Skocz do zawartości
Nerwica.com

dominik1622

Użytkownik
  • Postów

    303
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dominik1622

  1. Bob Marley No Woman No Cry mi się wcisnęło a Ty?
  2. Wczoraj tak, ogólnie w piątki to nie pomalowałeś/aś jaja?
  3. To już takie szukanie "dobra" w "złu", chociaż możesz mieć rację. Ja to postrzegam dwojako, zupełnie skrajnie, zupełnie czarno-biało niczym Border. Terapeutka oznajmiła mi, że to normalne, że tak to postrzegam, bo mam "chore serce";). Owszem, dobrze się stało, bo w końcu może zacznę dbać o siebie, a nie o drugą osobę, a z drugiej strony brakuje mi jej bardzo i czuję się bardzo skrzywdzony, że tak mnie potraktowała. Ja jej obiecałem, że na nią poczekam, że jestem jej największym kibicem w terapii, że trzymam potwornie kciuki. Że skoro nic nie czuje i po okazywaniu sobie "czułości" płacze, to spokojnie: ja poczekam. Że jestem dla niej kiedy tylko zechce. Chciała, ale finalnie wygrały jej choroby i zaburzenia. Napotkałem kompletny brak empatii, współczucia: zdeptanie i porzucenie w najbardziej chamskim i sukowatym wydaniu. Mój stan jest taki, że bardzo chętnie bym ją zatłukł kijem bejsbolowym za to porzucenie, a z drugiej strony przyjąłbym ją do siebie ponownie z otwartymi ramionami i wszystko wybaczył. To już jest hardkor dla drugiej strony. Bardzo krzywdzące. I paradoksalne... Ten paradoks właśnie najbardziej boli: bo z jednej strony rozumiesz taką zaburzoną, że ma swoje problemy, ale z drugiej strony GDZIE JESTEŚ TY I TWOJE POTRZEBY? Związek dwojga ludzi to dawania i branie: jedna strona drugiej, druga pierwszej. Wspólna zależność. Niczym III Zasada Newtona. Na terapii porównywałem to do spożywania 8-kawałkowej pizzy we dwoje. Jako osoba zdrowa, nie jesz i oddajesz całą pizzę zaburzonej, bo to ona jest chora i zaburzona, nie Ty. Więc dajesz tą pizzę, aż w końcu zaczynasz żyć na głodzie i dochodzi do takiego momentu, w którym umierasz. W relacji zaczyna się źle dziać, próbujesz coś wyłuskać od zaburzonej, jakiś drobny okruszek, bo przecież jesteś człowiekiem i tego potrzebujesz: ale ona nie może Ci tego w tym momencie dać, ale TY TEGO TAK BARDZO POTRZEBUJESZ. To cholernie, cholernie BOLI tą zdrową stronę.
  4. Wydaje mi sie, ze z biegiem czasu, terapii, pracy nad sobą mozna sie tego nauczyć. Sadze, ze macie w sobie poklady wszystkich tych uczuc, emocji, spontanicznosci i odczuwania milosci, tylko jeszcze ich w sobie nie obudziliscie. Moja była pamietam jak opowiadala, ze jak ja pierwszy raz przytulono w doroslym zyciu to sie poplakala bo kompletnie nic nie czuła. Kilka lat później uwielbiala to robić i odzwzajemniac. Z nikim w zyciu nie przytulalo mi sie tak czule i fajnie. -- 04 kwi 2015, 12:34 -- Tylko go nie porzucaj, bo chłop się strasznie nacierpi. Mnie porzucono z dnia na dzień, oczywiście znajdując ku temu pretekst. Pretekst u mojej DDA+Border+Chad był taki, że podobno groziłem jej samobójstwem (że tak mnie zniszczyła, że to sobie zrobię) Co oczywiście było kolejną manipulacją moich słów, ich przekręceniem i wyszukaniem sobie doskonałego pretekstu do ewakuacji. Nie rób tego swojemu facetowi: mnie zrobiono. Od trzech miesięcy nie mogę się pozbierać, a od również 3 msc jestem pod opieką psychoterapeutki. Nie wyobrażam sobie nie korzystać z jej pomocy, bo jest bardzo źle. Pranie mózgu, ogromna krzywda, zdeptanie, porzucenie: to zasiało spustoszenie w całym moim organizmie.
  5. Byłem z taką kobietą, która miała identyczny problem noszila... Ona płakała, że jest taka "zimna" i kompletnie "nic nie czuje". To bardzo przykre dla drugiej strony: tej zdrowej... i krzywdzące również.
  6. Mnie też, w sumie to niezmiennie od przynajmniej niemal roku...
  7. Jak większe dekolty to następnym razem i ja wpadnę
  8. dominik1622

    Samotność

    Dlaczego sądzisz, że nie masz szans?
  9. dominik1622

    Samotność

    W sumie to ma rację: co on na to poradzi?
  10. że mają problem sami ze sobą oblizujesz wargi?
  11. A jakieś kobiety występują na tych spotkaniach czy to raczej gay-party?
  12. dominik1622

    Samotność

    nube, no właśnie, wiem dobrze, że nie jestem sam. Nie potrafię dostosować się do obecnego świata i obecnych wymagań (zaniżonych wymagań: do których po prostu nie potrafię się zniżyć). Cotygodniowe wypady na imprezy, brak romantyczności, pogoń za nie wiadomo czym, niezdecydowanie, wahania, dziecięce zachowania wcale nie sprawiają, że "łatwo" można poznać fajną i godną tego kobietę. Ja w każdym bądź razie nie potrafię się chyba przystosować. Nie mówię tylko o mojej byłej: mam znajomych, znajome, czasem wpadły jakieś znajomości internetowe przez skype/telefon... I nie, sorry: ja się w tym nie potrafię odnaleźć. A wcale nie sądzę, abym miał jakieś duże wymagania, nawet wymagania jeśli chodzi o stronę fizyczną, bo absolutnie nie jestem tu wybrzydzający. I nie dam sobie powiedzieć, że jestem nudny/nieprzebojowy: po prostu nie piję alkoholu i nie przepadam za imprezami. Jak widzę to właśnie te moje "nieprzystosowanie" do obecnego świata. Jedna panna była mną zdumiona gdy spojrzała na zegarek: zaczynaliśmy o 20:00, skończyliśmy gadać o 3:00. 24-letnia kobieta, stwierdziła, że jeszcze z nikim tyle "nie przegadała" i nie było jej tak miło. No ale wkrótce potem przypomniała sobie o swoich normalnych "warunkach" bytowania i odeszła w niepamięć. Drugi przypadek to stara znajoma z "klasy" licealnej. Ile to butelek wina zostało "obalonych", jak często nie odstępowała mi ani na krok: spędzaliśmy ze sobą dnie i całe wieczory, aż nagle wyszło, że ona umie się kochać ale tylko wtedy, gdy jest bita "po ryju" Zniesmaczyłem się i nie pielęgnowałem już tego kontaktu... -- 31 mar 2015, 00:42 -- Była też panienka, która na "randce" przy jedzeniu pizzy zaczęła mnie kopać i stawiać swoje nogi, na których miała buty, na moje krocze Wtedy to się skrzywdziłem, bo jak mogłem dać tak sobie czas zmarnować.... -- 31 mar 2015, 00:49 -- Aha, no i rurek też nie lubię. Włosów wystylizowanych na wzór homosia też nie noszę. Broda też nie dla mnie: cholera, ostatnio zrobiła się moda na brody i facetów, którzy mają tą brodę w pakiecie z ulizanymi włosami. Do tego rurki, pokraczne buty i mamy styl homosia. Laski jednak chyba lubią takich "homosi". Sorry, ja wolę skórę i wyciery i uporządkowany "nieład" we włosach a'la w avatarze ma Jon. Spacerują po galeriach, obserwuję i widzę pary kobiet-facet. Sorry: nie facet. To nie są faceci. To są chłopcy bez "jaj". I widzę w tych parach, że dziewczyny takie ładne, takie kobiece i seksowne, ale druga połówka wygląda jakby naoglądał się za dużo Jacykowa. Może ja też powinienem ulizać sobie włosy, założyć rurki, jakąś kurtkę w stylu hipisa, a na swą głowę zwieńczyć czapką z prostym daszkiem al'a NBA/raperzy i byłoby znacznie prościej?
  13. dominik1622

    zadajesz pytanie

    nie jaki masz kolor włosów?
  14. dominik1622

    Samotność

    Nie oceniam innych kobiet, oczywiście opis nie tyczy się WSZYSTKICH kobiet, zapomniałem zaznaczyć. Mój opis nie tyczy się tylko mojej byłej. Mówię jednak, jak jest w dzisiejszym świecie z tego co JA WIDZĘ. Mówię o swoich obserwacjach i odczuciach. Do jednego worka nikogo nie wrzuciłem: jakby już się czepiać, to stworzyłem kilka worków.
  15. dominik1622

    Samotność

    Jestem tutaj, bo bardzo wycierpiałem się w związku z kobietą border i chad. Poza tym interesuję się psychologią.
  16. dominik1622

    Samotność

    Mnie też się wydaję, że będę już sam. Chyba trzeba się z tym pogodzić. Lepiej się pozytywnie zaskoczyć, niż szukać na siłę. Nie bardzo rozumiem kobiety. Nie chcę brać udziału w ich huśtawkach emocjonalnych. Nie podoba mi się ich ciągłe zmiany zdania, niezdecydowanie. Ja jestem bardzo inteligentnym facetem: tak o sobie sądzę, wśród znajomych uchodzę za kogoś, kto ma dar "gadki" do każdego: powiadają "czarujący" chłopak, "Ty to umiesz zagadać i oczarować kobietę". Ale co z tego skoro czar działa przez chwilę, a potem laska sobie uświadamia, że przecież jest tak naprawdę kobietą i nie wie czego chcę? Ja chcę prostej rzeczy: po prostu zdecydowanej, fajnej, inteligentnej i mądrej kobiety, która mnie pokocha. Ale z tego co widzę, mam za duże wymagania wobec otaczającego mnie świata. Równolatki trudnią się w facebookach i instagramach oraz cotygodniowych relacjach z imprez. Denne, nie mój "fach". Starsze też nie lepsze: nie wiedzą czego chcą. Te, które nie imprezują, nie mają z "garnkiem" w związku z fejsbukami i innymi gównami są zaś rozchwiane emocjonalnie i nie wiedzą czego chcą: najczęściej chcą również zachować dziewictwo aż do ślubu. Jestem prostym chłopakiem: dla mnie romantyzmem jest pianino, wino i miła pogawędka. Cicho zaintonowane "Bed of Roses" a potem namiętne pieszczoty w łóżku. Ale dzisiaj: nic z tych rzeczy. Laski wolą być bite po twarzy, albo znów z drugiej strony są takie, które na słowo "seks" reagują jak 12-letnie dzieci. Ja wolę słuchać piosenek w stylu "I'll be there for you", wyznawać teksty piosenek w stylu "Never Say Goodbye", "In These Arms", "I want you" czy inne rock romantico. Niestety moje rówieśniczki i starsze również wolą łupanki czy idiotyczne kawałki w stylu Calvin Harris itp itd. Chyba urodziłem się w złej epoce... Lata 80 bezpowrotnie minęły. A w tych latach powinienem żyć. Paranoja. Gdzie się kur......wa podziały normalne kobiety? Żenada no...
  17. hasselti, pytaj na forum prawnym (forumprawne.org) tam wszystko Ci powiedzą. Jeśli reklama jest zabroniona na tym portalu, to proszę o usunięcie tego posta.
  18. Ech, znam taki przypadek w mojej rodzinie, u dalszej kuzynki. Tragedia. Też matka brała od niej 500zł. żeby było lepiej, to matka miała solidną emeryturę 1500zł na miesiąc, mąż zmarł dawno temu,a mimo tego ciągnęła od córki. Masakra. Po co w ogóle tacy ludzie decydują się na posiadanie potomstwa?
  19. @up To ja lubię jeszcze: [videoyoutube=6SxhzWZrGmg][/videoyoutube]
  20. [videoyoutube=t0zy_WN3-v4][/videoyoutube]
  21. jest tego trochę... powiedzmy, że Twin Peaks. a Twój?
  22. Brak Kiedy byłeś/aś najbardziej zestresowana?
  23. siłownia, pianino. często się stresujesz?
×