Brałam Alvente. Na temat skuteczności nie będę się wypowiadać, bo antydepresanty w ogóle mało mi dają. Ale mój organizm strasznie się od niej uzależnił. Już od 2 miesięcy próbuję ją odstawić. Wiadomo, najpierw 2/3 dawki, potem połowa, potem 1/3. Czułam się tak tragicznie, myślałam, że umieram. Zawroty głowy, okropne nudności. Nie mogłam sobie wtedy pozwolić na takie samopoczucie więc wróciłam do normalnej dawki. Potem znowu wzięłam się za odstawianie, jeszcze wolniej, pierwszy dzień po zupełnym odstawieniu znowu helikopter przed oczami i nudności. Nie wiem jak ja to gówno odstawie, chyba muszę po prostu się przemęczyć. Gra nie warta świeczki.