Skocz do zawartości
Nerwica.com

ges

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ges

  1. Pewnie pokojową. Bo wygląda na to, że na medycynę nie ma co liczyć
  2. Cześć! Znalazłem dzisiaj ten wątek, bo jakieś dwa miesiące temu dostałem diagnozę: ChAD. Poczytałem trochę postów i jestem załamany Strasznie pesymistyczne jest to, co tu czytam. Męczę się od jakiegoś pół roku. Prawie każda aktywność, typu wyjście ze znajomymi, albo zwykłe zakupy, to wysiłek. I powracająca myśl: "jak ja się, k..., źle czuję". Miałem etap, że zazdrościłem ludziom, że mogą normalnie odebrać telefon i pogadać z kimś o pierdołach. Przeczytałem gdzieś, że faza depresji trwa minimalnie dwa tygodnie. No tak, minimalnie... Może. Gorzki śmiech mnie ogarnia. Jak żyć?
  3. Jakby był wystarczająco elastyczny, to mógłby dać radę :)
  4. Ech, a jaranie było takie fajne Dzięki
  5. ges

    Marihuana

    Terapeuta pewnie chce Cię uchronić od uzależnienia, albo jest generalnie przeciwny psychodelikom. Albo boi się powiedzieć Ci prawdę: - to po trawie jesteś sobą: jak piszesz - kruszy się cały ten beton - ale to nie znaczy, że masz jarać!!! - twoje doświadczenia z trawką pokazują jaki jesteś naprawdę - a więc jaki możesz być zawsze i wszędzie. Ten beton naprawdę da się skruszyć. Albo raczej: tego betonu nie ma - o czym dobrze wiesz, właśnie dzięki tym doświadczeniom.
  6. vica, to nie mógł być zespół serotoninowy, nie po takiej dawce. Wiem, że to trudne, ale spróbuj nie wsłuchiwać się tak bardzo w siebie. Jeśli się obawiasz, że zwiększenie dawki Ci zaszkodzi, a potem 'nasłuchujesz' co się dzieje po jej wzięciu, to - niestety - zadziała to jako samosprawdzająca się przepowiednia. Po prostu: dokładnie ten demon, którego się boisz - przyjdzie ("Solaris" się kłania...)
  7. Ok, zgadzam się z Tobą w tym sensie, że mnie również irytuje i zniechęca taka akurat frazeologia (te tam aury itp.). Ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś - akurat w takich szatach (np. fantomowe DNA - założę się przy tym, że ktoś taki nie ma bladego pojęcia co to jest DNA, ale to nieistotne) - zobaczy coś, co dla niego ważne. Myślę, że dobry terapeuta zna wiele "języków" i potrafi się dostosować do klienta. No i rozumie, że ostatecznie wszystko to nie istnieje - to uproszczenia, "modele teoretyczne". Dlatego gratuluję Ci nowego terapeuty :)
  8. Niech mi to, proszę, ktoś rozjaśni (czytałem cały wątek i autentycznie nie rozumiem): Skoro to właśnie thc daje 'rekreację', to po co palić mj z jego małą ilością? To chyba nie jest tak, że wtedy efekty są te same, tylko znika niebezpieczeństwo bad tripa? Mam zresztą (zupełnie prywatną) teorię, że marysia nie wywołuje nerwicy tylko ją, hm, uaktywnia. To mi w każdym razie podpowiada moje doświadczenie (tak, miałem okropne jazdy; tak, miałem nerwicę lękową; nie nie chcę więcej bad tripów; tak, chcę tego innego stanu świadomości ).
  9. ges

    Marihuana

    Szczęka mi spadła. Chyba jednak przestanę popalać
  10. ges

    Marihuana

    No to i ja zrozumiałem. Jak ktoś pali bo ma problem, to faktycznie chyba może mieć tylko większy. Za to palenie prawdziwie relaksacyjne...
  11. Hm, trudno powiedzieć, bo... już od dłuższego czasu jestem generalnie zadowolony :) A Wellbutrin biorę bo 1) najpierw sam poprosiłem o niego lekarza dla zniwelowania ogólnego niechciejstwa po paroksetynie no i dla uratowania smętnych resztek libido, a teraz 2) psychiatra chce mnie jeszcze trochę na tym potrzymać, sam nie wiem po co :)
  12. Hej rabbithearted! Każdy jest inny i dlatego każdy inaczej reaguje. Zdrowy rozsądek podpowiada, że zacząć trzeba od minimalnej i dać jej czas na rozkręcenie się. A jaka jest minimalna - to też sprawa indywidualna. Zaufaj lekarzowi.
  13. Zdarzało się. I byłem zdziwiony, że w ogóle jeszcze mogę mieć erekcję :) Przypuszczam, że ta poranna to po prostu czysta fizjologia, a brak wieczornej, to wykastrowane przez SSRI libido.
  14. Hehe ta cena to jest jakaś kpina naprawdę. Trzeba trochę poszukać. Dziś znalazłem w jednej aptece 150mg za 129,80
  15. ges

    Marihuana

    Współczuję Ci, tym bardziej, że ja swojego bad tripa wspominam podobnie - piekło, zwariowałem i nic już tego nie zmieni. Ale zastanawiam się, czy rzeczywiście marysia to spowodowała. Może tylko ułatwiła wydostanie się czegoś, co i tak w Tobie było (lęki), a co potem wydostawało się już bez udziału mj? Czy można skutki jarania odczuwać po kilku miesiącach? Nikogo nie chcę namawiać do jarania, ale moje doświadczenie podpowiada mi, że tak mogło być: mj wyzwoliła we mnie coś, co i tak kiedyś by wylazło.
  16. Oczywiście, że masz prawo mu nie ufać. Tyle tylko, że sam na tym tracisz - myślę, że dlatego terapia nie działa. Nie namawiam Cię, żebyś temu konkretnemu facetowi ślepo zaufał, sądzę tylko, że jeśli nie uwierzysz, że on chce dla Ciebie dobrze, to nic z tego nie będzie. Może zmień terapeutę? Też się na to naciąłem :) Zawsze byłem bardziej 'ściślakiem' niż 'humanistą', więc jak ktoś pieprzył coś o "energiach", które nie mają nic wspólnego z (w miarę) ścisłym pojęciem energii w fizyce, to natychmiast kwalifikowałem to jako bełkot. Aż przyszło oświecenie :) To tylko język. Pozwól, że dam przykład (chyba gdzieś o tym pisałem, sorki za powtórzenie): W którymś momencie mój terapeuta zaczął mówić o metodzie Voice Dialogue. Najczęściej tłumaczą to jako "dialog z głosami". Moja reakcja: no tak, trafiłem na wariata. Dialog z głosami?! Chyba w psychiatryku! Ale poszperałem w Internecie i okazało się, że o tym samym mówią też jako o wchodzeniu w kontakt ze swoimi podosobowościami. Jeszcze gorzej. Że co proszę? To ilu jest mnie we mnie? Dr Jekyll i Mr Hyde?! Aż wreszcie terapeuta trafił na język, w którym byłem w stanie to przyjąć: każdy z nas odgrywa w życiu jakieś role. Nie w sensie negatywnym, że coś przed ludźmi świadomie ukrywamy, że jesteśmy fałszywi, tylko w sposób naturalny - np. "inny" jestem wobec moich współpracowników, a "inny" wobec mojej mamy. To są te "role", zasoby, które każdy z nas ma. Rzecz w tym, żeby tymi zasobami 1) dysponować świadomie (to ja je mam, a nie one mają mnie) i 2) używać ich w równowadze - np. jeśli jestem czasem cholerykiem a czasem melancholikiem, to żeby tych stanów w miarę równomiernie 'używać' a nie nimi 'być'. Krótko mówiąc: nie warto zwracać uwagi na słowa (typu "energia"); to tylko obrazy, modele; ważne co się za nimi kryje. Innymi słowy (uwaga, mini-wykład z semiotyki ), to nie znak sam w sobie jest ważny, ale to na co on wskazuje. Sami sobie wyrządzamy wiele krzywdy koncentrując się na znakach/modelach/słowach/wyobrażeniach, zapominając o rzeczywistości, która się za nimi kryje.
  17. Kilka dni temu zacząłem brać Wellę, bo już mam dość sypiania 12+ godzin dziennie :) Sądzę, że to efekt uboczny paroksetyny. No i mam nadzieję, że na libido (obecnie poniżej zera) też pomoże :)
  18. No proszę, nie wiedziałem, że paroksetyna to kastrat wszech czasów. Cieszę się, że już gorzej być nie może :)) U mnie najpierw pomogła na przedwczesny wytrysk - ale duuuuuużo za bardzo - rzeczywiście można umrzeć z nudów, a potem kompletnie zabiła libido. Mnie samemu nawet chyba by to nie przeszkadzało - jak się nie chce, to nie - no ale tylko czekam na tekst w rodzaju "ty już mnie chyba nie kochasz"
  19. Świetnie, że zaczynasz terapię! Ja już jestem po (też z diagnozą nerwicy lękowej napadowej) i czuję się uwolniony - właśnie schodzę z paro. Myślę, że terapia da fajne efekty pod warunkiem, że idziesz na nią dobrowolnie, bo wiesz, ze pomoże, i jeśli zaufasz terapeucie - warto, bo oni są po to, żeby pomagać. Pozdrawiam
  20. Hej zordon! Wydaje mi się, że Twój terapeuta ma rację: jeśli nie jesteś w stanie mu zaufać to dupa zimna. Ja mojego wiele pytałem, ale mu ufałem w tym sensie, że: 1) ten facet jest od tego żeby zrobić mi dobrze i jest od tego specjalistą; 2) nie ma sensu, żebym cokolwiek przed nim ukrywał. To, że pytałem, to po prostu dlatego, że psychoterapia była dla mnie kompletną nowością, a jestem z tych, co to lubią wiedzieć. A rozwój osobisty: to, co o nim wiem, to że środki, które do niego prowadzą są właśnie zaprzeczeniem analizy, a często i logiki. Np. "Nie walcz ze swoim demonem" - tzn., jeśli cię coś męczy, to nie analizuj, nie opieraj się, nie walcz (bo walczysz de facto ze sobą, a to nie może się udać - widziałeś kiedyś kota walczącego ze swoim odbiciem w lustrze? ), tylko spokojnie obserwuj: staraj się być jakby zewnętrznym obserwatorem własnych myśli i emocji. Jak w kinie. A demon sam sobie pójdzie. Pozdrawiam
  21. No to biję się w piersi - żyję i zapomniałem o tym forum :) Nie wiem, czy to paro mnie wyciągnęła, czy coś innego. Psychiatra, już na pierwszej wizycie, powiedział że leki to leczenie objawów. Leczenie przyczynowe - psychoterapia. Więc poszedłem na terapię, a poza tym sporo różnych rzeczy czytałem i generalnie robiłem sobie porządek w głowie. Na paro doszedłem do dawki 40, potem sam zmniejszyłem (wiem - nienajlepszy pomysł) do 20, bo były wakacje, a ja uznałem, że jestem zdrowy. Chciałem zrezygnować całkowicie, ale po wakacjach psychiatra zasugerował, żebym jeszcze to pobrał. Terapeuta to potwierdził w tym sensie, że jesień nie jest najlepszym czasem na schodzenie z takich leków. Zatem jestem teraz na 20, ale liczę na to, że mnie psychiatra (wizyta za 10 dni) jednak z tego zdejmie. Bo jest naprawdę cool :)
  22. Ta analiza technik nie musi być taka zła. Ja miałem podskórną obawę, że terapeuta będzie stosował na mnie jakieś "czary-mary" i dlatego pytałem go jak to wszystko działa, a on starał się odpowiadać, mówił o Ericksonie, rzucał też, że w necie można to i owo znaleźć. Pewnie uznał, że skoro mam taką potrzebę, to nic złego w jej zaspokojeniu. Ktoś wspominał tu także, że mu przeszkadza wiedza dotycząca rozwoju osobistego. Ja w trakcie terapii trafiłem na bardzo fajny blog z takimi wątkami i zapytałem terapeutę, czy mogę to czytać. Chodziło mi o to, żeby robiąc coś na własną rękę nie zaburzyć jego planów. Zlekceważył to. A raczej powiedział, że jeśli chcę, jeśli widzę, że to mi pomaga - to jak najbardziej. No i pomogło :)
  23. Hm, zrozumiałem tyle, że: - dopamina, a bardziej jeszcze noradrenalina powinna dać mi napęd; - dopamina, przez hamowanie prolaktyny, przywróci mi funkcje, które po serotoninie umarły Dzięki!
  24. Dzięki za wsparcie! A tak w dwu zdaniach - od czego jest dopamina a od czego noradrenalina?
  25. feniksx , well biorę dopiero od dzisiaj . Co do dziwności tego pomysłu - zaczynam się dziwić, że w ogóle cokolwiek na kogokolwiek działa, bo każdy z nas jest inny i ma inne problemy, mimo ich klasyfikacji jako "nerwica", "depresja" czy co tam jeszcze. Przypuszczam, że mój psychiatra uznał, że mój wyjściowy problem (nerwica) nie jest tak duży, żeby mi podbicie dopaminy zaszkodziło. Bo rzeczywiście - nie jest. Zanim zacząłem brać paro miewałem niefajne ataki (nerwica napadowa), ale życiowo funkcjonowałem normalnie. Więc myślę sobie, że paro zabezpiecza mnie przed atakami (krótko przed leczeniem zaczęły się nasilać i przybierać coraz bardziej komiczne formy), a well ma dać kopa. Choć lekarz ostrzegał, że niektórzy doznają tylko pobudzenia/niepokoju, ale "bezużytecznego". Ale ja mam generalnie pozytywne nastawienie do leczenia, co - jak sądzę - jest istotnym, dodatkowym czynnikiem działającym na moją korzyść. Czego wszystkim życzę!
×