Ah, parę wierszy z ebooka "Integracja emocjonalna", osoby chorej, trafiły do mojego serca, jako pasujące do mnie...
Kim jestem? Skąd mogę wiedzieć, wyglądając ze środka na zewnątrz, nasłuchując tego, co się dzieje w środku? Nie mogę stanąć w oddaleniu, ocenić chłodnym okiem, dostrzec, przeanalizować, ocenić, zinterpretować, tego co widzę. Jak mógłbym znaleźć siebie, ocenić obiektywnie? Wciąż pozostaje strach, że muszę być taki, jak chcecie bym był, silny dla silnych i słaby dla słabych. Nie tego szukam.
Czy znów muszę być silny tą syntetyczną pseudosiłą na którą składa się duma i samotność, i lęk. Z tym samym pragnieniem wyciągnięcia rąk, wiedząc, że kto inny ich bardziej potrzebuje? Na bardzo krótko, okazałem pozorną siłę. Czy mogę być słaby choć przez chwilę, tak że prawda o moim długim pozbawionym uczuć i wypełnionym strachem życiu, będę mógł dotrzeć do kogoś, kto rozumie i jest pełen miłości? Tkwiący w głębi mego słabego "Ja".
Błędne wyobrażenia przyćmiły moją nadzieję, strach mnie nękał. Niosłem przygniatający ciężar, winy, która zmuszała mnie bym pragnął śmierci. Ponieważ nie mogłem pozbyć się ciężaru ani dalej ukrywać mego lęku ani też po raz kolejny próbować znaleźć kogoś, kto się zatroszczy. Kto odważy się nauczyć mnie, jak się odnaleźć - kto wskaże, co należy odrzucić, co zaś mnie umocni, z czego mogę zrezygnować, co mogę spokojnie całkiem zniszczyć.