czy ja jestem taki rozchwiany, że raz potrafię czuć się silny i pewny siebie, a raz czuję się jakby rozpadał się w kawałki i miał dosyć wszystkiego.... Czy może takie rozchwianie wynika właśnie z chemii mózgu, czy np. nie do końca dobrze dobranych leków... :/ W ostatnich dniach często myślę sobie o tym że lepiej byłoby zginąć pod tym metrem i byłby ku**a święty spokój. A tu trzeba się męczyć z tym całym szambem, ale nie mam wcale ochoty. Jeszcze będę musiał o tym na terapii w środę pogadać, a najchętniej bym to przemilczał... :/ Ale trzeba się wziąć za ten trudny temat... Ostatnio się czuję, jakby te wszystkie spotkania z terapeutą i cała ta praca nad sobą, cały mój wysiłek i podejmowanie prób na poprawę, poszły i rozbiły się całkowicie o kant dupy, cofnąłem się w tym wszystkim i znowu stoję na dnie. Cytując fragmenty piosenki: Znowu czuję się jak przegrany śmieć, bo wszystko się wali prócz tej ściany przede mną, mówiłem sobie wiele razy "zmień coś" i zmieniałem, byłem daleko stąd, wyszło na to, że to nietrwałe, stoję dokładnie tu gdzie stałem parę lat wstecz. Nie chcę odwiedzin, chyba że masz dla mnie lek na receptę, biorę te które mam, ale zdają się lecieć w próżnię, ile trzeba tego zeżreć żeby nie chcieć umrzeć??
-
Ja sobie myślę o tym, że walnęło mnie metro i zaszkodziło mi to dużo mniej niż lekarze mówili mojej mamie, gdy byłem w śpiączce, to nawet jakbym znów chciał się zabić, to niby jak miałbym się zabić... A w ostatnich dniach to mi się za bardzo żyć nie chce, brakuje chęci i energii i humorów... :/
-
Hej. Przyszedł kolejny będący na swoim dnie I po myślach samobójczych.