Skocz do zawartości
Nerwica.com

trailer

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez trailer

  1. trailer

    Siemka :)

    heja, co dokladnie sie dzieje? pzdr
  2. witaj, to forum jest od tego miedzy innymi. udaj sie do psychiatry i opowiedz mu o swoich problemach.
  3. trailer

    Wyprowadzka

    mieszkalem w stockholmie, jak bys miala jakies pytania to śmiało pytaj :) pzdr
  4. trailer

    Wyprowadzka

    mieszkalem w stockholmie, jak bys miala jakies pytania to śmiało pytaj :) pzdr
  5. siema, jak chcesz pogadac i latwiej Ci przez net to zapraszam na pw. pozdro
  6. siema, jak chcesz pogadac i latwiej Ci przez net to zapraszam na pw. pozdro
  7. trailer

    Dzień dobry

    haa, już Cię lubię Wiesz że kręcą dalsze odcinki? Nie wiem tylko czy to bedzie spinoff, seq czy preq Oczywiscie Lynch pracuje przy tym :) pzdr i przepraszam za offtop
  8. trailer

    Dzień dobry

    windomearle czy Tw nick ma coś wspólnego z Miasteczkiem Twin Peaks?
  9. trailer

    Dzień dobry

    witaj dokładnie, j.w.
  10. trailer

    Dzień dobry

    leków nie zmieniałeś? omawiales pogorszenie nastroju z psychem? Cześć tak wgl :)
  11. trailer

    Samotność

    [videoyoutube=] [/videoyoutube]
  12. trailer

    Przywitanie

    siemson! miewałem kiedyś takie gónwo, określałem to mianem "stana" objawy podobne jak u Cb; lęki, spina mięśniowa, strach przed zgonem, do tego dochodziło poczucie obcości własnego ciała, skurczony siusiaczek i duszności. Oczywiście podczas stana nie było mowy o przebywaniu w miejscu publicznym takim jak sklep, market czy ruchliwa ulica. Dopadało czasem znienacka ale najczęściej dostawałem stana na kacu, po pewnym czasie starałem się nie dopuścić do kaca i klinowałem, takim sposobem po imprezie (a swojego czasu było ich dużo) zawsze potrzebowałem 2,3 dni aby spokojnie dojść do siebie nie dostając stana. Nie napisałeś ile Tw stany trwają, u mnie na kacu - cały dzień, poza kacem - 30 - 120min. Oczywiście latałem z tym po lekarzach ale nic nie wykryli, brałem xanax ale nie pomagał, wręcz przeciwnie, uspokajał ciało i pobudzał umysł.. czasem odwrotnie :/ Zapewne interesuje Cię jak z tego wyszedłem, przykro mi ale nie mogę podać Ci gotowego rozwiązania, po prostu nawet nie wiem kiedy przestałem dostawać te stany. jakbys mial jakies pytania to wal śmiało tu lub PW pzdr!
  13. trailer

    Ciao

    witaj, co tam sie dzieje u Cb ? pzdr
  14. trailer

    Nie wiem co mi jest.

    czesc! dokladnie tak, idz do psycha i opowiedz mu to co napisalas tutaj podajac wiecej szczegolow a nawet przykladow Twoich konkretnych zachowan.
  15. dlatego całe życie unikałem wchodzenie w bliższe relacje ze współpracownikami. Na piwko w wiekszym gronie mozna isc, ale po 2,3 piwkach "sorry, rano mam cośtam, muszę uciekać", żadnych większych pijatyk gdzie już można za dużo chlapnąć ozorem, zbytnio fraternizować się czy nie daj Bóg "odprowadzić" panią kadrową do domu U Ciebie kolego jest już trochę po ptokach bo jednak w tą relacje wszedłeś i to Cię blokuje wg tego co mowisz. IMHO masz 2 opcje: Nicholas1981 i agusiaww poza tym mam pytanie, jak ta sprawa wplywa na twoja psychike? czy to jest tylko rozterka czy zdrowie psychiczne faktycznie na tym cierpi?
  16. hej :) jak napisałem tam, wiele szczegółów i wątków przemilczałem (nie to ze mam cos do ukrycia, po prostu nie chcialem sie zbytnio rozpisywac). Mozesz troche rozwinac swoja mysl? bardzo chetnie przeczytam Tw opinie.
  17. nie nie, tu nie chodziło o bycie "needy", ani brak pewnosci siebie na etapie ktorego ten wpis dotyczy. Tu chodzilo zwykłą empatie z mojej strony.
  18. trailer

    Witam wszystkich

    witam kolegę :) nie masz może wrazenia ze jestes w blednym kole? szukam przyczyn swojego stanu a jestem w takim stanie bo bez przerwy szukam przyczyny.
  19. w duzym skrocie nakreslilem swoj problem w tym watku: czy-mi-o-zakochanie-pomaga-w-depresji-t55825-56.html
  20. w moim przypadku bylo tak, ze albo do konca nie wiedzialem, albo nie chcialem wiedziec ze mam depreche od lat, swoj stan nazywalem zlym samopoczuciem bo zakonczylem wieloletni zwiazek, bo zmarl mi dziadek, bo z praca roznie, w domu roznie itd, itp. Poznalem laske, zakochalem sie w niej, bylismy razem. Pierwszy miesiac to byla najlepsza bajka jaka mi sie przytrafila w zyciu (a juz jestem od 33lat na tym ziemskim padole). Po tym miesiacu zaczalem zauwazac lekki dystans z jej strony, tlumaczyla to problemami w pracy i kilkoma innymi czynnikami ktore znalem i nie byly one zmyslone. Uslyszalem nawet od niej bardzo uspokajajaca gadke ze widzi jak bardzo sie o nią staram, jak ją wspieram i ze mi bardzo za to dziekuje. No co? Ma dziewczyna problemy wiec nie mozna sie spodziewac zeby latala z glową w chmurach. Problemy jej powoli sie rozwiazywaly a dystans... poglebial sie. Nie czas i miejsce na szczegoly, w kazdym razie coraz bardziej mi ten stan rzeczy nie odpowiadal i spowrotem wpadalem przez to w "złe samopoczucie". Jak podejmowalem temat to konczylo sie to konfliktem, wiec zamknalem jape i patrzylem jak sie z dnia na dzien pogarsza, ostatnie 2tyg juz nawet nie wspolzylismy, malo co gadalismy, jak przyjezdzalem do niej (oczywiscie spotkania ja inicjowalem) to sie zastanawialem "co ja tu k****a robię?" No i nadszedl pewien dzien gdzie ja do niej wyskoczylem z gadką ze ja sobie nie radze w tym zwiazku, nie moge zniesc dystansu jaki wprowadzila miedzy nas, ze ja potrzebuje mimo ze jestem facetem jakiejs czulosci i podjalem decyzje o zakonczeniu zwiazku, od niej natomiast uslyszalem ze nie ma do mnie przekonania i ze ciagnelo to bo "myslalam ze cos do cb poczuje ale tak sie nie stalo"... zebralem swoje manatki, pozegnalem sie i wyszedlem... pilem 2 dni, jak wytrzezwialem to okazalo sie ze alko nie rozwiazalo problemu tylko go poglebilo, przeczekalem weekend (wiekszosc czasu spedzilem lezac w wyrku rycząc, co prawda jestem troche emo ale absolutnie nie naleze do płaczków) i pojechalem szukac pomocy u jakiegos psychiatry (szukanie pomocy tego dnia to osobna historia), jak go znalazlem i zobaczyl mnie w takim stanie jakim bylem (siedzialem ryczac w poczekalni), posluchal mojej historii (ktora opowiedzialem zaczynajac od kilku lat wstecz) i powiedzial ze to jest depresja spowodowana nie tyle samym rozstaniem co calymi latami a ostatnie rozstanie tylko przelalo czarę goryczy... dostalem recepte na aciprex, biore od kilku dni, nadal nie moge sie pozbierac :/ W tej tyradzie pominalem kilka wątków wiec i tak nie macie pelnego obrazu sytuacji i tego trwajacego 70dni zwiazku ale odpowiadajac na pytanie " Czy miłość/zakochanie pomaga w depresji?" moja odpowiedz jest taka: jak sie uklada to tak, jak sie przestaje ukladac to mamy katastrofe.
  21. dziekuje :) vice versa dostalem od Cb i od innego uzytkownika PW, za cholere nie moge odczytac :/
  22. witam moi kochani ! moj nick to Trailer mam 33lata i mam depresje. Duuuuzo czasu mi zajelo przyznanie sie przed samym soba ze jestem na to chory i gdyby nie nagla eksplozja tej choroby to pewnie nadal bym udawal ze nic sie nie dzieje... przejrzalem kilka postów w tym watku i niektorzy opisuja problem wiec i ja to uczynię. W mega hiper super duper skrócie. Od lat moje zycie nie ukladalo sie za dobrze ale bylo na tyle OK ze nic z tym nie robilem, wiele lat bylem w zwiazku z kobieta ktorej nie kochalem i bylem z nia "pół-szczęsliwy", w listopadzie 2014 zakonczylem ten zwiazek. W tymże samym miesiacu zmarła mi bliska osoba. Od lat moje życie zawodowe to jedna wielka porażka bedaca w systemie zero-jedynkowym, czyli albo mam robote ktora mi zupelnie nie pasi albo siedze na bezrobociu. Moja mama od kilku lat mieszka w UK a ja mieszkam z babcią ktora ma nerwice i depresje i Bóg jeden wie co jeszcze i postanowila tego nie leczyć tylko zarażać otoczenie. Ostatnio moje złe sampoczucie (bo tak to przez lata nazywalem) zostalo zaleczone nowym zwiazkiem, niestety po kilku tygodniach zaczelo sie robic coraz gorzej az doszlo do zerwania z mojej inicjatywy... szkoda tylko ze sie w tej pieknej istocie zakochalem na zabój... i wlasnie to byla ta eksplozja o ktorej wspomnialem na poczatku, ta mimo wszystko duża kropla przeleła czare goryczy i wg psychiatry u ktorego bylem, wg mnie i bliskich mi ludzi z ktorym rozmawialem o swoim problemie w pelni aktywowala chorobę ktora siedziala we mnie od lat... zalozylem tu konto aby z Wami rozmawiac, pytać i odpowiadać. Jeszcze raz, witam Was serdecznie, poradzimy sobie.
×