Skocz do zawartości
Nerwica.com

dominik1622

Użytkownik
  • Postów

    303
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dominik1622

  1. dominik1622

    zadajesz pytanie

    no mam sunbites lubisz?
  2. Zdrowo żyć i korzystać z życia Masz serce?
  3. niestety nie brunetki czy blondyny?
  4. Dzięki, to prawda. Znaalazłem. Już się ugadałem.
  5. W jaki sposób można umówić się na wizytę do dr Dagmary Dudzik?
  6. Dlaczego kontrola Ci przeszkadza? Czemu aż tak brniesz w niezależność?
  7. dominik1622

    Samotność

    Są tacy, np. ja.
  8. W końcu jakiś postęp na fitness. Poszło 102kg w solidnej progresji na "klatkę" na ławce.
  9. Bez przesady: napisane pół serio pół żartem. Wyraża to złość, która wg terapeutki jest normalnym stanem i mam to zaakceptować, nie kryć się z tym. Wiadomo, że nikogo fizycznie nie skrzywdzę. Poziom jest dobry, uczepiłaś się zdania wyrwanego z kontekstu.
  10. dominik1622

    zadajesz pytanie

    nie byłem co na kolacje
  11. dominik1622

    Samotność

    Jakie podejście proponujesz? -- 06 kwi 2015, 16:15 -- Każdy by tego chciał: ale o to trzeba się postarać. A ja mówię, że nie mam już sił, aby się o kogokolwiek starać. Bardzo chętnie chciałbym kogoś na tacy bez wysiłku
  12. dominik1622

    Samotność

    Wydaje się, że wokół jest parę fajnych dziewczyn, ostatnio zacząłem trochę wychodzić i nieco bardziej się ku temu przekonałem, ale nie czuję już tego. Po mojej relacji z BPD+DDD+Chad jestem totalnie wykończony i nie mam siły zawierać bliższych relacji z kobietami. Inne są dla mnie nudne. Ja rozgryzałem i rozgryzłem Chad+DDD+Border, więc zdrowa kobieta to dla mnie nie problem. Totalna nuda, nie bawi mnie to: to jak przejażdżka autem osobowym po mieście, czyli nuda. Z borderem ciągle były wyzwania.... To była Formuła 1: jechało się bardzo szybko, była adrenalina. Lubiłem to. Znajomi mnie krytykują, że wokół jest tyle fajny okazji i kobiet, a ja nie korzystam, tylko zbywam i się odwracam plecami, albo w ogóle nie podejmuję zadnych działań w żadnym kierunku. A mnie się po prostu nie chcę, nie mam siły. Relacja z border i ddd i chad bardzo mnie wykończyła. Myśłę, że nabyłem również przez to jeszcze większy problem z zaufaniem drugiej osobie, a ryzykować się boję. Za dużo do stracenia. W relacji z byłą zatraciłem siebie i nie mogę się odnaleźć z powrotem. Poczucie szczęścia, beztroski, optymizmu gdzieś zostało przez nią ze mnie wyssane. Dlatego lepsza jest samotność.
  13. Sam tego nie wiem. Minęły już 2 miesiące, a ja dzień w dzień myślę o niej. Co zrobiłem nie tak, czego jej nie dałem, czego dałem jej za dużo, jak inaczej może mogłem się zachować, postąpić? Jaka ona jest naprawdę, czy grała przede mną, czy udawała? Co siedzi za jej maską? Itp. itd. 90% dnia tak własnie myślę, a pozostałe 10% to myśli w stylu: "daj sobie spokój, była po prostu mocno jebnięta w mózg." Z miesiąca na miesiąc była innym człowiekiem. Jedyne co u niej niezmienne było, to cytowanie jakichś frazesów, którymi raczy ją terapeutka na sesjach w stylu: "nie mamy wpływu na uczucia innych". Brzmiało to tak sztucznie, bo czuć było doskonale, że to nie wychodzi od niej "z serca", a jest jedynie pustym powtórzonym frazesem po swojej psycholożce. Zupełnie jakby ktoś brylował znajomością pojęć fizyki, a zupełnie tej fizyki nie rozumiał, poza "wykuciem" na pamięć. Żenada. I Ona dzięki temu czuła się bardziej dorosła, doświadczona, to dawało jej pole do sarkazmu, ironii - wykorzystywała to przeciwko mnie, a do usprawiedliwienia siebie. Żenada. Jak na to patrzę i sobie myślę, to mam ochotę jej ostro przywalić w tę głupią głowę, że tak właśnie ze mną postępowała. Suka no! Oczywiście, że nie. Ale troskę i wsparcie miała, a to już coś. Była od 3 lat w terapii. Nad tym pracuję z terapeutką.
  14. Nie wierzę: można zawsze czynić dobro, a i tak spotkać może Ciebie zło a Ty w co wierzysz?
  15. Mnie było to bardzo trudno osiągnąć: naprawdę próbowałem, czasem wychodziło, ale przeważnie jazdy ze strony partnerki tak mną wstrząsały, że zawsze starałem się te "jazdy" uspokoić: rozmowami, całymi dniami myślałem jak ją odpowiednio podejść, by wszystko sobie wyjaśnić, jak jej ładnie powiedzieć, aby zrozumiała. Próbowałem o tym nie myśleć, odłożyć to "na potem", na "ten" akurat wieczór, a przez cały dzień zająć się własnymi pasjami i zainteresowaniami. Udawało mi się w 50%. Pochłonęła mnie: i ja dałem się pochłonąć. Zgadzam się w pełni. Świetnie nazywane: być dla siebie przede wszystkim przyjaciółmi. I to też nie jest takie proste, bo nie rozumiesz, dlaczego w sobotę partnerka aż prosi się, abyś powiedział, że ją kochasz, czeka na "coś" miłego, robi maślane oczka, niski wręcz męski głos przekształca się w sympatyczny dziewczęcy głosik jak u słodkiej dziewczynki: więc mówisz o niej w samych superlatywach: "kochanie, jesteś tak zaburzona, ale tak znacznie bardziej normalna od innych i tak bardzo Cię kocham" - ona jest wtedy bardzo zadowolona, a Ty w duchu radujesz się, że mogłeś sprawić jej przyjemność, zaczynasz czuć się potrzebny, że ta Twoja miłość być może w minimalnym stopniu komuś pomaga. A w niedzielę sytuacja odwrotna: napotykasz zimno, ironię, sarkazm, tak jakby wczoraj nigdy się nie wydarzyło i nie miało znaczenia. W poniedziałek powtórka soboty i tak w kółko. Jak to pojąć, jak to zrozumieć? To jedna z tych rzeczy/schematów, które najbardziej bolały i bolą do dzisiaj: bo wciąż nie mam jej obrazu jaka ona była "naprawdę". Czy była naprawdę biedną, małą dziewczynką, czy sarkastyczną i ironiczną suką? Nie mogę zespolić jej obrazu w swoich myślach: błądzę od jednej wersji do drugiej (dziewczynka vs suka).
  16. Jak natrafisz na chama i prostaka, to na pewno nie będzie go aż tak bolało, jak opisałem.
  17. gdy fryzurę układam, to tak z 10 minut, bo kosmki włosów muszą odpowiednio leżeć jakie perfumy najlepsze?
  18. Przyjeżdża kuzyn, więc już zagrzewam komputer do odpalenia Fify 15 a Ty co zamierzasz?
×