Skocz do zawartości
Nerwica.com

typowy_michal

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia typowy_michal

  1. typowy_michal

    Rozmowa.

    Czy w przeszłości odczuwałaś identyczne bądź podobne stany emocjonalne ? Jak często występują ? Jak długo trwają ? Czy amplituda mocy doznań jest wysoka (głębokie doły, nadzwyczajna radość) ? Czy to wszystko miało bądź ma związek z wydarzeniami z życia ? Dlaczego Ci smutno ? Dlaczego wydaje Ci się, że jesteś straszna ? pzdr !
  2. Przeczytałem. Wyrazy uznania dla Ciebie, ze względu na formę i klarowność przekazu :-) Chętnie dołączę merytorycznie do dyskusji, ale dopiero jutro, ponieważ z taką ilością wyrazów należy się przespać ;-) pzdr !
  3. Dzięki Monika za odpowiedź. Może i faktycznie problemem nie jest u mnie brak drugiej osoby. Może rzeczywiście to by niczego nie zmieniło. Ciężko mi użyć wyrażenia "na pewno", ponieważ nigdy nie byłem w związku i nie potrafię tego zrozumieć, a jedynie wyobrazić sobie. Gwoli ścisłości, nie chodziło mi nawet o seks, ponieważ nie mam defizytu zapotrzebowania pod tym kątem. "Siedząc w domu i czekając nie wiadomo na co nie spotkasz tego Kogoś." - Niby racja, lecz aktualnie nie mam, gdzie z kim wyjsć i ogólnie nie mam ochoty nic robić. Dach nad głową jest, mam w co się ubrać i co zjeść, a samochód stoi w garażu. Na ten moment nie mam ani żadnych większych zmartwień, ani też dążęń (nie uwzględniając konieczności przygotowania głupich zaliczeń do szkoły i pewnej nieuregulowanej sprawy odnośnie byłego pracodawcy, która zapewne znajdzie swój finał w sądzie pracy). Naprawdę, nie mam sił, ani ochoty, aby wprowadzać jakieś zmiany w życiu swoim, innych, czy też w otoczeniu. Po prostu mam gdzieś politykę, ekonomię, religię. Lubię niektórych ludzi, ale nie widzę podstawy do przyznania ludzkiemu życiu dużej wagi na tle wszechświata. Uważam, że to co robimy, co tworzymy jest ciekawe, ale szczerze mówiąc poddaję w wątpliwość naszą "dobrą stronę człowieczeństwa". Mianowicie, być może to nie agresja jest wynaturzeniem, ale kultura i jej pochodne. Jestem człowiekem raczej cierpliwym, ale sam miałem ochotę zabić albo co najmniej poważnie zaszkodzić swojemu koledze z pracy. Skoro ja mogłem o tym pomyśleć, to co mógłby pomyśleć - ba! zrobić - ktoś bardziej porywczy ode mnie? Życie ludzkie jest relatywnie krótkie i w zdecydowanej większości jest abstrakcją, która od początku świata praktycznie nie wyniosła skutków swej egzystencji na poziom uwagi, dostateczny dla kogokolwiek, poza nami oczywiście. Nie mam myśli samobójczych i nie planuję się zabić. Kto wie, czy po śmierci będzie lepiej ? Zostanę do końca. Poczekam. Kiedy będę zamykał za sobą drzwi, nie zapomnę również zgasić za sobą światła. Czy ktoś myśli podobnie do mnie ? Nie chciałbym, aby ktokolwiek mnie teraz pocieszał, ale chętnie poznam Wasze spotrzeżenia odnośnie życia. pzdr !
  4. Dziękuję Ci jokrk za rozmowę. Staram się utrzymać kontakt z niektórymi z moich z moich znajomych z liceum. Jakiś czas temu spędziłem nawet dobry weekend z paroma osobami z liceum i z tą koleżanką, ale boli mnie, że to ja muszę inicjować te spotkania. Już dawno nikt sam z siebie nie zapraszał mnie nigdzie, nie próbował wyciągnąć mnie gdzieś. Właśnie wypiłem trochę whisky i spaliłem dwa papierosy. Miałem się już kłaść, ale pomyślałem, że jeszcze napiszę tę wiadomość. Czuję się tak k*****ko samotny. To uczucie beznadziejności mnie dobija. Nie cierpię tego, ale to tak trudno zmienić. Niech mi ktoś napisze coś miłego.
  5. Lubię to słowo: sinusoida. Nie chcę mi się dokonywać chronologicznej analizy porównawczej treści opisu Ciebie. W samotności jestem zamknięty w sobie i podatny na melancholię. W towarzystwie jednej osoby, jestem już trochę weselszy (zależy od osoby), zaś wśród grona, powiedzmy 3-4 osób jestem najśmieszniejszy w stadzie (zależy od osób). Zanim zdecyduję się na zakup czegokolwiek, czytam 40 tysięcy recenzji i opinii, ponieważ chcę w danym przypadku dokonać najbardziej optymalnego wyboru, a mimo wszystko w sklepie i tak się zastanawiam przez pól godziny (nie dotyczy zapałek ;-) Czytając posty na tym forum, nie uważam, że są tutaj sami psychole. Przypadki są zróżnicowane. Często w opisie innych osób, widzę siebie. Zapewne my - ludzie z takimi problemami - często mijamy się ze sobą, nie zdając sobie z tego sprawy. Przecież potrafimy się z tym dobrze kryć, a po wymianie kilku zdań na ulicy też trudno cokolwiek zauważyć. Kiedyś taki jeden starszy ode mnie gość powiedział mi : "Michał, wszędzie są te same problemy, tylko nazwiska inne". Myślę, że coś w tym jest ;-) Pzdr !
  6. typowy_michal

    witam

    Hej, prawdopodobnie Cię rozumiem. Wtargnąłem na to forum wczoraj wieczorem i przeczytałem kilka postów innych ludzi. Doszedłem do wniosku, że los to niezły sk*****l, że nas tak rozproszył po świecie :-p Pzdr !
  7. Faktycznie, w kontaktach z innymi ludźmi przyjmuję taką postawę i zachowuję dystans. Dotyczy to zarówno osób mi nieznanych, znanych słabo, jak i znanych dobrze. Praktycznie nie rozmawiam o tym, że mi źle i smutno z nikim. Nie rozmawiam, bo wiem, że żadna ze znanych mi osób (rodzina, koledzy, koleżanki, pani z kiosku) nie jest w stanie mi pomóc zmienić obecny stan rzeczy. Poza tym nie chcę przenosić "negatywnej energii" na inne osoby. Nie jestem wampirem, to nie leży w mojej naturze ;-) Ergo: rodzina być może widzi, spadek aktywności psychoruchowej i takie tam, ale raczej nie dostrzega w tym znamion depresji. Myślę, że nie jestem jakimś tam tragicznym przypadkiem. Po prostu mam taki światopogląd, a nie inny i aktualnie w życiu trochę się nudzę, a kobiet o podobnym światopoglądzie, które byłby skłonne nawiązać jakąś taką głębszą relację, nie potrafię znaleźć, więc obecny stan się utrzymuje. Jak wyglądałby dzień, o którym mógłbym powiedzieć, że był udany ? Ja, ona. Wstajemy rano. Pijemy kawę, jemy śniadanie - do wyboru. Idziemy do pracy. Pracujemy. Po pracy kawa tudzież herbata. Idziemy na kręgle, bilard, przejść się, pogadać - ot taki zwykły fun, który jest fajny, ale dupy nie urywa. Wieczorem może jakieś pierdoły na YouTube i w kimono :-) Myślę, że jestem równie skomplikowany, co zestaw puzzli, zawierający 100 elementów ;-) Naprawdę nie potrzebuję wiele do szczęścia: mieszkanie, samochód, parę miedziaków na jedzenie i inne drobne wydatki. Jednakże, aktualnie brakuje mi chyba dosyć istotnego elementu - drugiej osoby. Wiem, że z drugą osobą byłbym na pewno innym człowiekiem, aniżeli teraz. Ta wiedza jest empiryczna. Jednakże, jakoś tak wyszło, że jeden dobry kolega wyjechał z dziewczyną do innego miasta, drugi za bardzo się nie odzywa, a kiedy spotykam trzeciego, to rozmowa i w ogóle ten człowiek, nasza więź, to już nie to samo ... etc. Wiem Monika, że moja odpowiedź na Twoje pytania nie jest merytorycznie poprawna, ale chyba udało mi się dojść do pewnego meritum. Mógłbym w tym momencie wrócić jeszcze do kwestii celu. Co jest moim celem w życiu ? Czym jest dla mnie szczęście ? Co rozumiem, pod pojęciem "odnalezienia siebie" ? Wciąż nie potrafię krótko i zwięźle odpowiedzieć na te pytania, ale wiem, że chciałbym mieć kogoś, z kim mógłbym się nudzić i wygłupiać razem, a także razem zestarzeć. Dziękuję za rozmowę. -- 05 kwi 2015, 14:56 -- PS Przed chwilą brałem prysznic i przyszła mi do głowy myśl, którą mogę jeszcze dorzucić, ponieważ łapie się w temacie. Odnośnie rodziców, a dokładnie ojca, ponieważ relacje z matką w normie. Ojciec to dobry człowiek i profesjonalista w swoim technicznym fachu. No właśnie, on jest profesjonalistą, ale niestety w czasach mojej młodości jakoś nie zainteresował i - wg mojej oceny - nie kwapił się do prób zainteresowania mnie sprawami technicznymi tj. przekazać wiedzę z tego zakresu. Teraz czuję się przez to trochę atechniczny i żałuję, że nie miałem okazji nasiąknąć pożyteczną wiedzą i nabyć umiejętności za młodu. Studiuję zaocznie na kierunku technicznym i czuję się nieswojo, kiedy mówi się o tulejach, wałkach, obróbkach itp. Lubię czytać np. o zjawiskach fizycznych i ciekawi mnie to, ale aktualnie tylko i wyłącznie tyle. Znam mniej więcej budowę silnika spalinowego i zasadę jego działania, ale nie potrafiłbym dokonać w nim jakiejkolwiek naprawy. Raczej nie mam w sobie cząstki majsterkowicza. Znaczy się, nie jestem totalnie upośledzony, ale na pewno mam mniejszą wiedzę i jestem mniej uzdolniony pod tym kątem, niż mój ojciec kiedyś w moim wieku. Takie tam przemyślenia pod prysznicem.
  8. Postanowiłem skodyfikować moje myśli tutaj, ponieważ dopada mnie samotność i nie mam z kim na ten temat porozmawiać. Praktycznie nie mam żadnych przyjaciół, a jedynie bliższych lub dalszych znajomych. Dzisiaj spotkałem się z koleżanką, która uczęszczała do tego samego liceum, co ja. Bodajże na początku lutego utworzyłem konto na facebook'u (nie lubię facebook'a), aby się z nią skontaktować oraz dlatego, aby przekonać się, ile osób myśli o mnie, przypomni sobie o mnie, znajdzie mnie i odezwie się w celu nawiązania bądź kontynuacji znajomości. Aktualnie mam kilka osób w znajomych, ale nikt ze mną nie rozmawia. Może ze 3 lub 4 osoby naprawdę sporadycznie się do mnie odezwą telefonicznie. Nie chcę i nawet nie mam sił, aby inicjować jakieś rozmowy, tudzież spotkania czy wypady. Skoro ludzie nie chcą, to ja nie będę się im narzucał. Wracając do koleżanki: fajna dziewczyna, ale nie jest mną zainteresowana, jako potencjalnym chłopakiem. Dzisiaj poczułem chęć na spotkanie i zapytałem, czy ma ochotę gdzieś wyjść. Odpisała, że tak. Chciałem jej wręczyć jakiś kwiatek, ale zorientowałem się, że sklepy już zostały pozamykane. Zatem znalazłem na mieście miejsce, gdzie zostały posadzone jakieś małe kwiatki i zerwałem trzy. Miałem w samochodzie taśmę klejącą, skleiłem je łodyżkami do siebie i w takiej formie podarowałem. Poszliśmy na kawę, a po tym odprowadziłem ją nieopodal miejsca jej zamieszkania, skąd ona poszła z innymi koleżanką i kolegą gdzieś tam dalej. Nigdy nie miałem dziewczyny. Kilka razy w życiu się zauroczyłem i czułem tzw. "motyle w brzuchu", ale teraz moje uczucia są spłycone prawie do zera. Względem nie tylko kobiet, ale i reszty. Niby chciałbym, aby ktoś mnie przytulił, ale wydaje mi się, że nikt nie chciałby kogoś takiego, jak ja. W sumie to lubię np. czytać książki science-fiction, ale nie mam hobby. Aktualnie nie pracuję, ale jeśli pracuję to dla pieniędzy. Praca nie jest dla mnie bardzo istotna. Co jest dla mnie ważne ? Nie wiem. Jestem teistą, ponieważ uważam, że nie można stwierdzić czy jakakolwiek siła wyższa istnieje, zatem nie można takiego stanu rzeczy wykluczyć. Nie opowiadam się za żadną religią, jednakże wiele z nich zawiera sporo mądrości życiowych. Czy zawsze postępuję moralnie ? Nie. Nie żyję zgodnie z możliwością istnienia nieba bądź piekła. Uczynki uznawane za grzeszne bądź te dobre, czynię w zależności od sytuacji, co znaczy, że nie myślę o nich przez pryzmat "dobra i zła". Przeraża mnie samotność tutaj wśród 7 mld żyjących ludzi, a jeszcze bardziej samotność we wszechświecie. Świat widzę, jako planetę zamieszkałą przez ludzi, w której wszyscy nieprzerwanie walczymy o byt, którego sensu nie znamy. Nie mam pojęcia dlaczego żyję i jaki ma to sens. Myślę, że wszyscy jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Jestem trochę nihilistą. Życie nie jest dla mnie wielką frajdą. Gdybym wiedział, że lepszy byt czeka na mnie po śmierci, to ten post nie zostałby nigdy utworzony. Jednakże nie posiadam takowej wiedzy i poczekam, aż natura dobije swego. Kiedyś, pod kątem czerpania przyjemności z życia, byłem przeciętny. Pod innymi kątami raczej też. Zdaje się, że od ukończenia liceum coś zaczęło się zmieniać. Najpierw poszedłem na dzienne studia, ale po pół roku zrezygnowałem. Zacząłem pracować, raz na budowie, raz w biurze. Jeździłem też ciężarówką. Ostatnimi czasy powiedziałem sobie, że na jakiś czas kończę z ciężarówkami, a dokładnie z międzynarodówką i krajówką. Zapisałem się do Urzędu Pracy z myślą o pracy biurowej, ale chyba skończy się na tym, że zacznę niebawem pracę w hurtowni budowlanej, gdzie będę jeździł ciężarówką z materiałami, ale krótkie trasy. No cóż, nie planowałem tego, ale lepszej perspektywy na siebie nie mam. Nie mam pojęcia, co chciałbym robić, czy też zrobić w życiu. Aktualnie mało rzeczy przynosi mi radość. Lubię szybką jazdę samochodem (zachowując rozsądek i wszelkie środki bezpieczeństwa), ale nie uszczęśliwia mnie to. Kiedyś ćwiczyłem na siłowni. Zacząłem w gimnazjum, ponieważ podobała mi się pewna dziewczyna i chciałem lepiej wyglądać. Ten moment napędził moje treningowe koło zamachowe, które obracało się do czasów liceum. Od liceum praktycznie nie ćwiczę. Jakiś czas temu próbowałem do tego wrócić, ale nie daje mi to już dużej przyjemności i jakoś nie widżę w tym celu. Czuję, że to nie jest zbyt potrzebne i nie wydaje mi się, ażeby to mnie miało do czegoś doprowadzić. Podsumowując: mam świadomość, że składnia powyższego tekstu pozostawia wiele do życzenia. Napisałem to, o czym myślałem w danej chwili, co znaczy, że mam niezłe szambo w głowie. Staram się być w życiu w miarę obiektywny w stosunku do świata, jak i do siebie. Różnie z tym bywa, dlatego czytając to, nakreśli się Wam obraz mojej osoby, ale traktujcie go, jako przeciętnej jakości projekcję przesyłaną przez łącze o niskiej transmisji danych. Trzymajcie dystans do tego, co piszę, bo prawdę mówiać, sam do końca nie jestem w stanie siebie zrozumieć, ani zdefiniować. Czasami nie wiem kim jestem, ani co i dlaczego robię. Moje samopoczucie ma się średnio-dobrze i aktualnie nie widzę możliwości zmiany obecnego stanu rzeczy, dlatego kieruję się z pytaniem: jak mogę odnaleźć siebie i znaleźć szczęście ? Pozdrawiam Michał
  9. typowy_michal

    Michał

    Cześć, mam na imię Michał, lat 25. Posiadam wykształcenie średnie pomaturalne i uprawnienia do wykonywania zawodu kierowcy pojazdów ciężarowych. Aktualnie nie pracuję i kontynuuję, przerwane jakiś czas temu, studia zaoczne. Mieszkam z rodzicami w niedużym mieście gminnym. Lubię czytać czasopisma: Focus, Charaktery, Sens. Lubię również czytać książki naukowe, traktujące o wszechświecie. Bardzo mi się podobał cykl powieści "Odyseja Kosmiczna" i "Spotkanie z Ramą". Lubię też oglądać głupie filmiki na YouTube. Myślę, że dysponuję nienajgorszym poczuciem humoru. Lubię się śmiać i robię to dosyć często, dlatego większość ludzi z zewnątrz uważałaby mnie zapewne za wesołego i szczęśliwego człowieka. Jestem raczej introwertykiem. Nie wiem, czego chcę i oczekuję od życia. Nie mam celu. Mógłbym napisać jeszcze parę zdań o sobie, ale póki co, tutaj wystarczy. Byś może resztę ujawnię w innych postach. Pozdrawiam Wszystkich.
×